Paulina Kozłowska, Spotkanie na Kaczym Wzgórzu, Wydawnictwo Replika, 2022.
#MamaDropsaCzyta
Zapraszam Was do lektury recenzji świetnej powieści obyczajowej Pauliny Kozłowskiej „Spotkanie na Kaczym Wzgórzu”. Jest to kolejna część serii „Pensjonatu na Kaczym Wzgórzu”, która zdobyła wiele serc czytelniczych.
Pamiętaj, po każdej burzy wychodzi słońce.
Tym, którzy nie czytali pierwszej części pragnę przypomnieć, że Łucja, kobieta po przejściach, założyła w pięknych okolicznościach przyrody – na Kaczym Wgórzu w Kobylnicy niedaleko Słupska pensjonat dla kobiet po traumatycznych przeżyciach w małżeństwie, którym trzeba pomóc, aby doszły do siebie po rozwodzie czy porzuceniu przez partnera. Tuż obok Robert wybudował Samotnię, „oazę męskiej rozpusty” a raczej „oazę refleksji i wyciszenia” dla meżczyzn. O Łucji i Robercie oraz pensjonacie jest poświęcona pierwsza część. Natomiast w drugiej części pojawiła się bystra choleryczka Leonia Kwiatek, od siedmiu lat dziennikarka z poczytnego brukowca „Bajanie Ducha” (od nazwiska redaktora naczelnego), aby napisać artykuł o intrygującym pensjonacie. To z jednej strony najlepsza, o niezwykle silnej osobowości dziennikarka w redakcji, a z drugiej dawała się we znaki współpracownikom jako bezczelna, arogancka, zadziorna, mało sympatyczna kobieta, nadużywająca wulgaryzmów. W redakcji nikt nie lubił introwertycznej „Królowej Lodu”. Ale jej nie zależało w ogóle na opinii otoczenia. Leonia była niezadowolona z tego zadania dziennikarskiego, ponieważ największą przyjemność sprawiało jej dotychczas „demaskowanie ludzi, którzy się kreowali na ideały”. Jej misją było pokazać, jacy są naprawdę. A z drugiej strony skusiła ją propozycja awansu na stanowisko zastępcy naczelnego. To stanowisko i tak się jej należało. Lonka wcielila się w rolę porzuconej kobiety i wraz z kotem Wandą (!) wyruszyła na Kacze Wzgórze. To, co zastała w pensjonacie, absolutnie nie pasowało do jej wyobrażeń o tym miejscu.
Czym Kacze Wzgórze zaskoczyło panią redaktor podczas wykonywania zlecenia? Jak się odnalazł w pensjonacie zwariowany kot Wanda? Kto śmiał pokrzyżować plany pani redaktor? Czy bohaterka odnalazła spokój ducha, którego przecież tak bardzo potrzebowała?
Nie mogłam się doczekać kolejnego tomu powieści. Byłam niezwykle ciekawa, co słychać u Łucji, kobiety z głęboką potrzebą pomagania innym, i Roberta oraz kto tym razem znalazł doskonałe schronienie w pensjonacie. Historie nowo poznanych i mocno poturbowanych przez życie kobiet wywoływały cały wachlarz emocji i uczuć. Pod ich wpływem tąpnęło coś, zaczęło topnieć i w sercu Królowej Lodu. Mało tego, zaczął ja trawić pożar. Kto rozniecił ogień w sercu zimnej Lonki i do czego to ją doprowadziło? Przekonajcie się o tym, sięgając po książkę. Wywoła i w Was wiele refleksji i skłoni do przemyśleń.
Paulina Kozłowska podarowała czytelnikom kolejną książkę, którą się lekko czyta, bo jest napisana z pazurem, obrazowym, barwnym, emocjonalnym językiem, iskrzącym się humorem zaprawionym niekiedy ironią, sarkazmem, kolokwializmami, słownictwem dosadnym co dodało autentyczności i odzwierciedliło naturę bohaterów. Walorem są świetnie wykreowani bohaterowie, tacy prawdziwi, z krwi i kości i ich ciekawe historie. Akcja powieści toczy się wartko, jej nagle zwroty, intrygi zaskakują, intrygują tak, ze trudno odłożyć książkę na potem. Pensjonat, jego lokalizacja, atmosfera sprzyja temu, że przechodzą oni przemianę, by odnaleźć się na nowym etapie ich życia. Postać Lonki wywołała we mnie sporo sprzecznych emocji od irytacji aż po łzy. A to, jak autorka poprowadziła wątek dotyczący realizacji dość prostego zadania dziennikarskiego po prostu to było mistrzostwo świata, szok, zaskoczenie – stworzenie tajemniczej kobiety o czekoladowych włosach, rozwianie marzeń Kacpra, podjęcie zaskakującej decyzji życiowej przez Lonkę…
Z całego serca polecam Wam tę energetyczną opowieść, którą napisało samo życie.
Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Replika.