„W blasku słońca” – Magdalena Kordel (recenzja przedpremierowa)

kordel w blasku słońca

Magdalena Kordel, W blasku słońca, Wydawnictwo Znak 2020.

Otulona toskańskim słońcem, utkana delikatnie jak koronka opowieść o przyjaźni dwóch kobiet, które tęsknią za miłością. Ta historia powinna zostać sfilmowana!

Ten fragment mojej opinii o najnowszej powieści Magdaleny Kordel „W blasku słońca” znalazł się na okładce. Wydawnictwo prosiło, bym przysłała dwa zdania. Można pomyśleć, że po lekturze ich wymyślenie zajęło mi chwilę. Nic bardziej mylnego. Pióro Magdaleny Kordel świeci jak nigdy dotąd. To najbardziej dojrzała, najbardziej głęboka książka Pisarki. W podróż do najpiękniejszych zakątków Europy i podróż w głąb serca. Podróż, która niejednokrotnie wzrusza i daje nadzieję. I bohaterkom powieści, i Czytelniczkom…

W drodze między Paryżem, Warszawą, Wenecją i Positano wiele może się wydarzyć. Czasem trzeba wybrać boczne, okrężne drogi, by dotrzeć do celu. Los jednak dobrze wie, dokąd nas prowadzi. Dla Leli i Nicoletty tym miejscem okazał się stary dom na skraju winnicy, w sercu malowniczej Toskanii. I choć dotąd się nie znały, mają ze sobą sporo wspólnego. Temperamentna Lela jest wściekła, bo były chłopak zniweczył jej plany. By nie posunęła się w zemście za daleko, przyjaciółki wyprawiają ją do Toskanii. Droga Nicoletty również nie należała do łatwych. Dotąd szczęśliwe i poukładane życie przerwała nagła śmierć jej ukochanego męża. Żeby do reszty nie zwariować, wyrusza w podróż do przeszłości – przez Wenecję z młodości, do toskańskiego domu po przodkach. Ma nadzieję, że w ocienionym cyprysami domu będzie mogła odciąć się od świata i na nowo zaplanować swoją przyszłość. Okazuje się jednak, że towarzystwa jej nie zabraknie…

O czym jest powieść „W blasku słońca”? O kobietach i ich wyjątkowej przyjaźni. Mam wrażenie, że to nie miłość jest tutaj „uczuciem przewodnim”. Magdalena Kordel na pierwszy plan wysuwa właśnie relację dwóch kobiet – przypadkowa znajomość przeradza się w przyjaźń, która staje się fundamentem nowych etapów w życiu bohaterek.

Przyznaję się bez bicia, że nie przeczytałam (jeszcze!) wszystkich książek Magdy. Znam jednak większość tytułów – mam wrażenie, że w tych historiach kobiety, choć dotknięte jakąś tragedią, dość szybko się podnosiły dzięki pomocy swoich ziemskich aniołów i odnajdywały swoje malownicze miejsca na ziemi. Nicoletta – bohaterka „W blasku słońca” ma chyba najtrudniej ze wszystkich „Kordelowych kobiet”. W młodym wieku została wdową. Nagle jej świat się skończył. Zgasło jej (włoskie) słońce. Nie widzi dla siebie ratunku, a zapach ze swetra zmarłego męża, z którym nie rozstaje, ulatnia się niczym jej nadzieja na lepsze jutro…  Nie wierzy, że przytłaczającą pustkę i samotność, które rozrywają jej serce, da się czymś wypełnić. A jednak. Nad jej głową w końcu wschodzi słońce. Powołując do życia na kartach książki postać Nicoletty, Magdalena Kordel daje nadzieję. Mnie też ją dała. Wiem, że życie to nie powieść, ale chyba każdy zasługuje na odrobinę (toskańskiego) słońca. Magdalena Kordel daje nadzieję, że tak właśnie będzie. Tak jak Krzysztof Cugowski zdaje się śpiewać: „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój” – i to toskański…

Napisałam kilka zdań o Włoszce, nie mogę pominąć Polki! Kiedy czytałam tę powieść kilka tygodni temu, czułam, że bliżej mi właśnie do niej – do Leli. Pozytywna, przebojowa, optymistka. Ale… Mam wrażenie, że cechy, które jako pierwsze przychodzą na myśl, gdy trzeba opisać tę bohaterkę, to maska, a właściwie jej fragment. Tak, Lela jest pogodna. Tam, gdzie wchodzi ona, pojawia się słońce. Tylko czasem jej promienie są przykrywką dla ciemnych chmur. Dla tęsknot, dla głosu serca, który dopomina się o swoje. Wreszcie, dla miłości, której nie da się zastąpić „układem”. Czy Lela to kobieta o dwóch twarzach? Nie. Ona ma jedną twarz, ale mam wrażenie, że czasem boi się ją wystawić do prawdziwego słońca. I dla niej pewnego rodzaju terapią będzie pobyt we Włoszech…

Książka jest opowieścią o tym, że czasami trzeba zrezygnować z utartych dróg i poszukać całkiem nowych, może nawet takich, które początkowo wydają się mało przyjazne. O tym, że czasem trzeba wrócić w stare miejsca by odkryć nową siebie, a czasem wręcz odwrotnie – trzeba zdecydować się na całkowicie nieznane i wręcz niechciane – Magdalena Kordel w wywiadzie dla www.dropsksiazkowy.pl.

Jak już wspomniałam, drogi bohaterek krzyżują się właśnie w Toskanii. Ta powieść pachnie wręcz tym regionem Włoch. Zachwyca smakami regionalnej kuchni i typowych przekąsek. Kusi niejednym toastem lokalnego wina. Do tego widoki… Ach, niejednokrotnie się rozmarzyłam!  Widać, że Toskania to „włoskie malownicze” Magdaleny Kordel i Jej bliskich. Autorka dzięki swojemu wyjątkowemu stylowi i umiejętności operowania środkami artystycznymi, przekazuje, moim zdaniem, blask południa Europy. Aż człowiek ma ochotę ruszyć w podróż śladami Nicoletty i Leli. Warto dodać, że oprócz Włoch i Polski, w powieści poznajemy też wybrane punkty na mapie Paryża. Stolicę Francji zwiedziłam rok temu – miło było tam wrócić, mimo że tylko literacko.

„W blasku słońca” już zawsze będzie zajmowało wyjątkowe miejsce – i w moim sercu, i w mojej biblioteczce, nie tylko ze względu na rekomendację. To historia, która pachnie dobrym winem i smacznym jedzeniem. Opowieść pełna burzy i słońca. Losy dwóch wspaniałych kobiet, których drogi krzyżują się na toskańskim szlaku. To wreszcie, a może przede wszystkim – uśmiech i nadzieja. Gwarantowana radość i wzruszenia. Ta książka Was ukoi, doda otuchy, przytuli. Powieść do śmiechu, powieść do płaczu. Magdalena Kordel w najlepszym (włoskim) wydaniu. Na tę premierę (17 czerwca) naprawdę warto czekać.


One thought on “„W blasku słońca” – Magdalena Kordel (recenzja przedpremierowa)”

Comments are closed.