„Nadzieja” – Katarzyna Grochowska

Read More
nadzieja dolina marzeń 3d

Katarzyna Grochowska, Nadzieja, Wydawnictwo Szara Godzina 2023.

Cykl „Dolina marzeń”

Czasem nadzieja ma zielony kolor. Czasem nadzieją są uśmiech i dłoń drugiego człowieka wyciągnięta w naszą stronę. A czasem nadzieja to stukot końskich kopyt, radosne rżenie i powiew grzywy na wietrze. Dla Nadii właśnie tym jest nadzieja. Lekarzami jej skołatanej i nieszczęśliwej duszy są konie, których baczne spojrzenia potrafią zamienić się w lustro.

Główna bohaterka cyklu Katarzyny Grochowskiej swoje życie zawodowe, na przekór matce i despotycznej ciotce (jak ta kobieta mnie denerwowała, to po prostu brak słów!!!), związała z końmi. Ciotka kazała jej tańczyć, przelała na nią swoje niespełnione ambicje. Nadia wolała dosiadać wierzchowców, ujarzmiać mustangów. Zamiast balerin woli oficerki, a zwiewne sukienki zastępuje sportowymi ubraniami. Nie tylko po to, żeby jej było wygodnie. Chce się ukryć przed światem, spojrzeniami, opiniami. Chce się schować przed ciotką, matką, adoratorem. Przed samą sobą, bo nie potrafi uwolnić się od własnej przeszłości…

„Nadzieja” to powieść o braku asertywności. O braku poczucia własnej wartości. To historia dziewczyny, która przechadza się po dolinie cudzych marzeń, pagórek po pagórku zbliżając do przepaści… Równowagę odzyskuje w siodle. To ono jest jej kompasem, a konie najlepszymi przyjaciółmi. Opisując codzienność pracy z wierzchowcami, Autorka pokazuje, jak trudna i wymagająca jest opieka nad tym zwierzęciem. Jak ciężkie są treningi. Jak bolesny dla konia, i dla człowieka może być proces oswajania. Z człowiekiem i otaczającą go rzeczywistością.

Rozdziały przeplatane są Listami do Pana Nikt. Listami, które pozwalają zajrzeć do serca Nadii. Jak przez dziurkę od klucza… Katarzyna Grochowska dawkuje nam wiedzę o głównej bohaterce. Dostajemy strzępki informacji o jej przeszłości, próbując ułożyć z tych puzzli cały obraz. Pierwszy tom to zdecydowanie za mało.

„Nadzieja” ma w sobie nie tylko wątki obyczajowe i psychologiczne. To książka, w której mamy akcent kryminalny – i w przeszłości, i w teraźniejszości. Cień rzucany na grupkę postaci nie pozwala na jasną ocenę sytuacji i ich postaw. Nie pozwala wierzyć w ich czyste intencje – przynajmniej mi…

Powieść czyta się bardzo szybko. To zasługa nie tyle wielkich liter, co wielkiej niewiadomej. Tajemnicy. Intryg rozgrywających się w takt końskich kopyt. Znaków zapytania, które do samego końca nie zamieniają się w kropkę. Autorka karmi nas pięknymi opisami opieki nad zwierzętami i relacji człowieka z koniem. Relacji, której niewielu może doświadczyć i którą niewielu potrafi pielęgnować. Przyjaźni, której stabilność nie kryje się tylko w strzemieniu, a przede wszystkim w pokorze, cierpliwości i zaufaniu. 

Cieszę się, że drugi tom cyklu, „Odwet” jest już dostępny, a „Przeszłość” – trzecia część, pojawi się w księgarniach 21 marca. Piękne rozpoczęcie wiosny. I mam nadzieję nowego etapu w życiu bohaterki. 

„Nadzieja” Katarzyny Grochowskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelniczki powieści, w których wątek obyczajowy przeplata się z kryminalnym
  • Miłośniczki koni
  • Romantyczne dusze
  • Nieśmiałe dziewczyny, którym brakuje siły do walki o własne marzenia

„Do zobaczenia za rok” – Joanna Szarańska

Read More
"Do zobaczenia za rok" - Joanna Szarańska

Joanna Szarańska, Do zobaczenia za rok, Wydawnictwo Czwarta Strona 2024.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Morze czy góry? Kiedyś jednoznacznie udzieliłabym odpowiedzi, że całym sercem kocham szum fal, piaszczyste plaże, wodę obmywającą nogi. Dziś się waham, ponieważ dzięki mojej Miłości odkrywam piękno gór – trud wędrówki i zachwyt widokiem ze szczytu. Rozmowy pod drodze i milczenie, które scala niczym splecione ręce. Kanapki zjedzone na kamieniach i herbata wypita w schronisku jawią się niczym kolacja w ekskluzywnej restauracji. To wszystko dla zachwytu przyrodą i zacieśnienia relacji.

Albo ich nawiązania, co pokazuje powieść „Do zobaczenia za rok”. Dziewczyna z mgły i chłopak ze szlaku poznają się podczas burzy. Ulewny deszcz, grzmoty, górskie trudy – wydaje się, że nic im nie sprzyja. A jednak sprzyja im wszystko…

Rzadko od razu po zakończeniu lektury piszę do autorki z refleksjami na gorąco. Ale tym razem musiałam skontaktować się z Joanną Szarańską. Chciałam jej podziękować za ten wspólny spacer po Tatrach. Do wyjątkowego schroniska…

Chatka w sercu gór jest bowiem wyjątkowa. To schronisko serc i myśli. Nadziei. Która nie gaśnie, nawet spowita mgłą… A może właśnie dlatego?

I gdy tak wędrowali Iśniącą od deszczu ścieżką pomiędzy mrocznymi, pachnącymi żywicą i wilgotnymi świerkami, w towarzystwie wezbranego deszczem, huczącego strumienia, Darii przemknęło przez myśl jak miłe jest przemierzanie szlaku we dwoje. Jak to dobrze, gdy czyjeś stopy dopasowują się do rytmu twoich własnych, a pomocna dłoń pojawia się, gdy powinie się noga! Jak przyjemnie podzielić się z drugą osobą najpiękniejszymi niuansami uchwyconymi głodnym piękna okiem: skrawkiem kobaltowego nieba, pasmem mgły owiniętym wokół przerzuconej nad strumieniem kłody, kępą kwitnących na liliowo kwiatów przy ścieżce, i samemu podążać wzrokiem za palcem wymierzonym w skały, drzewa, hale!

Nieprzypadkowo recenzję zaczęłam od górskich refleksji. Akcja powieści w dużej części rozgrywa się w Tatrach. Na szlaku, w schronisku. Tatry stają się synonimem spotkania, nadziei, odkrywania samego siebie i drugiego człowieka. Autorka zaprasza nas do wspólnej wędrówki. Z dokładnością przewodnika opisuje widoki i trudy szlaku. Plastyczne opisy pobudzają wyobraźnię. Zmysły wzroku, węchu i dotyku zapraszają nas do eksplorowania pasma górskiego wraz z bohaterami. Krok po kroku podążamy za ich pragnieniem miłości.

Ależ to była wędrówka szlakiem pięknego słowa! Te opisy, metafory, dialogi… „Do zobaczenia za rok” to powieść pełna uczuć i emocji. Tych dobrych i tych złych. Tych pełnych uśmiechu i tych pełnych łez rezygnacji. To powieść o szlaku, jakim jest życie.

Życiu, które nigdy nie jest czarno-białe. Życiu, które zamiast bogactwa materialnego, woli celebrować bogactwo obecności, czułości, wrażliwości. Życiu, które Daria zamiast zyskiwać, traci z każdym rokiem małżeństwa. Każda rocznica symbolizuje nie fundamenty, lecz kruchość relacji. Jednocześnie zmusza i hamuje przed podjęciem konkretnych decyzji.

Ukojenie znajduje raz w roku. Na szlaku. Na kilkanaście godzin staje się dziewczyną z mgły, która osłania ją przed trudami świata. Zasłania widok na to, co niszczy i boli. Każe iść w stronę słońca, które świeci promieniami nadziei.

„Do zobaczenia za rok” to więcej niż powieść. To obietnica, że warto marzyć i czekać. I nie tracić nadziei na prawdziwą miłość. To obietnica, że pielęgnowanie pasji i podążanie za głosem serca prędzej czy później da efekt. Spełnienia i szczęścia. Niezależnie od wysokości nad poziomem morza.

„Do zobaczenia za rok” Joanny Szarańskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośniczki powieści obyczajowych
  • Widzowie komedii romantycznych
  • Pasjonaci gór
  • Czytelniczki historii miłosnych

„Znajdziesz mnie wśród chmur” – Ilona Ciepał-Jaranowska

Read More
znajdziesz mnie wśród chmur 3d

Ilona Ciepał-Jaranowska, Znajdziesz mnie wśród chmur, Wydawnictwo Na Szczęście 2024. 

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Czy można pięknie pisać o śmierci?

Można. Ilona Ciepał-Jaranowska udowadnia, że można. Poruszać i wzruszać. 

Trzeba mieć w sobie ogromne pokłady empatii i pokory, by pisać tak o śmierci, tak prawdziwie i jakkolwiek to brzmi – pięknie.

Autorka poprowadziła czytelnika przez czas żałoby, delikatnie okrywając go nadzieją na lepsze jutro i uśmiechem bez wyrzutów sumienia.

“Znajdziesz mnie wśród chmur” to piękna powieść o życiu. Jest w niej wszystko to, co jest obecne w naszej codzienności. Są dni wypełnione słońcem, wręcz upalne. To stan zakochania, oczekiwania na potomka, planowanie ślubu i nowej zawodowej przyszłości. Są dni, tygodnie, za chmurą, z której pada deszcz niewyobrażalnej pustki i tęsknoty. To chwile pożegnania bliskiej osoby, walki z samotnością, utratą sensu, utratą zdrowia.

To powieść o żałobie, o jej przeżywaniu. I nie żegnaniu się z nią, bo tęsknota zawsze zostaje. Ale z czasem częściej znikają wyrzuty sumienia za uśmiech do promienia słońca, które próbuje się przebić zza tych chmur. 

Pasja przerwała raj na ziemi. „Dobranoc” zapisane w czarnych skrzynkach samolotu stało się symbolicznym otwarciem czarnej skrzynki życia. Zamiast przygotowań do ślubu, były przygotowania do pogrzebu. Zamiast białej sukni, czarny strój niedoszłej żony. Zamiast miłości pod sercem, niewyobrażalna pustka w jego wnętrzu. Ilona Ciepał-Jaranowska zaprasza nas do świata Joanny, która zamiast “dobranoc”, na nowo uczy się mówić “dzień dobry”. Choć to “dobry” wydaje się niemożliwe. Choć to “dobry” z trudem przechodzi przez usta… Na szczęście ma przy sobie siostrę oraz koleżankę z pracy.

Przy tej koleżance z pracy chcę się chwilę zatrzymać. Na przykładzie relacji Joanny i Joli Autorka pokazuje, jak rodzi się przyjaźń. Jak dwie osoby decydują się sobie zaufać, odbierać od siebie telefony w środku nocy, wpuścić do świata malowanego czarną farbą… Mam nadzieję, że postać Joli wróci w kolejnych powieściach! 

Tym, co łączy bohaterki, jest nie tylko wspólne miejsce pracy, ale także oddanie się pasji. Pielęgnowanie jej w chwilach dobrych i złych. Dzielenie się nią ze światem i ukrywanie w zaciszu domu i serca. Sztuka staje się ich głosem, zresztą sami przeczytajcie: 

– Proszę cię! Dzieła stuki? To tylko moje emocje przelane na płótno.

– Nie, ja nie mogę tego słuchać! – Jola aż się poderwała. – Przecież każdy obraz to czyjeś emocje przelane na płótno, każda książka to myśli i uczucia wylewające się z serca pisarza. A muzyka? Nie da się jej stworzyć bez emocji!

Wiecie, o czym jeszcze muszę wspomnieć? O tym, że sztuka – pasja do literatury, do pisania – połączyła na zawsze drogi kilku Dziewcząt, czego efektem jest ta książka. Ilona (autorka) i Olga (właścicielka wydawnictwa) to przedstawicielki grupy Płóczkowe Dziewczęta. To uczestniczki warsztatów pisarskich z Magdaleną Kordel. Spotkały się kilka lat temu, by czerpać wiedzę od królowej polskiej powieści obyczajowej. Dziś wzajemnie się wspierają na literackich ścieżkach i współpracują. Na szczęście! 

“Znajdziesz mnie wśród chmur” to prawdziwa językowa uczta dla czytelnika. Każde zdanie jest dopracowane. Polszczyzna staranna, co widać w opisach i dialogach. Krótkie rozdziały wręcz wymuszają rozpoczęcie kolejnego, i kolejnego. Przez tekst się płynie – po odebraniu książki z Paczkomatu, zajrzałam na pierwszą stronę, by w rezultacie przeczytać ich ponad osiemdziesiąt. To lot w naprawdę dobrym stylu. 

Ilona Ciepał-Jaranowska nie ukrywa, że wątek żałoby związany jest z jej osobistymi przeżyciami. Z każdego słowa, z każdej strony czuć, że sama była pogrążona w tęsknocie i poczuciu opuszczenia. Czuję jednak, że ci, którzy opuścili Ilonę na ziemi, patrzą na nią z Góry, z chmur. Są z niej dumni, że oddała głos i serce swojej pasji. Tak jak jej bohaterowie. 

“Znajdziesz mnie wśród chmur” Ilony Ciepał-Jaranowskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Osoby interesujące się lotnictwem
  • Czytelnicy nieprzesłodzonych powieści obyczajowych
  • Miłośnicy sztuki
  • Szukający szczęścia i nadziei na promień słońca

„Uroki promiennych dni” – Edyta Świętek

Read More
uroki promiennych dni - wersja 3d

Edyta Świętek, Uroki promiennych dni, Wydawnictwo Mando 2024.

IV tom Sagi Krynickiej

Współpraca reklamowa z wydawnictwem.

„Zmiany są czymś naturalnym. Musimy je akceptować, nawet jeśli burzą porządek naszego świata”.

A jednak trudno mi zaakceptować tę zmianę. Fakt, że już nie zawitam do Krynicy w sezonie i poza nim. Nie odwiedzę Lwowa i znajomych w Krakowie. Tak, bohaterowie sagi Edyty Świętek to zdecydowanie moi dobrzy znajomi. Bo jak nie zżyć się z rodzinami, którym towarzyszyło się od pokoleń? W czasach wojny i pokoju? W czasach prawdy i czasach kłamstwa?

Polska odzyskała upragnioną wolność i wróciła na mapy świata. Świata, którego serce dla wielu bije w Krynicy. W znajomych domostwach, uzdrowisku, wytwornych balach. Wśród rodziny i znajomych, którzy znają się wzajemnie od pokoleń. 

Nieuchronność upływającego czasu to nie tylko konieczność pożegnania się z ulubionymi postaciami. To, jak zmienia się świat, jak mija czas, widać najlepiej na postaciach namalowanych piórem Autorki. Bohaterowie, którzy w pierwszym tomie byli dziećmi, nieświadomymi tego, co przyniesie im przyszłość, teraz są dorośli. Sami zakładają rodziny, budują domy i scalają utracone przed laty więzi. 

Teodozja, Stanisław, Konstancja, Izabela, Wiśka – w poprzednich częściach dzieci i nastolatkowie, przekraczają próg dorosłości, podejmując wybory nie zawsze zgodne z wyborami opiekunów. Podejmują decyzje, których konsekwencje nie zawsze są zgodne z ich oczekiwaniami i marzeniami. Wtedy do głosu dochodzi życie, które każe trwać przy swoim, walczyć o siebie i swoje pragnienia. Ale też i życie, które zgodnie z przyjętym obyczajem, każe milczeć, chować prawdziwą twarz i unikać własnego wzroku w lustrze. 

Upływający czas to także zmieniające się zwyczaje i nowości architektoniczne. Do głosu dochodzi – jak się wydaje ówczesnym – nowoczesność, z którą nie wszyscy sobie radzą. Artyści tęsknią do tradycyjnych budowli, odbiorcy sztuki do znanych im stylów utrwalania rzeczywistości i wyobraźni, a matki zastanawiają się nad wpływem feminizmu na decyzje dorastających córek. Otwarte drzwi uniwersytetu są dla nich synonimem przewrotu w podejściu do życia, wykształcenia czy małżeństwa.

Kreując postaci kobiece, Edyta Świętek przypomina nam – czytelniczkom z XXI wieku, które mają świat u swoich stóp, czasy, kiedy ten świat się otwierał. Kiedy zaczął dopuszczać małżeństwa z miłości czy podjęcie przez kobiety studiów i zawodów zarezerwowanych tylko dla panów. Przypomina świat, który uczył się stawiać na równi, niezależnie od płci.

„Uroki promiennych dni” to zamknięcie pięknego cyklu o fundamencie życia, jakimi są miłość i przyjaźń. Cyklu o blaskach prawdy i cieniach kłamstwa. O wsparciu rodzinnym i zdradach, które zrywały więzy krwi i relacje powinowactwa. 

Na przykładzie postaci Aurelii i Matyldy, Autorka opowiada historię kobiecej przyjaźni. Przyjaźni budowanej na skale, która przetrwała wichry i sztormy, której nie zburzył podmuch rodzinnych porachunków i przechowywanych w zakamarkach serca tajemnic. Przyjaźni, która polega nie tylko na wzajemnym doradzaniu sobie czy wielogodzinnych rozmowach. Relacja bohaterek to przypomnienie tego, że wspólny spacer i milczenie mogą znaczyć więcej niż tysiąc słów, bo świadczą przecież o obecności drugiego człowieka.

W powieści, tak jak w poprzednich tomach Sagi Krynickiej, pojawiają się autentyczne postaci – Jan Kiepura czy Nikifor, który właściwie dorasta na oczach czytelników.  Losy bohaterów toczą się na tle historycznych wydarzeń. Zaraza, głód, poszukiwanie tożsamości narodowej po latach zaborów – postaci, tak jak ludzie tamtych czasów, mierzą się z rodzinnymi i osobistymi dramatami. Książkę czyta się szybko, z ciekawością, a jednocześnie delektując się staranną polszczyzną. Opisami przyrody, metaforami, w których zaklęte są drogowskazy dla czytelniczek. 

Edyto, serdecznie dziękuję Ci za „Uroki promiennych dni” i poprzednie tomy. Dziękuję za spacery krynickimi uliczkami, uzdrowiskowe bale czy wizyty we Lwowie. Dziękuję za lekcję historii i lekcję kobiecości. Kobiecości, która jest synonimem i siły, i delikatności jednocześnie. Kobiecości, która czerpie z przyjaźni i nie uzależnia swojej wartości od obecności mężczyzny. Kobiecości, która realizuje się w prowadzeniu domu oraz w pracy zawodowej. Kobiecości tak różnej – jak kobiety wtedy i dziś.

„Uroki promiennych dni” Edyty Świętek – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelnicy poprzednich tomów sagi
  • Miłośnicy powieści z historią w tle
  • Romantyczne dusze
  • Wielbiciele pióra Autorki 

Rozdanie na Facebooku – wygraj powieść

„Kochanka nazistów” – Maria Paszyńska

Read More
"Kochanka nazistów" - Maria Paszyńska

Maria Paszyńska, Kochanka nazistów, Wydawnictwo Filia 2024.

Fotosy z serialu „Czas honoru” pochodzą z serwisu Pinterest.

Mam wrażenie, że losy kobiet, które działały w podziemiu podczas drugiej wojny światowej, w fabularnych publikacjach ograniczają ich role do łączniczki i sanitariuszki. Owszem, to były ważne służby, a każde, nawet najmniejsze włączenie się w działalność Armii Krajowej dla Sprawy miało sens. Cieszę się, że w najnowszej powieści Maria Paszyńska pochyliła się nad nieco inną funkcją. Oddała głos bohaterkom zanurzonym w tajemnicy i podwójnej tożsamości. Inspirując się prawdziwymi wydarzeniami, stworzyła literacką bohaterkę, Mariannę.

Marianna Jurasz, wielbicielka szachów i matematyki, wstępuje do konspiracji. Jej talenty, uroda i niezwykły charakter sprawiają, że zostaje wysłana przez dowódców AK na niebezpieczną misję.

Dla Ojczyzny Marianna porzuca cały znany sobie świat, by zostać agentką głębokiego wywiadu Armii Krajowej.

Skazana na samotność młodziutka dziewczyna zaczyna toczyć niebezpieczną grę, w której stawką jest nie tylko Sprawa, lecz także życie tych, których kocha. Grę, która szybko obnaży okrucieństwo wojny, zatrze granice między przyjaciółmi i wrogami. Grę, w której Marianna może stać się pionkiem przesuwanym po planszy przez potężniejsze siły…

Ależ to była lektura! Co chwila poruszała inne strony w moim sercu. Początek – wzruszał i rozczulał. Pierwsza miłość, pierwsze randki, deklaracje wspólnej przyszłości – niedawno sama to przeżywałam, a postać Janka, przypominała mi w zachowaniu i podejściu do życia mojego Ukochanego. Uśmiechałam się do czytnika i dyskretnie obcierałam łzy wzruszenia.

Kolejne rozdziały, które otworzyła wojna, były już inne. Pełne mroku niewiadomego jutra, dymu spalonych marzeń i pogrzebanej młodości. Ze strony na stronę akcja przyspieszała tak, jak przyspieszało i zmieniało się życie Marianny. Chwile uniesienia przeplatały się z brutalnością. Czuły dotyk zastępowały tortury. Rozmowy nad partią szachów zamieniały się w przesłuchania do utraty przytomności.

Praca w wywiadzie wielu z nas kojarzy się z szybkim samochodami, bronią i bliskimi spotkaniami z płcią przeciwną – James Bond przez lata budował taki wizerunek. Nigdy nie zapomnę wywiadu z Vincentem V. Severskim – polskim oficerem wywiadu i autorem powieści szpiegowskich. Powiedział, że szpieg musi mieć mocne… nogi, żeby uciekać. Maria Paszyńska zwraca uwagę na jeszcze kilka cech czy umiejętności. Logiczne myślenie, przewidywanie przeszłości, wyczuwanie drugiego człowieka i zagrożenia jednocześnie pozwalają na jak najlepsze pełnienie służby. Ważne jest też, by się wyłączyć. Zapomnieć o tęsknotach, pozostawionych w ruinach Warszawy miłościach i przyjaźniach. Trzeba żyć tożsamością wykreowanej osoby. Modlić się, myśleć, mówić w jej języku. By się nie zdradzić. By nie zdradzić Sprawy.

Myślę, że ta powieść to doskonały punkt wyjścia dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat działania polskich agentek wywiadu okresu II wojny światowej. Opisy przygotowania do powierzonej misji czy późniejszych przesłuchań oraz procesu politycznego mogą zachęcić do sięgnięcia po wspomnienia czy pamiętniki tamtych dni. Autorka dzieli się bibliografią i wskazuje na nazwiska bohaterek podziemia, których historia zainspirowała ją do stworzenia powieści.

Książkę czyta się szybko. To zasługa nie tylko świetnie prowadzonej fabuły, ciekawości, ale także języka. Pióro Marii Paszyńskiej to dowód na to, że można o wojnie można pisać pięknym językiem, oddając jednocześnie brutalność i nadzieję, które nieprzerwanie towarzyszyły Polakom w codzienności. Świat poznajemy z perspektywy Marianny. Marianny zakochanej, Marianny tęskniącej, Marianny walczącej. Na naszych oczach dokonuje się przemiana z podlotka w prawdziwą bohaterkę gotową do największych poświęceń.

„Kochanka nazistów” rozczula miłością i zaskakuje brutalnością. Wzrusza i wywołuje drżenie serca. Każe wziąć kilka głębszych oddechów. Pokazuje zarówno romantyczne obrazy lata ’39, jak i brutalność niemieckich oraz komunistycznych więzień.

Postać Marianny to także przypomnienie, że życie nigdy nie jest czarno-białe, zwłaszcza podczas wojny, kiedy wybór jednostki decyduje o losie tysięcy. Postać Marianny to także przypomnienie, że ludzie są naczyniem wypełnianym zarówno przez dobro, jak i zło. Co przyjmujemy do serca w większych ilościach? To nie zawsze zależy od nas. Zwłaszcza, gdy walczymy dla Sprawy, pozostając wiernym przysiędze.

„Kochanka nazistów” Marii Paszyńskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośnicy powieści z historią w tle
  • Osoby szukające inspiracji do poznawania literatury faktu – pamiętników czy wspomnień
  • Romantyczne dusze, które nie omijają fragmentów osnutych mrokiem wojennej zawieruchy
  • Czytelniczki książek szpiegowskich
  • Widzowie „Czasu honoru” i „Zatoki szpiegów”

„Krew” – Daria Kaszubowska

Read More
krew daria kaszubowska

Daria Kaszubowska, Krew, Wydawnictwo Flow 2024. III tom Sagi kaszubskiej

Współpraca reklamowa z wydawcą

„I gdzie jest tak krew, co rodzi marzenia?” pytała w swoim przeboju Budka Suflera. Daria Kaszubowska zna odpowiedź. Płynie w Kaszubach. To naród przywiązany do swojej ziemi, tradycji i wierzący w lepsze jutro. Bezpieczniejsze jutro. Dla kolejnych pokoleń.

Tak, tytułowa krew rodzi marzenia. O wolności. O tolerancji, akceptacji. Rodzi marzenia o miłości, o poczuciu bezpieczeństwa. Wreszcie o pokoju – zarówno w kraju, jak i w rodzinie.

Autorka „Sagi kaszubskiej” (zawsze mnie korci, żeby napisać kaszubowskiej przez nazwisko pisarki :)) tym razem oddaje głos młodszym pokoleniom rodziny Stoltmanów. Nastolatki stają się dorośli, dzieci wchodzą w świat czegoś więcej niż tylko beztroskiej zabawy. Bliźnięta Brunona przestają być niemowlętami, a Monika z nastolatki staje się mamą, która marzy o byciu żoną i kochanką. Z dala od domu, na Śląsku, próbuje zrozumieć pragnienia swojego serca i podejmuje nie do końca dobre decyzje.

Bohaterowie patrzą w lustrze w oczy moralności. Społeczny ostracyzm, konwenanse, rodzinne tradycje, narodowość. Antyhomoseksualne i antypolskie nastroje zmuszają do podejmowania wyborów z góry skazanych a porażkę. Wyborów, które nie są podejmowane w zgodzie z sercem. Wyborów, które wymagają udawania i ukrywania prawdziwego ja.

Daria Kaszubowska z reporterską precyzją zachowuje realia czasu i miejsca. Niepodległa Polska utkana z trzech kawałków próbuje stworzyć jedność. W tej jedności miejsca dla siebie szukają Kaszubi. W tej jedności miejsca dla siebie nie widzą Niemcy. Na przykładzie Anny i jej najbliższych pisarka pokazuje dramat rodzin mieszanych w przededniu drugiej wojny światowej. Co wygra w walce serca i rozumu – miłość do męża i dzieci czy miłość do ojczyzny?

Realia czasu i miejsca to przede wszystkim Kaszuby. Los narodu, który dla wielu Polaków kojarzy się jedynie z folklorem. Daria Kaszubowska to prawdziwa ambasadorka swojego narodu. Pokazuje siłę krwi i ziemi, która go łączy. Pokazuje piękno języka, kultury i historii. Tak bardzo skąpanej w tytułowej krwi. Pokazuje krajobrazy malowane Boską ręką i zmieniane ręką człowieka. Na Jego chwałę i podobieństwo.

Krew jest tym, co naznacza rodzinę. Krew symbolizuje pragnienie zemsty. Burzy się w człowieku. Wreszcie krew przelewa się za ojczyznę i świadczy o pochodzeniu. To moje rozumienie tytułu. A jakie będzie Twoje?

„Krew” Darii Kaszubowskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośnicy sag rodzinnych
  • Miłośnicy sag z historią w tle
  • Kaszubi
  • Osoby chcące poznać historię Kaszubów

Kup książkę z autografem autorki

„Żony mundurowych. Historie policyjnych rodzin” – Magdalena Majcher

Read More
„Żony mundurowych. Historie policyjnych rodzin”

Magdalena Majcher, Żony mundurowych. Historie policyjnych rodzin, Wydawnictwo Pascal 2024.

Współpraca reklamowa z Wydawcą.

Żony policjantów. Aktualne i byłe. Mąż. Aktualny. Teściowa. Była. Córka. To im Magdalena Majcher oddała głos. Pisarka i żona policjanta.

Bardzo się cieszę, że wydawca zrobił mi niespodziankę i przysłał egzemplarz książki „Żony mundurowych. Historie policyjnych rodzin”. 12 rozmów z przedstawicielkami i przedstawicielem rodzin policjantów. Z tymi, którzy doświadczają miłości. Z tymi, którzy doświadczyli strachu. Z tymi, którzy doświadczyli tragedii.

Jako nastolatka byłam wielką fanką serialu „Kryminalni”. Nie przegapiłam żadnego odcinka i tworzyłam teksty inspirowane produkcją. Im jestem starsza, tym bardziej widzę, że w opowieści o Adamie, Marku i Basi było sporo fikcji. W książce Magdaleny Majcher jest natomiast sama prawda. Codzienność z policjantem w domu. Czynnym i na emeryturze. Choć i ten drugi nigdy w pełni nie oddaje odznaki.

Nieprzewidywalna praca, która niejednokrotnie krzyżuje plany. Zawód, który wymaga mierzenia się z okrucieństwem. Służby, z których powroty stoją pod znakiem zapytania. Niezmienne są miłość i zaufanie, które jest fundamentem związku z mundurowym. Strach, który nie może zwyciężyć w oczekiwaniu na powrót ze służby. I bunt przeciwko opinii społeczeństwa i aktualnym postrzeganiu policjantów przez pryzmat politycznych decyzji i postaw.

Szczere rozmowy, choć pod anonimowymi imionami. Wspomnienia – zarówno te przyjemne, jak i te, które wciąż ranią serce. Fakty, które mrożą krew w żyłach. I w tym wszystkim one. Bohaterki nie tylko tej książki, choć bohaterkami się nie uważają. Ale jednak niosą na swoich ramionach dom, dzieci, własne zawodowe prace. Niejednokrotnie niosą bagaż, który odbija się na tym, co tu i teraz. Rzadko zabierają głos. Ich bronią jest cierpliwość, organizacja, zaufanie, pokora.

Świat policji nie jest tylko niebieski, nie jest czarny, nie jest biały. Ma różne odcienie – jak życie. Jakie kolory malują w swoich domach? Jakimi malarzami są jako ojcowie, mężowie, kochankowie, przyjaciele? Czy tak jak dbają o bezpieczeństwo obywateli, dają poczucie bezpieczeństwa bliskim? Czy tak jak szukają prawdy, szukają w rodzinie oparcia? Na te i inne pytania odpowiadają rozmówcy Magdaleny Majcher.

Co łączy te wszystkie rozmowy? Oprócz munduru oczywiście jest to zaufanie. Ono jest odmieniane przez wszystkie przypadki. W niektórych relacjach nigdy nie zostało naruszone. W niektórych okazało się fałszywe. W jeszcze innych pozwoliło oddalić bardzo poważne podejrzenia… Jak już wspomniałam, obok miłości to zaufanie jest fundamentem relacji z funkcjonariuszem. Wiadomo, w każdym związku tak powinno być, jednak tu, myślę, szczególnie. Nienormowany czas pracy, łatwość w dostępie do używek, częste kontakt z płcią przeciwną. Ktoś mógłby powiedzieć, że okazji do zdrady – jakąkolwiek definicję przyjmiemy – nie brakuje. Co zrobić, by nie zwariować? Żony i mąż mają na to swoje recepty.

Ten zbiór rozmów to nie jest fikcja. To prawda. Każda poprzedzona wstępem autorki, wprowadzeniem do historii. Autorki-redaktorki, która doskonale przedstawia opisywany w rozmowach świat i który tak doskonale zna… Tym bardziej wierzy się w te historie. Tym bardziej czyta się je ze wzruszeniem, strachem, niedowierzaniem I kolejny raz utwierdza w przekonaniu, że najbardziej nieprzewidywalne scenariusze pisze samo życie…

Żony mundurowych. Historie policyjnych rodzin – kto powinien sięgnąć po ten zbiór?

  • Czytelnicy kryminałów
  • Osoby interesujące się funkcjonowaniem polskiej policji
  • Miłośnicy wywiadów i reportaży
  • Dziewczyny zakochane w kandydatach na policjanta / czynnych funkcjonariuszach

https://pascal.pl/zony-mundurowych–historie-policyjnych-rodzin,91,1990.html#

„Historie od końca” – Marlena Semczyszyn (#MamaDropsaCzyta)

Read More
historie_od_konca_rzut

Marlena Semczyszyn, Historie od końca, Wydawnictwa Videograf SA 2024.

#MamaDropsaCzyta

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Marlena Semczyszyn, kolekcjonerka myśli i zdań, to Autorka kochająca ludzkie historie. Za mną już trzecie spotkanie z jej powieścią. Każda z nich jest inna i każda zaskakuje pomysłem na fabułę, kreacją bohaterów, ciekawymi portretami psychologicznymi i ich losami. Każda skłania do refleksji nad życiem, przemijaniem, miłością, przyjaźnią. Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, czasem wręcz bolesnych, ich ładunek emocjonalny, dramatyzm potrafi rozbroić humorem, zaprawionym niekiedy nutką sarkazmu czy ironii. Bo życie takie jest, słodko-gorzkie, zbyt krótkie, żeby się zadręczać, cierpieć, nienawidzić tracić zamiast próbować, smakować, zdobywać, kochać, cieszyć się chwilą, wybaczać. Mnie ta powieść otuliła mnogością emocji i uczuć.

„Historie od końca” są pochwałą życia, pochwałą radości i zrozumienia dla tego, że przyjdzie kres.

Co zatem kryje się za tak subtelną okładką? Rozczulająca opowieść o Karolinie, kobiecie po przejściach i Mateuszu, mężczyźnie z przeszłością , który spotkali się na cmentarzu nad grobem ojca bohaterki. Bezduszny mąż zostawił żonę po dziesięciu latach małżeństwa, bo się nią po prostu znudził. To ona lubiła monotonię a on pragnął poczuć w żaglach nowy wiatr. Ba! Nawet huragan. A przecież „to on ją nauczył, że mniej znaczy więcej, ze w życiu trzeba wszystko zaplanować, przewidzieć i uwzględnić w kalendarzu. Poddała się temu, zwyczajnie szukając bezpieczeństwa”. Gdzieś się podziała ta piękna i spontaniczna dziewczyna o śmiejących się oczach, pełna energii, kochająca życie każdą komórka ciała. Jak to możliwe, że Paweł, student informatyki, „wsobny introwertyk” zaprzątnął umysł Karoliny a następnie jej serce. Czy jako małżeństwo byli szczęśliwi? Hmmm…

Wróciła do rodzinnej wsi, do domu rodzinnego, do matki, do przyjaciółki Teresy, której wyznała: jestem kartką zmiętego papieru, którą wyrzucono do kosza. Zapisano na niej historię o mnie, a potem stwierdzono, ze to gówniany pomysł. To również opowieść o sile przyjaźni, dzięki której stłamszona, szara mysz Karolina mogła się odnaleźć i rozpocząć nowe życie. „Bądź dawną sobą” – prośba i życzenie jedynej przyjaciółki Tesi.

To opowieść o bardzo trudnych relacjach zazdrosnej matki z córką tatusiową, którą trudno będzie naprawić, odbudować, zacieśnić. Ale okaże się to możliwe, ponieważ obie czują się tak bardzo samotne, stęsknione, głodne miłości.

 Myślisz, że najemy się jeszcze miłości? –  spytała poważnie Karolina, napychając usta ciastem.- Zrobimy wszystko, żeby tak było. Będę cie prosiła o pomoc w tej sprawie, dziecko. Zróbmy to pomału. Zacznijmy od takich spotkań raz na jakiś czas, niech nam będzie wesoło. Niech nam w końcu będzie wesoło.

Mateusz, człowiek z misją, właściciel firmy pogrzebowej „Dalia” skradł moje serce. Wspomniałam, że to facet z przeszłością i na tym pozostanę. Jest prawie każdego dnia świadkiem historii od końca, które opowiada Karolinie. Mury zakładu pogrzebowego są przepełnione życiorysami zmarłych, największą i najczystszą o nich prawdą usłyszaną z ust bliskich ich opłakujących. A misja bohatera polega na niesieniu im pomocy. „To zaszczyt moc zadbać o tę ostatnią rzecz, jaką można zrobić dla zmarłego”. Karolina poprosiła Mateusza, żeby jej opowiadał te historie od końca. A on był szczęśliwy, gdyż te opowieści poruszały czułe strony dziewczyny, karmiły ją emocjami, pokazywały, jak kruche i ulotne jest życie, wprawiały w dobry nastrój. Każdy z nas ma historię, która się kiedyś kończy. Cieszmy się więc chwilą, łapmy życie garściami, kochajmy je i doceniajmy.

Miała wrażenie, że coś pękło. Coś co dotąd przygważdżało ją jak ogromny ciężar, rozsypało się. – Czy to możliwe, aby to trwało i na zawsze pozostało właśnie takie? – zapytała ze strachem w głosie. – Możliwe , Karolino, ja wiem, że tak będzie. Jesteś kobietą po przejściach… – A ty mężczyzną z przeszłością. Uśmiechnęła się łagodnie. – i mam nadzieję, ze z przyszłością, a w niej widzę ciebie przy mnie. – Mateusz, to szaleństwo, my się w ogóle nie znamy…[…] W przeciwieństwie do Karoliny nie miał żadnych obaw. Oszalał, chciał jednego – żeby była blisko. I jednego był pewien – nie może jej stracić.

– Jesteś nadzwyczajny, Mateuszu.

– Ty jesteś skarbie.

Tak, życie może być piękne. Wątek Karoliny i Mateusza dostarczył mi podczas lektury całej feerii emocji.

Marlena Semczyszyn poruszyła w powieści jakże trudny temat depresji i walki z nią. Dopadła Teresę, która była szczęśliwą żoną, mamą, nauczycielką. Mogła liczyć na wsparcie bliskich i przyjaciół, którzy świetnie się zorganizowali.

Bo jak „depresja”? Kobieta, która ma wszystko, o czym zamarzyła, ma depresję? I przecież nie chodziła zdołowana, dbała o dom, pracowała, warzywo z jej ogrodu mogłoby startować w konkursach rolniczych, jaka depresja? Dom wypakowany miłością po brzegi. Jaka depresja u Tesi, pod której okna przychodziły sarny, w której budkach lęgowych bezpiecznie zakładały rodziny ptaki o najdziwniejszych nazwach? To jakaś pomyłka. A jeśli nie?

Powieść jest także hołdem oddanym przez Pisarkę jakże niedocenianym nauczycielom, którzy są mentorami i każdy z nas ma w sercu zachowaną taką postać. Karolina przyjechała do rodzinnej wsi, by się pożegnać ze swoją umierającą nauczycielką Wisławą Połczyńską. Przyjaciółki wiele jej zawdzięczały, zasugerowała im kierunek studiów. Pani Wisia pozostawiła Karolinie swoją ostatnią wolę – etat w szkole i dom. Życie zadecydowało, że pozostała w Kamiennej. Czy było jej łatwo? Ktoś deptał jej po piętach, groził, stała się ofiarą… Jak się zakończył ten horror? Bohaterka nie była przecież sama. W Kamiennej miała zacząć nowe życie.

Ci, którzy znaleźli do niej drogę, wielbili ją nie mniej niż artystów ze świata muzyki. Nigdy nie prowadziła lekcji w ten sam sposób, nigdy nie zrobiła tego samego sprawdzianu. O uczniach mówiła „moje dzieci” i podsuwała im literaturę nie tylko z kanonu lektur, ale także taką, którą później Karolina czy Tesia czytały pod pierzynami z wypiekami na policzkach. Zawsze miała czas, żeby wysłuchać młodzieży, pomagała pisać listy miłosne nieopierzonym chłopcom. Zabierała swoich wychowanków na kilkudniowe wycieczki w góry, żeby móc z nimi długo i bez cenzury rozmawiać, w swoim plecaku niosła historię niejednej osoby, zranionych uczuć, zawiedzionych nadziei.

Marlena Semczyszyn podarowała czytelnikom wartościową i pełną emocji opowieść o pochwale życia – bez lukru. Oczywiście pierwsze skrzypce zagrała spośród nich MIŁOŚĆ, jej różne twarze. Dzięki niej człowiek rozkwita, promienieje, życie nabiera blasku a wszelkie trudności, problemy, rzucane kłody pod nogi można razem pokonać. Wnosi do serca jakże potrzebny spokój, ufność, nadzieję. Sprawia, że strach przed przyszłością maleje. Z drugiej zaś strony Pisarka uświadamia nam, jak kruche może być życie. Chwilami trudno nam zrozumieć, że w każdej chwili może przyjść kres. Nigdy nie wiemy, co za zakrętem. Czas upływa…

Dwoje ludzi, dwie dusze, dwa serca. Przeszli w życiu bardzo wiele, a teraz połączeni, jak sami uważali, za sprawą bliskich z zaświatów, chcieli żyć zgodnie ze słowami jednego z najmądrzejszych Polaków. Żyć na pełnej petardzie.

Ks. Jan Kaczkowski, autor książki „Życie na pełnej petardzie” to Kaplan z powołania, który w swoich publikacjach, homiliach uczył, jak żyć wartościowo, mocno, nie na niby. Jako onkocelebryta oswajał ludzi ze śmiercią, uczył optymistycznej postawy, jak żyć, by czerpać z każdego dnia całymi garściami. Kochał mocno życie i nigdy nie stracił wiary i nadziei.

„Samotnik” – Sylwia Kubik

Read More
samotnik - sylwia kubik

Sylwia Kubik, Samotnik, Wydawnictwo na Szczęście 2024.

Współpraca z Wydawcą – recenzja premierowa

Obiecałam autorce Sylwii Kubik, że dziś, w dniu premiery, przytulę Samotnika od serca. Przytuliłam i zaprosiłam go do mojego świata. I przyjęłam zaproszenie do jego, który początkowo daleki był od bajkowego…

Bajki retro – cykl Wydawnictwa na Szczęście – na szczęście pojawił się na rynku! Te historie sprawiają, że wracam do lat dzieciństwa. Nie chodzi mi o lekkość, beztroskę, ale o charakter opowieści. O morał, naukę, która wynika z bajki. I dla dzieci, i dla dorosłych. 

“Samotnik” to propozycja zarówno dla dużych, jak i małych. Rozmowy z młodszymi na temat usłyszanej lub przeczytanej bajki, z pewnością ułatwią pytania dołączone do książeczki. Mogą być otwarciem dyskusji domowych lub (przed)szkolnych. Zachęcam nauczycieli i wychowawców do sięgnięcia po ten tytuł. Wyciągnięcie nauki dla podopiecznych i kto wie – może tak dla siebie? 

Czego dorosłych może nauczyć ta bajka? Tytułowy Samotnik nie lubi dzieci, dorosłych, zwierząt. Nie lubi świata. Mieszka w domu bez drzwi okien. Dosłownie i w przenośni zamknął się na drugiego człowieka i na to, co może od niego otrzymać i dawać: miłość, przyjaźń, bezinteresowne wsparcie, po prostu obecność. Czy my tak czasem nie robimy? Nie wchodzimy głęboko do swojej skorupki, dbając, by nic z niej nie wystawało? Odgradzamy się od ludzi, bojąc się zranienia, opuszczenia i naiwnie wierząc, że namiastka ich obecności czeka w social mediach lub codziennie wykonywanej pracy. Namiastka może tak, ale ludzkie serce nie lubi namiastki. Ludzkie serce pragnie miłości i przyjaźni całe. Nie godzi się na ułamki. 

Czasem potrzebny, jak w przypadku Bogumiła, jest wicher. Silny podmuch, który zmiecie zastany porządek i zburzy budowana latami mury i bunkry bez okien i drzwi na miłość. Wiatr, który wymiecie z serca okruchy strachu, które wbijały się w nie jak igły. Ale wicher nie tylko niszczy. On niszczy, żeby Miłość i Nadzieja, które czekają za rogiem, mogły działać, chwycić dłoń samotności i nazwać ją obecnością.

Ta bajka retro to nie tylko słowa, za którymi idzie treść. To również przepiękne ilustracje Emilii Baczyńskiej-Majchrzyckiej – obrazy, małe dzieła sztuki, które mówią do czytelnika najdrobniejszym szczegółem. Nie tylko rysunki postaci i miejsc są ważne. Graficznie wyróżniono ważne fragmenty, wyrazy, a duża czcionka sprzyja nauce czytania i zapamiętywaniu.

Myślę, że gdy poznacie tę opowieść, “Samotnik” stanie się dla Was synonimem życzliwości, przemiany serca, dobroci i bezinteresowności. 

„Samotnik” – kto powinien sięgnąć po tę bajkę retro?

  • Dzieci i młodzież
  • Rodzice
  • Nauczyciele i wychowawcy
  • Osoby tęskniące za bajkami z morałem

Kup książkę z autografem Autorki

„Kochając wroga. Tajemnice łączniczki” – Gosia Nealon

Read More
Kochając wroga_okładka_recenzja

Gosia Nealon, Kochając wroga. Tajemnice łączniczki, Wydawnictwo Znak 2024.

Współpraca reklamowa

To pierwsza premiera 2024 roku, którą w ramach współpracy z wydawcą mam przyjemność Wam polecać. Moją słabość do powieści z historią w tle znacie od lat. Cieszę się, że kolejne spotkanie z bohaterami literackimi, którym przyszło żyć w piekle XX wieku, zapadnie w mojej pamięci i sercu.

Zanim przejdę do polecania książki, pozwólcie, że przedstawię autorkę. Gosia Nealon mieszka i tworzy w Nowym Jorku. Pochodzi z Polski. Dorastając w Łomży, słyszała wiele relacji z pierwszej ręki na temat wojny. Wtedy postanowiła, że w przyszłości opowie zasłyszane historie. Tak powstała postać Wandy i Finna, młodych ludzi zakochujących się w środku jednego z najbardziej przerażających konfliktów naszych czasów. Obecnie ma na swoim koncie kilka powieści, dzięki którym zrobiła w Nowym Jorku karierę, o której marzy wiele kobiet. Jest nagradzaną autorką.

Kiedy nie pisze, często spaceruje po ulicach Nowego Jorku. Wraz z mężem i trzema małymi synami szukają najlepszych pierogów, których smak przenosi ją z powrotem do polskich uliczek jej dzieciństwa.

Na polskie ulice zabiera swoich czytelników. „Kochając wroga. Tajemnice łączniczki” to romans z historią w tle, którego akcja w większości rozgrywa się podczas II wojny światowej. Warszawa 1944 roku szykuje się do walki. Główna bohaterka Wanda, łączniczka, toczy wewnętrzną walkę. Chce pomścić śmierć ojca, którego na jej oczach zastrzelili nazistowscy żołnierze. Doskonale pamięta twarz tego, który pociągnął za spust. Nie wie, że oficer ma brata bliźniaka. Jeszcze wtedy nie wie, że go pokocha, a ich romans zgaszą płomienie powstańczej Warszawy… Czy uczucie odrodzi się wraz z miastem? Czy mur zbudowany przed niedomówienia, zostanie zburzony? Tego dowiecie się podczas lektury…  

W powieści mamy trzech narratorów – Wandę, Finna oraz Gerdę. Czytelniczo było to niesamowitym doświadczeniem. Nie chodzi mi tylko o wyłaniający się z rozdziałów obraz uczuć i emocji – miłości i zazdrości, tęsknoty i chęci zemsty, które wręcz kipią z poszczególnych fragmentów. Bardziej w mojej pamięci zapisały się te części, które pokazują diametralnie inne podejście do wojny i inny system wyznawanych wartości. Dla Wandy II wojna światowa to synonim tragedii, pogrzebania młodości i marzeń. Dla Gerdy, córki niemieckiego oficera, to szansa na zaprezentowania potęgi Rzeszy. Wybaczcie spoiler, ale czy wyobrażacie sobie, że ta dziewczyna doniosła na własną matkę do Gestapo?! By być wierną zasadom Hitlera?! To dla mnie niepojęte. A jednocześnie, co wręcz paraliżuje serce, bardzo prawdopodobne…

– Żal mi was, młodych. Miłość i wojna nie idą w parze – mówi, patrząc na mnie wymownie. -Byłeś kiedyś zakochany?

– Nie, i kto wie, czy kiedykolwiek będę.

– Mój świętej pamięci małżonek mawiał, że trudno o głupszą sprawę niż walka z własnymi uczuciami. Zwłaszcza, gdy jutro jest takie niepewne – dodaje łagodniej.

Dobry czy zły? Jaki jest człowiek, któremu patrzymy w oczy? W jakim rytmie bije serce osoby, której oddajemy swoje serce? Czy można wybaczyć zapomnienie? Kto tak naprawdę jest przyjacielem, a kto wrogiem? Gosia Nealon stawia przed czytelnikiem pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Weryfikuje je serce. I historia.

„Kochając wroga. Tajemnice łączniczki” – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelniczki romansów historycznych
  • Miłośniczki narracji pierwszoosobowej
  • Osoby interesujące się II wojną światową

Zajrzyj do środka i przeczytaj fragment powieści