„Porzucona córka” – Donatella Di Pietrantonio

Read More
porzucona córka okładka 3d

Choć definicje domu i rodziny wydają się oczywiste, życie nie daje się zamknąć w typowych ramach. Każdy dom kryje inne zakamarki. Każda rodzina pisze własną historię. Jak z obcymi ludźmi budować relację, której podstawą są tylko więzy krwi? Gwarantuję, że to książka nieodkładalna.

rekomendacja Dropsa Książkowego

Donatella Di Pietrantonio, Porzucona córka, Wydawnictwo Mando 2022.

Wydaje się niepozorna. Cienka, nieco ponad 220 stron. Malutka, zmieści się do damskiej torebki. Ale to nie tak. Ta książka ma mały format, żeby dała się przytulić do serca. Przeniknąć w jego głąb. Dotrzeć do każdego zakamarka. Bo przecież każdy z nas nosi na sercu rysę porzucenia…

Tak jak napisałam w rekomendacji umieszczonej na skrzydełku – to książka nieodkładalna. Przeczytana w jeden dzień. Zachłanność? Niepohamowany apetyt na tę historię? Tak, też. Ale przede wszystkim szacunek do bohaterki. Do jej labiryntu życia. Do jej opowieści. Do jej traumy. Do jej niewyobrażalnej tęsknoty. Za matką. Choć z boku patrząc, miała je przecież dwie…

Byłam sierotą z dwiema żyjącymi matkami. Jedna oddała mnie, gdy jeszcze jej mleko nie wyschło na moim języku, druga – gdy miałam trzynaście lat.

„Porzucona córka”

Dziewczyna nie rozumie, dlaczego jednego dnia ma piękny dom nad morzem i bezwarunkową miłość rodziców, a kolejnego zostaje bez słowa oddana biologicznej matce, o której istnieniu nie miała dotąd pojęcia.

Ma wtedy trzynaście lat i dostaje przydomek Arminuta – „ta, która wróciła”. Jej nowym domem staje się uboga wioska w Abruzji, matką kobieta, która odmawia jakiejkolwiek czułości, a rodzeństwem gromada wiecznie głodnych i brudnych dzieci. Przyzwyczajona do wygód, musi spać w jednym łóżku z młodszą siostrą i wytrzymywać wzrok Vincenza, który patrzy na nią tak, jakby już była kobietą.

Jak ukształtuje ją nowa rzeczywistość i czy będzie potrafiła zrozumieć, dlaczego tak potraktowały ją obie matki?

Macierzyństwo i dzieciństwo. Zabrane dzieciństwo. Trauma i odpowiedzialność. Głębokie, aż do utraty tchu. I podziw. Ogromny podziw dla głównej bohaterki, narratorki zarazem. Arminuta bowiem ratuje nie tylko siebie. Dba o rodzeństwo. Nawiązuje wyjątkową więź z siostrą. Ponad rozłąką. Ponad strachem. Ponad poczuciem odrzucenia. Na swój sposób troszczy się też o matki, jednocześnie krzycząc z poczucia niezrozumienia i braku bliskości. Zadaje pytania, szuka odpowiedzi. Czy prawda ją wyzwoli? Czy prawda wyzwoli jej matki? Czy porzucona córka będzie umiała zaufać na nowo?

Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, z perspektywy Arminuty. Czytelnik może zatem wejść do jej świata, do jej serca, do jej duszy. A przynajmniej do tych zakamarków, które przed nim odsłania.

Podczas lektury wzruszyłam się wielokrotnie. Czułam uścisk na sercu. I jednocześnie ogromną wdzięczność, że byłam i jestem kochaną córką. Ważną. Najważniejszą. Doświadczyłam oceanu miłości, troski. Nigdy nie podnosiłam się sama – zawsze obok była mama. Dobrze być po prostu córką swojej matki.

Przeczytajcie, Drogie Córki. I jeśli jeszcze macie Mamę, podsuńcie Jej ten tytuł. A potem przytulcie. Najmocniej na świecie.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Mando

„Dzwony o zmierzchu. Ostatni portret” – Małgorzata Garkowska

Read More
ostatni portret

Kiedy zaczyna się zdrada współmałżonka?
Kiedy zaczyna się zdrada ojczyzny?

Małgorzata Garkowska zadaje tylko pozornie oczywiste pytania,
a czytelnik – wraz z bohaterami – szuka odpowiedzi. Czy znajdzie je wśród wojennej zawieruchy…?

moja rekomendacja z okładki

Małgorzata Garkowska, Dzwony o zmierzchu. Ostatni portret, Wydawnictwo Pascal 2022.

Kiedy zaczyna się zdrada współmałżonka? Jest nią pierwsze spojrzenie wypełnione pożądaniem i pragnieniem zbliżenia? Pierwszy muśnięcie dłoni? Pierwszy list? Pierwszy dotyk? Kiedy zaczyna się zdrada ojczyzny? W momencie, gdy nad miłość do ojczyzny stawia się miłość do bliskich? W momencie, gdy nad powinnością oficera wygrywa chęć zemsty?

Małgorzata Garkowska zadaje tylko pozornie oczywiste pytania, zmuszając czytelnika do poszukiwania odpowiedzi. Szukają także bohaterowie – rozdarci pomiędzy tym, czego pragną, a tym, co muszą i powinni.

„Dzwony o zmierzchu. Ostatni portret” to obraz rodziny lat 30. i początku lat 40. ubiegłego wieku. Ostatnie lata wolności i budowania państwa, początek wojennej zawieruchy – na tle przełomowych dla kraju wydarzeń autorka maluje portret Janiny, Antoniego, Michaliny i Michała. Rodziny pozornie idealnej, wyśnionej, wymarzonej. W rzeczywistości to rodzina pełna tajemnic. Każde z nich nosi w sercu sekret, który może zaważyć na szczęściu pozostałych. Co się stanie, gdy głęboko skrywane wspomnienia, przestaną być tajemnicami?

Życie w trójkącie kontra powinności wobec rodziny i konieczność odgrywania konkretnych ról społecznych. Wdzięczność i wychowanie kontra poszukiwanie własnych korzeni i tożsamości. Kobieta kontra mężczyzna. Potrzeby kobiety kontra potrzeby rodziny. Potrzeby mężczyzny kontra potrzeby rodziny. Czy w tym równaniu da się postawić znak =? Czy tam, gdzie pojawia się kłamstwo, jest szansa na rodzinne szczęście?

Cykl „Dzwony o zmierzchu” to opowieść nie tylko o przedstawicielach klasy średniej. To także podróż do Płocka. Autorka przedstawia miasto z ogromną precyzją, wplatając w fabułę autentyczne wydarzenia sprzed niemal wieku. Płock staje się zatem jednym z bohaterów – równie ważnym dla rozwoju akcji, co postaci.

Rodzina Gardowskich staje oko w oko z wojną – w kraju i w domowym zaciszu. Muszą odpowiedzieć na niejedno pytanie, dotyczące lojalności, wierności i miłości ojczyźnie i drugiemu człowiekowi. Czy z bitwy o wolność – kraju i samych siebie; czy z konfrontacji miłości z namiętnością, wyjdą nieporanieni na ciele i duszy?

„Dzwony o zmierzchu. Ostatni portret” gorąco polecam czytelnikom rodzinnych sag i miłośnikom powieści fabularno-historycznych. Ta seria to uczta dla oczu i serca, w którym tli się wiele emocji, uczuć i pytań.

„Jesienne pożegnanie” – Joanna Jax (patronat medialny)

Read More
jesienne pożegnanie

Joanna Jax, Jesienne pożegnanie, Wydawnictwa Videograf 2021.
Patronat medialny Dropsa
Rekomendacja Dropsa

„Droga do wolności bywa długa, wyboista. Smakuje łzami, smakuje krwią. Pachnie zazdrością. Oślepia. Co się pod nią kryje…? Bohaterowie sagi Joanny Jax szukają wolności. W miłości, w kraju. Próbują się odnaleźć w intrygach i odkryć tajemnice. Czują na sobie oddech duchów minionych lat. Z kim lub z czym przyjdzie im się pożegnać jesienią…?”

– tak w kilku zdaniach rekomenduję najnowszą powieść Joanny Jax z okładki.

Dziś przyszedł dzień, w którym rozwijam te myśli i gorąco polecam wtorkową premierę.

Gdy czytałam pierwsze dwa tomy sagi „Duchy minionych lat” („Wiosenne przebudzenie” i „Letnie przesilenie”) przemknęło mi przez myśl, że wspaniale byłoby patronować kolejnej części. Dość szybko uznałam to marzenie za nierealne, ale… jesienią wszystko jest możliwe. Bohaterowie Joanny Jax już doskonale to wiedzą. Boję się, że zbyt wiele zdradzę z treści, więc zamiast krótkiego rysu fabuły, prezentuję opis wydawcy:

Nadszedł rok 1978, w który świat wita papieża Polaka. Władze w kraju zaczynają panikować, kryzys zaczyna się pogłębiać, a SB nie przestaje nękać opozycjonistów. Karol Lewin kolejny raz okazuje się niezastąpiony w swoim fachu, prywatnie zaś przeżywa najszczęśliwsze chwile w swoim życiu. Kostek Piotrowski usiłuje rozwikłać jedną z największych afer z udziałem polskich służb specjalnych, a Kinga próbuje poukładać swoje życie osobiste, podobnie jak Grzegorz Łyszkin i Amelia Imhoff, której coraz mniej podoba się w socjalistycznej Polsce.
Bohaterowie, którzy dotychczas zmagali się z duchami przeszłości, teraz borykają się z własnymi problemami, które zesłał im los. Tymczasem do Afganistanu wkraczają wojska sowieckie, w Iranie wybucha rewolucja islamska, zakończona obaleniem szacha, zaś Europa nękana jest zamachami terrorystycznymi.

Koniec z duchami przeszłości. Pora na duchy teraźniejszości. Pora na zmaganie się z konsekwencjami własnych decyzji, a nie tych podjętych przez rodziców. Bohaterowie dorastają i kreują własną rzeczywistość. Przeżywają sukcesy i porażki, w domu i w pracy. Szukają wolności. Dla siebie, i dla innych. Szukają wolności jako obywatele, szukają wolności jako ludzie. Zdolni do miłości, zdolni do zazdrości, zdolni do nienawiści.

Joanna Jax tym razem w jesiennych barwach maluje obraz Polaków uwikłanych w wydarzenia końcówki lat 70. Raz ma dla nich złote kolory, innym razem testuje ich wytrzymałość szarugą smutku, rozgoryczenia, zazdrości. Niczym liście rzuca pod nogi sekrety. Wspomnieniami, pragnieniami podszytymi miłością, zemstą strachem wyściela ich ścieżki.

Powieść przeczytałam na dwa podejścia. Uwierzcie mi, książki „Jesienne pożegnanie” nie da się czytać dłużej. Pytania mnożą się z każdym rozdziałem – losy bohaterów zmieniają się i krzyżują w nieoczywiste sposoby. Postaci, jak to u Joanny Jax bywa, stają się uczestnikami i świadkami ważnych dla naszej historii wydarzeń. Wojna w Afganistanie, wybór Karola Wojtyły na papieża, zamachy terrorystyczne w Europie – Kinga, Grzegorz, Karol są tam, gdzie dzieje się historia. To oni, na potrzeby fabuły, ją tworzą.  

Epicka saga obyczajowo-historyczna. Powieść z historią w tle. Podróż w czasie do lat PRL-u. Wielkie wydarzenia, codzienność, której przetrwanie, było wielkim wydarzeniem. Wiele emocji, huśtawka nastrojów. Walka ze wzruszeniem, walka ze złością na autorkę, że aż tak doświadcza dzieci wojennego pokolenia…

„Jesienne pożegnanie” to moje trzecie spotkanie z duchami minionych lat historii. To trzecie spotkanie z duchami minionych lat młodych bohaterów, którzy na moich oczach dorastają. Dojrzewają jak te jesienne kasztany. Spadają z drzew marzeń – czasem na miękką trawę spełnienia, czasem zderzają się z twardym brukiem porażki. Odrywają się od gałęzi rodziców. Żegnają spokój, witają czas zmian – ustrojowych, zawodowych i prywatnych. Na szczęście my nie musimy się z nimi żegnać. Przed nami czwarty, zimowy tom. Czwarta pora roku, pora kolejnych zmian – nie tylko w przyrodzie…

„Wszystkie kształty uczuć” – Edyta Świętek (patronat medialny)

Read More
wszystkie kształty uczuć

Edyta Świętek, Wszystkie kształty uczuć, Wydawnictwo Replika 2021.

Choć od lektury pierwszego wydania powieści „Wszystkie kształty uczuć” minęły ponad cztery lata, wciąż pamiętam emocje, które mi wówczas towarzyszyły.

Po powieść Edyty Świętek sięgnęłam w jeden z zimowych weekendów. Pamiętam, że do zakupu e-booka skłoniła mnie okładka (z misiem) oraz opis wydawcy. Spędziłam z tą historią kilka godzin. Skończyłam tego samego dnia, tuż przed wyjściem do kina. Całą drogę na seans przeżywałam zakończenie, emocjonowałam się czytelniczo, zachęcając mamę do sięgnięcia po książkę. Zachęciłam ją dość skutecznie – literacka znajomość Mamy Dropsa z Edytą Świętek trwa do dziś. Ja, przyznaję, nie jestem na bieżąco z twórczością Królowej Alei Róż. Jednak dziś z uśmiechem na ustach wracam do historii „Wszystkie kształty uczuć”. Jako czytelniczka i jako patronka wznowienia.

Zapraszam Was do lektury recenzji z 2017 roku – moje wrażenia i rekomendacja są wciąż aktualne!

„Nie zapomnę o tobie” – Monika Michalik (recenzja przedpremierowa)

Read More
nie zapomnę o tobie

Monika Michalik, Nie zapomnę o tobie, Wydawnictwo Znak 2021.

Wyjątkowa podróż nad Morze Śródziemne i… w sam środek serca. O tej historii nie da się zapomnieć.

To moja okładkowa polecajka. Moja radość, moja duma! Ale nie mogę poprzestać przecież na dwóch zdaniach – premiera coraz bliżej, czas rozwinąć nieco zachwyty ?

„Nie zapomnę o tobie” to moje trzecie literackie spotkanie z Moniką Michalik. Poprzednie dwa – debiut („Bądź moim marzeniem”) i kolejną powieść („Zaczekaj na mnie”), zaliczam do bardzo udanych. Obok tych historii nie da się przejść obojętnie.

Okładki, opisy wydawcy pozornie zwiastują lekkie letnie opowieści – idealne na greckie lub polskie plaże. Tak, książki Moniki jak najbardziej mogą nam towarzyszyć podczas urlopu, jednak nazwanie ich „lekkimi czytadłami” byłoby niesprawiedliwe. Autorka porusza w swoich powieściach bardzo trudne tematy – walka z białaczką, mężem tyranem, wątek współuzależnienia. Jednocześnie i bohaterkom, i czytelniczkom stara się przypomnieć, że nigdy nie można przestać kochać siebie, wierzyć, marzyć i dążyć do spełnienia pragnień. Tak jest i tym razem.

„Nie zapomnę o tobie” to przepiękna, wzruszająca i poruszająca historia o córce i matce. Emilia – główna bohaterka, rozpoczyna dorosłe życie od wyjazdu do Grecji. Z wakacyjną pracą w hotelu wiąże wielkie nadzieje. W dodatku na horyzoncie pojawia się przystojny kolega… Emilia szybko jednak budzi się z greckiego snu, i to bardzo dotkliwie. Inne obowiązki, natarczywy klient, konflikt ze współpracownikiem… Czy przetrwa trudny czas tysiące kilometrów od Mamy? Danka też przeżywa trudny czas – w pracy pojawiają się problemy, wypowiedzenie wisi w powietrzu, a do drzwi ich mieszkania puka bolesna przeszłość…

Kolejny raz Autorka skupia się na wyjątkowej relacji córki i matki. Relacji, od której wszystko się zaczyna. Jedynej w swoim rodzaju. Pięknej i trudnej. Wymagającej poświęceń i trudnych decyzji. Emilia i Danka mają tylko siebie. Tylko tyle i aż tyle. We dwie budują swój świat, po cichu tęskniąc za miłością i męskim ramieniem.

Żadne zdjęcie hotelu, które dotąd widziała, nie oddawało prawdziwego uroku tego pejzażu. Morze zdawało się  nieruchome. Jedynie promienie słońca tańczyły na tafli wody.  Dziewczyna powiodła wzrokiem wzdłuż poszarpanego wybrzeża. Wąskie żwirowe plaże i rozstawione na nich leżaki zachęcały do odpoczynku.

Monika Michalik znów zafundowała mi wycieczkę do Grecji – uwielbiam takie literackie wojaże! Opisy hotelowych okolic, ateńskich zabytków czy zwyczajów lokalnej społeczności oddziałują na każdy zmysł. Widzę plażę, czuję żar słońca, zapach pysznego greckiego, dotykam starożytnych murów… Rozkoszuję się każdym krokiem, każdym dniem spędzonym w towarzystwie bohaterów. I marzę – znowu marzę o podróży w śródziemnomorskie krainy.

Grecki raj – pachnący morzem, lokalnym jedzeniem, pieszczący stopy gorącym piaskiem, zapowiadający pierwszą miłość… I piekło – przeszłości, dotyku, który boli, tęsknoty, niedomówień… „Nie zapomnę o tobie” to wyjątkowa historia wyjątkowych miłości: matki i córki; Emilii do Grecji; pierwszego zakochania; miłości ojcowskiej; dojrzałych relacji damsko-męskich. Ta powieść jest otulona nie tylko śródziemnomorskim szalem liter, utkanym z najwyższą starannością, które układają się w wyjątkową opowieść. Ta powieść otulona jest miłością – każdym jej wymiarem, barwą, imieniem. Daje nadzieję. Motywuje. Przypomina, że nigdy nie jest za późno. A na pewno nie na miłość.

Chwile wzruszeń i uśmiechu gwarantowane! Zapnijcie pasy – pora na niezapomnianą podróż! Premiera książki 19 maja.

Monice Michalik dziękuję za kolejne spotkanie literackie!
Wydawnictwu Znak dziękuję za możliwość napisania rekomendacji na okładkę!

„W blasku słońca” – Magdalena Kordel (recenzja przedpremierowa)

Read More
kordel w blasku słońca

Magdalena Kordel, W blasku słońca, Wydawnictwo Znak 2020.

Otulona toskańskim słońcem, utkana delikatnie jak koronka opowieść o przyjaźni dwóch kobiet, które tęsknią za miłością. Ta historia powinna zostać sfilmowana!

Ten fragment mojej opinii o najnowszej powieści Magdaleny Kordel „W blasku słońca” znalazł się na okładce. Wydawnictwo prosiło, bym przysłała dwa zdania. Można pomyśleć, że po lekturze ich wymyślenie zajęło mi chwilę. Nic bardziej mylnego. Pióro Magdaleny Kordel świeci jak nigdy dotąd. To najbardziej dojrzała, najbardziej głęboka książka Pisarki. W podróż do najpiękniejszych zakątków Europy i podróż w głąb serca. Podróż, która niejednokrotnie wzrusza i daje nadzieję. I bohaterkom powieści, i Czytelniczkom…

W drodze między Paryżem, Warszawą, Wenecją i Positano wiele może się wydarzyć. Czasem trzeba wybrać boczne, okrężne drogi, by dotrzeć do celu. Los jednak dobrze wie, dokąd nas prowadzi. Dla Leli i Nicoletty tym miejscem okazał się stary dom na skraju winnicy, w sercu malowniczej Toskanii. I choć dotąd się nie znały, mają ze sobą sporo wspólnego. Temperamentna Lela jest wściekła, bo były chłopak zniweczył jej plany. By nie posunęła się w zemście za daleko, przyjaciółki wyprawiają ją do Toskanii. Droga Nicoletty również nie należała do łatwych. Dotąd szczęśliwe i poukładane życie przerwała nagła śmierć jej ukochanego męża. Żeby do reszty nie zwariować, wyrusza w podróż do przeszłości – przez Wenecję z młodości, do toskańskiego domu po przodkach. Ma nadzieję, że w ocienionym cyprysami domu będzie mogła odciąć się od świata i na nowo zaplanować swoją przyszłość. Okazuje się jednak, że towarzystwa jej nie zabraknie…

O czym jest powieść „W blasku słońca”? O kobietach i ich wyjątkowej przyjaźni. Mam wrażenie, że to nie miłość jest tutaj „uczuciem przewodnim”. Magdalena Kordel na pierwszy plan wysuwa właśnie relację dwóch kobiet – przypadkowa znajomość przeradza się w przyjaźń, która staje się fundamentem nowych etapów w życiu bohaterek.

Przyznaję się bez bicia, że nie przeczytałam (jeszcze!) wszystkich książek Magdy. Znam jednak większość tytułów – mam wrażenie, że w tych historiach kobiety, choć dotknięte jakąś tragedią, dość szybko się podnosiły dzięki pomocy swoich ziemskich aniołów i odnajdywały swoje malownicze miejsca na ziemi. Nicoletta – bohaterka „W blasku słońca” ma chyba najtrudniej ze wszystkich „Kordelowych kobiet”. W młodym wieku została wdową. Nagle jej świat się skończył. Zgasło jej (włoskie) słońce. Nie widzi dla siebie ratunku, a zapach ze swetra zmarłego męża, z którym nie rozstaje, ulatnia się niczym jej nadzieja na lepsze jutro…  Nie wierzy, że przytłaczającą pustkę i samotność, które rozrywają jej serce, da się czymś wypełnić. A jednak. Nad jej głową w końcu wschodzi słońce. Powołując do życia na kartach książki postać Nicoletty, Magdalena Kordel daje nadzieję. Mnie też ją dała. Wiem, że życie to nie powieść, ale chyba każdy zasługuje na odrobinę (toskańskiego) słońca. Magdalena Kordel daje nadzieję, że tak właśnie będzie. Tak jak Krzysztof Cugowski zdaje się śpiewać: „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój” – i to toskański…

Napisałam kilka zdań o Włoszce, nie mogę pominąć Polki! Kiedy czytałam tę powieść kilka tygodni temu, czułam, że bliżej mi właśnie do niej – do Leli. Pozytywna, przebojowa, optymistka. Ale… Mam wrażenie, że cechy, które jako pierwsze przychodzą na myśl, gdy trzeba opisać tę bohaterkę, to maska, a właściwie jej fragment. Tak, Lela jest pogodna. Tam, gdzie wchodzi ona, pojawia się słońce. Tylko czasem jej promienie są przykrywką dla ciemnych chmur. Dla tęsknot, dla głosu serca, który dopomina się o swoje. Wreszcie, dla miłości, której nie da się zastąpić „układem”. Czy Lela to kobieta o dwóch twarzach? Nie. Ona ma jedną twarz, ale mam wrażenie, że czasem boi się ją wystawić do prawdziwego słońca. I dla niej pewnego rodzaju terapią będzie pobyt we Włoszech…

Książka jest opowieścią o tym, że czasami trzeba zrezygnować z utartych dróg i poszukać całkiem nowych, może nawet takich, które początkowo wydają się mało przyjazne. O tym, że czasem trzeba wrócić w stare miejsca by odkryć nową siebie, a czasem wręcz odwrotnie – trzeba zdecydować się na całkowicie nieznane i wręcz niechciane – Magdalena Kordel w wywiadzie dla www.dropsksiazkowy.pl.

Jak już wspomniałam, drogi bohaterek krzyżują się właśnie w Toskanii. Ta powieść pachnie wręcz tym regionem Włoch. Zachwyca smakami regionalnej kuchni i typowych przekąsek. Kusi niejednym toastem lokalnego wina. Do tego widoki… Ach, niejednokrotnie się rozmarzyłam!  Widać, że Toskania to „włoskie malownicze” Magdaleny Kordel i Jej bliskich. Autorka dzięki swojemu wyjątkowemu stylowi i umiejętności operowania środkami artystycznymi, przekazuje, moim zdaniem, blask południa Europy. Aż człowiek ma ochotę ruszyć w podróż śladami Nicoletty i Leli. Warto dodać, że oprócz Włoch i Polski, w powieści poznajemy też wybrane punkty na mapie Paryża. Stolicę Francji zwiedziłam rok temu – miło było tam wrócić, mimo że tylko literacko.

„W blasku słońca” już zawsze będzie zajmowało wyjątkowe miejsce – i w moim sercu, i w mojej biblioteczce, nie tylko ze względu na rekomendację. To historia, która pachnie dobrym winem i smacznym jedzeniem. Opowieść pełna burzy i słońca. Losy dwóch wspaniałych kobiet, których drogi krzyżują się na toskańskim szlaku. To wreszcie, a może przede wszystkim – uśmiech i nadzieja. Gwarantowana radość i wzruszenia. Ta książka Was ukoi, doda otuchy, przytuli. Powieść do śmiechu, powieść do płaczu. Magdalena Kordel w najlepszym (włoskim) wydaniu. Na tę premierę (17 czerwca) naprawdę warto czekać.