„Sen na pogodne dni” – Anna H. Niemczynow (#MamaDropsaCzyta)

sen na pogodne dni recenzja

Anna H. Niemczynow, Sen na pogodne dni, Wydawnictwo Luna, 2021.
#MamaDropsaCzyta

Jesienią Anna H. Niemczynow podarowała swoim Czytelnikom dziesiątą już książkę „Sen na pogodne dni”, w której podjęła ze znaną już im delikatnością i wyczuciem kolejny trudny temat – miłości ponad wszystko, nawet wtedy, gdy zaczynają blednąć wspomnienia. Pomysł na powieść przyszedł do Pisarki zupełnie niespodziewanie. Podczas Świąt Wielkanocnych usłyszała niesamowitą historię miłości od swoich przyjaciół. Fabuła powieści została utkana ze zlepku dwóch prawdziwych opowieści i dopełniona fikcją Oto fragment piosenki, która także zainspirowała Autorkę. Polecam ją czytelnikom w Anny wykonaniu.

Jesteś moim najlepszym snem,

Snem, jaki przyszło mi teraz śnić,

Snem na same pogodne dni.

Z Tobą będzie mi dużo lżej

Niż wczoraj, gdy miałam do jutra wejść.

Z Tobą smutku już będzie mniej.

Jest to mądra, piękna i wzruszająca opowieść o snach na pogodne dni, o różnych obliczach miłości, o marzeniach, o tym, że warto iść za głosem serca i o tym, jak ważne dla człowieka są jego korzenie. Zapraszam do lektury recenzji.

Fabułę tworzą trzy opowieści. W Niemczech, w północnej Bawarii mieszkało szczęśliwe i kochające się małżeństwo Leonie i Helmut. Bohaterce udało się w życiu pójść za głosem serca i za marzeniami – oddała się z ogromną miłością domowi i rodzinie. Miała odwagę, by robić to, co kochała i być sobą! Mężowi wydawało się to irracjonalnym pomysłem, jak można zrezygnować z tak intratnej posady. Z czasem udowodniła Helmutowi, że to była droga jej przeznaczona. Oboje z mężem marzyli o tym, żeby móc wrócić do swoich korzeni, do Polski, skąd podczas II wojny światowej zostali wysiedleni. Realizacje tychże marzeń pokrzyżowała ciężka choroba Leonie – Alzheimer, który w zawrotnym tempie postępował. Przed Helmutem i Mią, ukochaną jedynaczką życie postawiło bardzo trudną decyzję. A przecież obiecali sobie być razem, na zawsze, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Jakże okrutnie zadrwił z nich los, chichocząc prosto w twarz. Czy Helmutowi mimo wszystko uda się spełnić marzenie obojga – wycieczkę do korzeni? Bo dla każdego człowieka czującego silną przynależność do danego miejsca, nie ma nic ważniejszego niż własne korzenie. Pamięć o tym, skąd nas wiedzie droga, na zawsze wyryta jest w naszych sercach.

Bohaterka kolejnej opowieści Lisa, zbyt wcześnie osierocona przez mamę, wyjechała do USA, by śnić na jawie amerykański sen o lepszym życiu i żeby syn miał ojca. Niestety, małżeństwo z Hubertem szybko się zakończyło rozwodem i wyprowadzką. Relacje z synem też pozostawiały wiele do życzenia. Lisa mogła jedynie liczyć na wsparcie przyjaciółki Olimpii. Śniła więc sny, w których mama przekazywała różne ważne życiowo drogowskazy. ”Kochaj siebie z największą czułością”- uznała wręcz za misję swojego życia oraz okazywanie wdzięczności. Przyjaciółka również jej przypominała, że ma prawo do szczęścia. Nieoczekiwany splot wydarzeń sprawił, że Lisa wreszcie podjęła decyzję o diametralnej zmianie w swoim życiu. Czy to się jej uda?

Martin i Marta przeżywali po 18 latach kryzys małżeński. Żona wylewała ciągle swoje żale, pretensje, że emigracja z Polski przeszkodziła jej zrealizować marzenia o studiach nauczycielskich. Mimo pracy obojga żyło się im raczej biednie. A miało być tak pięknie! Próby ratowania małżeństwa ze względu na córkę spełzły na niczym. Martę radowały tylko pieniądze a Martin, potwornie tym zmęczony i upokorzony, pozostawał w ciągłym życiowym szpagacie. Podejrzewał Martę o oszustwo finansowe. Czy podejrzenia zdesperowanego męża okażą się prawdą? Przypadek sprawił, że znalazł ogłoszenie o pracy… Czy to przypadek, czy to czas na spełnienie wielkich snów? Czy Marta z kolei zrozumie swój błąd?

Czy ważne decyzje życiowe podjęte przez Leonie, Helmuta, Lisę i Martina okażą się ich snem na pogodne dni? Dzięki nim losy bohaterów tych wzruszających opowieści splotą się w jednym momencie, w jednym miejscu. Ale tego dowiecie się podczas lektury.

Nie istnieje coś takiego, jak dom na zawsze […] ale istnieje dom na „tu i teraz”, można go stworzyć wszędzie, dokąd zaprowadzi nas życie. Dom na „tu i teraz”, miejsce, w którym poczujesz się swobodnie i które zadba o ciebie w sposób możliwie najlepszy. Kąt, który przytuli cię miękkością materaca, ciepłem gorącej herbaty i pachnącym kocem. Wszak wszyscy tęsknimy za przynależnością do miejsca.

Anna H. Niemczynow, tkając poruszające serce opowieści o bohaterach, pragnie przekazać Czytelnikom, jak ważna jest w naszym życiu miłość, która niejedno ma imię: dojrzała małżeńska, miłość rodziców do córki i wnucząt, matki do dziecka, do przyjaciółki, do naszych korzeni, do ojczyzny. Wzruszyły mnie do łez sny Lisy, w których mama z nieba przekazywała jej ważne rady, udzielała lekcji życiowych, niektóre drogowskazy brzmiały jak złote myśli, sentencje filozoficzne. To także powieść o marzeniach, o tym, że zawsze jest czas, aby o nie zawalczyć, bo „póki serce bije, wszystko jest możliwe”. Nigdy nie należy tracić wiary i nadziei na ich spełnienie. Wiara w Boga również w tym pomaga. Pan Bóg może pomieszał ludziom języki, ale nie pomieszał im serc – to w nich się rodzi miłość do drugiego człowieka. A miłość jest siłą sprawczą do spełnienia marzeń. Ważne jest także przebaczenie, ono sprawia, że w sercu gości spokój, który daje niezwykłą siłę na odbudowanie siebie na nowo. Atutem powieści jest oryginalny styl i piękny, nasycony emocjami oraz uczuciami język.

Mam nadzieję, że moje refleksje trafią do Waszych serc i sięgniecie po powieść Anny H. Niemczynow, wspaniałego Człowieka i Pisarkę. Każdy z nas może śnić swój sen na pogodne dni z miłością w sercu. Dbajmy, aby sny nie uległy zapomnieniu. Tylko my możemy je ocalić i mieć cudowne życie.

Warto sięgać po niezwykłe, mądre, emocjonalne powieści Pisarki.

Wydawnictwu Luna dziękuję serdecznie za egzemplarz do recenzji.


One thought on “„Sen na pogodne dni” – Anna H. Niemczynow (#MamaDropsaCzyta)”

Comments are closed.