„Tylko raz w roku” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
tylko raz w roku

Agnieszka Lingas–Łoniewska, Tylko raz w roku, Wydawnictwo Burda 2019.
#MamaDropsaCzyta

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Dilerka emocji, podarowała i zadedykowała powieść świąteczną wszystkim wiernym Czytelniczkom i Czytelnikom wraz z pięknymi życzeniami: Życzę Wam pięknych, magicznych, rodzinnych świąt. Bo to, co się w życiu liczy, to miłość, nadzieja i rodzina. I te wartości jako najważniejsze w życiu odnajdujemy w niezwykłej powieści, której akcja rozpoczyna się w grudniu 2013 roku, a kończy w grudniu 2019 roku. Pisarka wzruszyła mnie do łez w posłowiu, cudownymi życzeniami, refleksją o życiu, wspomnieniami Świąt Bożego Narodzenia z jej dzieciństwa. Podobnie pachniały Święta i w moim domu rodzinnym – choinką i „musikami świątecznymi”, do których Pisarka dołączyła przepisy według receptury babci Halinki. Owe receptury zapisane w pożółkłym już zeszycie w kratkę stanowią największy skarb rodzinny. I ja mam taki niezwykły zeszycik z przepisami od mojej Mamusi. A wykonanie sernika, makowca czy karpia w galarecie jest napisane w tak przystępny sposób, że zachęca, aby skorzystać bez obaw, że coś się nie uda. Bardzo dziękuję za tę wzruszającą podróż sentymentalną do czasów dzieciństwa. Podczas czytania przesuwał się w mojej wyobraźni film, ja i mama w kuchni, lubiłam pomagać, asystować, ale do tej pory nie odważyłam się upiec makowca jak Mama. Była bowiem Mistrzynią w pieczeniu ciast, zwłaszcza drożdżowych. Rekompensuję makowcem na kruchym cieście. Wracajmy do bohaterów powieści, którzy poznali się w Wigilię i ich losów, które się różnie układały.

Połączyła ich magia Świąt, rozdzieliła proza życia. Gwiazdka jednak to czas cudów…

Ela Bracka – wysoka, zgrabna dziewczyna, z burzą czarnych lekko kręconych włosów – kończy naukę w liceum, marzy o germanistyce. Podczas Wigilii milczący ojciec przygotował niespodziankę świąteczną, wigilijny prezent pt. „Rozwodzimy się”. Świat Eli legł w gruzach. Wyskoczyła z domu zrozpaczona, zabierając psa na spacer i wtedy przez przypadek poznała Kamila Wysockiego, studenta architektury, wysokiego, bardzo przystojnego chłopaka, któremu się zwierzyła z rodzinnych problemów. Ojciec Kamila zostawił rodzinę, gdy on miał zaledwie pięć lat. Chłopak nigdy nie lubił świąt, nie lubił swojego zimnego, ponurego domu i pięknej, eleganckiej, ale zimnej jak dom matki – królowej śniegu: „Idealna wieczerza wigilijna z idealną matką w idealnym domu”. Kamil szedł właśnie do swojego przyjaciela Tomka, gdzie było rodzinnie i panował świąteczny rozgardiasz. Po drodze spotkał Elę, której pomógł wstać po upadku. Zabrał ją do Tomka. Oboje jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że to przypadkowe spotkanie zmieni ich życie. Jeden z cudów wigilijnego wieczoru, tylko raz w roku? A może to przeznaczenie? Dla Kamila była to najlepsza Wigilia w życiu. Uśmiech Eli rozjaśnił bowiem najciemniejsze zakątki jego duszy. Ale magiczny wieczór się skończył…

Bohaterowie musieli się zmagać z codziennymi problemami. Ela ze skomplikowaną sytuacją rodzinną po rozwodzie rodziców i po wyjeździe ojca, musiała się odnaleźć w nowej rzeczywistości, a Kamil – stawić czoła bardzo zaborczej i zazdrosnej matce, która nie zaakceptowała Eli. Miała inny plan na życie jedynaka. Uważała, że Kamil zasługuje na lepszą dziewczynę. Zakochani postanowili jednak mimo wszystko powtarzać co roku spotkania wigilijne. Czy to się im udało? Czy ich miłość od pierwszego wejrzenia przetrwała? Na jakie przeszkody napotykali bohaterowie w ciągu sześciu lat obejmujących fabułę powieści? Odpowiedź na te pytania da Wam oczywiście lektura tej wyjątkowej książki.

Święta, kolejne święta Bożego Narodzenia. A ja znowu jestem we Wrocławiu i rozmyślam o minionym roku, który przyniósł mi kolejną dawkę dobrych i złych chwil. Chyba takie właśnie jest życie, że gdy coś się w końcu zaczyna układać, los bierze sprawy w swoje ręce i wystawia nas na próby.

Pisarka zafundowała nam i tutaj całą feerię emocji, bowiem w życiu bohaterów dzieje się dużo dobrego, ale i dużo złego. Ich miłość zostanie wystawiona na ciężką próbę. Budzi to w czytelniku mnóstwo emocji od smutku, żalu, bólu, współczucia aż po bezradność, złość, gniew. Nie można przecież obojętnie przejść obok ludzkiego dramatu, do którego przyczyniły się: rozwód, zazdrość, zawiść, kłamstwo, wreszcie śmiertelna choroba czy śmiertelny wypadek jednej z najbliższych osób, które powinny udzielić wsparcia. Życie jednak bywa nieprzewidywalne! Proza życia potrafi zniszczyć piękne uczucie. Mimo wszystko każdego roku w Wigilię, w ten magiczny czas bohaterowie wracają myślami do miejsca, w którym się spotkali i zakochali.

A kto wie, czy za rogiem nie stoją Anioł z Bogiem? I warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia. Kto wie, czy za rogiem nie stoją Anioł z Bogiem, nie obserwują zdarzeń i nie spełniają marzeń?

(…)bo dzień Wigilii nie jest od tego, aby rozpamiętywać popełnione błędy. To chwila, kiedy powinniśmy się cieszyć tym, co mamy, i z nadzieją patrzeć w przyszłość. Bo o to chodzi w życiu, aby iść do przodu, dostrzegać to, co na horyzoncie, i wierzyć, że najlepsze chwile wciąż jeszcze przed nami.

Agnieszka Lingas-Łoniewska oczarowała mnie tą świąteczną powieścią. Jakże nietypowa to opowieść świąteczna. Nie jest słodka i pełna lukru, jakim pięknie stroimy, przyozdabiamy pierniczki na choinkę. Jest to słodko-gorzka historia miłości Eli i Kamila, która się wydarzyła w Wigilię. W ciągu sześciu kolejnych Wigilii poznajemy dobre i złe wydarzenia z ich życia. Narracja jest prowadzona naprzemiennie, dzięki czemu poznajemy wydarzenia z perspektywy obojga bohaterów. Bohaterowie są prawdziwi, świetnie skonstruowani. Akcja dzięki licznym jej zwrotom toczy się wartko. Każdy rozdział powieści zaczyna się od słów popularnych piosenek świątecznych, których melodię nuciłam podczas lektury. Nie są one przypadkowe. I znowu przekonujemy się, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze: miłość, rodzina, rozmowa o wszystkim, szczerość, pokora, postawienie wspólnego celu i dążenie z wiarą i nadzieją do jego osiągnięcia. Zdarza się także popełniać  błędy, ale należy je naprawić. Takie jest życie. Oprócz dobrych, szczęśliwych chwil daje nam również  trudne, złe, ale magia miłości pozwala przetrwać burze życiowe, pokonać sztormy, które nas tylko umacniają. Chodzi o to, żeby nie tracić nadziei, iść do przodu i się nie załamywać. A we dwoje zawsze raźniej! Pisarka obiecała czytelnikom pomyślne zakończenie. Czy dotrzymała słowa? Przekonajcie się sami, sięgając po książkę. Zachęcam gorąco, bowiem przed nami świąteczny, piękny i magiczny czas. Celebrujmy go właściwie. Tylko raz w roku jest Wigilia. Tylko raz w roku są święta Bożego Narodzenia. Ale nie zapominajmy, że każdego dnia żyją obok  nasi bliscy i przyjaciele.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Burda Książki za egzemplarz recenzencki.   

„Kastor” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
 

 

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Kastor, Wydawnictwo Burda 2019.
#MamaDropsaCzyta
 
Agnieszka Lingas-Łoniewska, wrocławska pisarka, autorka ponad 30 bestsellerowych powieści, nazwana przez swoich czytelników Dilerką Emocji, napisała kolejną książkę „Kastor” – 1.tom serii „Bezlitosna siła”, której premiera miała miejsce 5 czerwca 2019 a ukazała się nakładem Wydawnictwa Burda Książki. Zaintrygował mnie opis powieści. Seria „Bezlitosna siła” opowiada bowiem o mężczyznach uprawiających walki MMA, każdy z nich ma za sobą mroczną historię, która go prześladuje, od której nie może się uwolnić. Pojawiają się też i kobiety, które doświadczyły przemocy, a pomoc znajdują w fundacji FemiHelp, wspierającej ofiary agresji ze strony mężczyzn. Co ich łączy? Bohaterowie nie wierzą w miłość i jej zbawczą siłę. A tylko ona może ich wyzwolić z sideł przeszłości i pokonać zło a także dać siłę na lepsze życie. Ale czy to jest możliwe?
 
Bohaterem powieści jest Konstanty „Kastor” Lombardzki, człowiek sukcesu, właściciel i prezes zarządzający korporacji, niezwykle przystojny mężczyzna o blond włosach i niebieskich oczach oraz zawsze marsowej minie, bowiem nigdy nie okazywał emocji. Zimny, oschły wobec innych, twardy, chamski i uszczypliwy. Liczył się jedynie z Patrykiem, przyjacielem, z którym łączyły go iście braterskie więzi oraz z wiceprezes Martyną, przyjaciółką, z którą pracował od pięciu lat, pomógł jej, traktował niemal jak siostrę, znał jej przeszłość i sekrety. Reszta pracowników musiała przestrzegać jego sztywnych zasad i regulaminów. Prezes nie lubił trudności i niepowodzeń, nie interesowały go problemy innych. Płacił niemało i bardzo dużo wymagał. Gdy Martyna usiłowała poruszyć w nim jakieś emocje, włączała się w jego głowie powtarzana  od dzieciństwa dewiza życiowa: „Nie liczą się czyjeś uczucia, to nie jest twoja sprawa. Liczy się tylko dążenie do celu. Jeśli jasno określisz swój cel, idziesz do niego, nie zważając na otoczenie”. Żadne emocje nie mogły go osłabić. Nie miał więc żadnych uczuć poza nienawiścią, która od zawsze rządziła jego życiem. Kastor był jego alter ego, o którym nikt z personelu firmy nie wiedział. Gdy targały nim demony przeszłości i musiał opanować szał, przeistaczał się w Kastora, schodził do podziemia, zakładał maskę i brał udział w nielegalnych walkach, zawsze zwycięskich, z których duże pieniądze zasilały prowadzoną przez Martynę fundację FemiHelp. Z kolei Patryk, który w podziemiu był Polluksem, jego trenerem, dążył do realizacji swoich życiowych celów napędzany przez żądzę wręcz dzikiej zemsty. Bycie Kastorem i Polluksem to ich druga, mroczna część natury. Obaj spotkali się w pierwszej klasie podstawówki, a historia ich znajomości jest niezwykła. Nie, nie streszczę jej. Zachęcam do lektury.
 
Kiedyś będziesz miał kobiety. Będą ci potrzebne, aby zachować zdrowie fizyczne i jasno Myślec. Pozwól im dawać to, co będą miały do zaoferowania, ale nie dawaj nic od siebie. Jesteś ponad to.(…)Ale aby uniknąć ryzyka, nikogo do siebie nie dopuszczaj. Ludzie kochają ranić. Lepiej będzie, jeśli to ty będziesz ranił.
 
W życiu Kastora pojawiła się Ona – Anita Sokół, niska blondynka o zielonych oczach, dziewczyna z przeszłością, która w przeciwieństwie do posiadającego wszystko bohatera nic nie miała. Straciła i dzieciństwo, i marzenia, i nadzieję na lepsze jutro. Pracowała jako hostessa w klubie Patryka i dodatkowo zatrudniła się jako sprzątaczka w firmie Konstantego. Po pracy w klubie miała ciągle pod powiekami makabryczne obrazy walki, wrzaski, uderzenia, krew. Prześladowały ją we snach. Jedynie postać niepokonanego Kastora walczącego w masce ją fascynowała. Marzyła, aby zobaczyć jego twarz. „Był główną atrakcją weekendowych walk, ulubieńcem hazardzistów i bożyszczem kobiet”. W firmie z kolei sprzątała m.in. gabinet prezesa Konstantego. I od razu pierwszego dnia złamała jedną z jego kardynalnych zasad- uniosła roletę. prezes przecież nie lubił „słonecznych, radosnych dni, ptaszków i pierdolonych kwiatków”. Gdy podszedł do niej bliżej, jej oczy wypełniał strach, niepewność, wręcz czaiło się przerażenie, podniosła rękę w geście, jakby chciała się bronić przed uderzeniem. I ten właśnie gest spowodował, że między nimi narodziła się niezwykła więź. Biedna dziewczyna, której całe dotychczasowe życie było „jednym wielkim brudem”. Historia życia Anity była koszmarna, odkąd w pojawił się ojczym i zachorowała mama a potem odeszła, umarła. Anita-dziecko w ciele kobiety, była dłużniczką swego przyszywanego brata, który spłacał dług u złych ludzi i ona musiała mu bez końca pomagać. Konrad często stosował wobec niej przemoc, co zauważył prezes, który postanowił jej pomóc. On – wyzbyty człowieczeństwa. Ona – nikt. Skażona i brudna. „Wielki worek pełen kłopotów”.
 
– Kiedy zaczniesz się angażować w czyjeś życie, to będzie początek twojego końca!
 
I Konstanty zaangażował się emocjonalnie w życie Anity, postanowił jej pomóc, oferując terapię w fundacji Martyny FemiHelp, która pomagała kobietom skrzywdzonym w różny sposób przez facetów. jak dobrze, ze Autorka uświadamia czytelnikom istnienie takich placówek terapeutycznych. Odkąd los połączył bohaterów, czytelnik może zaobserwować jak krok po kroku między nimi pojawia się dotąd nieznane im uczucie. Mogą sobie zaufać, zdjąć maski, być sobą. Mężczyzna pełen sprzeczności potrafi być czuły, delikatny, dający poczucie bezpieczeństwa, wreszcie taki, którego Anita mogła pokochać pierwszą, czystą, nieskalaną miłością. Pokochać i znokautować Kastora żarliwą miłością! To właśnie miłość dała im siłę do tego, aby się przed sobą otworzyć, wyznać wszystko z mrocznej, chorej przeszłości, żeby ją raz na zawsze zostawić za sobą, zamknąć za nią drzwi i móc zacząć od nowa wspólne, czyste, dobre życie. Czy to uczucie pokonało zło, które zdeterminowało ich los? Czy tych dwoje poranionych ludzi kastor i mała uwierzyło w zbawczą siłę miłości?
 
Agnieszka Lingas-Łoniewska faktycznie zapewniła czytelnikom niesamowitą huśtawkę emocji podczas lektury nowej powieści. W mistrzowskim stylu „diluje” emocjami. Tytuł serii i okładka zapowiadają mega emocje i budzą lęk. Ale opis wydawniczy zachęca do sięgnięcia po książkę. Mroczna i mocna historia Konstantego „Kastora” Lombardzkiego i Anity Sokół istotnie zawładnęła moją czytelniczą duszą. Trudno się było od niej oderwać. Obraz walk mężczyzn w podziemiu napawał mnie lękiem, odrazą, ale gdy spojrzałam na to miejsce i na walczących oczyma zafascynowanej Anity, dzielnie przetrwałam i nie opuściłam ani akapitu strony. Dziękuję Pisarce za dostarczenie tak wielu niezapomnianych wrażeń podczas czytania. Powieść jest podzielona na rozdziały, pisarka posługuje się narracją naprzemienną pierwszoosobową – z perspektywy Konstantego i Anity, co pozwala czytelnikowi przybliżyć, wniknąć i zrozumieć ich świat, zagłębić się w ich psychikę. Do czytania Pisarka proponuje playlistę – hiciory, nośniki wspomnień. Na uwagę zasługuje też mocna kreacja bohaterów – nie są idealni lecz autentyczni, prawdziwi oraz język powieści, niezwykle plastyczny, obrazowy, emocjonalny, w opisach walk czy brutalnych scen pojawiają się kolokwializmy a nawet wulgaryzmy, dzięki temu powieść również zyskuje na autentyczności. Akcja powieści toczy się wartko, dużo zwrotów akcji. Rozdziały opowiadające o Kastorze są poprzedzielane fragmentami wspomnień z koszmarnego dzieciństwa, są przytoczone zasady, dewizy, złote myśli, pouczenia jego oprawcy. Powieść czyta się bardzo szybko, trudno się od niej wprost oderwać. Akcja powieści rozgrywa się we Wrocławiu, możemy odbyć literacki spacer po tym pięknym mieście.
 
Gorąco zachęcam do lektury powieści. Czekam niecierpliwie na jej kolejną część.
 
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu Burda Książki za egzemplarz do recenzji.
 
 

„Majorka na końcu świata” – Anna Klara Majewska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
 

 

Anna Klara Majewska, Majorka na końcu świata, Wydawnictwo Burda 2019.
#MamaDropsaCzyta
 
Anna Klara Majewska, mistrzyni zabawnych i inteligentnych dialogów oraz trafnych komentarzy na temat życia, napisała 4. część bestsellerowej  serii o powrotach pod majorkańskie niebo. 5 czerwca miała miejsce premiera powieści „Majorka na końcu świata”. Uwiodła mnie okładka tej książki, idealnej na wakacyjny czas. Uwielbiam literackie podróże właśnie  latem. Dlatego postanowiłam przeczytać tę książkę i podzielić się  swoją opinią.
 
Autorka, zakochana w Majorce, opowiada w cyklu powieści o losach Magdy Kalińskiej-Hampton, jej nieprzewidywalnej trzypokoleniowej rodziny i przyjaciół. Magda, kobieta sukcesu i niezłomna optymistka, żona, matka dwojga dzieci, potrzebuje wsparcia, ostatniej deski ratunku, bo zbliża się do życiowej krawędzi – pięćdziesiątej rocznicy urodzin. Tonę w szarości. Szara mgła zasnuła mi świat. Szare myśli, szara ja. Drzewa szare, chociaż maj.(…)Poszarzało wszystko, tylko moje szare komórki jakby wyblakły, bo rozumem swojego dramatu też nie ogarniam. Postanowiła więc znaleźć ratunek u psychologa. Niestety, z powodu krzyków zza drzwi gabinetu, Magda uciekła…
 
Magda, czego jej zazdroszczę, potrafi szybko się ogarnąć i znowu świat wokół jest kolorowy, drzewa zieleńsze i nawet szare komórki też się zazieleniły. Nie traci bezpowrotnie wigoru i radości życia. Bo przecież życie ucieka! A rozgrywające się wokół wydarzenia nadają mu tylko szybkiego tempa. A dzieje się, oj dzieje!
 
Zaginął jej dwudziestoczteroletni syn, którego rzeczy znaleziono  nad Wisłą. Do poszukiwań włącza się rodzina i Sługa nie-sługa, policja. Jak zakończyła się akcja „Topielec”? Tego nie zdradzę. Druga połowa życia bohaterki zaczęła się nieźle. Tym razem rodzina zaplanowała akcję „olać Majorkę” i spędzić lato inaczej. Domu na Majorce nikt im nie zabierze, a życie, które nie jest sielankowe i bajkowe, goni. Niedziela z mężem zwanym Klunejem i córeczką Julką upływa  na szukaniu pięknych wakacyjnych miejsc. I wtedy matka Magdy pojawiła się w domu z Zenobią, niesamowicie pracowitą kobietą, która przejęła prawie większość obowiązków domowych Magdy. Cudownie jest nie mieć wszystkiego na głowie, ale wtedy okazało się, że zniknęła matka. Ponadto przyjaciółka Ivanka doniosła Magdzie, że w jej domu na Majorce są… duchy. Magda wpada więc w wir dziwnych wydarzeń. Najpierw ląduje z córką Julką w pięknej Palmie, tropi duchy a potem leci z bratem Piotrkiem do… dalekiej i egzotycznej Japonii. Czy przeżyje tam przygodę życia, która wciąż przed nią? Czy udało się jej znaleźć matkę?
 
Mimo świetnego alibi Magda nie zostaje w Tokio, ponieważ musi wracać na Majorkę z ważną misją – rozszyfrować i ukarać zdrajcę, czyli Kluneja. Ale to tajemnica! Póki co musi zachować pozory pobytu w Japonii. Ma też problem z hejterką, która zaczyna jej grozić.
 
Anna Klara Majewska w charakterystycznym dla siebie stylu zaprawionym humorem, lekko ironicznym i zaczepnym opowiada, jak bohaterki poradziły sobie ze zdrajcami.
 
Faceci! Oczywiście, cały chaos w głowie zawsze jest przez nich. I ten najbliższy, i ten dalszy, bo gigantyczny chaos, wprowadzany mi do łba od urodzenia przez matkę, to dopiero trzeci krąg piekła. A środkowy krąg, malowniczy i wkurwiający jak panowie, którzy go wypełniają, to jest dopiero chaos! Same problemy!
 
Oprócz wywodów, refleksji na temat facetów, poznajemy definicje prawdziwego życia, miłości, przyjaźni. Magda swoją postawą udowadnia, że nie warto brać życia do końca na poważnie. Należy cieszyć się ze wszystkiego, celebrować radość i pielęgnować w sobie młodego ducha oraz otaczać się życzliwymi ludźmi. Ważne też, aby zawsze być sobą. Nie można  poddawać się stereotypom. A wtedy nasze proste życie stanie się kolorowe i zwariowane.  
 
Polecam gorąco książkę na letnie wieczory! Świetna rozrywka! Śmiałam się do łez dzięki dużej dawce dowcipu, komizmu sytuacyjnego, słownego. Powieść pochłania się wprost, dzięki wartkiej akcji, zaskakującym zwrotom akcji. Dzieje się tu dużo, szybko i intensywnie. Malownicze, egzotyczne postacie, często przerysowane, również dostarczają niezłej rozrywki. Powieść napisana jest lekkim stylem, często ukwiecona dosadnym słownictwem, kolokwializmami. Cechą języka powieści jest też plastyczność, obrazowość,  oddziaływanie na nasze wszystkie zmysły. Czułam się tak, jakbym brała udział w podróży, we wszystkich „akcjach” i wreszcie w policyjnej obławie. Nie, nie powiem, jak się ona zakończyła oraz nie pisnę słowa o „zaocznym procesie cwanych oszustek”.   
 
Dzięki lekturze odbyłam kolejną literacką podróż na Majorkę i do Japonii. Już wiem, że przeczytam wcześniejsze części, żeby lepiej poznać Magdę i Majorkę a przede wszystkim nauczyć się dystansu do wielu spraw i radości życia jak Magda, która dzieli z pisarką swój światopogląd i podejście do życia.
 
Dziękuję Wydawnictwu Burda Media Polska za przysłanie egzemplarza do recenzji!
        
 

 

„A miało być tak pięknie!” – Katarzyna Kalicińska, Małgorzata Kalicińska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
 

 

Katarzyna Kalicińska, Małgorzata Kalicińska, A miało być tak pięknie!, Wydawnictwo Burda 2019.
#MamaDropsaCzyta
 
Życie trzeba umieć doprawić, a Mika jest w tym mistrzynią!
 
Uwielbiam książki Małgorzaty Kalicińskiej, stąd moje zainteresowanie zapowiedzią duetu Dwóch Kalicińskich. Marzyłam o tej książce, przeczytałam i chcę się podzielić swoją opinią. To niezwykle interesująca powieść niezwykle udanego duetu! W wywiadzie z Marzeną Rogalską Katarzyna Kalicińska, znana producentka telewizyjna, autorka sukcesu serialu „Dom nad rozlewiskiem”, znawczyni świata telewizji i polskiego show-biznesu , wyjawiła, że tą powieścią, inspirowaną własnym zawodowo-towarzyskim doświadczeniem, sprawiła sobie prezent na pięćdziesiąte urodziny i trzydziestolecie pracy telewizyjnej. Jest to powieść o miłości, o ogromnym młodzieńczym entuzjazmie i chęci do pracy, o spełnianiu marzeń, o poszukiwaniu szczęścia, wreszcie o pochwale i sile przyjaźni. Do dziś Autorka spotkanie z przyjaciółkami nazywa najlepszą randką, najcudowniejszą rzeczą, jaka spotkała ją na świecie. Powieść jest „pocztówką napisaną” z dawnych lat, świetną okazją do wspomnień i absolutnie nie ma charakteru rozliczeniowego.
 

Dziewczyny, jak Dominika, były, są i będą. To po prostu dziewczyny ciekawe świata, odważne. Upadają i podnoszą się, mają dylemat: rodzina czy kariera. Dominika jest kolorowa. Nie da się jej zaszufladkować. Ja dodatkowo jestem zwierzęciem towarzyskim. Zawsze jestem otoczona ludźmi i lubię słuchać ich historii — wyznała Katarzyna Kalicińska w wywiadzie dla Onet.Kobieta.

 
Bohaterką powieści jest Dominika Nehrebecka, szalona dziewczyna, kobieta zakochana do szaleństwa w Janku po zaręczynach na odległość wraca z Londynu, porzuca w imię miłości kolorowy świat i zaczyna żyć, spełniać swoje marzenia w nowej Polsce w 1989 roku, gdy „zaświeciła jutrzenka wolności i zrobi się normalnie”, też będzie kolorowo – Demokracja! W wieku 19 lat weszła pełną parą w dorosłe życie: zamieszkała z narzeczonym, myśleli o ślubie, podjęła pracę w domu kultury, pełna wigoru zapału, szybko stała się ulubienicą pani dyrektor. Podjęła decyzję o rozpoczęciu studiów w PWST na Wydziale Wiedzy o Teatrze. Urodziła syna Mateusza. Była szczęśliwa, ze wszystkim dawała sobie radę, zawsze mogła liczyć na pomoc rodziców. A gdy mąż zmienił pracę ze stomatologa stał się muzykiem, wygrał casting i otrzymał główna rolę w musicalu, też potrafiła życie rodzinne podporządkować właśnie Jankowi. Kibicowała mężowi z całego serca. Podziwiałam Dominikę, że cechowała ją tak wielka siła, niezależność, czerpała garściami z życia, nawet gdy musiała pójść na kompromis, to walczyła uparcie o swoją niezależność. Nie chciała być szara, nijaka, pospolita – pragnęła żyć kolorowo. Gdy wielka miłość się skończyła, mąż odszedł do innej, mimo że świat Miki rozpadł się na kawałki, z pomocą przyszła rodzina i przyjaciele a przede wszystkim synek pomógł się jej pozbierać. Mimo że „spadała w otchłań cierpienia”, potrafiła się szybko podnieść i iść dalej. Udało się jej skończyć studia i rozpocząć pracę w telewizji. Przyjaciele i nowa praca ją odblokowali, by mogła żyć dalej – pięknie żyć.
 

„W telewizję wsiąkłam na dobre. Tworzyliśmy coś nowego, świeżego, byliśmy pełni młodzieńczego zapału. Nie wiedzieliśmy, co to zmęczenie, frustracja, zazdrość. Czas spędzałam albo w telewizji, albo na uczelni. Moje dwie zawodowe miłości. Przy Mateuszu pomagała mi rodzina. Mój synek był otulony miłością”.

 
Ogromny wpływ na ukształtowanie mocnej osobowości Miki miał jej ojciec, który uważał, że najważniejsze są: samodzielne myślenie, indywidualność, kreatywność. Dominika i jej przyjaciele właśnie pracowali z pasją, pełni ideałów, nie liczyły się dla nich pieniądze. Pochłonęła ich całkowicie praca. Bowiem mieli wielki apetyt na życie z sukcesami. Pod skrzydłami Aidy, nowej szefowej TVP2, znakomitej nauczycielki, kobiety z charyzmą i ogromnym poczuciem humoru,  nie mogło się nie udać! A co miłością? Pojawiła się na horyzoncie i nowa miłość- realizator Maciej i jego plany wspólnego cudownego życia. I Mika, szalona, mu uwierzyła. Ale przed nimi wiele krętych ścieżek, burz, rozstań, powrotów, żeby wyjść na prostą drogę. Snuli wizję sielskiego życia, ale czy taki scenariusz pisało im życie? A gdzie w nim miejsce na lekkie szaleństwo, odrobinę prowokacji, marzenia, pragnienia, niezależność, poczucie wolności? Dominika, „dziecko słońca i wolności”, nie dała się zaszufladkować dzięki sile swej kolorowej osobowości. Bohaterki powieści zaimponowały mi tym, że mimo ciężkiej pracy zawsze znajdowały czas na spotkania, które nazywały randkami. Afirmacja przyjaźni! Na tych spotkaniach, zawsze mogą na siebie liczyć, obgadać swoje życie, nieść pomoc w dokonywaniu trafnych wyborów, dzielić radość, ale i się wypłakać. To najcudowniejsza rzecz na świecie! Zakończenie powieści totalnie mnie zaskoczyło, ale w powieści roi się od zaskakujących zwrotów akcji. Oj dzieje się tu, dzieje! Na szczęście ciąg dalszy nastąpi.
 
„A miało być tak pięknie!”  to świetna powieść, którą się pochłania, akcja toczy się szybko mimo narracji pierwszoosobowej, zwroty akcji nadają jej tempo. Książka tchnie optymizmem. Dwie Kalicińskie udowadniają, że nigdy nie wolno się poddawać, trzeba mieć dystans do życia, by nie zwariować. Życie bowiem pisze nam trudne scenariusze, musimy pogodzić wiele ról: żony, matki, marzycielki o zawodowych sukcesach, pasjonatki, przyjaciółki, siostry, córki. „Wszystko w życiu jest po coś” – to dewiza Miki. Zazdroszczę bohaterce umiejętności zapominania złych i traumatycznych spraw. Polecam tę pełną energii i optymizmu opowieść  na wakacyjne wieczory. Mnie siła, energia Dominiki pomogła przetrwać upały, których nie znoszę.
 
Kulisy telewizji czasu wielkich przemian oraz modny i nonszalancki świat gwiazd i celebrytów lat 90. I ona – Mika, młoda, szalona i ambitna dziewczyna, którą korytarze TVP wciągają na dobre i na złe. „A miało być tak pięknie!” Katarzyny Kalicińskiej oraz Małgorzaty Kalicińskiej to pełna energii i optymizmu powieść inspirowana prawdziwym życiem.
 
Dziękuję z całego serca za egzemplarz do recenzji!
 

 

„Miłość na gwiazdkę” – Colleen Wright

Read More
 

 

Colleen Wright, Miłość na gwiazdkę, Wydawnictwo Burda 2018.
 
Boże Narodzenie to wyjątkowy czas w roku. Na te grudniowe dni czekają i dzieci, i dorośli. Ja też bardzo lubię ten czas. Atmosfera świąt towarzyszy mi już od 6 grudnia – słucham klimatycznych piosenek, ubieram choinkę i sięgam po powieści, których akcja rozgrywa się w okolicy 24 grudnia. Przyznam się Wam, że po świąteczne książki sięgam nawet po Nowym Roku, by pielęgnować w sobie magię i te wyjątkowe emocje charakterystyczne dla tradycyjnej wieczerzy, rodzinnych spotkań i duchowych przeżyć.
 
Miłość na gwiazdkę to druga lektura przeczytana przeze mnie w tym roku. Jak sugeruje tytuł, to świąteczna lektura! Dałam się porwać klimatowi zimy, śniegu i świąt. Wyruszyłam w podróż do wyjątkowego pensjonatu – przez warunku pogodowe odciętego od świata. Do ośrodka pachnącego ciastem i wigilijnymi przysmakami. Do domu, w którym najważniejsze są miłość, nadzieja i wiara – w siebie nawzajem, w dary losu i lepszą przyszłość.
 
To Boże Narodzenie ma być ostatnim w karierze przytulnego, bajkowego wręcz pensjonatu Jeanne i Tima. Kłopoty finansowe sprawiają, że świąteczne wesele stałej klientki, Hannah,  ma być ostatnią taką imprezą w ich miejscu na ziemi. Tylko cud może ich uratować od plajty – plajty biznesu i związku, który cierpi na problemach z interesem. Pogoda i los krzyżują plany bohaterów.
 
Ślub i wesele na kilkadziesiąt godzin przed uroczystością zostają odwołane, a w pensjonacie, zamiast gości pana młodego, pojawiają się niespodziewani goście uziemieni przez fatalne warunki na drogach. Śnieg i wiatr uniemożliwiają wdowcowi z kilkuletnimi córkami; wnukowi byłej właścicielki pensjonatu; małżeństwu, które przeżywa opuszczenie gniazda przez dzieci; nieco zgorzkniałemu Anglikowi świąteczne podróże. Wszyscy – z panną młodą, jej świadkowi i rodzicami na czele oraz pisarką bajek dla dzieci, która bezskutecznie szuka weny (i miłości), spędzają wigilię w pensjonacie w Nowej Anglii. Czy ta wyjątkowa świąteczna noc odmieni ich życia? Czy poskleja złamane serce panny młodej? Czy da nadzieję właścicielom pensjonatu na kontynuowanie działalności? Czy otworzy młodego wdowca na miłość? Cudów musi wydarzyć się wiele. Ale kiedy, jeśli nie w świąteczne chwile…
 
Miłość na gwiazdkę to idealna powieść na gwiazdkę właśnie. I nie tylko – jako niepoprawna romantyczka i marzycielka nawet kilkanaście dni po świętach z uśmiechem i ciepłem w sercu przekręcałam kolejne strony. Bo ta historia taka właśnie jest. Mimo mrozu i śnieżycy pełna ciepła. Daje nadzieję na cud, prawdziwy (nie tylko świąteczny) cud. Przypomina o tym, co w życiu jest najważniejsze. Otula niczym miękki koc. Rozpieszcza jak czekolada i kubek zimowej herbaty z pomarańczami i goździkami. Czaruje – od pierwszego do ostatniego zdania.
 
Książkę tę czyta się wręcz ekspresowo. Naturalne dialogi i niezwykle klimatyczne opisy bez wątpienia wpływają na tempo lektury. Na pochwałę zasługują opisy właśnie. Są klimatyczne i szczegółowe – dzięki nim mogłam się przenieść do Nowej Anglii. Do drewnianego pensjonatu pachnącego Brownie i goframi. Do pokoi i korytarzy ozdobionych świątecznymi drobiazgami. Do salonu z kominkiem.  Do uliczek pokrytych skrzypiącym pod stopami śniegiem. I do serc bohaterów, które na gwiazdkę szczególnie czekają na miłość.
 
Wydaje się, że w pensjonacie wszystko jest idealne i magiczne – od właścicieli po serwowane posiłki i wystrój. Czuć w nim magię Bożego Narodzenia – tę niepowtarzalną atmosferę pełną nadziei – nadziei na cud i przemianę.
 
Jeśli szukacie historii, dzięki której na nowo poczujecie magię świąt i uwierzycie w cud, powieść Colleen Wright jest dla Was. Zapukajcie do drzwi pensjonatu niezależnie od pory roku. Wejdźcie do środka – do świata prawdziwej miłości, która pokona zaspy, nieśmiałego zakochania, przyjaźni i dziecięcej radości. Rozgośćcie się i delektujcie każdym słowem.
 

„Trzymaj się, Mańka!” – Małgorzata Kalicińska

Read More
 
autor: Małgorzata Kalicińska
tytuł: „Trzymaj się, Mańka!”
liczba stron: 552

 

wydawnictwo: Burda Publishing Polska
cykl #MamaDropsaCzyta
 
 
 
 
 
 
 
 
Trzymaj się, Mańka! – Małgorzata Kalicińska – bo najlepsze dopiero przed nami!
 
Marianna, tytułowa i zarazem główna bohaterka powieści, to kobieta , do której „życie zapukało dość brutalnie”, „przydusiło z mocą słonia”, w wyniku czego znalazła się na zakręcie. Umiera jej ukochana, przyrodnia siostra Lilka, wuj Gienek oraz mentor Włodek; były mąż Mirek układa sobie życie na nowo, kochanek odjeżdża w siną dal, a u boku ukochanego ojca pojawia się obca kobieta, o którą Mańka jest zazdrosna. Na domiar złego czasopismo, dla którego pracuje, upada. Z racji wieku (50+) i problemów ze znalezieniem nowej posady Marianna czuje się niepotrzebną dziennikarką. Osamotniona nie potrafi cieszyć się lekturą książki, dobrym filmem. Nie potrafi rozmawiać z ludźmi, wszystko ją nuży śmiertelnie, nawet myślenie to „jakaś koszmarnie trudna praca”. Cierpi na bezsenność, jest stale przemęczona, zdarza się jej przesadzać z  alkoholem. Brak przyjaciół rekompensuje sobie rozmowami z ich duchami i wspomnieniami. Mailuje z dawnym znajomym Antonim – samotnym, rozwiedzionym, skromnym, inteligentnym, inżynierem budowy wielkich statków. W końcu życie uśmiecha się do Marianny. Awaria i przymusowy remont wywołują lawinę przełomowych zdarzeń. Kobieta, na zaproszenie Antoniego, wyrusza do odległej Korei Południowej. Podróż odmienia jej życie zawodowe i osobiste. W Azji spędza czas z Antonim i przygotowuje reportaże dotyczące Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Czy Mańka wróci na dziennikarski szczyt? Czy znajdzie ciekawe bohaterki do rozmów? Jak potoczy się jej relacja z Antonim? Odpowiedzi na te pytania może dać tylko lektura powieści.
 
Niezwykła powieść, niezwykła podróż
 
Małgorzata Kalicińska niezwykle barwnym, plastycznym językiem opisuje każdy dzień Marianny. Oddziałuje na wszystkie zmysły czytelnika. Czytelnikowi wydaje się, że stoi obok Marianny, Antoniego, ich znajomych. Lektura pozwala na  wzbogacenie wiedzy o egzotycznych krajach, kulturze, obyczajach, przysmakach. Opisy z uwagi na swą różnorodność nie nużą, wręcz przeciwnie – wzmagają ciekawość świata, emocji, przeżyć. W opisach i dialogach Autorka dzieli się mądrymi radami i życiowymi drogowskazami. Przybliża również ciekawe historie Polek-emigrantek. Mimo że książka ma charakter pamiętnikarski, Pisarka ożywia narrację prowadzoną w pierwszej osobie. Świetnie kreuje bohaterów w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami. W każdym Czytelnik może znaleźć cząstkę siebie.

Zamazany obraz życia prysł! Trzeba się zabrać za ten remont, ogarnąć to wszystko, a najbardziej siebie

 
Bohaterowie Trzymaj się, Mańka! udowadniają, że nigdy nie jest za późno, by przeprowadzić remont samego siebie. Uczą Czytelników, że na miłość nigdy nie jest za późno, a menopauza czy andropauza nie dotyczą serca. W końcu każdym wieku można dostrzec „własne życie pozaplatane z tym kimś kochanym”. Naprawdę warto sięgnąć po tę książkę, szczególnie w jesienne, gnuśne wieczory, żeby się rozgrzać emocjami bohaterów, zatęsknić za podróżami do egzotycznych zakątków na ziemi, poznać ciekawych ludzi, wyciągnąć coś dla siebie z ich historii, mieć czas na refleksję nad sobą, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Książka uczy optymistycznego patrzenia na świat.