„Wigilia z nieznajomym” – Natasza Socha (#MamaDropsaCzyta)

wigilia z nieznajomym recenzja

Natasza Socha, Wigilia z nieznajomym, Wydawnictwo Literackie 2021.
#MamaDropsaCzyta

Ciepła i mądra – prawdziwa wigilijna opowieść. Czytałam ją, śmiejąc się i wzruszając na zmianę. Bo każdy zasługuje na wigilijny cud.

Agnieszka Krawczyk

Czas oczekiwania na Boże Narodzenie często umilamy sobie lekturą książek świątecznych, które nas otulają magią jak milusi czerwony koc w renifery i Mikołaje, oddziałują terapeutycznie, poprawiając nastrój, gdy krzątanina przedświąteczna daje się nam porządnie we znaki. Staramy się bowiem, aby wszystko przygotować na czas, zgodnie z tradycją, czasem z dwoma tradycjami – wnosimy je do małżeństwa, jakoś łączymy. A potem zmęczone do bólu, z wymuszonym uśmiechem, bo radość świąteczna też jest obowiązkowa, czekamy na koniec świąt, by móc wreszcie spędzić czas tak, jak lubimy. Zatracamy duchowy wymiar świąt i zdrowe do nich podejście. Zapominamy, co jest tak naprawdę najważniejsze w tym szczególnym czasie świątecznym – Boże Narodzenie w sercu, nadzieja na nowe życie, na zmiany w życiu, które uczynią nas lepszymi. Wigilię można też obchodzić zupełnie inaczej – „całkowicie ją zlekceważyć”, bez przymusu świętowania z wymuszoną radością. Nie wszyscy bowiem lubią Boże Narodzenie, gdyż kojarzy się z bardzo przykrymi wydarzeniami i nie ma już nadziei na naprawę, odbudowę i wzmocnienie więzi rodzinnych.

Natasza Socha podarowała czytelnikom książkę o nietypowej ale jakże prawdziwej Wigilii. Bohaterowie Antonina i Marcel przeżywają kryzys małżeński, miłość się wypaliła, łączy ich jedynie mieszkanie pod jednym dachem,  roku na rok, z dnia na dzień stają się sobie coraz bardziej obcy. Zbuntowana Antonina postanowiła w Wigilię zignorować tradycję, wyjść z domu, by pobyć sama ze sobą, wsłuchać się we własne myśli, przywołać wspomnienia z przeszłości – szczęśliwe chwile z Łukaszem, którego wciąż kochała. Kobieta, która skończyła pięćdziesiątkę i zaczyna artykułować swoje potrzeby, bardzo często wzbudza sensację. Zupełnie jakby przez centrum Poznania przeszedł fioletowy słoń. Jakby nie wolno już było myśleć o sobie, o swoich emocjach, o tym, co się lubi, a czego nie, i jak bardzo chce się znowu żyć w zgodzie z samym sobą. W kawiarni dosiada się do bohaterki nieznajomy, który jak intruz przeszkadza jej w byciu samej ze sobą. On też chciał poudawać, że nie ma świąt. Życie jednak zaskoczyło bohaterów swoim pomysłem i dało wigilijnego prztyczka w nos, że niczego w życiu nie da się zaplanować. Córka trafiła niespodziewanie w Wigilię do szpitala i poprosiła rodziców, aby chociaż ten jeden dzień spędzili razem. Nie potrafili odmówić Karo.

Dlaczego wszystko zawsze się musi tak zapętlić? Zupełnie jakby nitka jej życia utkana była wyłącznie z Surkow, których w żaden sposób nie dało się rozwiązać. Dlaczego jedni ludzie widzą przed sobą tylko prostą drogę, podczas gdy jej droga składa się z samych zakrętów? I gdzie tu sprawiedliwość?

Zapowiadał się zaskakujący, nieprzewidywalny dzień, pełen spotkań z nieznajomymi, którzy mają swój przepis na Święta, a rozmowy z nimi pozwalają małżeństwu spojrzeć na siebie inaczej, niekiedy nawet z ciekawością, jakby się poznawali na nowo. Rozmowy z nimi stają się przyczynkiem do głębokich refleksji nad własnym życiem obojga, próby rozliczenia się z nim, znalezienia odpowiedzi na to, kto ponosi odpowiedzialność za nieudane życie obojga. Czy żyjąc przeszłością, romansem, tkwiąc w podwójnym życiu, nie tracimy z oczu tego, co jest na wyciągniecie ręki a jest istotne i ważne? Dlaczego tak trudno powiedzieć głośno , co go boli, jakie ma grzechy na sumieniu i się do nich przyznać? To był również zwariowany dzień, w którym bohaterowie pozwolili sobie na zrealizowanie śmiesznych pomysłów, wygłupów, wigilijnych przestępstw (źródło komizmu sytuacyjnego): kradzież bombki z choinki na rynku czy podrzucenie plastikowego kurczaczka do szopki w kościele. To było coś niezwykłego, poczuć w sobie dziecko. Marcelowi właśnie tak bardzo brakowało wspólnego śmiechu, wygłupów, niemądrych dowcipów.

W tym dziwnym wigilijnym dniu, w ich nudnym życiu ciągle coś się działo. Wigilijny cud? Czy zadzieje się coś, co odmieni ich życie? Czy można tak naprawdę uciec od Wigilii, od tradycji, od naszych przyzwyczajeń, nawyków, które przez lata nas budowały?

Wszystko wokół nas zbudowane jest z atomów, które łączą się ze sobą. Ale nie tylko z tych w czysto fizycznym ujęciu. Może to być również miłość. Tęsknota. Nadzieja.

Nadchodzi grudzień, rozpoczyna się adwent a w nas pojawia się tęsknota za zapachami i smakami z przeszłości. Nawyki kształtują nasze życie. Gdy przygotowuję potrawy, łapię się na tym, że obok mnie pojawia się Mama, za którą tęsknię od piętnastu Wigilii. I to są te wzruszające chwile mojego szczęścia. Nie mogę się od tego odciąć, bo pojawia się uczucie nostalgii, które jednak może być przyjemne. Pojawiają się tęsknoty i nadzieje na to, że stanie się cos wyjątkowego. Pojawia się wiara.

Marcel i Antonina uciekli z domu, by ostentacyjnie zignorować Wigilię. Czy to im się naprawdę udało? Czy dzięki Wigilii z nieznajomymi bardziej świadomie ją przeżyli i dostali wiarę, miłość, bezinteresowność, wdzięczność, radość, zrozumienie. I cud. Czy bohaterowie znajdą wspólną drogę? Tego dowiecie się, sięgając po niezwykłą, urokliwą (mimo że bez lukru) opowieść Nataszy Sochy o tym, że miłość nie ma daty ważności. I jeszcze jedno! Pisarka nie krytykuje lecz analizuje oraz nie ironizuje, mimo zaprawienia pięknego, emocjonalnego języka powieści różnymi odmianami humoru.

Bohaterowie podzielili się z czytelnikami świątecznymi przepisami, które znajdują się na końcu powieści.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po tę prawdziwą wigilijną opowieść, pełną emocji, uczuć, wiary, że każdy z nas zasługuje na wigilijny cud. Książka będzie idealnym prezentem pod choinkę, bo Święta sprzyjają refleksji nad naszym życiem, by było jeszcze lepsze. Kubek aromatycznej kawy, kawałek makowca, migocząca światełkami choinka i książka Nataszy Sochy w ręku – idealny relaks świąteczny.

Wydawnictwu Literackiemu serdecznie dziękuję za egzemplarz recenzyjny.


One thought on “„Wigilia z nieznajomym” – Natasza Socha (#MamaDropsaCzyta)”

Comments are closed.