„Światło, które nigdy nie gaśnie” – Magdalena Majcher (#MamaDropsaCzyta)

światło, które nigdy nie gaśnie magdalena majcher recenzja

Magdalena Majcher, Światło, które nigdy nie gaśnie, Wydawnictwo Pascal 2021.
#MamaDropsaCzyta

16 czerwca 2021 Magdalena Majcher podarowała czytelnikom swoją kolejną powieść „Światło, które nigdy nie gaśnie”. To idealna książka dla tych, którzy planują spędzić urlop nad naszym morzem. Dla mnie to literacka podróż do Kołobrzegu i do Ustronia Morskiego. Tytułowe światło to światło latarni morskiej w Kołobrzegu, ale znając Autorkę, czułam, że powieść ma drugie dno, a z każdą kolejną przeczytaną stroną tytuł nabierze też nowych, metaforycznych znaczeń.

Światło latarni morskiej wskazywało kierunek. to jedyne ze znanych mi świateł, które nigdy nie gaśnie. Tak wiele sie zmieniło, odkąd byłam tu po raz ostatni, a światło wciąż wyznaczało drogę.

Magdalena Majcher pokochała Kołobrzeg 20 lat temu, gdy mama  pierwszy raz ją zabrała nad morze. Od tej pory wraca tam prywatnie lub z bohaterami książek. W ubiegłe wakacje Pisarka zabrała mnie ze swoimi bohaterami powieści „Port nad zatoką” do Helu – to była bardzo udana podróż. O czym jest „Światło, które nie gaśnie”? Najlepiej zaprezentuje czytelnikom swoje najnowsze literackie dziecko sama Magdalena Majcher:

Powieść o rodzinnych tajemnicach, zapomnianych marzeniach i przeszłości, która kładzie się długim cieniem na teraźniejszość. To także historia o tym, jak łatwo pogubić się w pogoni za więcej, mocniej, bardziej. Głęboko wierzę, że polubicie Alicję i spędzicie z nią urlop w Kołobrzegu. A może zostaniecie na dłużej?

Nie chcę streszczać fabuły, więc pozwólcie, że przedstawię opis wydawcy:

Opowieść o tym, jak łatwo pogubić się w pogoni za pieniędzmi i stracić to, co najcenniejsze. Alicja postanowiła nigdy nie wracać do rodzinnego Kołobrzegu. Złość i duma nie pozwalały jej wysłuchać najbliższych. Ale los bywa przewrotny i Alicja musi wrócić, bo z dnia na dzień zostaje z niczym. Jej mąż jest oskarżony o przestępstwa skarbowe i tonie w długach. Alicja kolejny raz musi uciekać, tym razem z miejsca, w którym udało jej się zapomnieć o przeszłości. Ale czy na pewno zapomniała? Czy przeszłość można tak po prostu wymazać, udawać, że nigdy się nie wydarzyła? Alicja będzie musiała stanąć twarzą w twarz z ludźmi, którzy mieli zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa i szczęście, a zdradzili ją w najdotkliwszy sposób. Będzie musiała też nauczyć się tego, czego nigdy nie potrafiła – być sama.

„Światło, które nigdy nie gaśnie” jest powieścią wielowątkową, ale historię Alicji poznajemy z jej perspektywy – narracja pierwszoosobowa pozwala nam od razu bliżej poznać główną bohaterkę, przeniknąć do jej myśli i duszy. Spotykamy ją w chwili, gdy bolesne wydarzenia z teraźniejszości zmusiły ją do zmiany postanowienia i powrotu do rodzinnego miasta. Rzecz w tym, że nigdy nie usłyszałam nawet „przepraszam”, a cała rodzina zachowywała sie, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Dlatego wyjechałam. Dlatego zaczęłam nowe życie i miałam już nigdy tu, do Kołobrzegu, nie wracać. Co się wydarzyło w przeszłości? Jest to wątek owiany tajemnicą i czytelnik zaintrygowany nią z czasem dowie się prawdy.

Alicja to z jednej strony kobieta szczęśliwa jako żona u boku Józefa, a z drugiej strony skrywająca głęboko w sercu żal za tym, co minęło i co ją doprowadziło do zerwania więzi z najbliższymi. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której będę skazana tylko na siebie. Samotność bywa z reguły dołująca. Do życia potrzeba nam obecności i wsparcia drugiego człowieka jak tlenu,  a zwłaszcza w takich sytuacjach, kiedy tak, na pstryk, świat się nam zawalił. Nie da się przecież ułożyć planu na życie i punkt po punkcie go realizować. Życie zaskakuje nas swoimi scenariuszami w najmniej oczekiwanym momencie. Gdy tracimy grunt pod nogami, wtedy pomocna bywa czyjaś obecność. Rodzina ponad wszystko z uwagi na więzy krwi. A przecież trudno odbudować zerwane relacje po latach. Unikanie się na dłuższą metę jest niemożliwe.

Bohaterowie powieści są świetnie wykreowani jak i ich historie, Są prawdziwi, niejednoznaczni. wielowymiarowi. Ich zachowanie, postawa skłaniają nas do refleksji nad życiem, nad najważniejszymi wartościami, wreszcie nad relacjami międzyludzkimi. Ważne są: szczerość, lojalność, zaufanie, rozmowa o problemach, pielęgnowanie relacji i więzi rodzinnych. Ucieczka i zatrzaśnięcie drzwi do przeszłości nie jest dobrym wyjściem z trudnej sytuacji.

Powieść jest napisana lekkim stylem, pięknym, emocjonalnym językiem. Można lekko i pięknie pisać o trudnych, bolesnych problemach i tematach. Zakończenie jest tak zaskakujące i wzbudzające ciekawość, że trzeba się uzbroić w cierpliwość, czekając na kontynuację powieści.

Po lekturze narodziły się pytania do wnikliwej analizy. Czy zawsze warto dać człowiekowi drugą szansę? Czy zawiedzione zaufanie i utraconą wiarę w człowieka można odbudować? Czy człowiek działając sam, może diametralnie zmienić swoje życie? I jeszcze jedno, jak postąpić, kiedy rozum podpowiada jedno, a serce drugie rozwiązanie. Czyj głos wybrać?

„Kocham cię” – jak to łatwo powiedzieć w chwilach uniesień. Magdalena Majcher przekonuje czytelnika, że „kocham cię” to odpowiedzialność, której większość ludzi nie potrafi udźwignąć. Kto lub co będzie dla Alicji światłem, które nigdy nie gaśnie i które wyznaczy jej drogę do bezpiecznego portu? Tego się dowiemy w drugiej części powieści.

Wydawnictwu Pascal serdecznie dziękuję za egzemplarz recenzencki.