„Niebieskie motyle” – Anna Sakowicz (#MamaDropsaCzyta)

niebieskie motyle

Anna Sakowicz, Niebieskie motyle, Wydawnictwo Edipresse 2020.
#MamaDropsaCzyta

Za nami 23 lutego – Dzień Walki z Depresją. To okazja do lektury artykułów, których tytuły w prasie kobiecej, w Internecie przykuwają naszą uwagę i nas wołają: „Epidemia depresji”, „Dajmy sobie prawo do przeżywania smutku”, „Depresja u nastolatków” czy też „Wiosenna depresja”. Jesteśmy „narodem smutasów” i zbyt często używamy zwrotu „Mam depresję”. A przecież w życiu człowieka „radość się z troską plecie”. Nie każdy smutek jest depresją, to emocja jak każda inna, nie unikniemy go w życiu, on nas ogarnia i niejedno ma imię. Trzeba go przyjąć, zaakceptować, przeżyć, nie wolno zamieść pod dywan, bo skumulowany wróci do nas i zamieni się w depresję. I tego też trzeba być świadomym, aby w porę poszukać dobrego specjalisty. Pisarka Anna Sakowicz, której pióro bardzo cenię za poruszanie ważnych i trudnych tematów, przy okazji tego dnia poleciła Czytelnikom bardzo mądrą i niełatwą powieść „Niebieskie motyle” (premiera 12 lutego). Książka przyciąga wzrok piękną okładką – śliczna dziewczyna o rozmarzonych oczach, z lekkim uśmiechem na twarzy, dookoła fruwają niebieskie, motyle, zieleń, białe kwiatki i intrygujące, kontrastujące słowa: „Nie wszystko jest tym, czym się wydaje”. Czy zatem pozory często nas mylą? Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Edipresse Książki przeczytałam książkę i pragnę się podzielić z Czytelnikami swoją opinią.

Bohaterkami powieści są trzy siostry Mazurówny: Ania, Gosia i Matylda, które w dzieciństwie zawarły tajne przymierze po obejrzeniu filmu o trzech muszkieterach. „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” – każda powtórzyła słowa przysięgi, Ania je zapisała a siostry przypieczętowały odciskiem palca umoczonym w farbie plakatowej. Następnie rotę zakopano w pudełku w ulubionym miejscu na podwórku. Siostry Mazur zawsze razem! Czy dotrzymały słowa, idąc już osobno przez dorosłe życie po założeniu swoich rodzin? Najmłodsza Matylda (stewardesa) uciekła i zamieszkała w Londynie, Gosia (malarka) w Chełmnie, a Ania (nauczycielka) w Szczecinie. Pewnego dnia Ania zadzwoniła do Matyldy, że zniknęła Gosia. Siostry natychmiast przyjechały do Chełmna i rozpoczęły poszukiwania. Okazało się, że niewiele wiedziały o swoim życiu mimo dobrego kontaktu. Tak im się przynajmniej wydawało. Podczas poszukiwań odkrywają wiele tajemnic z życia malarki. Wszyscy się zastanawiali, czy jej zniknięcie nie jest artystycznym happeningiem.  Dlaczego na ostatnich obrazach pojawiły się niebieskie motyle? Skąd i po co motyle przyszpilone w niewielkich gablotkach? Dlaczego ostatnio malowała wszystko na niebiesko? Czy Małgorzata żyje?

Do grona sióstr dołączyła przyjaciółka Michalina, też artystka. Często podczas rozmów, które przybierały postać werbalnej walki na ringu, obrzucania się błotem Michalina dowiadywała się czegoś nowego o przyjaciółce. A z kolei siostry podczas kłótni, gdy dochodziły do głosu nagromadzone przez lata emocje, uświadamiały sobie, jak wiele jest dziur w ich wzajemnych relacjach. Do tej pory tego nie dostrzegały, do czego doprowadziła zawiść, zazdrość, niedomówienia. Anna Sakowicz wprowadziła mnie do świata bohaterek, dołączyłam do ekipy poszukującej Gosi, błądziłam z nimi w labiryncie życia, uświadamiając sobie, jak niewiele wiemy o najbliższych a pozory często mylą. Pisarka niczego nie wyjaśnia, nie komentuje, czytelnik sam będzie musiał znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania podczas lektury. Niedomówienia, siostrzana zazdrość, tajemnice, sekrety, gra pozorów zniszczyły właściwe relacje. Żyjąc w świecie swoich problemów, bo życie wciąż zaskakuje nas swoim scenariuszem, nie dostrzegamy problemów innych. Czy taka postawa świadczy o egoizmie? A z drugiej strony czy możemy wchodzić z butami w życie prywatne, intymne innych ludzi, nawet nam bliskim. Czy to nie jest wścibstwo? Znalezione leki Gosi rzuciły inne światło na sytuację, sprowokowały do zwierzeń najstarszą siostrę. Przecież wszystkie miały problemy!

– Słuchaj, a jak to jest, kiedy ma się depresję? – spytałam.
– Nie wiem – odparła. – dopiero się poznajemy(…)
– Jak to możliwe, że dopadło właśnie ciebie? Nie leżysz przecież, jesteś aktywna.
– A co ty myślałaś, że depresje się ma od leżenia?
– Yhym – mruknęłam. – W filmach zawsze się wtedy leży.

(…) wydaje mi się, że depresja jest jak kameleon, nie wiem, jaką formę przybierze za chwilę, a dodatkowo ciągle towarzyszy jej niepokój, jakby ona nie mogła bez niego istnieć. To jest taki irracjonalny lęk, sama nie wiesz, dlaczego się boisz, choć to cię kompletnie paraliżuje. (…) a samotność? Masz takie poczucie, że ze wszystkim jesteś sama?- spytałam. – tak, nawet jak masz wokół siebie ludzi, to wewnątrz czujesz się samotna. Jesteś jak kamyk pośrodku oceanu. Leżysz na dnie i przez tafle wody oglądasz świat, a koło ciebie przepływa życie. I nawet czasami ani cię to grzeje, ani ziębi.(…) Masz poczucie, że nawaliłaś, że jesteś słaba i jeżeli nie dajesz rady, to znaczy, że jesteś do niczego. A inni jeszcze dołożą ci, że nie doceniasz tego, co masz, że użalasz się nad sobą i nie potrafisz wziąć się w garść(…) 

Jest to bardzo przytłaczające, tłamsi, gasi nawet małe promyki radości. Anna Sakowicz porusza trudny ale jakże ważny temat, na który odpowiedź usiłują znaleźć siostry. Czy im się to uda? Czy w końcu prawdziwa rozmowa i wzajemne wsparcie uzdrowią ich relacje? Jakie jeszcze tajemnice wyjdą na jaw? Zakończenie historii jest niezwykle zaskakujące. Anna Sakowicz napisała bardzo interesującą książkę, którą trudno zaszufladkować pod względem gatunkowym. Jest to powieść psychologiczna z elementami obyczajowej, kryminalnej, są sytuacje dramatyczne jak i opisane z humorem. Dlatego też czyta się z dreszczykiem emocji. Ukazała w niej ciekawe portrety psychologiczne bohaterów. Narratorką jest tu najmłodsza siostra Matylda. Początek i koniec jak klamra spina opis sytuacji z dzieciństwa – nocne spisywanie tekstu tajnej przysięgi, udokumentowanie tego „pieczęcią”. Powieść czyta się bardzo szybko, jak dobry kryminał, a chwilami nawet thriller. Jest podzielona na rozdziały, z których każdy rozpoczyna parafraza fragmentów „Boskiej komedii” Dantego, dodają one dramatyzmu. Myślę, że podzielę zdanie niejednej Czytelniczki, że we wzajemnych relacjach siostrzanych, małżeńskich, przyjacielskich czy partnerskich bardzo ważna jest szczera rozmowa, bo pozory mogą mylić, częsty kontakt, wzajemne wsparcie, pielęgnowanie więzi. Depresja nie powinna być tematem tabu, w porę zdiagnozowana daje ogromna szansę na wyleczenie. Tak jak do tanga trzeba dwojga, tak dwie strony musza wyrazić chęć do rozmowy, nie może ona być monologiem jednej strony, bo druga zbudowała mur, lub stwarza pozory.

Wydawnictwu Edipresse Książki dziękuję serdecznie za egzemplarz powieści do recenzji.


3 thoughts on “„Niebieskie motyle” – Anna Sakowicz (#MamaDropsaCzyta)”

    1. Jest tak i celowo napisałam, że chodzi też o depresję. Trudno z niej samemu wyjść , lubi wracać. Polecam?

Comments are closed.