Klimatyczna okładka, dwuznaczny tytuł – czułam, że lektura Przebudzenia Lukrecji będzie przyjemnością. Nie pomyliłam się! Powieść pochłonęłam w dwa popołudnia, a uśmiech nie znikał z mojej twarzy ani na chwilę. Bardzo polubiłam główną bohaterkę i mam ochotę wypić z nią lampkę, ewentualnie butelkę wina Prosecco na Placu Zbawiciela.
Oddam estrogen za testosteron albo wymienię na śmiałość Aurelii. Choćby na ten jeden wieczór, kiedy podniecasz się myślą, że jutro nie poczujesz tego, co zawsze. Zdobędziesz się na to, na co tydzień temu zabrakło ci odwagi. Wyrwiesz się z monotonii i hibernacji, w którą zapadasz, jadąc codziennie tymi samymi ulicami, siadając na tym samym fotelu, przy tym samym oknie (…) Obudź się!
Laura Adori wykreowała naprawdę sympatyczną postać. Lukrecja to zwariowana, niespełna czterdziestoletnia singielka, która postanawia zmienić swoje życie, by robić to, co naprawdę kocha. Uwierzcie, że czyni to z głośnym przytupem! Znudzona pracą i przybita brakiem sukcesów w życiu osobistym, porzuca słoneczny Mediolan i wraca do mroźnej Warszawy. I wtedy się zaczyna… Los szykuje dla Lukrecji niejedną niespodziankę. Na szczęście ma u boku lojalne przyjaciółki oraz mamę, która nawet niepytana służy radą w każdej sytuacji. Niedługo po przyjeździe do Polski zakłada blog o kuchni pełnej miłości. „Apetyt na jedzenie, apetyt na… seks, apetyt na życie” – to nie tylko tytuł strony internetowej, ale również nowe życiowe motto głównej bohaterki.
Lukrusia, wrażliwa na świat zapachów i smaków, marzy o wielkiej miłości, a jak wiadomo droga do serca mężczyzny często prowadzi przez żołądek… Przebudzenie Lukrecji to świetny przykład kulinarnego romansu. Główna bohaterka łączy miłość do dobrego jedzenia z miłością do niebieskookiego faceta. Myślę, że i fanki Bridget Jones, i Julii Child będą zadowolone.
Narratorką powieści jest oczywiście tytułowa postać. Pełna emocji i przede wszystkim humoru narracja okraszona jest włoskimi wtrąceniami. Nie są sztuczne, wynikają z pochodzenia bohaterek i idealnie współgrają z ich charakterami. Bardzo podobały mi się opisy miejsc odwiedzanych przez Lukrecję i jej przyjaciółki. Dzięki autorce wybrałam się na literacki spacer po warszawskim Śródmieściu i mediolańskich uliczkach. Sama fabuła powieści nie jest oryginalna, ale uwierzcie, że wciąga bez reszty.
„Po to mamy zmysły, by smakować życie” – twierdzi Laura Adori i w takim duchu utrzymuje swą debiutancką powieść. Lukrecja wykorzystuje swoje zmysły nie tylko w kuchni, ale i w relacjach z mężczyznami. Seks i poczucie kobiecości są niezwykle istotne dla bloggerki i jej przyjaciółek. Doskonale widać to w ich kontaktach z partnerami i oczywiście w prywatnych rozmowach. Warto to podkreślić, bowiem liczne erotyczne aluzje, w przeciwieństwie do dań Lukrecji, mogą wydać się niektórym czytelniczkom niesmaczne.
Lukrecjo, każda z nas ma na koncie dziesiątki katastrof, z których większość wydarzyła się tylko w naszej głowie. Kobiecy lęk przed zmianą wynika z ciągłego wyobrażania sobie klęsk (…) My nigdy nie jesteśmy zanurzone na maksa w jednej chwili, jednej rzeczy. Ciągle coś przewidujemy, przypuszczamy. To kobiece przekleństwo.
Przebudzenie Lukrecji to idealna propozycja na leniwe popołudnie lub/i wolny wieczór. Tę książkę czyta się naprawdę szybko. Perypetie głównej bohaterki, Wery i Claudii oraz ich dialogi wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech. Należy podkreślić, że humor humorem, ale powieść niesie ważne przesłanie. Lukrusia motywuje kobiety do zmian. Udowadnia, że nigdy nie jest za późno, by zerwać z rutyną i znaleźć własną drogę. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejną część losów Lukrecji i jej przyjaciółek. A Ty? Sięgniesz po pierwszy tom?
tytuł: „Przebudzenie Lukrecji”
autor: Laura Adori
wydawnictwo: Lira
liczba stron: 320
Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz do recenzji!
Książka jest lekka i bardzo przyjemnie się ją czyta :). Zgadzam się z Twoim zdaniem :).
Pozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Skądś tą okładkę kojarze
Z chęcią sięgnę po tę pozycję 🙂 zapowiada się miła lektura 🙂
Jestem już po lekturze ☺
Naprawdę świetna książka. Taka… klimatyczna ?
Jestem już po lekturze i nasze wrażenia są podobne:)