„Sklep z tysiącem cudów” – Agnieszka Krawczyk (recenzja przedpremierowa!)

sklep z tysiącem cudów agnieszka krawczyk recenzja

– Kamera gotowa? Akcja! Musimy to dzisiaj nakręcić!
– Ale panie reżyserze, tego się nie da tak ze scenariuszem w dłoni…
– Ale to otwarcie sklepu musi być jedyne w swoim rodzaju!
– I będzie! W końcu najlepsze scenariusze pisze życie, a ten sklep tworzą… ludzie.
– Hau!
– I jamnik!

Agnieszka Krawczyk, Sklep z tysiącem cudów, Wydawnictwo Muza 2022.

Do rozwinięcia tekstu recenzji zabierałam się kilka razy. Nie wiedziałam od czego zacząć. Tyle myśli, wątków, refleksji zasługuje na zauważenie, a przecież nie sztuką jest znudzić czytelnika bloga. Sztuką jest zachęcić – do lektury dobrej książki. Bardzo dobrej. Prawdziwej. Zapraszającej do świata takiego jak nasz. Świata, gdzie siłą są przyjaźń, miłość i często naderwane, przypominające strzępek nici więzy rodzinne. Książki takiej jak nowa powieść Agnieszki Krawczyk.

Nie zaskoczy Was zapewne, jeśli napiszę, że tytułowy „Sklep z tysiącem cudów” to miejsce prawdziwych… cudów. Najważniejsi w sklepie są ludzie – jego pomysłodawcy, pracownicy i stali bywalcy, którzy dla drugiego człowieka są gotowi dokonać cudu i w niego uwierzyć.

Zabrzmię stereotypowo – przepraszam, ale powieści obyczajowe – zwłaszcza te pisane przez kobietę, kojarzą mi się z… główną bohaterką. W sensie kobietą po prostu. To zazwyczaj płeć żeńska gra pierwsze skrzypce w tego typu lekturach. A tu niespodzianka – Agnieszka Krawczyk zaprasza nas do męskiego świata dwóch przyjaciół – bezkompromisowego prawnika Juliusza i jego przyjaciela oraz wspólnika zarazem, Stefana, który mimo emerytury pozostaje aktywny zawodowo. Pierwsze skrzypce, a właściwie łapy gra też tutaj jamnik Kaprys – od razu zaznaczam, że imię jest mylące, to bardzo elegancki i dobrze wychowany psiak! Co z kobiecym pierwiastkiem? Oczywiście, że się pojawia – świeci intensywnie z daleka i to nie tylko ze względu na gwiazdorską pozycję Elizy. Znana aktorka, odtwórczyni głównej roli w popularnym serialu, wydaje się mieć wszystko. Tak naprawdę… nie ma nic. Rozwódka, bez dachu nad głową, rozpaczliwie pragnie miłości – przede wszystkim matczynej miłości…

Na krakowskich ulicach drogi bohaterów krzyżują się w bardziej i mniej oczywiste sposoby. Wszystkie drogi prowadzą jednak do sklepu ze starociami – miejsca, gdzie można doświadczyć cudu ludzkiej życzliwości, dobroci, a nawet zakochania. Miejsca, które jest jak port – daje schronienie życiowym rozbitkom i skarbom, które wypadają z ich bagażu. Obrazki, filiżanki, figurki – każda rzecz, która zostaje wystawiona na sprzedaż, ma swoją historię. Każdy właściciel ofiarowywanej na sprzedaż rzeczy nosi w sercu historię. Czasem to serce rozcięte jest na pół – przez żal, tęsknotę, samotność, a tamę może zbudować tylko drugi człowiek – obecnością, czułym gestem, dobrym słowem.

Jak przystało na czułą przewodniczkę po ukochanym mieście, Agnieszka Krawczyk kolejny raz zabiera swoich czytelników w podróż po Grodzie Kraka. Z dokładnością, której nie powstydziłby się lokalny geodeta, opisuje lokalizacje, uliczki, przedstawia zajezdnie a nawet trasy tramwajów. Z miłością prezentuje Kraków, który kocha i to z wzajemnością – czuje się to przez kartki tej książki. Myślę, że śmiało można zastąpić typowy przewodnik egzemplarzem powieści.

„Sklep z tysiącem cudów” przeczytałam w dwa dni. Tysiące wydarzeń – dużych i małych, tysiące cudów – ukrytych w codzienności i zapowiadanych fajerwerkami – sprawiły, że nie sposób było odłożyć tę historię tak po prostu na półkę. Rozpływałam się nad kreacją głównych bohaterów – zwłaszcza emerytowanego prawnika, Stefana. Jego spacery z jamnikiem według ustalonej trasy, codzienne rytuały i tradycje a przede wszystkim nienaganne maniery, dobroć i życzliwość sprawiły, że zamiast starszego pana miałam przed oczami anioła, który delikatnie unosił się ponad krakowskimi uliczkami.

Bo Agnieszka Krawczyk umie w anioły 😉 Potrafi jak nikt czarować codzienność i przypominać, że w tej codzienności, nie zawsze magicznej, często przecież szarej, poplamionej łzami, ociekającej samotnością czy bólem, kryją się cuda. Wystarczy szeroko otworzyć oczy, serce i wyciągnąć ręce. Albo łapki. Bo cudem może być wszystko – drobny gest, uśmiech, dobre słowo, szorstki dotyk psiego języka, gdy trzeba obetrzeć łzy… To od nas zależy czy i jak otworzymy się na cuda.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Muza

W imieniu Agnieszki, Wydawnictwa i własnym serdecznie zapraszam na premierowe spotkanie na żywo – porozmawiamy o „Sklepie…”, Krakowie i literackich planach na 2022 r.

Widzimy się w dniu premiery – 9 lutego o godz. 20:00 – na fanpejdżu Dropsa Książkowego!


2 thoughts on “„Sklep z tysiącem cudów” – Agnieszka Krawczyk (recenzja przedpremierowa!)”

  1. Prześliczna recenzja. Jak ja kocham takie powieści. A ta autorka należy do moich ulubionych i kupuję jej książki od dawna. I ta nowość kiedyś będzie moja.

Comments are closed.