„Najlepsze przed nami” – Zuza Kordel (recenzja przedpremierowa)

zuza kordel najlepsze przed nami

Zuza Kordel, Najlepsze przed nami, Wydawnictwo Znak 2021.

Kilka miesięcy temu Wydawnictwo Znak zwróciło się do mnie z propozycją przeczytania pewnego debiutu. Nie podano mi ani nazwiska autora, ani tytułu książki. Sama treść. Zgodziłam się!  Niedawno okazało się, że to debiutancka powieść Zuzy Kordel – córki jednej z moich ulubionych polskich pisarek, Magdaleny. Oj, niedaleko pada jabłko od jabłoni… Ale do rzeczy, do recenzji! Czy więzy krwi miały wpływ na opinię? Nie – naprawdę czytałam w ciemno!  

Prezentuję Wam opinię, którą kilka miesięcy temu przesłałam do Wydawnictwa.

Zawsze daję szansę debiutantom, ponieważ kiedyś sama chciałabym być na ich miejscu. Z ciekawością sięgam po egzemplarze, z dużą dawką wiary przewracam kolejne strony. Czasem takie spotkanie rozczarowuje. Powoduje zawód, nadzieja na coś dobrego szybko znika. Ale tym razem tak nie było…

Przyznaję, że po powieści młodzieżowe sięgam ostatnio coraz rzadziej. Tym razem zrobiłam wyjątek i nie żałuję. Książkę pochłonęłam w jeden weekend, delikatnie zarywając noc. Weszłam do świata młodych, ale doświadczonych przez życie bardziej niż nie jeden dorosły, bohaterów.

Aniela, Łukasz, Kuba, Martyna. Postaci wiążą nie tylko relacje rodzinne, przyjacielskie czy inne, ale przede wszystkim podobna przeszłość i teraźniejszość. Przeszłość – trudna, naszpikowana cierpieniem, pełna łez, smutku, tęsknoty, buntu. Teraźniejszość – polega na walce o dziś. Na walce z demonami, by nie wrócić do przeszłości, do tego, co niszczyło. Na walce o zdrowie, o bliskich, o samych siebie. Ich teraźniejszość bardzo mocno decyduje o przyszłości. To sprawdzian – jak odrobili lekcje z przeszłości.

Fundamentem powieści, obok młodości, jest przyjaźń. To siła bohaterów. W przyjacielu znajdują oparcie, wiarę, pomocną dłoń – często to, na co nie mogą liczyć w rodzinnych domach… Bezinteresownie mają przy sobie drugiego człowieka.

Postaci zmagają się z tymi samymi problemami, co młodzi ludzie współcześnie, w rzeczywistości, wchodzący w dorosłość – konieczność łączenia pracy ze studiami, trudne relacje z rodzicami, problemy ze zdrowiem, nałogi, fatalne wybory… Któż z nas tego nie zna? Aniela, Łukasz, Kuba, Martyna nie żyją w idealnym świecie. Żyją w świecie takim, jak my. Pełnym kolorów, ale i odcieni szarości.

Moja ulubiona bohaterka? Babcia Anieli, Marysia. Nie tylko przez imię obdarzyłam ją sympatią. Jest we mnie ogromny głód babci i literackie postaci choć odrobinę mi go rekompensują. To w babcinych, a nie matczynych ramionach Aniela znajduje ukojenie, wsparcie i wiarę w jej wybory.

Jak już wspomniałam na wstępie, powieść czyta się szybko. To zasługa wielu dialogów – to właśnie na rozmowę stawia autorka. Cieszę się, że choć to powieść młodzieżowa, nie jest naszpikowana przekleństwami – bohaterowie posługują się potoczną, ale nie wulgarną (chyba że naprawdę wymaga tego sytuacja) polszczyzną.

Młodość i przyjaźń – siła bohaterów stała się także siłą tej książki. Zapamiętam tę historię na bardzo długo. Mam nadzieję, że Wy również! „Najlepsze przed nami” trafi do księgarni już 14 kwietnia!


2 thoughts on “„Najlepsze przed nami” – Zuza Kordel (recenzja przedpremierowa)”

  1. Jak nic rośnie nowa pisarka. Książki jeszcze nie znam. Kiedyś do niej może dotrę. Recenzja super.

Comments are closed.