„Sztuka dawania prezentów” – Anna Szczęsna (#MamaDropsaCzyta)

sztuka dawania prezentów

Anna Szczęsna, Sztuka dawania prezentów, Wydawnictwo Kobiece 2020.
#MamaDropsaCzyta

Grudzień to miesiąc, w którym przygotowujemy się do Świąt Bożego Narodzenia, niecierpliwie wyczekujemy na prezenty od św. Mikołaja czy też Gwiazdki. Cieszymy się, gdy nas uszczęśliwiają, bo okazały się trafione. A to nie lada sztuka trafić w gust, odgadnąć marzenia, pragnienia obdarowanego. Podczas szukania właściwych prezentów siłą rzeczy jesteśmy zmuszeni niejako zweryfikować definicję prezentu. Co będzie dla obdarowanej osoby najlepszym prezentem? Czy wszystkie prezenty da się zmaterializować? Myślę, że wybór zależy od relacji, jaka nas łączy z obdarowanym. Czas oczekiwania umilamy sobie też lekturą świątecznych książek, które pojawiają się już pod koniec października. Anna Szczęsna, literacka znawczyni ludzkich serc, podarowała czytelnikom na Boże Narodzenie pachnącą piernikami opowieść o rodzinnej tajemnicy, przebaczeniu i magii Świąt. Czekałam niecierpliwie na książkę, bo ciekawiło mnie, jaki głębszy przekaz niesie. Jakie jest jej drugie dno?

Już od pierwszej strony książki Autorka wprowadza nas w niezwykłą aurę, etap przygotowywania do świąt. Amelia, bohaterka kochająca miłością bezkrytyczną Boże Narodzenie, upiekła pierniki, stąd w małej kuchni unosił się oszałamiający  zapach cynamonu, goździków, pomarańczy. Na balkonie stygł wielki gar bigosu a pierogi natomiast już mroziły się w zamrażarce. A wszystko to działo się przy wtórze świątecznych piosenek. Dziewczyna uwielbiała też kupować prezenty dla rodziny, starannie się do tego przygotowując. Zachowywała czujność przez cały rok i zapisywała w specjalnym notesie pomysły na prezenty dla wszystkich. Sztuką było wybrać tę jedną rzecz, na której obdarowanemu naprawdę zależy, nawet jeśli nie do końca sobie to uświadamiał. Święta miała już zaplanowane, ale wszelakie plany zniweczyło tajemnicze zaproszenie na całe święta aż do Nowego Roku od babci Lucyny do domku w lesie.

Ludzie nigdy nie powinni być sami. Najcenniejsze są przyjaźń i miłość, czasami zwykła sympatia, zauważenie i otwarcie się na drugiego człowieka.

Autorka zabrała nas w podróż do ogromnego domu z bali, położonego w malowniczym lesie, na uboczu, tuż nad brzegiem jeziora. Nie docierał tam  żaden sygnał sieci komórkowej. Cała rodzina miała się tam zgromadzić, odcięta od świata i technologii, skazana li tylko na swoje towarzystwo. Rzecz jasna sceptycznie  odniosła się do tej propozycji. Od lat między czterema córkami Lucyny panowała niezgoda – zawiść, zazdrość, złośliwość, kłótnie, wzajemne pretensje, żale. Rodzice Amelii wyjechali za granicę a ona została pod opieką babci, z którą łączyła ją wyjątkowa więź. Jaki cel miała babcia Lucyna, organizując tak atrakcyjne Święta? Nestorka rodu pragnęła wyjawić najbliższym wstydliwy sekret jej zmarłego męża. Zależało jej wyłącznie na jednym – by posklejać to, co popękało. Wzmocnić rodzinę, nie dopuścić do jej rozpadu. Obdarowała rodzinę prezentem niematerialnym, co wywróciło ich świat do góry nogami, ale też zapoczątkowało metamorfozę, zmianę sposobu myślenia i swojej postawy. Nie było to łatwe do przełknięcia, do przetrawienia, wymagało czasu, pokory, akceptacji, oswajania się, wyleczenia bólu, wiary, że wszystko dzieje się po coś. Lucyna pragnęła, aby czas, który mogą spędzić razem, był najlepszym prezentem. Żeby stali się kochającą rodziną, poczuli więź, zaczęli dbać o swoje relacje i zapomnieli o wszelkich urazach. Czy bliscy to docenili? Bohaterka zaczęła przemianę od siebie, od przedefiniowania wartości, aby zachować swą godność. Postanowiła więc pozamykać drzwi, za którymi czaiły się wszystkie sekrety. Poczuła niezwykłą więź z tym miejscem na odludziu. Cała natura jej współczuła. Nie będę już niczego zdradzać, aby lektura tej powieści stała się dla każdego niezwykłą lekcją, co jest dla nas najcenniejszym prezentem każdego dnia.

To nie jest typowo świąteczna, lukrowana jak pierniczki powieść, jakich wiele pojawia się na rynku wydawniczym. Akcja rozgrywa się w czasie Świąt Bożego Narodzenia: jest zimowa aura, piękny, urokliwy dom na odludziu przystrojony świątecznie z ogromną choinką, mnóstwem prezentów, wcześniej przygotowana już kolacją wigilijną, opłatkiem i świetnie zaopatrzoną spiżarką i lodówka na celebrowanie Świąt przy stole, który całą rodzinę łączy. Spacery po pięknej okolicy, kulig, ognisko, Sylwester –Lucyna przygotowała multum atrakcji a szczególną było pojawienie się niespodziewanego gościa…Ta niezwykła aura Świąt potrafiła zdziałać prawdziwe cuda.

(…) znowu padał śnieg. Drobne płatki, każdy inny, a mimo to podobne, zaścielały okolicę, tworząc na ziemi miękki kobierzec.

Idealne białe Święta! A kto to wszystko przygotował? Poznajemy  organizatora i opiekuna domu Radka, który mieszkał po drugiej stronie jeziora i również skrywał bolesną tajemnicę. Historia życia bohatera niezwykle mnie poruszyła. Jego nieodłącznym towarzyszem był Baron – niemy Anioł Stróż na czterech łapach, który miał dziwną cechę: kochał spać na książkach. Wybierał je sobie z półki i układał się na nich z radością. Sprawiało mu to tyle radości, że jego pan pozwolił mu na to dziwactwo. Upodobał sobie tytuły z epoki romantyzmu, bo kochała je żona Radka.  Dlaczego wabił się Baron? Przeróbka z Byrona, na którego „Giaurze” zbyt często kładł swój łeb. Wzruszyła mnie do łez relacja, telepatyczna więź samotnego człowieka i niezwykłego psa. Obcowanie z naturą pozwoliło im obu przetrwać. Jak dobrze, że losy bohatera zaczynają się splatać z losami nestorki rodu. A w jej życiu przypadkiem pojawi się też pies Iskierka.

Akcja powieści toczy się niespiesznie, ale bardzo wciąga Czytelnika z uwagi na niezwykły klimat oraz świetnie wykreowane postacie bohaterów z ciekawymi portretami psychologicznymi. Pisarka zastosowała indywidualizację postaci. Z opisem ich różnorodnych przeżyć wewnętrznych doskonale współgrają opisy zimowej przyrody, niezwykle sugestywne, obfitujące w bogactwo środków poetyckich. Powieść  napisana jest lekkim stylem, pięknym językiem, wywołuje wiele uczuć i emocji.

„Sztuka dawania prezentów” to wspaniała opowieść o magii Świąt, która potrafi zdziałać cuda. Anna Szczęsna uświadamia nam, co w życiu jest najważniejsze. Powszechnie wiadomo, że zgoda buduje a niezgoda rujnuje. Kłótnie, złość, gniew, pretensje, żale, sekrety, tajemnice do niczego dobrego nie doprowadzą. One dzielą bliskich sobie ludzi. Ważna jest szczera rozmowa bez „przeszkadzaczy”, chwila refleksji, przyznanie się do błędu, przeproszenie i wybaczenie, co daje ukojenie, poczucie bezpieczeństwa i przynosi oczyszczenie. Potrzeba na to czasu, akceptacji, bliskości, zrozumienia a przede wszystkim wiary, że to może się udać mimo wszystko.  Nigdy nie można utracić nadziei, że będzie dobrze. Aura Świąt Bożego Narodzenia temu sprzyja.

Na koniec przytoczę słowa Pisarki Moniki A. Oleksa

Obdarowywanie jest więc sztuką, w której najcenniejszymi prezentami są te, jakich nie da się zapakować w ozdobny papier i przewiązać wstążeczką. Mój czas oddany komuś. Czas, który nie zbywa, ale którego wciąż brakuje w zapędzonej współczesności. czas, w którym osoba nim obdarowana znajduje się w centrum mojej uwagi jest dla mnie – w tej chwili poświęconej, ważna.  

Polecam wam, Kochani, tę wzruszającą historię na długie, zimowe wieczory, na świąteczny i poświąteczny czas. Niech magia Bożego Narodzenia trwa w nas przez cały rok. Obdarowujmy się szczodrze miłością, bliskością, czasem na szczere rozmowy, dbajmy o wzajemne relacje.

Wydawnictwu Kobiecemu pięknie dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Annie Szczęsnej, jednej z moich ulubionych Pisarek, dziękuję z całego serca za książkę – najmilszy prezent świąteczny.


One thought on “„Sztuka dawania prezentów” – Anna Szczęsna (#MamaDropsaCzyta)”

  1. Śliczna recenzja. Kocham takie powieści.Powieść zamówiona-dziś do mnie dotarła.

Comments are closed.