„Figurka z porcelany” – Agata Bizuk (#MamaDropsaCzyta)

Agata Bizuk, Figurka z porcelany, Wydawnictwo Dragon 2021.
#MamaDropsaCzyta

W maju miała swoją premierę „Figurka z porcelany” – kolejna książka Agaty Bizuk, poczytnej autorki powieści obyczajowych. Powieść okazała się zupełnie inną od wcześniejszych i zaskoczyła mnie poruszoną problematyką. Doznałam wręcz szoku, historia potwornie mną wstrząsnęła i poraziła swoją autentycznością. A dlaczego? Zapraszam do lektury mojej opinii.

Kobieta, która bała się kochać.
Życie, które boleśnie ją doświadczyło,
Nadzieja, która nie gaśnie nigdy…

Bohaterką powieści jest Iga Małecka, która zawsze chciała być baletnicą – figurką z porcelany tańczącą na pozytywce. Miała kiedyś taką, lecz się roztrzaskała na miliony drobnych, porcelanowych drzazg przy mocniejszym podmuchu wiatru. Jej nogi okazały się tylko pozornie silne, nie uchroniły jej przed upadkiem. Bohaterkę rozczarowała niemoc baletnicy. Znienawidziła ją właśnie za słabość i wyrzuciła. W życiu Igi nie było miejsca dla słabych. Nauczyła się dość wcześnie, że w życiu trzeba być twardym, mądrym i liczyć wyłącznie na siebie. Bohaterka zawsze była sama ze sobą. Patrząc w lustro, roztrzaskiwała się na miliony kawałków jak owa baletnica, ale dla świata wciąż jak ona kręciła się w rytmie sobie tylko znanej melodii, na palcach i z wysoko uniesionymi w geście zwycięstwa ramionami. Dlaczego bohaterka przywdziewała maskę właśnie dla świata? O czym nikt nigdy nie miał się dowiedzieć?

„Figurka z porcelany” to bardzo porażająca i autentyczna historia Igi, która wychowała się w toksycznym domu rodzinnym potwora, oprawcy, kata – własnego ojca stosującego przemoc fizyczną i psychiczną wobec żony i córki. Stamtąd trafiła do piekła nieudanego małżeństwa z Piotrem. Z jednej patologii w drugą, ale Piotra pokochała. Żyła na karuzeli emocji – miłość i nienawiść, dobro i zło, szczęście i bezsilność. A winiła siebie za ten stan. Rozpadała się coraz częściej na miliony kawałków jak baletnica, nie dało się ich posklejać żadnym słowem – blizny pozostały na zawsze. Udało się jej natomiast znaleźć siłę i podjąć decyzję o rozwodzie. Iga próbowała sobie ułożyć życie na nowo. Była przekonana, że żaden mężczyzna nie jest jej już potrzebny do szczęścia. Potrzebowała jednak przyjaznej duszy i znalazła ją w osobie Patrycji, byłej żony Piotra. Życie przygotowało dla bohaterki jednak inny scenariusz. Na jej drodze postawiło Adama, któremu nie potrafiła zaufać ani uwierzyć w jego miłość. Jakże można pokochać kobietę kruchą i niedoskonałą jak figurka z porcelany?! Czy Iga pokona demony przeszłości i otworzy się na miłość? Czy czterdziestolatka kiedykolwiek zaufa własnemu sercu i polubi, pokocha siebie? Tego dowiecie się już podczas lektury.

Agata Bizuk świetnie wykreowała postać Igi. Najpierw obserwujemy, jak u małej dziewczynki pojawiło się i rosło poczucie wstydu, samotność, wzrastało poczucie winy za czyny ojca a malało poczucie własnej wartości. Pojawiły się bezradność, bezsilność i beznadziejność. A to wszystko podszyta strachem Iga ukrywała za maskami i budowała mur. I tak rosła dysproporcjonalna, nie uszyta na miarę i dysfunkcyjna. Obok bezsilnej matki, która się poddała, kolejna ofiara manipulacji ojca tyrana, despoty, kata i oprawcy. Nawet w myślach przestała nazywać go tatą za to, że obarczał ją poczuciem winy, że jest gorsza, że nie nadaje się do niczego, że nic dobrego z niej nie wyrośnie, niczego nie potrafi, jest nikim i nigdy w życiu nic dobrego jej nie spotka. Dziewczynka starała się także chronić matkę, w której oczach coraz bardziej gasła nadzieja.

Bo tata to ktoś, kogo się kocha, kto przytuli, pocieszy i wesprze, kiedy dzieje się coś złego – to ktoś, kogo tak naprawdę nigdy nie poznałam.

Pisarka znakomicie wykreowała postać dwulicowego, obłudnego oprawcy, pokazała schemat jego działania, znęcania się nad rodziną, manipulowania, upokarzania, sprowadzania do parteru, żeby zdominować, podporządkować sobie ofiarę. I od takiego drania, mimo świadomości jaki będzie jego następny krok, tak trudno się było ofiarom wyzwolić z tego domowego piekła. Bezradne i bezsilne, całkowicie poddane dawały przyzwolenie na takie traktowanie. Zresztą nie miały dokąd i do kogo pójść, by wołać o pomoc. Były nikim! Agata Bizuk nie przerysowała bohaterów, ja potrafiłam podczas lektury wyobrazić sobie a może przypomnieć to domowe piekło.

Agata Bizuk słynie jako Autorka z dobrych przekazów i pozytywnych zakończeń. Czy w tej powieści można odnaleźć promyk nadziei? Myślę, że wraz z pojawieniem się niespodziewanie Adama, bohatera dość tajemniczego na początku, coś zaczyna się zmieniać na lepsze. Odnalazła w nim bratnią duszę i chyba go pokochała. Ale nigdy tego nie wyznała, bo tak ją wychowała mama. Zakazała wręcz używać „słowa” kocham. I tego się Iga trzymała, mimo że mamy już nie było na świecie. Iga nie zasługiwała na to, żeby ktoś ją prawdziwie pokochał. Bała się, że ją skrzywdzi, więc wolała skrzywdzić jako pierwsza. Dlaczego słowo „kocham” było dla bohaterki zwiastunem katastrofy? Czy od miłości do nienawiści jest tylko mały kroczek? Czy jednak Adam wniesie do życia Igi światełko nadziei i wiarę, że można żyć lepiej? Czy Patrycja ze swoją rodziną też jej pomoże w odnalezieniu się na nowo? Tak bardzo pragnęłam, aby ktoś z bliskich pomógł zdjąć pancerz, który założyło na ramiona bohaterki życie. Iga zasługiwała na normalne życie. Ale czy ona wiedziała, jak to jest normalnie?

Podczas lektury przeżywałam cały wachlarz różnorodnych emocji i uczuć. A potęgowała je kompozycja powieści, mieszanie się wątków z przeszłości z teraźniejszością. Powieść jest napisana lekkim stylem, niezwykle plastycznym, obrazowym i pełnym emocji językiem Nie potrafię jednoznacznie sobie odpowiedzieć, czy polubiłam Igę. Mój stosunek do bohaterki zmieniał się na przestrzeni lektury.

Tej powieści nie można ot tak przeczytać. Będę do niej wracać, chociaż się bardzo boję. Jestem ogromnie wdzięczna Pisarce za poruszenie tak trudnego, bolesnego tematu, który i dzisiaj wciąż jest tematem tabu. Ludzkie dramaty, tragedie rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami. Niech ta książka wyostrzy nasz słuch i wzrok na to, co się wokół nas dzieje. Oby pomogła wielu maltretowanym kobietom wyrwać się z piekła domowego, z rąk kata męża, ojca. Powrót do normalności będzie na pewno ciężki i długi. Nie można nam utracić nadziei i wiary, że jeśli ofiara spojrzy w lustro, to zobaczy w nim swoją twarz a nie twarz oprawcy.  Z czasem siebie polubi. A gdy pokocha, to będzie dla niej szczęśliwy dzień – bez masek, bez grania, bez żadnych murów.

Wydawnictwu Dragon bardzo dziękuję za egzemplarz do recenzji.

Pisarce dziękuję całym sercem za tę trudną, gorzką, bolesną ale dającą nadzieję powieść.