Chodźcie, prędko, siadajcie! Tam, przy stole obok tej pięknej pani z czarnym warkoczem! Ostatnie wolne miejsce! Tak, dobrze poznajesz, to snecha Świętka, nasza Edyta. Opowie ci historię! Pewnie, że ciekawą! Ona zna Puszczę Niepołomicką, miasteczko, nasze ziemie jak mało kto. Czyta dużo, teściów pyta.
Ciasno? Dużo osób? Nasza karczma zawsze pełna, dobry człowieku. Kmiecie, pany, katolicy, żydzi – my tu siadamy razem i debatujemy. Jak to o czym? O ojczyźnie, w wolności! Mówią, że w Galicji najlżej, że Moskale dużo gorsi. Pod austriackimi rządami wcale lekko nie mamy. Tyfus, cholera, nieurodzaj. Wolność nam się marzy, likwidacja pańszczyzny. Ileż można dla pana robić i nic z tego nie mieć? Nie każdy jest taki jak pan Parnicki. To jest pan. Ekonom, wizjoner. Człowieka szanuje, do walki o kraj się rwie. Chłopów Żelechowskiego to aż trzęsie. Oj, umiaru on nie zna. Tyran i dla nich, i dla żony, dzieci. Kiedyś za to zapłaci… Trzos? To jeszcze nie pan, ale już nie nasz… Ale siadaj, siadaj, Edyta ci wszystko opowie, kto jest kim! Zobacz, przyniosła ze sobą swoją niebieską księgę. Mówi, że o zniewolonych z Niepołomic. Ale sama, sama opowie…
Edyta Świętek, Niepołomice. Zniewoleni, Wydawnictwo Skarpa Warszawska 2021.
Tak, Edyta Świętek pięknie opowiada o zamierzchłych czasach. Nie cofa się do PRL-u, do I czy II wojny światowej. Wchodzi jeszcze głębiej w naszą historię, mam wrażenie nieco zapomnianą współcześnie w literaturze pięknej. Opierając się na źródłach naukowych, ale i ludowych opowieściach oraz wspomnieniach bliskich, kreśli portret społeczności Niepołomic z lat 1845-63. „Niepołomice. Zniewoleni” to powieść społeczno-obyczajowa, którą mistrzyni sag otwiera nowy cykl. Miłość, nienawiść, tajemnice, zdrada splatają losy bohaterów niezależnie od przynależności klasowej w najmniej oczekiwanych momentach.
Antoni Parnicki tkwi w małżeństwie z rozsądku, nie odwzajemnia uczuć Cecylii. Jego serce bije dla żony przyjaciela, Kornelii Żelechowskiej. Ze szlacheckimi rodami Parnickich i Żelechowskich sąsiadują wolne kmiecie, którzy zawdzięczają swój status samemu królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Trzosowie nie czują się panami, mają jednak więcej swobód niż chłopi, którzy, zbuntowani, sięgają za broń, by walczyć o zniesienie pańszczyzny.
Ziemia niepołomicka płonie. Ogień trawi uprawy, domostwa. Zaraza, głód pukają do każdych drzwi. Ogień wybucha też w sercach Polaków od kilkudziesięciu lat pozostających w austriackiej niewoli. Szlachta chce stanąć do walki z zaborcą. Chłopi chcą stanąć do walki ze szlachtą. Krew splami ziemię, a krzyk matek będzie niósł się przez lata…
Edyta Świętek zaprasza nas do karczmy, do dworu szlacheckiego, do obejścia kmieci. Zaprasza nas do serc, które niezależnie od majętności pragną miłości i wolności. Autorka w niebanalny sposób plącze ludzkie ścieżki, tworząc relacje, które przetrwają największe zawieruchy i burząc te, które wydawały się niezniszczalne. Udowadnia, że niezależnie od miejsca i czasów dążymy do jednego – chcemy być wolni i kochani. Chcemy być wolni jako obywatele, chcemy być wolni w uczuciach.
Przedstawione w książce postaci i sytuacji są fikcyjne, ale, jak przyznaje Pisarka, fabuła mocno splata się z ówczesnymi realiami i cieniami faktycznie żyjących ludzi. Edyta Świętek proponuje czytelnikom prawdziwą literacką ucztę, podczas której serwuje językowe smaczki (w narracji nie brakuje bowiem archaicznych wtrąceń, gwary) czy też opisy lokalnych zwyczajów, na przykład dożynek. Z malarską wręcz dokładnością kreśli postaci – ich strój, fryzury, wnętrza, w których żyją. Maluje ich codzienność – prace na roli, domowe obowiązki czy też wizyty w karczmie, do których nawiązałam we wstępie. W powietrzu unosi się gwar rozmów, nuty tradycyjnych pieśni czy zapach domowych pyszności.
„Niepołomice. Zniewoleni” to doskonała propozycja dla miłośników historii i książek obyczajowych. Wielkie sprawy polityczne, emigracja, organizacja powstań mieszają się tu z pozornie małymi sprawami chłopów czy służek. Autorka zaprasza nas w cudowną podróż w czasie, której nie chce się kończyć. Uśmiech, wzruszenia, strach – uczucia i emocje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Cieszę się, że to dopiero początek i dane mi będzie poznać losy kolejnych pokoleń rodzin Parnickich i Trzosów.
Bardzo lubię twórczość autorki.