„Chyłka – Zaginięcie”, czyli o świątecznej premierze słów kilka

 

Magdalena Cielecka, Filip Pławiak, Łukasz Palkowski, Remigiusz Mróz, player.pl, TVN, Wydawnictwo Czwarta Strona 
 
 
To nie tajemnica, że jestem czytelniczką powieści Remigiusza Mroza. Wszystko zaczęło się od Kasacji. Dla tej książki, pierwszy raz od lat, zarwałam noc na lekturę. W księgarniach w moim rodzinnym mieście nie było drugiej części serii, ale na ratunek przyszła mi przyjaciółka Ola, która akurat przyjeżdżała do domu na ferie z Warszawy. Kupiła mi Zaginięcie. Znowu przepadłam. Od tamtej pory kolejne tomy kupowałam jeszcze przed albo tuż po premierze.
 
Muszę przyznać, że bardziej od spraw, zawsze z niecierpliwością czekam na wątki prywatne, zwłaszcza na rozwój relacji Joanny i Kordiana. Choć, trzeba to podkreślić, klienci trafiają do Chyłki nieprzypadkowo, więc w kancelarii i na salach sądowych nigdy nie można się nudzić. Joanna nie zajmuje się rozwodami za porozumieniem stron czy napadem na osiedlowy sklep. Morderstwa, porwania, przekręty… To jest jej świat. Jej i jej wiernego jak psiak aplikanta, Kordiana.
 
Uwielbiam ich duet nie tylko za kontakty w pracy i za niespieszny (co chwilami denerwowało) rozwój relacji poza kancelarią. Dialogi, docinki, ironia, humor… Remigiusz Mróz stworzył kompletnie różne, ale zarazem doskonale uzupełniające się i pasujące do siebie postaci. Dla mnie to literacko duet (niemal) idealny.
 
Nic więc dziwnego, że ucieszyłam się na wieść o Chyłce na ekranie. Chyłka – Zaginięcie – serial reżyserowany przez Łukasza Palkowskiego, zadebiutował w serwisie player.pl 26 grudnia. Internet wybuchnął. Jedni zachwyceni, inni wylewali na twórców i aktorów wiadro pomyj. Skoro wypowiedział się już niemal każdy, i ja postanowiłam to zrobić po obejrzeniu dwóch odcinków – oto moja krótka opinia. 
 
Niektórzy z widzów zarzucają, że Magdalena Cielecka (gra Joannę) jest za mało „Chyłkowa”, a Filip Pławiak (Kordian) nie nadaje się do roli Zordona. Szczerze? Idealnie tę parę mogliby tylko zagrać Joanna Chyłka i Kordian Oryński, ale postaci wymyślone przez Mroza i funkcjonujące na kartach książek przecież nie istnieją. Czy podoba mi się wybór aktorów do głównych ról? Bardzo! 
 
 
 
Dla mnie Magdalena Cielecka to jedna z najzdolniejszych polskich aktorek. Uważam, że w pierwszych dwóch epizodach (tylko te na razie obejrzałam) świetnie poradziła sobie z tym trudnym zadaniem. Oddać charakter Chyłki i pozostać przy tym bohaterką, którą się lubi i z którą ma się ochotę zjeść mięsną kolację i napić dobrego alkoholu, nie jest, chyba, łatwo. Jej się udało.
 
 
Filip Pławiak natomiast zwrócił moją uwagę w Listach do M. 3, gdzie rozczulał widzów miłością do psów i zauroczeniem Zuzą. W Nielegalnych (serialu zrealizowanym na motywach powieści Vincenta V. Severskiego, byłego oficera polskiego wywiadu) zachwycił i żałowałam, że w porównaniu z książkami występuje w produkcji znacznie krócej. Jako Zordon? Rewelacja. Choć początkowo obstawiałam do tej roli Michała Mikołajczaka (aktor Teatru Współczesnego, znany z serialu Prawo Agaty), nie czuję się rozczarowana. Kordian niewiele mówi, ale jest. Towarzyszy Chyłce. Chyba dopiero teraz tak wyraźnie to widzę. Podczas lektury znikał na dalszy plan. To Joanna była w centrum czytelniczej uwagi. W serialu, choć bohater Filipa nieczęsto się odzywa, jest. Po prostu jest. Niby z boku, ale na wyciągnięcie ręki. Niby niedoświadczony, ale bystry. Moją sympatię ma od pierwszej sceny. Cieszę się, że muzykę do serialu napisał jeden z moich ulubionych kompozytorów. Prawie cztery lata temu miałam okazję poznać Pana Bartosza Chajdeckiego – jest nie tylko utalentowany, ale też skromny i bardzo sympatyczny. Melodie, które stworzył dla produkcji, dla Chyłki podobają mi się i pasują i do postaci, i do historii – zwłaszcza czołówka. 
 
Co czuję po obejrzeniu dwóch odcinków? Jestem na tak. Może dlatego że nie oczekiwałam kalki 1:1? Może dlatego że nie zwracam tak bardzo uwagi na kolor włosów Chyłki? Dla mnie książki to książki, a serial to serial. Dla mnie to nie jest ekranizacja bestsellera. Dla mnie to serial na podstawie powieści. Momentami bardziej, momentami mniej do niej zawiązujący. Myślę, że nie da się zekranizować książki idealnie, co do wątku, co do postaci, co do przecinka. Wydaje mi się, że to technicznie niemożliwe. Zresztą – pisarz widzi postaci, historię inaczej, a reżyser, scenarzysta – inaczej. Książka pozwala na interpretację, wyobrażenia. Tak, a nie inaczej Chyłkę i spółkę zobaczyli twórcy produkcji. Papier przyjmie niemal wszystko. Telewizja nawet ta internetowa, już nie. Rządzi się swoimi prawami. I świetnie respektuje kodeks Chyłki.
 
Pierwsze dwa odcinki serialu oceniam bardzo pozytywnie i jestem ciekawa kolejnych epizodów. Mam nadzieję, że stacja TVN zdecyduje się na jego emisję, by trafił do większej liczby odbiorców.
 
A Wy? Jesteście już po seansie? A może widzieliście wszystkie dostępne cztery (póki co) odcinki? A może wszystko, co nawet drobnym druczkiem ma w podtytule Remigiusz Mróz omijacie szerokim łukiem? Jestem ciekawa Waszych opinii!
 
 
 
Chyłka – Zaginięcie można oglądać na platformie player.pl – co środę nowy odcinek!
 
16.01.2019 r. w Empiku premiera książki z serialową okładką – ruszyła przedsprzedaż w fajnej cenie!
 
 
Zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z materiałów udostępnionych na oficjalnych profilach serialu i producenta w social mediach.

 


4 thoughts on “„Chyłka – Zaginięcie”, czyli o świątecznej premierze słów kilka”

  1. Oglądałam i moim zdaniem jest super! Cielecka swietnie się sprawdza w glownrg postaci. Weteranka kina – wie co robi. Zordon się jeszcze rozkreci

  2. Kurczę, oglądałam. Z akcentem na "kurczę". I o ile Kordian jest w porządku, o tyle Chyłka ma w sobie, jak dla mnie, za dużo Cieleckiej. Z akcentem na "za dużo" 😉

Comments are closed.