„Zaklinaczka motyli” – Agnieszka Stec-Kotasińska (#MamaDropsaCzyta)

zaklinaczka motyli recenzja

Agnieszka Stec-Kotasińska, Zaklinaczka motyli, Wydawnictwo Replika, 2021. #MamaDropsaCzyta

A może by tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady…?

Uwielbiam wypady z Mężem w Bieszczady, bo czas się tam sączy, powietrze wspaniałe, jest sielsko i anielsko, widoki zapierają dech, koją, wyciszają, akumulatory się ładują. W tym roku nie mieliśmy Bieszczad w planie, ale kto wie, czy we wrześniu nie pojedziemy chociaż na weekend, bo tęsknimy. Powieści, których akcja dzieje się w Bieszczadach, zachęcają, by rzucić jednak wszystko i tam wyjechać. Jedną z nich jest „Zaklinaczka motyli” Agnieszki Stec-Kotasińskiej. Zapraszam do lektury recenzji.

Iga Wawrzyniak, dziewczyna o rudych włosach, piegowatej twarzy i smutnych oczach, miłośniczka motyli, dość znana fotografka z Rzeszowa w bieszczadzkiej wsi Polany, w pięknej okolicy, odnalazła doskonały azyl w drewnianym domku. Bardo polubiła to miejsce i miała nadzieję, że jego aura pomoże jej uporać się z przeszłością, wyciszyć się, uspokoić, nabrać dystansu i przede wszystkim oswoić z żałobą po tragicznej śmierci męża Adama. Ich małżeństwo było udane, kochali się, mieli wspólne marzenia, plany na przyszłość. Iga tak bardzo chciała na nowo zacząć żyć pełnią życia. Znalazła tu szybko przyjaciółkę Zosię, która z rodziną mieszkała po sąsiedzku. Mieszkańcy wsi też ją polubili. Do domu obok przeprowadziła się para celebrytów z Warszawy. On – Michał, znany dziennikarz i ona, Ewelina, jego narzeczona od czterech lat, znana topowa vlogerka, uwielbiająca miejskie życie. Ta bohaterka od początku nie przypadła mi do gustu, absolutnie nie pasowała do Michała. W odziedziczonym domu po dziadkach, którzy go wychowali, pragnął odzyskać spokój. Przyjechał tu bowiem z bagażem swoich wspomnień, traum, niezaleczonej przeszłości. Jak dobrze, że los skrzyżował drogi Igi i Michała, pozornie dla siebie obcych osób. Jak się okazało, ich wspólna historia rozpoczęła się na długo przed tym, zanim się spotkali. Czy bohaterom uda się w zaciszu pokonać przeciwności losu i odnaleźć siebie, poznać prawdę o swoim życiu? Ich droga będzie kręta, pełna bólu, rozczarowań, dramatów, tajemnic, emocji… W tych cudownych okolicznościach przyrody będzie sielsko, ale nie anielsko.

Moje wspomnienia o nim są jak motyle złapane w siatkę, które powstrzymuję siłą woli, by nie poznały słowa „wolność” .

Czy można żyć przeszłością, celebrować wspomnienia o zmarłym mężu, żyć nimi, karmić się nimi i zamknąć drzwi do świata? Jakie tajemnice związane z Adamem ujrzały światło dzienne i przysporzyły cierpień i bólu Idze? Jaką rolę odegrała rodzina i przyjaciele oraz Michał? Czy Idze udało się wreszcie wypuścić zaklęte w klatkach motyle, by odleciały do kart historii?

Piękna i zarazem życiowa historia o Idze, zaklinaczce motyli i Michale, leczącym rany na duszy niesamowicie mnie poruszyła. Autorka tak poprowadziła ciekawie fabułę, zaskoczyła zwrotami akcji i wykreowała bohaterów pierwszo- i drugoplanowych, prawdziwych: z zaletami, wadami i słabościami że trudno się było oderwać od czytania. Bardzo polubiłam Igę, z czasem Michała, Zosię i jej rodzinę. Ciekawa jest kompozycja powieści – podział na rozdziały zatytułowane imionami bohaterów, z narracją poprowadzoną w pierwszej osobie, dzięki czemu możemy łatwo wniknąć do świata poszczególnych bohaterów, poznać ich myśli i motywy działania.

Powieść jest napisana lekkim stylem, pełnym emocji językiem. Wywołuje w czytelniku cały wachlarz uczuć i emocji. Autorka poruszyła w niej trudne problemy: różne oblicza i odcienie miłości , zazdrość, zawiść, egoizm, manipulacja człowiekiem, zdrada, podwójne życie, wybaczenie, siła przyjaźni. Jest to także powieść o tym, jak relacje w rodzinie mogą wpływać na losy bohaterów. Agnieszka Stec-Kotasińska przekonuje czytelników również o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany, pozwolić życiu biec własnym torem. Czas bowiem leczy rany i na ciele, i na duszy, pozwala larwie opuścić kokon i zmienić postać w pięknego, kolorowego i wolnego motyla, którego można pokochać całym sercem. Zakończenie powieści jest rozczulające, ale poznacie je sami.

Zachęcam Was do lektury emocjonalnej i mądrej powieści. A ja sięgnę po debiut Autorki „Siła przeznaczenia”.

Wydawnictwu Replika pięknie dziękuję za egzemplarz recenzencki.


3 thoughts on “„Zaklinaczka motyli” – Agnieszka Stec-Kotasińska (#MamaDropsaCzyta)”

Comments are closed.