„Molly” – Agnieszka Lingas-Łoniewska (#MamaDropsaCzyta)

molly lingas łoniewska

Agnieszka Lingas-Łoniewska, Molly, Wydawnictwo Burda Książki 2020.
#MamaDropsaCzyta

Jestem Molly. I tworzę swój własny świat.
Czy uwierzę, że nie jestem tak zepsuta, jak mi się wydaje?

Szalona przygoda z bohaterami najnowszej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pt. „Molly” już za mną. Co legło u genezy tejże książki?

U mnie zaczęło się od kawałka Molly PRO8L3M-u. Zobaczyłam szaloną dziewczynę z kiepską przeszłością i porządnego faceta z nieciekawą tajemnicą. Te dwa obrazy wystarczyły, aby powstała w mojej głowie historia Molly, dziewczyny, którą pokochałam od pierwszej chwili, a która robiła wszystko, aby nie dało się jej kochać – czytamy w słowach od autorki na początku książki.Takiej bohaterki jeszcze Pisarka nie stworzyła! Jak ja ją przyjęłam? Która z postaci wzbudziła we mnie najwięcej emocji? Zapraszam do lektury mojej opinii.

Melania Tarczyńska i Wiktor Tuli znali się od dziecka, ponieważ ich ojcowie byli biznesowymi partnerami. Potem dziewczynka zniknęła z życia Wikusia w niezwykle dramatycznych okolicznościach. Spotkali się po kilkunastu latach na dyskotece w Fantomie. Przypadek? Nie sądzę, bo Wiktor postanowił ją odszukać – miał w tym swój cel. Ona nie jest już dzieckiem a młodą, piękną kobietą – Molly, imię brzmi jak nazwa narkotyku, bo przyciąga wzrok mężczyzn i uzależnia ich od siebie. Jest niesamowicie inteligentną, zadziorną, emanującą seksem, szaloną,  nieznośną i nieposkromioną dziewczyną. W toku akcji czytelnik odkryje w bohaterce wiele talentów i szczególnych zdolności, nie wspomnę już o zamaskowanych cechach osobowości. Wiktor natomiast, Wikuś, Wiko to teraz gość z „towarzystwa białych kołnierzyków”, „pan sztywniak”, biznesmen, dobrze ułożony, spokojny, zrównoważony, bogaty, idealny obiekt westchnień wielu dziewczyn, wcale nie żaden bad boy.

Każda chwila spędzona w jej towarzystwie była jak jazda bez trzymanki, jak rollercoaster, jak udział w wyścigu na torze. Jasne, że to mnie kręciło. Ale jednocześnie chciałem wyrwać ją z tego dziwnego świata, w którym żyła. I z układu z jej przyjacielem.  

Bohaterowie pochodzili z dwóch różnych światów, dzieliła ich przepaść, ale wiele łączyło. Pisarka zaskoczyła mnie historią Molly i Wiktora, kreacją bohaterów, bowiem tego jeszcze u Dilerki Emocji nie było, żeby bohaterowie pod wpływem czasu, przebywania ze sobą, poznawania się od nowa tak na siebie oddziaływali i tak na siebie wpływali, że oboje poddali się totalnej metamorfozie…

Molly została pozbawiona skorupy, maski, pod którą umiejętnie skrywała zagubienie, lęki, wrażliwość, tęsknotę za miłością, ciepłem, bliskością, po prostu za normalnością. Wiktor odnalazł klucz do serca dziewczyny,  by usunąć z niego lęk, strach, brak zaufania, złość, poczucie krzywdy. Był w tym konsekwentny, stanowczy, absolutnie się nie poddawał, bo przecież miał jej coś ważnego wyznać. Co to za mroczna tajemnica?  Był też świadom, do czego może  go to doprowadzić. Miał jednak ważną misję i postanowienie walki do końca. Zakochany Wiktor dzięki Molly wiedział, że żyje naprawdę. Ona też go pokochała, ale bała się wyznać, bo straciła zaufanie do ludzi. Czy zdeterminowanemu i zawziętemu Wiktorowi uda się zamknąć drzwi za przeszłością, by zbudować wspólną przyszłość z Melanią? Czy ona uwierzy w miłość? Kto jeszcze pojawi się na kartach powieści, by ją do tego przekonać?

W powieści poznajemy też poruszającą braterską historię Molly i Robsona, czyli Roberta Nowakowskiego, któremu bohaterka tak wiele zawdzięczała. Poznali się też jako dzieci w domu dziecka i od tamtej pory przez lata byli nierozłączni. Razem trafiali do rodzin zastępczych, wiele przeżyli, dzięki czemu zbliżyli się do siebie i gdy osiągnęli dorosłość, postanowili razem zamieszkać w niewielkim mieszkaniu po babci Roberta. Połączyło ich więc beznadziejne dzieciństwo, wspólne dorastanie i wreszcie wspólne zamieszkanie. Robson spełniał funkcje opiekuna – matki i ojca w jednym, starszego brata, przyjaciela i… pierwszej miłości. Mela zawsze mogła liczyć na jego pomoc, wsparcie. Relacje między bohaterami  mocno się skomplikowały, gdy zakradły się do ich życia złe emocje: złość, zazdrość, zawiść.

Warto podkreślić, że pisarka poruszyła w powieści trudny i bolesny temat: problem wychowanków z domu dziecka, ich tułaczkę od rodziny do rodziny zastępczej, u których pobyt nie miał nic wspólnego z domem, z ciepłem, bliskością, z przygotowaniem do udanego skoku w dorosłość, czyli jak dalej żyć, jakimi wartościami należy się kierować w życiu.

Książka mnie porwała już od wysłuchania kawałka Molly PRO8L3M-u, przeczytałam ją bardzo szybko z uwagi na świetny styl i język, chwilami dosadny, emocjonalny, z domieszką ironii, sarkazmu, ciętej riposty, czarnego humoru. Wracałam jednak do fragmentów, żeby sobie uporządkować fabułę, niebanalne historie ciekawie wykreowanych i autentycznych bohaterów. Mimo że powieść jest podzielona na rozdziały i podrozdziały, to jednak tyle się w niej dzieje, inwersja czasowa, celowe mieszanie przeszłości z teraźniejszością, wartka akcja, nagłe jej zwroty, świetne dialogi. Nie sposób wymienić tu wszystkich walorów powieści. Dodam tylko, że Pisarka stworzyła super mix gatunkowy: sensacyjny, kryminalny, romansowy, obyczajowy, psychologiczny.

Zakończenie powieści wbiło mnie w fotel, wprost zamurowało. W pierwszej chwili miałam wielką ochotę, aby cisnąć książkę w kąt… Ale szybko porzuciłam ten zamiar. Powściągnęłam emocje. To nie może się tak zakończyć, nie u Agnieszki Lingas-Łoniewskiej! Lawina emocji, jaką zafundowała mi Pisarka, ma służyć czemuś wyższemu. Czy moje przeczucia mnie nie zawiodły? Przekonajcie się, drodzy Czytelnicy, sięgając po tę niezwykłą powieść, która wzbudza ogrom emocji, istną lawinę. Jest niebezpieczna, wciąga jak narkotyk. Nie można się od niej oderwać. To świetna książka na długie wieczory.

Wydawnictwu Burda Książki serdecznie dziękuję za egzemplarz do recenzji.