„Mars” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (#MamaDropsaCzyta)

mars lingas łoniewska

Agnieszka Lingas–Łoniewska, „Mars”, Wydawnictwo Burda 2020.
Seria: „Bezlitosna siła”
#MamaDropsaCzyta

Tylko z aniołem przejdziesz przez piekło.

1 lipca świętowaliśmy premierę powieści „Mars” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, czwartego tomu serii „Bezlitosna siła”, opowiadającej o mężczyznach uprawiających walki MMA – każdy z nich ma za sobą mroczną przeszłość, która go prześladuje. To także historie kobiet, które doświadczyły przemocy, a pomoc znajdują w fundacji FemiHelp, wspierającej ofiary agresji ze strony mężczyzn. Trzy poprzednie tomy serii Kastor, Polluks i Saturn wręcz pochłonęłam. Zżerała mnie więc ciekawość, jak zakończy sie ta seria, jak potoczą sie losy wcześniej poznanych bohaterów oraz ich bliskich i czy wszystkie niedomówienia, tajemnice zostaną wyjaśnione. Wiedziałam, że na koniec Dilerka Emocji zaserwuje nam ich całą feerię. Aż żal, że to już ostatnie spotkanie z bohaterami!

ON, czyli niepokonany na ringu Mars (z tatuażem planety Mars na głowie), którego życiem rządzą nienawiść i szaleństwo. Nie mógł się uwolnić od przeszłości, która go wciąż dopadała. Mimo że nie był już sam, miał brata i przyjaciół, to wciąż marzył o miłości. Był świadomy, że nie można w życiu kierować się tylko nienawiścią, to bardzo złe i zgubne. Gdy się kogoś kocha, to znowu chce się żyć. Cholernie mu się spodobała doktor Liwia Marczyk, psycholog kliniczny w fundacji, miała nosa do ludzi. Pomaganie zagubionym duszom, bo kiedyś była jedną z nich, okazało się najważniejsze. Jednak dla niej Darek Darylski, młodszy o sześć lat,  był facetem trudnym do zdefiniowania. A przecież z uwagi na bolesną przeszłość starała się unikać w życiu zawirowań, gwałtownych emocji. Póki co bez porywów serca, z rozsądku, dla bezpieczeństwa spotykała się z lekarzem Mariuszem, który dość szybko okazał się dupkiem. A grzeczna pani doktor mogła teraz już wyluzować, być sobą i dać się poznać bliżej  Marsowi. Liwia marzyła, żeby doświadczyć w życiu miłości o uzdrawiającej sile, mocy – jej przyjaciółka Anita i Kastor byli doskonałym tego przykładem, pokonali bowiem długą, krętą drogę – było warto.

Podobnie jak w poprzednich tomach serii Pisarka tak poprowadziła fabułę, że z jednej strony schodzimy z Marsem do podziemia, w którym toczą sie przygotowania do ważnej dla niego walki, mordercze treningi, spotkania z przyjaciółmi, potańcówki, imprezy a z drugiej poznajemy stopniowo, krok po kroku mroczną przeszłość Darka i Liwii, pojawia sie też siostra Laura i jej mąż oprawca, sadysta, egocentryk, który stresy wyładowuje na żonie. Między Darkiem a Liwią kiełkuje miłość, której on się bardzo bał, ale też jej  pragnął. Odzyskał przecież brata, jego Martynę i córeczkę, Kastor i Anita oczekiwali na narodziny synka a teraz pojawiła się w jego życiu kobieta, narodziło się uczucie, które dla niego wciąż było zagadką. Brat i przyjaciele odrywali go od złych myśli, zapominał, jak to jest ciągle nienawidzić. Przy Liwii Darek mógł wreszcie spróbować być sobą. Zakochani weszli na drogę budowania szczęścia, radości i nadziei. Ale czy ten stan trwał długo? Przeszłość wciąż deptała im po piętach. Czy Mars, chłopak z piekła i Liwia, pani doktor, ład i spokój, czyli dwa żywioły, będą wreszcie szczęśliwi? Nie mogę wszystkiego tu wyjawić. Zapraszam więc do sięgnięcia po książkę. Dodam tylko, że dziękuję Pisarce za taki epilog i bonus pt. „Pięć lat później”.

Powieść „Mars” pochłonęłam tak jak wcześniejsze części. Podziwiam Autorkę za pomysł, za wymyślenie tej niesamowitej historii czterech mężczyzn i kobiet, za research dotyczący walk MMA, za godziny spędzone na galach boksu i MMA, by podpatrywać zawodników. Zapewne wiele bólu i różnorodnych emocji dostarczyło Pisarce gromadzenie materiałów do stworzenia świata bohaterek – rozmowy z panią psycholog, z ofiarami przemocy psychicznej i fizycznej ze strony bliskich osób.

Seria „Bezlitosna siła” to historia sensacyjna, pełna tajemnic, niedomówień, nagłych zwrotów akcji, która przyprawia o szybsze bicie serca, strach, ból, cierpienie, lęk, współczucie. Sceny walki są tak sugestywnie opisane, że uruchamiają wyobraźnię i wszystkie zmysły. Świetnie udało sie wykreować bohaterów z krwi i kości, zestawić a właściwie przeciwstawić sobie dwa światy, aby dać nam , czytelnikom, mocny przekaz, że mimo wszytko można się odbić od dna, uwierzyć w drugiego człowieka i odnaleźć miłość, przyjaźń, nadzieję i szczęście. Gdy do głosu dochodzi miłość i szczęście, Autorka potrafi tak cudownie oddać słowami, wzruszyć do łez, uruchomić cały wachlarz emocji. Zgadzam sie z Autorką, że „Mars” świetnie domknął tę historię. Żal, że trzeba się już rozstać z chłopakami z PantaRhei: z Kastorem, Polluksem, Saturnem, Marsem i ich kobietami: Anitą, Martyną, Inez i Liwią. Dilerka Emocji, Autorka powieści o miłości w serii „Bezlitosna siła” uświadomiła czytelnikom, jakie wartości w życiu są najważniejsze:

Bo rodzina to nie tylko więzy krwi. To także wspólne przeżywanie złych i dobrych rzeczy, nieustające wsparcie, gotowość do poświeceń i wychodzenie z mroku, który czasami pochłania człowieka i wydaje sie, że nie ma od niego ucieczki. Ale jednak bezlitosna siła miłości i przyjaźni jest w stanie pokonać najgorsze zło, mrok i ludzką podłość.

Bardzo dziękuję za tę świetną serię i polecam książkę na letnie wieczory.

Wydawnictwu Burda Książki  serdecznie dziękuję za egzemplarz recenzencki.   


One thought on “„Mars” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (#MamaDropsaCzyta)”

Comments are closed.