Agnieszka Lingas-Łoniewska, Obiad z Bondem, Wydawnictwo Burda Książki 2021.
#MamaDropsaCzyta
Agnieszka Lingas-Łoniewska już od dziesięciu lat (debiut styczeń 2010) cieszy się sporym gronem wiernych Czytelniczek i Czytelników, które stale rosnie. Dała się poznać jako autorka emocjonalnych powieści tworzących miks gatunkowy: komedii, kryminału, literatury obyczajowej i książki erotycznej. Pisanie szalonych historii jest jej pasją. Należy podkreślić, że stworzyła niesamowitą więź z grupą czytelników w mediach społecznościowych, a w dobie pandemii jest to szalenie ważne. Pisarka robi to, co kocha i jest w tym wszystkim sobą: pisanie to cudowna przygoda, pasja, miłość. Za swoje motto obrała słowa Stanisława Jerzego Leca: Żeby być sobą, trzeba być kimś”.
Niedawno, 14 stycznia, miała premierę 38. a właściwie 39. powieść Autorki pt. „Obiad z Bondem”. Pragnę zatem podzielić się moją opinią.
W książce spotykamy bohaterów poznanych już w pierwszej części serii („Kolacja z Tiffanym”): Natalię i Macieja. Jednak na plan pierwszy wysuwa się para: Eliza i Jacek. W opisie czytamy: On – zabójczo przystojny i skryty. Ją życie nauczyło podchodzić do mężczyzn z lekkim dystansem. Nieźli z nich agenci. Czy zdążą się dogadać, zanim się pozabijają?
On – Jacek Granicki, brat Macieja, zabójczo przystojny i tajemniczy glina, pan komisarz fascynujący kobiety, ale rozbity wewnętrznie i unikający jak ognia kolejnych związków a zwłaszcza z Elizą Głębocką, która oceniła go : „Naprawdę urodziwy z niego okaz”. Kiedy jednak wokół kobiety zaczęły się dziać dziwne rzeczy, poproszony o wsparcie postanowił niczym James Bond nieść pomoc. Wszak była przyjaciółką jego bratowej. Jak się wywiąże Jacek z zadania osobistego Jamesa Bonda? Przecież zbytnio nie przepadał za Elizą.
Ona – Eliza Głębocka, przyjaciółka Natalii, z którą i z Mikołajem razem mieszkali w olbrzymim domu, poniemieckim apartamencie ciotki a teraz już należącym do dziewczyny. Natalia po ślubie wyprowadziła się do willi męża, współlokator wyjechał do Francji na stypendium. Została sama w wielkim mieszkaniu, w którym ktoś tu zaczął bywać podczas jej nieobecności, bo Natalia miała pewne żelazne zasady i po prostu spanikowała. A najbardziej ją uderzyły przestawione kaktusy, jej dzieci, na punkcie których miała bzika. Kto był tym potencjalnym intruzem?! Zaalarmowany przez Natalię Jacek zgodził się być osobistym Bondem i zaproponował Elizie, że się do niej wprowadzi do czasu powrotu Mikołaja.
Oni – jak się ułożą ich wzajemne relacje? Czy Jacek, porządny gość ograniczy się jedynie do roli współlokatora i przyjacielskiej przysługi? Przecież nie chciał się z nikim wiązać. A pełna temperamentu Eliza, która straciła zaufanie do mężczyzn, bo zawsze mają ukryte zamiary, czy potrafi znowu zaufać? Jaką rolę odegrają w tej historii kaktusy?
Ich wspólna historia opowiedziana jest lekkim stylem i pięknym, emocjonalnym językiem, ze sporą dawką humoru z domieszką rzecz jasna czarnego,. Pisarka zastosowała narrację pierwszoosobową przemienną. dzięki temu Czytelnik może doskonale wniknąć w osobowość, poznać punkt widzenia, sposób myślenia, określone zachowania z perspektywy Elizy i Jacka. Postacie są świetnie wykreowane, z pogłębionym rysem psychologicznym. A przyjaciółki Natalia i Eliza to świetny duet, istna petarda, mieszanka wybuchowa. wikłają się w szereg sytuacji z dreszczykiem , ale i z humorem. Ich ciekawie skonstruowane dialogi, cięte riposty i utarczki słowne zadziornej, pyskatej Elizy, komizm słowny i sytuacyjny, tworzenie neologizmów słowotwórczych (Frotas! Fiutas! Mutas! Kiut!), ich utarczki słowne wywołują salwy śmiechu aż do łez. Akcja toczy się dynamicznie i ciekawie. Pisarka diluje nam emocje stopniowo aż do punktu kulminacyjnego, w którym bohaterce grozi wielkie niebezpieczeństwo i od tego momentu następuje diametralna zmiana sytuacji na linii ona i on, i nie tylko. A zakończenie historii Panny Kaktusika i Pana Bonda wręcz powalające. Ta świetna i szalona komedia romantyczna to także okazja, żeby uzmysłowić Czytelnikom, co w życiu jest najważniejsze: rodzina , rodzinne więzi, poczucie odpowiedzialności, przyjaźń, wspieranie i niesienie pomocy w potrzebie, miłość i jej różne odmiany, ale zawsze zwycięża, walka z demonami przeszłości.
Zachęcając Was do sięgnięcia po książkę wręcz idealną na zimowe wieczory, by oderwać się od problemów dnia codziennego, przytoczę słowa Autorki z jednego z wywiadów, jak smakują jej powieści i seria „Kolacja z Tiffanym”? Moje powieści to doskonały miks na pasjonujący wieczór. Od zdrowych sałatek, przez ostre meksykańskie danie, skończywszy na słodkim i pieszczącym podniebienie deserze. Każdemu według potrzeb.
Dodam tylko, że książki chwilowo zabrakło w księgarniach a na dodruk trzeba poczekać do polowy lutego.
Wydawnictwu Burda Książki dziękuję serdecznie za egzemplarz do recenzji.
Uwielbiam twórczość autorki!