„Kuracja dla serca” – Agnieszka Szacka (recenzja przedpremierowa!)

 

 

Agnieszka Szacka, Kuracja dla serca, Wydawnictwo W.A.B. 2019.
#MamaDropsaCzyta
 
Agnieszka Szacka napisała książkę „Kuracja dla serca”, jej premiera już wkrótce – 15 maja. Niestety, nie mogłam znaleźć żadnych informacji na temat autorki. A to nasze pierwsze spotkanie. Moją uwagę przyciągnął tytuł książki, klimatyczna okładka, urocze i znane mi miejsce akcji Nałęczów. „Druga młodość, kolejna szansa, druga miłość” – frapujące.         O jaką kurację dla serca tu chodzi?
 
Byłam w Nałęczowie kilkakrotnie w szpitalu sanatoryjnym, gdzie kurowałam swoje serce po przebytych zabiegach kardiologicznych w ramach wczesnej rehabilitacji. Poznałam kurort zimą, wiosną i latem przechodzącym w jesień. Przepiękny park zdrojowy, który o każdej porze roku zapewnia kuracjuszom leczenie klimatem, oprócz, rzecz jasna, fantastycznej oferty zabiegów. Wracając do powieści, w tytule możemy dopatrzyć się  drugiego dna, znaczenia metaforycznego. Myślę, że fabuła książki nam to wyjaśni…
 
Bohaterką powieści jest 56-letnia Renata, polonistka, od 10 lat rozwiedziona (małżeństwo z Markiem było pomyłką), matka dwojga dorosłych już dzieci, twardo stąpająca po ziemi, nie poddawała się emocjom. Po długim i bolesnym rozwodzie straciła zainteresowanie mężczyznami, nie rozmawiała i wyparła słowo „seks” ze swoich myśli, ze swojego życia.  W chwili, gdy ją poznajemy, przebywa na urlopie zdrowotnymi i wybiera się na trzytygodniową kurację do Nałęczowa, aby ustabilizować ciśnienie  i uspokoić skołatane nerwicą serce. Renata trafiła do sanatorium Jesienne Wąwozy – zespołu trzypiętrowych budynków z lat siedemdziesiątych, ale teren wokół był piękny: dużo drzew, krzewów, klomby z kwiatami a wśród nich ulubione peonie Reni. Pokój dzieliła z Jolą – jedną z „lamparcic”, czyli krzykliwie ubranych i wyzywająco pomalowanych, głośnych kuracjuszek-kokietek, „obytych towarzysko”, które przyjeżdżają na turnusy, aby „poznać pana na poziomie”. Już na pierwszym spotkaniu z dyrekcją kuracjuszkom rzucił się w oczy Paweł Dobrowolski, przystojny, piękny mężczyzna, lekarz, w dodatku kardiolog transplantolog po zawale, co brzmiało żartobliwie. Szybko dał się poznać wzdychającym za nim kuracjuszkom i personelowi jako nieprzyjemny typ i nadęty dupek. Był wdowcem, żona zmarła na raka, dopiero po jej odejściu uświadomił sobie, że jej nie doceniał we wspólnym życiu. Posypało mu się życie, praca, serce, on sam. Zaczął pić. Dopiero podczas spaceru otworzył się przed Renią, wymienili uwagi o terapii, zaproponował wycieczkę do Bochotnicy.
 
Czytając powieść, czekałam na spacer bohaterów po uroczym parku zdrojowym, żeby przypomnieć sobie swoje trasy. I  się nie zawiodłam, ponieważ Renata uzbrojona w mapę wybrała się na przechadzkę. Szłam więc za nią Armatnią Górą w stronę ulicy 1 maja, okrążyłyśmy park zdrojowy, by wejść do niego Bramą Wschodnią. A powietrze świeże, wilgotne od „kipiącej wszędzie zieleni”. W centrum parku był usytuowany Pałac Małachowskich, wokół którego rosły najpiękniejsze w Polsce lipy. Niedługo już zakwitną! Renata usiadła na ławce w bocznej alejce i napawała się kwiatostanami kasztanowca czerwonego, stylowymi, starymi uzdrowiskami, następnie ruszyła w kierunku stawu, mijając Pijalnię Wód mineralnych i imponującą palmiarnię, pijalnię czekolady. Na środku stawu znajdowała się zarośnięta zielenią Wyspa Miłości. pływały kaczki i łabędzie a wokoło pełno było spacerujących par w różnym wieku. Dzięki powieści poznajemy także uroczą okolicę Nałęczowa: Bochotnicę Małą i Wielką, które należały do tego samego majątku. Bohaterowie wybrali się na piękny spacer wąwozem do ruin zamku na wzgórzu, racząc się romantycznymi legendami o Esterce i królu Kazimierzu Wielkim. Poznajemy też Kazimierz i jego okolice – najpiękniejszy wąwóz Korzeniowy Dół, Górę Trzech Krzyży. A jak rozwinęła się znajomość Renaty i Pawła? Co uświadomił obojgu bohaterom przyjazd do Nałęczowa, terapia, spacery, czas dla siebie, na rozmyślania o życiu, o sercu, o miłości i o przyszłości? Powiem tylko, że oboje dużo się dowiedzieli o sobie. Po resztę odsyłam do powieści.
 
Oprócz pary świetnie wykreowanych bohaterów tak różniących się od siebie, których połączyły zranione serca, pojawia się w powieści cała plejada postaci typowych kuracjuszy, którzy przyjeżdżają da sanatorium po zdrowie, aby znaleźć towarzysza lub towarzyszkę na czas pobytu, fajnie spędzić czas na rozrywkach wykraczających poza ofertę sanatoryjną. Autorka oddała doskonale atmosferę, jaka panuje na turnusach. Urzekły mnie także pięknie malowane słowami i oddziałujące na różne zmysły opisy parku zdrojowego – ja byłam tam z bohaterką, widziałam, słyszałam i czułam.
 
Ciekawa jest też historia Jolki „lamparcicy”, która dała się poznać tak naprawdę Renacie. Przyjaciółka zbyt stereotypowo i niesprawiedliwie  ją oceniła. A wprost oniemiała, słuchając jej teorii o zamkniętych drzwiach zakończonych definicją szczęścia, z którą się też zgadzam. Jak zatem kuracja wpłynęła na serca bohaterów? Czy kontynuowali znajomość po wyjeździe z sanatorium? I jak to jest z tą miłością w sanatorium?
 
Odpowiem krótko: wyjazd do sanatorium ma sens, człowiek ma bowiem czas, aby się zastanowić nad przyczyną problemów sercowych i wyjechać stamtąd po krótkich wakacjach od życia z sercem w lepszej kondycji – dosłownie i w przenośni. Zachęcam zatem gorąco do sięgnięcia po powieść. Bardzo się cieszę, że debiutancka powieść Agnieszki Szackiej „Kuracja dla serca” trafiła w moje ręce. Choć czyta się ją lekko, to skłania do refleksji o życiu, o miłości, o śmierci, o sercu. Próbuje zdefiniować miłość, szczęście. Uświadomiła mi, pacjentce kardiologicznej, uwierzyć, że człowiek w każdym wieku ma prawo do miłości, do fascynacji, zauroczenia a nawet pożądania. A polubienie siebie poprawia kondycję serca i relacje z bliskimi. nie muszę mieć idealnego życia, ale mogę wieść dobre życie i to zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Zawsze jest czas na zmiany. Dziękuję Autorce szczególnie za wywołanie we mnie tych refleksji. I wiem, że latem wybiorę się z Mężem do Nałęczowa na spacer po parku zdrojowym i koniecznie do Bochotnicy.  
 
Polecam gorąco powieść na majowe, czerwcowe wieczory. Może i Was zachęci do letniego wypadu do Nałęczowa.
 
Wydawnictwu W.A.B. bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki!

4 thoughts on “„Kuracja dla serca” – Agnieszka Szacka (recenzja przedpremierowa!)”

  1. Dr Агбазара-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.

Comments are closed.