„Jedno życie wystarczy” – Edyta Świętek (#MamaDropsaCzyta)

jedno życie wystarczy

Edyta Świętek, Jedno życie wystarczy, Wydawnictwo Skarpa Warszawska 2021.
Tom I serii: Nie czas na miłość
#MamaDropsaCzyta

10 marca to dzień premiery powieści „Jedno życie wystarczy” Edyty Świętek, Mistrzyni sag rodzinnych i mojej ulubionej Pisarki, która w swojej twórczości porusza trudne tematy i rzetelnie odzwierciedla ważne problemy społeczne.

„Wolę treści bardziej życiowe, pozbawione zbędnej warstwy lukru” – wyznała Pisarka przed premierą w wywiadzie z Anną Kłosowską. Edyta Świętek twierdzi, że powieść powinna oprócz rozrywki skłonić czytelnika do refleksji nad swoim życiem, nad ważnymi wyborami życiowymi, wyzwalając większą empatię do otoczenia.

Po krótkim wprowadzeniu pora na recenzję!

„Jedno życie wystarczy” opowiada o losach dziewczynki, która marzyła o lepszym życiu, ponieważ rodzina nie była dla niej bezpiecznym portem. Historia Anielki Kmiecik niesamowicie poruszyła moje serce i wzruszyłam się podczas lektury do łez, sięgając po chusteczki, ponieważ poznałam ją z punktu widzenia dziecka, następnie dorastającej dziewczyny, co jeszcze bardziej uwrażliwia czytelnika na świat przeżyć wewnętrznych dziecka, które przecież nie mogło sobie wybrać rodziny, aby wieść w niej szczęśliwe życie. Akcja powieści dzieje się w minionej epoce, w głębokim PRL-u, co stało się przyczynkiem do odbycia podróży w głąb siebie, do mojego dzieciństwa, które nie było takie sielskie i anielskie…

W wieku kilku lat byłam marzycielką. Ale już wtedy wiedziałam, że nie każda mrzonka może się ziścić. Moja na razie pozostała niespełniona. Ale gdy już zdam maturę i pójdę do pracy, to spełnię swą dziecięcą zachciankę.(…) Chcę lepszego życia niż to, które wiodę.

Anielka urodziła się w biednej rodzinie patologicznej, w której brakowało miłości, czułości, przytulenia, zainteresowania okazanego dzieciom, wspólnych zabaw, spacerów z rodzicami a słychać było jedynie wiązanki przekleństw, krzyki, „bo bachory zbyt głośno dokazują” awantury, pijackie burdy. Dochodziło także do przemocy fizycznej ojca alkoholika wobec żony, dzieci, niezaradnej życiowo i leniwej matki wobec dzieci, którymi się wysługiwała, dzieci starszych wobec młodszych, przemocy psychicznej a nawet seksualnej, gdy córki dojrzewały stały się „łakomym kąskiem” dla ojca. Jego lubieżne gesty i spojrzenia wzbudzały obrzydzenie. Jedyne szczęśliwe chwile zdarzały się, gdy ojciec był w więzieniu lub któryś z braci w poprawczaku. Bohaterka cierpiała z tego powodu, miała też niską samoocenę, która nie pozwalała jej walczyć o siebie, raczej się poddawała.

Anielka już od przedszkola była uzdolnionym dzieckiem, którego problemy domowe ignorowali nauczyciele. Nie miała szans „wypłynąć” – Edyta Świętek zwraca uwagę na to, że dzieci biedne lub z rodzin patologicznych były postrzegane przez pryzmat rodziców i stawały się obiektem doskonałym do wyśmiewania, ironizowania, knucia intryg, robienia na złość, traktowane były jak popychadła.

Czas dorastania to czas miłosnych uniesień, tęsknota za miłością, „ciągoty” do płci przeciwnej. Dla Anieli to nie był czas na miłość. Mimo że wyrodziła się z tej rodziny, to zagłuszała wszelkie odruchy serca. Dlaczego tak bardzo bała się miłości do chłopaka? Dlaczego nie potrafiła żadnemu zaufać? Miała jedynie wsparcie w przyjaciółce Magdzie. Razem się broniły przed natarczywością werbalną i nie tylko ze strony kolegów. Dlaczego zawsze tak twardo stąpała po ziemi? A co z jej marzeniami i pragnieniami? Czy one były jedynie dla wybranych, „którym nic nie doskwiera”? Ale czy tak naprawdę nikt na świecie nie wzbudził w niej uczucia tkliwości, trzepotu serca? Dlaczego biedy nie leczy żaden lek !? Czy rany na jej duszy zadane przez najbliższych kiedykolwiek sie zagoją i będzie zdolna do romantycznej miłości? Pisarka świetnie namalowała słowami rozterki Anieli, walkę jej rozumu z sercem, które tak mocno dygotało z bólu, ze strachu, z niemocy odczuwania miłości.

Zakończenie powieści, poprzedzające je wydarzenia i nagły zwrot akcji, potwornie mną wstrząsnęło. Na światło dzienne wychodzi pewien sekret rodzinny skrywany przez matkę Anieli… Jak mogło do tego dojść? Czy bohaterka o anielskiej osobowości, „diament połyskujący delikatnie mimo otaczającego go błota”, mądra i zdeterminowana kobieta zasłużyła na taki los? Czy znajdzie lekarza swojej duszy? O tym dowiemy się z drugiego tomu.

Akcja powieści rozgrywa się w Łańcucie, gdzie znajduje się piękny Zamek Lubomirskich i Potockich, dziś muzeum, otoczony wspaniałym parkiem, z powozownią. To jedno z ulubionych miejsc spacerowych Anieli i Magdy, miały tam swoje tajemnicze miejsca, lubiły też spędzać czas nad Wisłokiem. Jakże to piękne miejsce kontrastowało ze światem bohaterki odartym z piękna. Ten kontrast jeszcze bardziej wstrząsa czytelnikiem podczas lektury.

Moim zdaniem „Jedno życie wystarczy” to kolejna fenomenalna powieść Pisarki. Walorem jest świetna kreacja bohaterów, indywidualizacja postaci, spośród których wyróżnia się bardzo ciekawy portret psychologiczny Anieli. Pióro Edyty Świętek znów mnie zachwyca – troska o styl, język powieści, kompozycja, zasada kontrastu, szczegóły… Wszytko to razem jest podporządkowane wyeksponowaniu poruszonej trudnej tematyki i problematyce społecznej, aby wzbudzić w czytelniku refleksje na temat, co w życiu jest najważniejsze, jak budować relacje i więzi w rodzinie oraz empatię w stosunku do otoczenia.

Polecam z całego serca tę poruszającą historię o Anielce i jej rodzinie.

Wydawnictwu Skarpa Warszawska bardzo dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji.  Pisarce dziękuję z  całego serca za kolejną niezwykle interesującą i wzruszającą powieść.