„Kolacja z Tiffanym” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (przed premierą!)

kolacja z tifannym

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Kolacja z Tiffanym, Wydawnictwo Burda 2020.
#MamaDropsaCzyta

„To romantyczna komedia, która mogłaby się przytrafić każdej z nas. Podobno brylanty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyny. Jeśli od Tiffany’ego, to czemu nie?” – czytamy w dedykacji dla Sekty Agnes do najnowszej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pt. „Kolacja z Tiffanym”.

Już samo nazwisko Tiffany zamieszczone w tytule wywołuje w nas skojarzenia – król diamentów, pasjonata najpiękniejszych drogich kamieni i niezwykłych projektów biżuterii, najwyższa jakość rzemiosła jubilerskiego, ekskluzywność, elegancja, Tiffany blue czy też marka luksusowych perfum. Zapowiada się więc dobra zabawa i niezwykłe emocje.

Zapraszam Was serdecznie do lektury recenzji najnowszej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej „Kolacja z Tiffanym”. Gdy tylko ujrzałam okładkę książki, zapowiedź, że będzie to komedia romantyczna – mimo że zdaniem bohaterki komedie romantyczne są do bani – to nie mogłam się doczekać, kiedy książka trafi do moich rąk. W tym trudnym czasie szczególnie potrzeba książek, które przeniosą nas do innego świata i zapomnimy o trudnej rzeczywistości. Znakomicie się to udało Dilerce Emocji, którą bardzo cenię i której książki pochłaniam. Co tym razem przygotowała dla swoich (wiernych) Czytelniczek?

Bohaterką powieści jest Natalia Lisek, dwudziestosiedmioletnia ekonomistka z małej wioski Kąty Wrocławskie, która po utracie pracy wróciła z Wrocławia do domu rodzinnego. Gdy ojciec postanowił zaplanować jej życie i zeswatać z Damianem, uciekła do miasta. Absolutnie nie widziała się w roli żony i matki na wsi. Miała nadzieję na szybkie znalezienie pracy. Wkrótce została zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do firmy, której siedziba znajdowała sie w nowym wielkim biurowcu. Natalia zgubiła przed wejściem do windy szkło kontaktowe a grube okulary schowała w torebce i pomyliła biura, wybierając niewłaściwe miejsce rozmowy. Trafiła do wielkiego holdingu i miała przed sobą „szefa wszystkich szefów”, czyli niesamowicie, zabójczo przystojnego i eleganckiego Macieja Granickiego, który osobiście postanowił wybrać spośród kandydatów właściwą osobę na stanowisko menedżera do spraw eventów. Czekało ją zatem coś nowego i pasjonującego! Mimo pomyłki biura (świetna gra słów podczas rozmowy) jak na przypadkową rekrutację wypadła świetnie. Miała szczęście, udało sie jej zamienić porażkę w sukces – dostała tę pracę. Ostatnio w moim życiu tak wiele się działo…Rozpoczęła nowy etap w życiu zawodowym i nie tylko. Zapominała wciąż o okularach i w związku z tym ciągle wpadała w tarapaty, pakowała się w kłopoty, wywołując różne reakcje emocjonalne przystojnego i wyglądającego bosko szefa – była zwariowaną dziewczyną awarią. Chyba nawzajem wpadli sobie w oko i nie tylko…Czy w szefie powinna się zakochać?! Podczas wyjazdów służbowych na eventy w hotelach Natalia spotkała też „podejrzanego spidermana”, tajemniczego złodzieja drogocennych błyskotek, który zwykle grasuje w pokojach hotelowych i zawsze mają szczęście na siebie wpaść. Dlaczego zakręcona i roztrzepana bohaterka, która mogła mieć na drugie imię Kłopot się go nie bała? W co znowu wpakuje się Natalia? Jaka historia się za tym kryje? Spotykałam dziwnych bogaczy, miałam szefa pełnego dwuznaczności, a na drodze co rusz stawał mi tajemniczy złodziej. Doprawdy, czy ja wygrałam los na loterii szaleńców? Maciej Garnicki , ów szef pełen dwuznaczności, w istocie nie był snobem, o czym mogły świadczyć jego super garnitury. Dla niego rodzina, więzy krwi były silniejsze od wszystkiego. nie miał szczęścia do dziewczyn. I nagle w jego życiu za sprawą pomyłki pojawiła się zwariowana, zakręcona, „chodząca katastrofa” –  Natalia. To było dla mnie zupełną niespodzianką i czymś, czego nie spodziewałem się poczuć. Miłość. Kochałem rodzinę, ale to było całkiem cos innego. To, co czułem do Natalii. Okazało się to dla mnie całkowitym zaskoczeniem. I czymś, z czym czułem sie cudownie. I tak normalnie. Po ludzku, cholernie normalnie. Nie chciałby ściągnąć na nią kłopotów. Chociaż kłopoty to jej specjalność. Jaka tajemnica ciążyła na Macieju? Dlaczego to było tak bardzo skomplikowane?

Powieść jest napisana lekkim stylem, czyta się bardzo szybko, są momenty, w których śmiejemy się aż do łez, ale i się boimy. Pisarka umiejętnie bawi się językiem, rozśmieszając czytelnika. Agnieszka Lingas-Łoniewska diluje nam tu mieszankę wybuchową emocji: miłość, nadzieja, radość, śmiech, złość, żal, rozpacz, strach. Dla niej niemalże w każdej powieści najważniejsza jest miłość, nadzieja, druga szansa, rodzina i więzi rodzinne. Poznajemy niezwykle frapującą historię pewnej rodziny polsko-włoskiej. I te klimaty włoskie mnie urzekły. Akcja toczy się wartko, pełna jest niespodziewanych zwrotów, zawiłej intrygi, w związku z tym zakończenie powieści jest nieprzewidywalne i szalenie zaskakujące. Pisarka świetnie wykreowała główną parę bohaterów, stworzyła interesującą, zabawną historię ich znajomości. A wszystko zaczęło się od pomyłki, a potem to już prawdziwa lawina zabawnych omyłek. Natalia – roztrzepana, zwariowana, spontaniczna, ale i kreatywna, zaskakująca inwencją, refleksyjnością i Maciej  –  niezłe ciacho, obiekt marzeń i westchnień wielu kobiet, tajemniczy facet, to po prostu fajny duet. Ich dialogi zaprawione ironią, grą słów, czarnym humorem są przyczyną ciągłych wybuchów śmiechu. Polecam rewelacyjną komedię romantyczną z wątkiem kryminalnym, która bawi, wzrusza, zaskakuje. Dużo się tu dzieje! Jak dobrze, że będą jeszcze dwie części.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Burda Książki za egzemplarz do recenzji.    


One thought on “„Kolacja z Tiffanym” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (przed premierą!)”

Comments are closed.