„Nadzieja” – Katarzyna Grochowska

Read More
nadzieja dolina marzeń 3d

Katarzyna Grochowska, Nadzieja, Wydawnictwo Szara Godzina 2023.

Cykl „Dolina marzeń”

Czasem nadzieja ma zielony kolor. Czasem nadzieją są uśmiech i dłoń drugiego człowieka wyciągnięta w naszą stronę. A czasem nadzieja to stukot końskich kopyt, radosne rżenie i powiew grzywy na wietrze. Dla Nadii właśnie tym jest nadzieja. Lekarzami jej skołatanej i nieszczęśliwej duszy są konie, których baczne spojrzenia potrafią zamienić się w lustro.

Główna bohaterka cyklu Katarzyny Grochowskiej swoje życie zawodowe, na przekór matce i despotycznej ciotce (jak ta kobieta mnie denerwowała, to po prostu brak słów!!!), związała z końmi. Ciotka kazała jej tańczyć, przelała na nią swoje niespełnione ambicje. Nadia wolała dosiadać wierzchowców, ujarzmiać mustangów. Zamiast balerin woli oficerki, a zwiewne sukienki zastępuje sportowymi ubraniami. Nie tylko po to, żeby jej było wygodnie. Chce się ukryć przed światem, spojrzeniami, opiniami. Chce się schować przed ciotką, matką, adoratorem. Przed samą sobą, bo nie potrafi uwolnić się od własnej przeszłości…

„Nadzieja” to powieść o braku asertywności. O braku poczucia własnej wartości. To historia dziewczyny, która przechadza się po dolinie cudzych marzeń, pagórek po pagórku zbliżając do przepaści… Równowagę odzyskuje w siodle. To ono jest jej kompasem, a konie najlepszymi przyjaciółmi. Opisując codzienność pracy z wierzchowcami, Autorka pokazuje, jak trudna i wymagająca jest opieka nad tym zwierzęciem. Jak ciężkie są treningi. Jak bolesny dla konia, i dla człowieka może być proces oswajania. Z człowiekiem i otaczającą go rzeczywistością.

Rozdziały przeplatane są Listami do Pana Nikt. Listami, które pozwalają zajrzeć do serca Nadii. Jak przez dziurkę od klucza… Katarzyna Grochowska dawkuje nam wiedzę o głównej bohaterce. Dostajemy strzępki informacji o jej przeszłości, próbując ułożyć z tych puzzli cały obraz. Pierwszy tom to zdecydowanie za mało.

„Nadzieja” ma w sobie nie tylko wątki obyczajowe i psychologiczne. To książka, w której mamy akcent kryminalny – i w przeszłości, i w teraźniejszości. Cień rzucany na grupkę postaci nie pozwala na jasną ocenę sytuacji i ich postaw. Nie pozwala wierzyć w ich czyste intencje – przynajmniej mi…

Powieść czyta się bardzo szybko. To zasługa nie tyle wielkich liter, co wielkiej niewiadomej. Tajemnicy. Intryg rozgrywających się w takt końskich kopyt. Znaków zapytania, które do samego końca nie zamieniają się w kropkę. Autorka karmi nas pięknymi opisami opieki nad zwierzętami i relacji człowieka z koniem. Relacji, której niewielu może doświadczyć i którą niewielu potrafi pielęgnować. Przyjaźni, której stabilność nie kryje się tylko w strzemieniu, a przede wszystkim w pokorze, cierpliwości i zaufaniu. 

Cieszę się, że drugi tom cyklu, „Odwet” jest już dostępny, a „Przeszłość” – trzecia część, pojawi się w księgarniach 21 marca. Piękne rozpoczęcie wiosny. I mam nadzieję nowego etapu w życiu bohaterki. 

„Nadzieja” Katarzyny Grochowskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelniczki powieści, w których wątek obyczajowy przeplata się z kryminalnym
  • Miłośniczki koni
  • Romantyczne dusze
  • Nieśmiałe dziewczyny, którym brakuje siły do walki o własne marzenia

„Sekrety starych fotografii” – wywiad z Małgorzatą Lis

Read More
sekrety starych fotografii 3d

8 kwietnia 2024 r. nakładem Wydawnictwa Emocje swoją premierę będzie miała nowa powieść Małgorzaty Lis, którą z dumą objęłam patronatem medialnym. Poznajcie „Sekrety starych fotografii”!

Dwie wyjątkowe kobiety, dwie niezwykłe historie i jeden zupełnie zwyczajny dom…

Trzydziestoletnia Magda ma dość pracy w korporacji i życia w stolicy. Kiedy więc przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie i równocześnie dowiaduje się, że musi opuścić wynajmowane dotąd mieszkanie, postanawia rzucić wszystko i wyprowadzić się do  Żarek, małego jurajskiego miasteczka z bogatą, choć bolesną historią.

Osiemnastoletnia Irena obawia się dwóch rzeczy: zaaranżowanego małżeństwa ze Stachem Nowakowskim i wojny, która, jak mówią, ma wybuchnąć lada chwila. Jeszcze nie wie, że nadchodzące dni zmienią jej życie bardziej, niż mogłaby się tego spodziewać… 

Co się stanie, gdy te dwie historie spotkają się pod jednym dachem?

„Sekret starych fotografii” to opowieść o miłości i okrucieństwie, przyjaźni i podziałach, wierności i zdradzie, nowym życiu i o śmierci. To pełna emocji, słodko-gorzka historia współczesna, która niewidzialną nicią wspomnień łączy się z wydarzeniami sprzed ponad osiemdziesięciu lat. Pozornie odległymi, choć tak naprawdę bardzo bliskimi…

Co o książce mówi Autorka? Zapraszam do lektury wywiadu!

Do tej pory byłaś kojarzona z „Opowieściami z wiary”, czyli książkami, w których boski akcent ma fundamentalne znaczenie. Teraz Twoje pióro nakreśliło historię z historią w tle właśnie. Dałaś dojść do głosu swojej pasji i wykształceniu?

Nadal chcę być kojarzona z boskim akcentem, choć prawdą jest, że po raz pierwszy zdecydowałam się na rozbudowany wątek historyczny w swojej powieści. Sprawy wiary zeszły na dalszy plan, choć wciąż podczas pisania przyświecają mi wartości, które są mi bliskie na co dzień.

W sięgnięciu po historyczne tło pomogło mi uświadomienie sobie, że to przecież powieść obyczajowa, a nie doktorat, że nie muszę siedzieć godzinami w bibliotekach, a sporo materiałów jest dostępne w internecie. Trochę się bałam tej kwerendy, bo cały czas mam pod opieką dzieci 24/7 i po prostu nie mam czasu i możliwości na godziny spędzane w bibliotece i podróże naukowe. W powieści obyczajowej z historią w tle jest łatwiej niż w przypadku powieści historycznej. 

Oczywiście, do „Sekretu starych fotografii” rzetelnie się przygotowałam, ale warstwa historyczna nie była tu dominująca i w związku z tym książka nie wymagała ode mnie aż takiego poświęcenia. Co nie znaczy, że moja pasja nie domaga się czegoś więcej. Myślę, że wszystko w swoim czasie. Dzieci rosną i przede mną otwierają się nowe możliwości.

Co albo kto był inspiracją do napisania „Sekretu starych fotografii”? Skąd pomysł, by osadzić akcję powieści właśnie w Żarkach?

Inspiracją stała się opowieść wnuka pani Aleksandry, której pamięci dedykuję powieść. Ta kobieta mieszkała w Żarkach i z narażeniem życia pomagała miejscowym Żydom: przeprowadzała przez granicę, nosiła jedzenie, a nawet ukrywała przez jakiś czas kilkuletnią Żydówkę Rywkę. Raz stała już pod ścianą w oczekiwaniu na egzekucję, ale cudem się uratowała, o czym zresztą piszę w powieści. Pani Aleksandry nie ma w żadnym spisie wojennych herosów, nie dostała medalu, a jej córka była po wojnie przezywana „żydówa”. Takich cichych bohaterów wojny jest wielu. Takich miejsc jak Żarki, gdzie Żydzi i Polacy żyli ze sobą w zgodzie – bardzo dużo. Bardzo mi zależało, by w zwyczajnej, fikcyjnej  fabule pokazać tę złożoność naszej historii.

Od początku planowałaś serię czy wymusili to na Tobie bohaterowie?

Od początku wiedziałam, że się nie zmieszczę w jednej książce. Ta historia domagała się dwóch tomów. 

Przeszłość naznaczona wojną i teraźniejszość, na którą wpływ mają tamte lata. Jak pracowało Ci się nad powieścią z dwoma planami czasowymi?

Bardzo lubię czytać powieści z dwoma planami czasowymi właśnie ze względu na to, co powiedziałaś. Można w ten sposób doskonale pokazać, jak teraźniejszość splata się w przeszłością. Ale nie tylko dlatego. Wątek współczesny pomaga niejako odpocząć od trudnych tematów z historii. 

Pisało mi się bardzo dobrze, choć nie będę ukrywać, że opowieść o Irce pisałam osobno. To pozwoliło mi lepiej wczuć się w klimat tamtych czasów. Potem połączyłam oba wątki w całość. Zresztą w tym współczesnym jest sporo odniesień do przeszłości, wszystko więc bardzo dobrze się zazębia. 

Która z bohaterek jest bliższa Twojemu sercu – Irenka czy Magda?

Mimo że Magdę pisałam w pierwszej osobie, to bliższa jest mi Irka. Ja chyba w ogóle bardziej pasuję do dawnych czasów. Nie jestem filrciarą jak Magda, nigdy nie zdecydowałabym się na tak nagłą i drastyczną życiową zmianę. Nie wiem jednak, czy podjęłabym taką decyzję jak Irena. I w sumie nie chciałabym wiedzieć. Czasy, w których żyła, nie są do pozazdroszczenia. Wybory zbyt trudne, nawet z perspektywy naszego wygodnego fotela.

Masz poczucie, że debiutujesz po raz drugi? Jakie to emocje?

Troszkę tak. Nowy temat, nowe wydawnictwo. Jestem ciekawa recenzji, odbioru tej powieści przez czytelników. Dotąd otrzymałam już kilka pozytywnych reakcji i nie będę ukrywać, że to dodaje skrzydeł i zachęca, by dalej iść tą drogą.

Jakie sekrety skrywają fotografie w Twoim rodzinnym archiwum? 

Archiwum rodzinne jest na razie w rękach moich rodziców, ale myślę o tym, by je chociaż zeskanować. Jako dziecko uwielbiałam stare fotografie, na ścianie wisiały portrety ślubne i rodzinne, nawet te przedwojenne. Dziś wszystko ginie na dyskach komputerowych. Szkoda.

W mojej rodzinie raczej sekretów nie było, a przynajmniej o takich nie wiem, ale zdjęcia zawsze były impulsem do opowiedzenia jakieś historii z dawnych lat. Mam w planie przenieść niektóre z nich na papier. Tematy na  kolejną powieść czekają i kuszą…  

Dziękuję za rozmowę!

„Zagraj ze mną miłość” – Robert D. Fijałkowski (patronat Mamy Dropsa)

Read More
zagraj ze mną miłość 3d

Robert D. Fijałkowski, Zagraj ze mną miłość, Wydawnictwo eSPe 2024.

patronat Mamy Dropsa

„Zagraj ze mną miłość’ to kolejna katolicka powieść obyczajowa Roberta D. Fijałkowskiego, która miała premierę 11 marca. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Autora i już wiem od pierwszych stron, że będę czekać na każdą kolejną powieść.

Piękna okładka i metaforyczny tytuł sugerują, że mamy do czynienia z romansem, ale dedykacja zapowiada trudne a nawet bolesne wątki: „Dla wszystkich, którym brak zrozumienia przysparza cierpienia ponad miarę”. Już od pierwszych kartek powieść zachwyciła i oczarowała  mnie sposobem prowadzenia narracji, pięknym, chwilami iście poetyckim językiem. Autor jest obdarzony ogromną wrażliwością, intuicją, uważnością. Jest wirtuozem słowa! Jakkolwiek sam wyznał w komentarzu, że jest „normalnym facetem wrażliwym na obecność Boga, Człowieka, Kobietę”. Dodam, że wrażliwy też na sztukę i piękno natury. Ta niezwykła i pełna emocji powieść podczas lektury uruchomiła we mnie wszystkie zmysły: widziałam, czułam, słyszałam. Bez problemu weszłam do świata przedstawionego, byłam blisko bohaterów i chłonęłam wszystko jak Julia, która tu wczoraj przyjechała.

Stała na szczycie góry z renesansową bryłą jakiegoś klasztoru, nagle wyrastającego z leśnej gęstwiny. Od strony miasta wieńczyło go coś na kształt obronnych murów, z których widok był imponujący. Osiedla z wyraźnie widoczną siatką dróg pomiędzy blokami wyglądały niczym pudełka, na których ktoś od linijki narysował równe rzędy okien balkonowych. W oddali, tam gdzie horyzont łączył się z błękitem nieba, rozpościerały się zalesione wzgórza. Zdawało się, że prześcigają się nawzajem w jakimś tajemnym biegu, zdążając do ukrytego celu. Miasto można było objąć ramionami. Było wciśnięte w rozległą dolinę, z wyraźnie zarysowaną linią starej zabudowy, nad którą górowało zamkowe wzgórze. Julia odnalazła wzrokiem długą na kilka kilometrów ulicę, dzielącą Kielce na dwie części.

Metaforyczny tytuł zawiera w sobie zaproszenie na koncert, na randkę, na wyprawę w góry, do wspólnego życia, koi tęsknotę za miłością i daje nadzieję, że ją spotkamy. Miłość jest tu najważniejsza, ma wiele oblicz, ale łączą je: troska, opieka, dbanie, towarzyszenie na dobre i na złe, dawanie, rozbudza dobro, koi cierpienie, pociesza, jest najlepszym lekarstwem dla duszy – czyli jest działaniem na rzecz drugiej osoby w taki sposób, aby to, co najlepsze, w niej rozkwitło. Zagraj ze mną… czyli bądź ze mną a wówczas będzie nam raźniej iść przez życie, dokonywać dobrych wyborów życiowych, zmagać się z trudnościami, problemami, bolesnymi wspomnieniami, zmieniać je na lepsze. Miłość ma swoje źródło w Bogu, który jest miłością. To On otwiera przed nami drzwi, daje nam możliwości wyboru. Ta opowieść powstała właśnie z miłości do Boga. Autor w sposób nienachalny i delikatny, subtelny o Nim mówi. Boski akcent pojawia się w życiu uczniów. Niektórzy wierzą w Boga, uczęszczają na lekcje religii i na spotkania oazowe. inni wierzą, ale nie praktykują, bo nie wynieśli tego z domów rodzinnych. Osadzenie akcji powieści w Kielcach, na Karczówce, w pięknych Górach Świętokrzyskich sprzyja medytacjom, modlitwie, refleksjom nad życiem.

Droga z każdą chwilą stawała się coraz bardziej kamienista. Dziwnie wyglądały potężne drzewa, z konarami szukającymi podłoża. Wyciągały swoje drewniane palce, wciskając je między głazy. Im wyżej wchodzili, tym bardziej korony drzew przypominały malarską paletę, na której ktoś przez nieuwagę rozlał żołtopomarańczową barwę, tworząc na niej kolorowe zacieki. Miejscami nie dało się nawet ocenić, czy to jeszcze kolor bladej moreli, czy też dyni. A może to bursztyn z zielonymi plamami? Im głębiej sięgała wzrokiem, tym las wyglądał na bardziej niedostępny. Powalone i zbutwiałe pnie porośnięte były przez wielkie paprocie.

Spacerujemy ulicami miasta, podziwiamy zabytki, szukamy śladów Żeromskiego i Sienkiewicza, zaglądamy do kościołów, wyprawiamy się na szlaki górskie, poznajemy historię relikwii św. Krzyża, kapliczki na szlaku,  ciekawe legendy związane ze źródełkami o cudownej mocy wody.

Przenosimy się także do klasztoru na Karczówkę i do Klasztoru Karmelitów Bosych w Czernej ze słynnym obrazem Matki Bożej Szkaplerznej w Sanktuarium i relikwiami św. Rafała Kalinowskiego, który za życia miał niezwykły dar jednania grzeszników z Bogiem i przywracania spokoju sumienia. To za wstawiennictwem tego właśnie świętego  jeden z bohaterów skrzywdzony i niezrozumiany przez dorosłych nie stracił wiary w Boga, tylko wstąpił do klasztoru. Książka nie omija bowiem bolesnych tematów kościoła. Każdy z osobna i instytucje muszą sobie z tym poradzić. Ucieczki od tego nie ma.  

Robert D. Fijałkowski snuje opowieść o losach kilkorga ludzi, którzy niespodziewanie spotkali się w kieleckim liceum, niezwykłej placówce oświatowej. Niełatwo jest zachować proporcje między wychowaniem, moralnością a wolnością konieczną do wzrostu młodego człowieka. Miał tego świadomość dyrektor szkoły – człowiek z charyzmą, pasjonat historii i myśli pedagogicznej. Uczniowie uwielbiali dyrektora, nazwali go Don Kichotem i podarowali mu grafikę przedstawiającą karykaturę rycerza, którą powiesił nad biurkiem.

Rycerz siedzący na utrudzonym koniu spoglądał w dal na skrzydła wiatraków. Nieco z boku stał jego giermek. Niski, przysadzisty jak sługa dzielnego hobbita z twarzą tak sugestywną, tak pełną pasji, wiary i sensu. Bez wątpienia na tej rycinie była to postać pierwszoplanowa.

Przy stole dyrektorskim często toczyły się bitwy, które okazywały się walką z wiatrakami. Stąd też jego celem podczas czteroletniej edukacji było uświadomić uczniowi, gdzie są te wiatraki, z którymi usiłuje walczyć. Pragnął też nauczyć młodych ludzi myślenia. Był bowiem przekonany, że jest to najważniejsza zdolność, jaką powinni posiąść w szkole. Od młodych ludzi również wiele się uczył. Potrafił przyznać sie do błędu. Młodzież stała za nim murem, bowiem traktował ich zawsze podmiotowo. To, co spotyka Don Kichota jest swego rodzaju manifestem jednostki w systemie: „Chciałem pokazać, że szkoła nie może kojarzyć się z ograniczeniami, które notabene, są niejednokrotnie wytworem złych wyobrażeń”. Potrzebował do tego zespołu pedagogicznych fachowców, zatroskanego o młodzież, nauczycieli twórczych, pełnych inwencji, mających doskonały kontakt z młodzieżą. I to mu się udało. Zależało im bardzo na zbudowaniu nowego wizerunku szkoły, pod każdym względem bezpiecznej, ale i otwartej. Jak dobrze, że powieść ujrzy światło dzienne w momencie, w którym toczą się dyskusje na temat reformy szkoły.

Wychowanie to zawsze jeden wielki eksperyment. Każdy człowiek jest przecież inny, a wszelka teoria i studia w którymś momencie dają jedynie zdolność do samokrytycznego myślenia. Do osobistego szukania odpowiedzi, które nie są oczywiste…

Pracę w kieleckim liceum rozpoczęła Julia, nauczycielka języka angielskiego, która uciekała od bardzo trudnych i bolesnych wspomnień związanych z jej wcześniejszą pracą w interwencyjnym ośrodku dla chłopców. Czy ta zmiana uciszy, zagłuszy w niej wyrzuty sumienia? Bohaterka wybrała samotność a pragnęła nowego życia. „I teraz zamierza trwać w starej sukni, która do tej nowości zupełnie nie pasuje”. Julia marzyła o miłości, ale czy jej serce przepełnione bólem jest do niej zdolne? A przecież fascynował ją dyrektor, tajemniczy Krzysztof jako przystojny mężczyzna o otwartym umyśle i sercu przepełnionym pasją, jej przewodnik po pięknych okolicach. Od pięciu lat był sam. Nie lubił jednak opowiadać o sobie. Tajemnica to jego drugie imię. Czy wyprawa w góry pomoże obojgu znaleźć odpowiedź na pytania: dokąd idziesz? jakie drzwi chcesz otworzyć?

Trzeba resztę zostawić Bogu. To On przecież jest źródłem i chęci, i działania. Miłość wcale nie jest tu wyjątkiem.

Do klasy maturalnej dołączyła rudowłosa Elena. Ta skromna dziewczyna zachowywała się tak, jakby chciała się schować w tłumie. Przeprowadziła się z mamą z Gdańska. Czy zmiana miejsca i zacieśnienie relacji z mamą sprawią, że dziewczyna dostrzeże w sobie kobiecość? Na polecenie wychowawcy zaopiekował się dziewczyną Hieronim, przystojny i tajemniczy chłopak o oczach pełnych smutku, do którego wzdychały prawie wszystkie dziewczyny w szkole. Julia i Elena były tu nowe, i wszystko dookoła było tu dla nich nowe. Obie zagubione, więc powinny się trzymać razem. Na kartach powieści obserwujemy jak Elena i Hieronim dojrzewają do miłości, krok po kroku pokonując piętrzące się trudności. Pomoże im w tym muzyka… Czy Julia widząc to, też otworzy swoje serce na miłość? Czy uda się jej uporać ze zwątpieniem w siebie i przebaczyć sobie samej?

„Zagraj ze mną miłość” to opowieść o emocjach i uczuciach, których całą feerię Autor tak cudownie namalował słowem. Pisarz sporo miejsca poświęcił na przedstawienie miłości, która rodzi się po trudnych doświadczeniach i obserwacjach. Julia była świadkiem dramatu. Tragedii tak dalekiej, tak przeciwnej miłości. Otwarcie się na prawdziwe, czyste uczucie nie jest proste. Ale czytelnik zyskuje nadzieję na to, że możliwe. Czytelnik pragnie, by Julia stała się Dulcuneą.  Czy autor spełni to życzenie? Tego dowiecie sie z lektury.

Zagraj ze mną miłość. I inne melodie. Przyjaźń, ale i tęsknota, bezsilność, samotność, ból po rozstaniu. Zemsta. Pasja do muzyki i do tańca. Zachwyt nad pięknem natury. Postaci poruszają się w takt tego, co towarzyszy nam w codzienności. Tego, co dobre i budujące oraz tego, co złe, co burzy.

Co trzeba zrobić, aby się szczęśliwie zakochać? Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w powieści.

„Do zobaczenia za rok” – Joanna Szarańska

Read More
"Do zobaczenia za rok" - Joanna Szarańska

Joanna Szarańska, Do zobaczenia za rok, Wydawnictwo Czwarta Strona 2024.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Morze czy góry? Kiedyś jednoznacznie udzieliłabym odpowiedzi, że całym sercem kocham szum fal, piaszczyste plaże, wodę obmywającą nogi. Dziś się waham, ponieważ dzięki mojej Miłości odkrywam piękno gór – trud wędrówki i zachwyt widokiem ze szczytu. Rozmowy pod drodze i milczenie, które scala niczym splecione ręce. Kanapki zjedzone na kamieniach i herbata wypita w schronisku jawią się niczym kolacja w ekskluzywnej restauracji. To wszystko dla zachwytu przyrodą i zacieśnienia relacji.

Albo ich nawiązania, co pokazuje powieść „Do zobaczenia za rok”. Dziewczyna z mgły i chłopak ze szlaku poznają się podczas burzy. Ulewny deszcz, grzmoty, górskie trudy – wydaje się, że nic im nie sprzyja. A jednak sprzyja im wszystko…

Rzadko od razu po zakończeniu lektury piszę do autorki z refleksjami na gorąco. Ale tym razem musiałam skontaktować się z Joanną Szarańską. Chciałam jej podziękować za ten wspólny spacer po Tatrach. Do wyjątkowego schroniska…

Chatka w sercu gór jest bowiem wyjątkowa. To schronisko serc i myśli. Nadziei. Która nie gaśnie, nawet spowita mgłą… A może właśnie dlatego?

I gdy tak wędrowali Iśniącą od deszczu ścieżką pomiędzy mrocznymi, pachnącymi żywicą i wilgotnymi świerkami, w towarzystwie wezbranego deszczem, huczącego strumienia, Darii przemknęło przez myśl jak miłe jest przemierzanie szlaku we dwoje. Jak to dobrze, gdy czyjeś stopy dopasowują się do rytmu twoich własnych, a pomocna dłoń pojawia się, gdy powinie się noga! Jak przyjemnie podzielić się z drugą osobą najpiękniejszymi niuansami uchwyconymi głodnym piękna okiem: skrawkiem kobaltowego nieba, pasmem mgły owiniętym wokół przerzuconej nad strumieniem kłody, kępą kwitnących na liliowo kwiatów przy ścieżce, i samemu podążać wzrokiem za palcem wymierzonym w skały, drzewa, hale!

Nieprzypadkowo recenzję zaczęłam od górskich refleksji. Akcja powieści w dużej części rozgrywa się w Tatrach. Na szlaku, w schronisku. Tatry stają się synonimem spotkania, nadziei, odkrywania samego siebie i drugiego człowieka. Autorka zaprasza nas do wspólnej wędrówki. Z dokładnością przewodnika opisuje widoki i trudy szlaku. Plastyczne opisy pobudzają wyobraźnię. Zmysły wzroku, węchu i dotyku zapraszają nas do eksplorowania pasma górskiego wraz z bohaterami. Krok po kroku podążamy za ich pragnieniem miłości.

Ależ to była wędrówka szlakiem pięknego słowa! Te opisy, metafory, dialogi… „Do zobaczenia za rok” to powieść pełna uczuć i emocji. Tych dobrych i tych złych. Tych pełnych uśmiechu i tych pełnych łez rezygnacji. To powieść o szlaku, jakim jest życie.

Życiu, które nigdy nie jest czarno-białe. Życiu, które zamiast bogactwa materialnego, woli celebrować bogactwo obecności, czułości, wrażliwości. Życiu, które Daria zamiast zyskiwać, traci z każdym rokiem małżeństwa. Każda rocznica symbolizuje nie fundamenty, lecz kruchość relacji. Jednocześnie zmusza i hamuje przed podjęciem konkretnych decyzji.

Ukojenie znajduje raz w roku. Na szlaku. Na kilkanaście godzin staje się dziewczyną z mgły, która osłania ją przed trudami świata. Zasłania widok na to, co niszczy i boli. Każe iść w stronę słońca, które świeci promieniami nadziei.

„Do zobaczenia za rok” to więcej niż powieść. To obietnica, że warto marzyć i czekać. I nie tracić nadziei na prawdziwą miłość. To obietnica, że pielęgnowanie pasji i podążanie za głosem serca prędzej czy później da efekt. Spełnienia i szczęścia. Niezależnie od wysokości nad poziomem morza.

„Do zobaczenia za rok” Joanny Szarańskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośniczki powieści obyczajowych
  • Widzowie komedii romantycznych
  • Pasjonaci gór
  • Czytelniczki historii miłosnych

„Znajdziesz mnie wśród chmur” – Ilona Ciepał-Jaranowska

Read More
znajdziesz mnie wśród chmur 3d

Ilona Ciepał-Jaranowska, Znajdziesz mnie wśród chmur, Wydawnictwo Na Szczęście 2024. 

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Czy można pięknie pisać o śmierci?

Można. Ilona Ciepał-Jaranowska udowadnia, że można. Poruszać i wzruszać. 

Trzeba mieć w sobie ogromne pokłady empatii i pokory, by pisać tak o śmierci, tak prawdziwie i jakkolwiek to brzmi – pięknie.

Autorka poprowadziła czytelnika przez czas żałoby, delikatnie okrywając go nadzieją na lepsze jutro i uśmiechem bez wyrzutów sumienia.

“Znajdziesz mnie wśród chmur” to piękna powieść o życiu. Jest w niej wszystko to, co jest obecne w naszej codzienności. Są dni wypełnione słońcem, wręcz upalne. To stan zakochania, oczekiwania na potomka, planowanie ślubu i nowej zawodowej przyszłości. Są dni, tygodnie, za chmurą, z której pada deszcz niewyobrażalnej pustki i tęsknoty. To chwile pożegnania bliskiej osoby, walki z samotnością, utratą sensu, utratą zdrowia.

To powieść o żałobie, o jej przeżywaniu. I nie żegnaniu się z nią, bo tęsknota zawsze zostaje. Ale z czasem częściej znikają wyrzuty sumienia za uśmiech do promienia słońca, które próbuje się przebić zza tych chmur. 

Pasja przerwała raj na ziemi. „Dobranoc” zapisane w czarnych skrzynkach samolotu stało się symbolicznym otwarciem czarnej skrzynki życia. Zamiast przygotowań do ślubu, były przygotowania do pogrzebu. Zamiast białej sukni, czarny strój niedoszłej żony. Zamiast miłości pod sercem, niewyobrażalna pustka w jego wnętrzu. Ilona Ciepał-Jaranowska zaprasza nas do świata Joanny, która zamiast “dobranoc”, na nowo uczy się mówić “dzień dobry”. Choć to “dobry” wydaje się niemożliwe. Choć to “dobry” z trudem przechodzi przez usta… Na szczęście ma przy sobie siostrę oraz koleżankę z pracy.

Przy tej koleżance z pracy chcę się chwilę zatrzymać. Na przykładzie relacji Joanny i Joli Autorka pokazuje, jak rodzi się przyjaźń. Jak dwie osoby decydują się sobie zaufać, odbierać od siebie telefony w środku nocy, wpuścić do świata malowanego czarną farbą… Mam nadzieję, że postać Joli wróci w kolejnych powieściach! 

Tym, co łączy bohaterki, jest nie tylko wspólne miejsce pracy, ale także oddanie się pasji. Pielęgnowanie jej w chwilach dobrych i złych. Dzielenie się nią ze światem i ukrywanie w zaciszu domu i serca. Sztuka staje się ich głosem, zresztą sami przeczytajcie: 

– Proszę cię! Dzieła stuki? To tylko moje emocje przelane na płótno.

– Nie, ja nie mogę tego słuchać! – Jola aż się poderwała. – Przecież każdy obraz to czyjeś emocje przelane na płótno, każda książka to myśli i uczucia wylewające się z serca pisarza. A muzyka? Nie da się jej stworzyć bez emocji!

Wiecie, o czym jeszcze muszę wspomnieć? O tym, że sztuka – pasja do literatury, do pisania – połączyła na zawsze drogi kilku Dziewcząt, czego efektem jest ta książka. Ilona (autorka) i Olga (właścicielka wydawnictwa) to przedstawicielki grupy Płóczkowe Dziewczęta. To uczestniczki warsztatów pisarskich z Magdaleną Kordel. Spotkały się kilka lat temu, by czerpać wiedzę od królowej polskiej powieści obyczajowej. Dziś wzajemnie się wspierają na literackich ścieżkach i współpracują. Na szczęście! 

“Znajdziesz mnie wśród chmur” to prawdziwa językowa uczta dla czytelnika. Każde zdanie jest dopracowane. Polszczyzna staranna, co widać w opisach i dialogach. Krótkie rozdziały wręcz wymuszają rozpoczęcie kolejnego, i kolejnego. Przez tekst się płynie – po odebraniu książki z Paczkomatu, zajrzałam na pierwszą stronę, by w rezultacie przeczytać ich ponad osiemdziesiąt. To lot w naprawdę dobrym stylu. 

Ilona Ciepał-Jaranowska nie ukrywa, że wątek żałoby związany jest z jej osobistymi przeżyciami. Z każdego słowa, z każdej strony czuć, że sama była pogrążona w tęsknocie i poczuciu opuszczenia. Czuję jednak, że ci, którzy opuścili Ilonę na ziemi, patrzą na nią z Góry, z chmur. Są z niej dumni, że oddała głos i serce swojej pasji. Tak jak jej bohaterowie. 

“Znajdziesz mnie wśród chmur” Ilony Ciepał-Jaranowskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Osoby interesujące się lotnictwem
  • Czytelnicy nieprzesłodzonych powieści obyczajowych
  • Miłośnicy sztuki
  • Szukający szczęścia i nadziei na promień słońca

„Czerwony pamiętnik” – Ewelina Klimko (patronat medialny Dropsa)

Read More
czerwony pamiętnik 3d

Ewelina Klimko, Czerwony pamiętnik, Wydawnictwo Dragon 2024. 

Patronat medialny Dropsa Książkowego

Współpraca reklamowa z Wydawcą.

Wracam do ulubionych fragmentów, patrzę na okładkę „Czerwonego pamiętnika”. Nie mogę uwierzyć, że patrzę na debiut. Ta książka to więcej niż powieść. To historia rodzinna. To podróż w czasie do czasów II wojny światowej. To historia o ocaleniu historii przodków i narodowego dziedzictwa. „Czerwony pamiętnik” to świadectwo miłości – do babci, sztuki i słowa pisanego. Bo przecież wszystko miało swój początek w ratowaniu. Książek.

Z ogromnym wzruszeniem śledzę drogę Eweliny od pierwszej zapowiedzi do dzisiejszej premiery. Wspomnienia z mojego zeszłorocznego debiutu pod banderą tego samego wydawnictwa wracają. To piękne wspomnienia, z szerokim uśmiechem czytam posty Eweliny. Podczas lektury „Czerwonego pamiętnika” też się uśmiechałam. A jeszcze częściej wzruszałam…

Akcja powieści rozgrywa się dwutorowo. Czasy współczesne to czasy Emilii, która wraz z przyjacielem prowadzi pracownię konserwacji dzieł sztuki. Fascynuje się starymi domami i przedmiotami. Do jej rąk trafia wyjątkowy pamiętnik – zapiski babci, która ją wychowała i ukształtowała jako kobietę, człowieka. Zabiera go ze sobą na zagraniczne wakacje. Przypadkowe spotkanie ze współpracownikiem nad włoskim jeziorem staje się początkiem zacieśniania znajomości. A może nie ma tu mowy o przypadkach…? 

Postać Michaliny – bohaterki, której poświęcona jest część akcji rozgrywającej się podczas II wojny światowej, jest inspirowana postacią babci Autorki. Zostawiła Michalinie czerwony pamiętnik i pierścionek z czerwonym oczkiem. I misję. Babcia powtarzała, że napisze książkę. Nie zrobiła tego, nie zdążyła. Zrobiła to za nią wnuczka, oddając hołd babci i wszystkim, którzy podczas II wojny światowej z narażeniem życia ratowali dziedzictwo polskiej kultury. Prawdziwych wydarzeń na kartach powieści jest niewiele, ale w każdym fikcyjnym fragmencie można znaleźć ziarenko prawdy, wspomnień i pamięci.

Tytułowy pamiętnik stał się dla Autorki drogą do poznania babci. Dla czytelników staje się drogą do poznania niekomentowanego szeroko obszaru działalności Armii Krajowej podczas wojny – ratowania od zagrabienia i zapomnienia książek.

„Czerwony pamiętnik” to nie tylko powieść z historią w tle. To nie tylko opowieść o przyjaźni, fascynacji czy nieśmiałym zakochaniu. Ta książka ma w sobie także elementy kryminału i powieści szpiegowskiej.- wszystko dzięki wątkowi handlu dziełami sztuki. Wątkowi, które swoje korzenie ma w ogarniętym wojną Lwowie.

Jestem urzeczona nie tylko treścią powieści, ale także jej wydaniem. Przykuwająca wzrok oładka ze skrzydełkami, czcionka przyjazna dla oczu książkoholika, dodatki dołączone przez Wydawcę – Ewelina pięknie debiutuje. 

Mam nadzieję, że i Wy docenicie jej odwagę wejścia w przeszłość własnej rodziny i pod płaszczykiem fikcji podzieleniem się historią ukochanej babci. Docenicie sposób kreacji bohaterów dobrych i złych. Docenicie język, którym opisuje stare dworki i przenosi nas do lat 40. ubiegłego wieku. 

„Czerwony pamiętnik” to debiut, który bez wątpienia zasługuje na uwagę. 

Ewelino, jestem pewna, że Jarzębina jest z Ciebie dumna i świętuje Twój sukces przy studni! 

„Czerwony pamiętnik” Eweliny Klimko – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelnicy powieści z historią w tle
  • Miłośnicy książek, których akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych
  • Osoby chętnie sięgające zarówno po historie obyczajowe, jak i kryminały
  • Osoby interesujące się sztuką – nie tylko literaturą  

„Ostatnia tajemnica” – Anna Ziobro (patronat Mamy Dropsa)

Read More
ostatnia tajemnica 3d

Anna Ziobro, Ostatnia tajemnica, Wydawnictwo Dragon 2024.

Patronat Mamy Dropsa

Współpraca reklamowa z Wydawcą.

Każdy człowiek ma jakąś przeszłość to oczywiste. Wyobrażam to sobie jako naszyjnik z pereł, ciąg nawleczonych na nitkę wydarzeń. 

Marie Lucas, Między teraz a wiecznością

28 lutego Anna Ziobro oddaje w ręce czytelników swoją dziewiątą powieść „Ostatnia tajemnica”. Autorka dała się poznać jako specjalistka od emocji, bo jej książki dotykają duszy, skłaniają do refleksji i przepracowania w sobie poruszanych spraw, problemów. W każdej powieści Pisarka pochyla się nad trudnymi społecznie tematami. Ma jeszcze jedną zasadę, że nie ocenia swoich bohaterów, nie komentuje ich postępowania, ale wkłada ogrom pracy w ich wykreowanie. 

Nie ma ludzi idealnych. Nikt z nas nie jest śnieżnobiały, chociaż często chcielibyśmy tak o sobie myśleć. Wszyscy składamy się z szarości, tylko niektórzy z jaśniejszych, a inni z ciemniejszych odcieni.

Śliczna okładka kusi, woła czytelników, by wziąć książkę do ręki i zagłębić się w lekturze. Słoneczny dzień i piękna dziewczyna z walizką w ręku wybiera się na spotkanie… z przygodą. Jednak napis: Historia o tym, że sekrety mogą mieć niszczycielską moc, ale zawsze jest nadzieja na pojednanie sugeruje, że będzie poważnie o ważnych problemach. Tytuł składa się tylko z dwóch wyrazów, ale, jak to u Autorki bywa, kryją one zapewne wiele znaczeń. Inspiracją były przeżycia osobiste i pragnienie podróży w czasie, cofnięcia się do przeszłości i osadzenia akcji w latach 60.ub.wieku. To czasy mojego dzieciństwa. Lubię, gdy przeszłość miesza się z teraźniejszością, to wzmaga emocje i rozbudza ciekawość, co się wydarzy dalej. Anna Ziobro podarowała czytelnikom wielowymiarową powieść. 

Najważniejszy wątek dotyczy śmierci, czyli tego co nieuchronne. Mimo nieuchronności zawsze jest nie na miejscu, zawsze nie w porę, za szybko. Przychodzi, zabiera, zostawia ból i pustkę, której nic nie wypełni. Historia chłopaka Mikołaja, przyjaciela Sandry wywoła wiele czytelniczych łez. Sabina Lenecka, główna bohaterka, u schyłku swojego życia w związku z zaawansowanym wiekiem i pogorszeniem się stanu zdrowia podjęła trudną, ale  konieczną decyzję o przeniesieniu się do hospicjum. Przy życiu trzymała ją jedynie myśl o zobaczeniu wnuczki Heike, mieszkającej w Niemczech. Napisała do niej list i czekała niecierpliwie na odpowiedź.  Spakowała więc swoje życie do walizek i taksówką w towarzystwie uprzejmego Artura odbyła ostatnią przejażdżkę po ukochanym mieście Przemyślu. Sabina powierzyła miłemu taksówkarzowi specjalną misję – sprawdzanie skrzynki na listy przy domu. W nowym miejscu poświęca czas na wspomnienia. Zwłaszcza myśli z dawnych czasów były w niej wciąż żywe: zdarzenia, ludzie, miejsca, dawną Warszawę i zmieniający się na jej oczach Przemyśl, przywoływała w myślach swojego męża Kazimierza, syna Piotra, synową Ulser i wnuczkę Heike, którą widziała jedynie w snach. Kobieta była samotna, ponieważ mąż ,typ niebieskiego ptaka, wybrał pracę a drogi jej syna i synowej rozeszły się przed laty. A przyczyną stała się rodzinna tajemnica, której tak pilnie strzegła synowa, wybierając miłość do męża. jej życie z Piotrem było tego warte. Czy uda się ją rozwikłać przed śmiercią Sabiny? Dlaczego jedyny syn zerwał z matką wszelakie kontakty? Czy Heike zdąży spotkać się z babcią? 

Anna Ziobro pokazała w powieści, jak wyglądało życie pacjentów w hospicjum. Byli zwykle skazani na samotność, bowiem bliscy nie mieli czasu na odwiedziny. Byli zdani na obecność personelu i wolontariuszy. Eliza, wolontariuszka przeżywała śmierć pana Franciszka, między nimi wytworzyła się bardzo mocna więź emocjonalna. Oszczędziła pacjentowi samotności, której tak bardzo się bał szczególnie w chwili śmierci. W hospicjum pracowała jej przyjaciółka Martyna. Eliza odwiedzała Sabinę, przynosiła i czytała jej książki.

Podarowany Arturowi kluczyk od skrzynki listowej z serduszkiem spełnił ogromna rolę w małżeństwie Artura i Elizy. Ten rekwizyt sprawił, że przeżywający kryzys, oddalający się od siebie małżonkowie odnaleźli się i zaczęli zacieśniać, ocieplać relacje ze sobą i z córką, nastolatką, która także przeżywała okres buntu. Martyna miała rację, że tylko szczera rozmowa może uratować małżeństwo, bo sekrety i niedomowienia mogą wszystko schrzanić. Nie buduje się niczego na kłamstwie.

Jak sugeruje tytuł, jest to także książka o sekretach i tajemnicach. Stare rodzinne historie i niewyjaśnione sprawy są zawsze intrygujące i pociągające same w sobie. Każdy z bohaterów je przechowuje w swoim sercu. Niełatwo się było nimi dzielić. Piotr, syn Sabiny mówił, że przeszłość nosi się w sercu, ale żeby dalej żyć, trzeba się od niej odciąć. Czy Piotr potrafił zbudować na mocnym fundamencie życie z Ursel? Czy był szczęśliwy z Niemką? Ursel przez lata przejęła kontrolę nad korespondencją i strzegła rodzinnej tajemnicy, zapisanej na karteczce, nie wyjawiając jej nawet swojemu mężowi. Czy Piotr bał się prawdy? Czasem niewiedza wydaje się najwygodniejszym rozwiązaniem. Ten sekret niszczył życie Sabiny i synowej przez trzydzieści lat. A Sabina pragnęła przed śmiercią pozamykać wszystkie sprawy, aby spokojnie wyruszyć w ostatnią drogę. Jedynie ostatnia jej tajemnica mogła zostać ujawniona po jej śmierci. W tej kontrowersyjnej kwestii czytelnik sam musi zająć stanowisko.

W pewnych okolicznościach ludzie są gotowi zrobić wiele, by utrzymać przy sobie tych, których kochają.

Poruszył moje serce wątek związany ze wspomnieniami wojennymi. Akcja powieści rozgrywa się w Niemczech, bohaterki noszą niemieckie imiona – Ursel i jej córka Heike. Babcia Ursel pracowała podczas wojny w szpitalu polowym. Znienawidziła wojnę, ponieważ widziała, jak zmienia w piekło życie zwykłych ludzi i zaciera granicę pomiędzy dobrem i złem. Mimo wojennej rzeczywistości młodzi ludzie potrzebowali miłości i to było ogromnie wzruszające. Niemiecka pielęgniarka zakochała się w polskim pacjencie – nie było w tym nic zdumiewającego. Sabina nie pamiętał swoich rodziców. Tata został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec zanim córka przyszła na świat. Nigdy nie wrócił. Mama zmarła tragicznie, potrącona przez Niemca podczas łapanki, gdy dziewczynka miała zaledwie roczek. Zajęli się nią ciotka z wujkiem. 

Atutem powieści jest wartka akcja, jej nagłe zwroty – Autorka żongluje wręcz emocjami czytelników, a przeplatanie przeszłości z teraźniejszością buduje napięcie i wzmaga ciekawość. Na uwagę zasługuje też styl i emocjonalny język. Anna Ziobro świetnie wykreowała bohaterów, ich historie, ukazała bogate życie wewnętrzne  i stworzyła ciekawe portrety psychologiczne. Nie są idealni, przez to prawdziwi. Przecież nie ma ludzi idealnych, o czym wspomniałam na początku. Wywołują cały wachlarz emocji od sympatii, współczucia, wzruszenia poprzez irytację, złość. Pokochałam całym sercem Sabinę –  wspaniałą i silną kobietę, czekającą na męża żonę, samotną matkę, dla której syn był całym światem, przyjaciółkę szwagierki Marty i przyjaciółkę „na ostatniej prostej” Felicji w hospicjum. Pozostawiła po sobie trwały ślad na ziemi za to, że nie straciła nadziei, za to, że ktoś poświęcił jej trochę własnego czasu. Została po niej walizka, która wzbudzała ciekawość swoją zawartością. Czy zawierała jeszcze jakieś tajemnice?

Odpowiedź czeka w powieści. Wystarczy otworzyć walizkę. A właściwie książkę, do czego z całego serca zachęcam. 

„Ostatnia tajemnic” Anny Ziobro – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośnicy prozy autorki
  • Czytelnicy powieści, których akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych
  • Osoby chętnie sięgające po literaturę obyczajową

„Uroki promiennych dni” – Edyta Świętek

Read More
uroki promiennych dni - wersja 3d

Edyta Świętek, Uroki promiennych dni, Wydawnictwo Mando 2024.

IV tom Sagi Krynickiej

Współpraca reklamowa z wydawnictwem.

„Zmiany są czymś naturalnym. Musimy je akceptować, nawet jeśli burzą porządek naszego świata”.

A jednak trudno mi zaakceptować tę zmianę. Fakt, że już nie zawitam do Krynicy w sezonie i poza nim. Nie odwiedzę Lwowa i znajomych w Krakowie. Tak, bohaterowie sagi Edyty Świętek to zdecydowanie moi dobrzy znajomi. Bo jak nie zżyć się z rodzinami, którym towarzyszyło się od pokoleń? W czasach wojny i pokoju? W czasach prawdy i czasach kłamstwa?

Polska odzyskała upragnioną wolność i wróciła na mapy świata. Świata, którego serce dla wielu bije w Krynicy. W znajomych domostwach, uzdrowisku, wytwornych balach. Wśród rodziny i znajomych, którzy znają się wzajemnie od pokoleń. 

Nieuchronność upływającego czasu to nie tylko konieczność pożegnania się z ulubionymi postaciami. To, jak zmienia się świat, jak mija czas, widać najlepiej na postaciach namalowanych piórem Autorki. Bohaterowie, którzy w pierwszym tomie byli dziećmi, nieświadomymi tego, co przyniesie im przyszłość, teraz są dorośli. Sami zakładają rodziny, budują domy i scalają utracone przed laty więzi. 

Teodozja, Stanisław, Konstancja, Izabela, Wiśka – w poprzednich częściach dzieci i nastolatkowie, przekraczają próg dorosłości, podejmując wybory nie zawsze zgodne z wyborami opiekunów. Podejmują decyzje, których konsekwencje nie zawsze są zgodne z ich oczekiwaniami i marzeniami. Wtedy do głosu dochodzi życie, które każe trwać przy swoim, walczyć o siebie i swoje pragnienia. Ale też i życie, które zgodnie z przyjętym obyczajem, każe milczeć, chować prawdziwą twarz i unikać własnego wzroku w lustrze. 

Upływający czas to także zmieniające się zwyczaje i nowości architektoniczne. Do głosu dochodzi – jak się wydaje ówczesnym – nowoczesność, z którą nie wszyscy sobie radzą. Artyści tęsknią do tradycyjnych budowli, odbiorcy sztuki do znanych im stylów utrwalania rzeczywistości i wyobraźni, a matki zastanawiają się nad wpływem feminizmu na decyzje dorastających córek. Otwarte drzwi uniwersytetu są dla nich synonimem przewrotu w podejściu do życia, wykształcenia czy małżeństwa.

Kreując postaci kobiece, Edyta Świętek przypomina nam – czytelniczkom z XXI wieku, które mają świat u swoich stóp, czasy, kiedy ten świat się otwierał. Kiedy zaczął dopuszczać małżeństwa z miłości czy podjęcie przez kobiety studiów i zawodów zarezerwowanych tylko dla panów. Przypomina świat, który uczył się stawiać na równi, niezależnie od płci.

„Uroki promiennych dni” to zamknięcie pięknego cyklu o fundamencie życia, jakimi są miłość i przyjaźń. Cyklu o blaskach prawdy i cieniach kłamstwa. O wsparciu rodzinnym i zdradach, które zrywały więzy krwi i relacje powinowactwa. 

Na przykładzie postaci Aurelii i Matyldy, Autorka opowiada historię kobiecej przyjaźni. Przyjaźni budowanej na skale, która przetrwała wichry i sztormy, której nie zburzył podmuch rodzinnych porachunków i przechowywanych w zakamarkach serca tajemnic. Przyjaźni, która polega nie tylko na wzajemnym doradzaniu sobie czy wielogodzinnych rozmowach. Relacja bohaterek to przypomnienie tego, że wspólny spacer i milczenie mogą znaczyć więcej niż tysiąc słów, bo świadczą przecież o obecności drugiego człowieka.

W powieści, tak jak w poprzednich tomach Sagi Krynickiej, pojawiają się autentyczne postaci – Jan Kiepura czy Nikifor, który właściwie dorasta na oczach czytelników.  Losy bohaterów toczą się na tle historycznych wydarzeń. Zaraza, głód, poszukiwanie tożsamości narodowej po latach zaborów – postaci, tak jak ludzie tamtych czasów, mierzą się z rodzinnymi i osobistymi dramatami. Książkę czyta się szybko, z ciekawością, a jednocześnie delektując się staranną polszczyzną. Opisami przyrody, metaforami, w których zaklęte są drogowskazy dla czytelniczek. 

Edyto, serdecznie dziękuję Ci za „Uroki promiennych dni” i poprzednie tomy. Dziękuję za spacery krynickimi uliczkami, uzdrowiskowe bale czy wizyty we Lwowie. Dziękuję za lekcję historii i lekcję kobiecości. Kobiecości, która jest synonimem i siły, i delikatności jednocześnie. Kobiecości, która czerpie z przyjaźni i nie uzależnia swojej wartości od obecności mężczyzny. Kobiecości, która realizuje się w prowadzeniu domu oraz w pracy zawodowej. Kobiecości tak różnej – jak kobiety wtedy i dziś.

„Uroki promiennych dni” Edyty Świętek – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelnicy poprzednich tomów sagi
  • Miłośnicy powieści z historią w tle
  • Romantyczne dusze
  • Wielbiciele pióra Autorki 

Rozdanie na Facebooku – wygraj powieść

„Kochanka nazistów” – Maria Paszyńska

Read More
"Kochanka nazistów" - Maria Paszyńska

Maria Paszyńska, Kochanka nazistów, Wydawnictwo Filia 2024.

Fotosy z serialu „Czas honoru” pochodzą z serwisu Pinterest.

Mam wrażenie, że losy kobiet, które działały w podziemiu podczas drugiej wojny światowej, w fabularnych publikacjach ograniczają ich role do łączniczki i sanitariuszki. Owszem, to były ważne służby, a każde, nawet najmniejsze włączenie się w działalność Armii Krajowej dla Sprawy miało sens. Cieszę się, że w najnowszej powieści Maria Paszyńska pochyliła się nad nieco inną funkcją. Oddała głos bohaterkom zanurzonym w tajemnicy i podwójnej tożsamości. Inspirując się prawdziwymi wydarzeniami, stworzyła literacką bohaterkę, Mariannę.

Marianna Jurasz, wielbicielka szachów i matematyki, wstępuje do konspiracji. Jej talenty, uroda i niezwykły charakter sprawiają, że zostaje wysłana przez dowódców AK na niebezpieczną misję.

Dla Ojczyzny Marianna porzuca cały znany sobie świat, by zostać agentką głębokiego wywiadu Armii Krajowej.

Skazana na samotność młodziutka dziewczyna zaczyna toczyć niebezpieczną grę, w której stawką jest nie tylko Sprawa, lecz także życie tych, których kocha. Grę, która szybko obnaży okrucieństwo wojny, zatrze granice między przyjaciółmi i wrogami. Grę, w której Marianna może stać się pionkiem przesuwanym po planszy przez potężniejsze siły…

Ależ to była lektura! Co chwila poruszała inne strony w moim sercu. Początek – wzruszał i rozczulał. Pierwsza miłość, pierwsze randki, deklaracje wspólnej przyszłości – niedawno sama to przeżywałam, a postać Janka, przypominała mi w zachowaniu i podejściu do życia mojego Ukochanego. Uśmiechałam się do czytnika i dyskretnie obcierałam łzy wzruszenia.

Kolejne rozdziały, które otworzyła wojna, były już inne. Pełne mroku niewiadomego jutra, dymu spalonych marzeń i pogrzebanej młodości. Ze strony na stronę akcja przyspieszała tak, jak przyspieszało i zmieniało się życie Marianny. Chwile uniesienia przeplatały się z brutalnością. Czuły dotyk zastępowały tortury. Rozmowy nad partią szachów zamieniały się w przesłuchania do utraty przytomności.

Praca w wywiadzie wielu z nas kojarzy się z szybkim samochodami, bronią i bliskimi spotkaniami z płcią przeciwną – James Bond przez lata budował taki wizerunek. Nigdy nie zapomnę wywiadu z Vincentem V. Severskim – polskim oficerem wywiadu i autorem powieści szpiegowskich. Powiedział, że szpieg musi mieć mocne… nogi, żeby uciekać. Maria Paszyńska zwraca uwagę na jeszcze kilka cech czy umiejętności. Logiczne myślenie, przewidywanie przeszłości, wyczuwanie drugiego człowieka i zagrożenia jednocześnie pozwalają na jak najlepsze pełnienie służby. Ważne jest też, by się wyłączyć. Zapomnieć o tęsknotach, pozostawionych w ruinach Warszawy miłościach i przyjaźniach. Trzeba żyć tożsamością wykreowanej osoby. Modlić się, myśleć, mówić w jej języku. By się nie zdradzić. By nie zdradzić Sprawy.

Myślę, że ta powieść to doskonały punkt wyjścia dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat działania polskich agentek wywiadu okresu II wojny światowej. Opisy przygotowania do powierzonej misji czy późniejszych przesłuchań oraz procesu politycznego mogą zachęcić do sięgnięcia po wspomnienia czy pamiętniki tamtych dni. Autorka dzieli się bibliografią i wskazuje na nazwiska bohaterek podziemia, których historia zainspirowała ją do stworzenia powieści.

Książkę czyta się szybko. To zasługa nie tylko świetnie prowadzonej fabuły, ciekawości, ale także języka. Pióro Marii Paszyńskiej to dowód na to, że można o wojnie można pisać pięknym językiem, oddając jednocześnie brutalność i nadzieję, które nieprzerwanie towarzyszyły Polakom w codzienności. Świat poznajemy z perspektywy Marianny. Marianny zakochanej, Marianny tęskniącej, Marianny walczącej. Na naszych oczach dokonuje się przemiana z podlotka w prawdziwą bohaterkę gotową do największych poświęceń.

„Kochanka nazistów” rozczula miłością i zaskakuje brutalnością. Wzrusza i wywołuje drżenie serca. Każe wziąć kilka głębszych oddechów. Pokazuje zarówno romantyczne obrazy lata ’39, jak i brutalność niemieckich oraz komunistycznych więzień.

Postać Marianny to także przypomnienie, że życie nigdy nie jest czarno-białe, zwłaszcza podczas wojny, kiedy wybór jednostki decyduje o losie tysięcy. Postać Marianny to także przypomnienie, że ludzie są naczyniem wypełnianym zarówno przez dobro, jak i zło. Co przyjmujemy do serca w większych ilościach? To nie zawsze zależy od nas. Zwłaszcza, gdy walczymy dla Sprawy, pozostając wiernym przysiędze.

„Kochanka nazistów” Marii Paszyńskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośnicy powieści z historią w tle
  • Osoby szukające inspiracji do poznawania literatury faktu – pamiętników czy wspomnień
  • Romantyczne dusze, które nie omijają fragmentów osnutych mrokiem wojennej zawieruchy
  • Czytelniczki książek szpiegowskich
  • Widzowie „Czasu honoru” i „Zatoki szpiegów”

„Krew” – Daria Kaszubowska

Read More
krew daria kaszubowska

Daria Kaszubowska, Krew, Wydawnictwo Flow 2024. III tom Sagi kaszubskiej

Współpraca reklamowa z wydawcą

„I gdzie jest tak krew, co rodzi marzenia?” pytała w swoim przeboju Budka Suflera. Daria Kaszubowska zna odpowiedź. Płynie w Kaszubach. To naród przywiązany do swojej ziemi, tradycji i wierzący w lepsze jutro. Bezpieczniejsze jutro. Dla kolejnych pokoleń.

Tak, tytułowa krew rodzi marzenia. O wolności. O tolerancji, akceptacji. Rodzi marzenia o miłości, o poczuciu bezpieczeństwa. Wreszcie o pokoju – zarówno w kraju, jak i w rodzinie.

Autorka „Sagi kaszubskiej” (zawsze mnie korci, żeby napisać kaszubowskiej przez nazwisko pisarki :)) tym razem oddaje głos młodszym pokoleniom rodziny Stoltmanów. Nastolatki stają się dorośli, dzieci wchodzą w świat czegoś więcej niż tylko beztroskiej zabawy. Bliźnięta Brunona przestają być niemowlętami, a Monika z nastolatki staje się mamą, która marzy o byciu żoną i kochanką. Z dala od domu, na Śląsku, próbuje zrozumieć pragnienia swojego serca i podejmuje nie do końca dobre decyzje.

Bohaterowie patrzą w lustrze w oczy moralności. Społeczny ostracyzm, konwenanse, rodzinne tradycje, narodowość. Antyhomoseksualne i antypolskie nastroje zmuszają do podejmowania wyborów z góry skazanych a porażkę. Wyborów, które nie są podejmowane w zgodzie z sercem. Wyborów, które wymagają udawania i ukrywania prawdziwego ja.

Daria Kaszubowska z reporterską precyzją zachowuje realia czasu i miejsca. Niepodległa Polska utkana z trzech kawałków próbuje stworzyć jedność. W tej jedności miejsca dla siebie szukają Kaszubi. W tej jedności miejsca dla siebie nie widzą Niemcy. Na przykładzie Anny i jej najbliższych pisarka pokazuje dramat rodzin mieszanych w przededniu drugiej wojny światowej. Co wygra w walce serca i rozumu – miłość do męża i dzieci czy miłość do ojczyzny?

Realia czasu i miejsca to przede wszystkim Kaszuby. Los narodu, który dla wielu Polaków kojarzy się jedynie z folklorem. Daria Kaszubowska to prawdziwa ambasadorka swojego narodu. Pokazuje siłę krwi i ziemi, która go łączy. Pokazuje piękno języka, kultury i historii. Tak bardzo skąpanej w tytułowej krwi. Pokazuje krajobrazy malowane Boską ręką i zmieniane ręką człowieka. Na Jego chwałę i podobieństwo.

Krew jest tym, co naznacza rodzinę. Krew symbolizuje pragnienie zemsty. Burzy się w człowieku. Wreszcie krew przelewa się za ojczyznę i świadczy o pochodzeniu. To moje rozumienie tytułu. A jakie będzie Twoje?

„Krew” Darii Kaszubowskiej – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośnicy sag rodzinnych
  • Miłośnicy sag z historią w tle
  • Kaszubi
  • Osoby chcące poznać historię Kaszubów

Kup książkę z autografem autorki