„Ta sama rzeka” – Edyta Świętek (#MamaDropsaCzyta)

Read More
ta sama rzeka

Edyta Świętek, Ta sama rzeka, Wydawnictwo Pascal 2021.
#MamaDropsaCzyta

Dwa tygodnie temu miała miejsce premiera nowej powieści Edyty Świętek „Ta sama rzeka”. Po powieści Autorki sięgam w ciemno. Tytuł brzmi metaforycznie i nasuwa skojarzenia filozoficzne. Już Heraklit, filozof przyrody, twierdził, że „Wszystko płynie”. Wszystko jest w ruchu, nic nie trwa wiecznie. Dlatego nie możemy „dwa razy wejść do tej samej rzeki”. „Kiedy bowiem wchodzę do rzeki po raz drugi – twierdził filozof – i ja jestem inny, i rzeka jest inna”. A jakiej odpowiedzi udzielą na to pytanie bohaterowie powieści? Czy wszyscy będą zgodni z filozofem? Zapraszam do lektury recenzji powieści.

Autorka podarowała czytelnikom kolejną niezwykle interesującą powieść, w której poruszyła wiele ważnych i trudnych problemów, o których często wstydzimy się głośno mówić: przemoc w rodzinie – psychiczna, fizyczna i seksualna, zdrada, niechciana ciąża, porzucenie, wyparcie się dziecka przez matkę, tęsknota za miłością, bliskością, czułością. W jednym z wywiadów Edyta Świętek określiła ją jako mocną, autentyczną i pokrzepiającą historię, która wbrew wszystkiemu daje nadzieję na lepsze jutro. Poruszyła w niej bowiem problem toksycznego związku, przemocy domowej – psychicznej, która pozostawia na duszy również bolesne rany, słowem można bardzo mocno skrzywdzić, zranić jak sztyletem, potem doszło także do przemocy fizycznej. Oprawca wiedział, jak bić, aby nie było widać śladów. Rozdział po rozdziale kat coraz dotkliwiej dręczył swoją ofiarę, inwigilował ją i uzależnił od swojej woli. A była to wielka miłość! Piotr zdobył serce Małgorzaty ciepłem, rodzinnością, delikatnością, taktem, z empatią podszedł do jej życiowej historii. Swoje uwielbienie okazywał na każdym kroku, przynosząc bez okazji kwiaty. Zamieszkali w nowym, pięknie urządzonym mieszkaniu. To był wymarzony mąż, prawdziwy książę z bajki! Tylko ona nie dowierzała swojemu szczęściu i bała się, że pewnego dnia pęknie jak bańka mydlana. I tak też się stało mimo jej usilnych starań, łagodzenia konfliktów, szukania kompromisów, ustępowania na każdym kroku. Po jedenastu latach małżeństwa, a nawet już wcześniej, okazało się, że Piotr był człowiekiem o dwóch twarzach: jednej na pokaz, a drugiej dla domowników. Zmieniał się jak w kalejdoskopie.  Wszystkiemu  przyglądał się dziesięcioletni syn Szymon, którego apodyktyczność ojca, podniesiony ton głosu, utyskiwanie nieustanne, wręcz perfekcyjne posługiwanie się ironią i cynizmem, niebezpieczną bronią, oraz częstymi karami, szlabanami, wywoływało respekt a nawet paniczny strach chłopca. „Matoł, głupi dzieciuch albo nieudacznik” – słyszał z ust ojca bardzo często. A jego mama – idiotka, suka, szmata, nieudacznica, nieogarnięta…a za chwilę księżniczka, sens życia, ukochana żoneczka. Nie udało się ojcu zrobić z syna prawdziwego mężczyzny, wkurzało zaś, że wyrastał z niego „jakiś cienias”.

Dlaczego Małgorzata nie odeszła od Piotra? A przecież miała ku temu sposobność po wielkich awanturach. Syn stał się kartą przetargową w nieudanym, toksycznym małżeństwie. Małgorzata z absolutnej i bezgranicznej wręcz miłości do syna, która rekompensowała jej wszystko, postanowiła poczekać do uzyskania pełnoletniości przez Szymka i dopiero odejść, nawet uciec od tyrana Na przykładzie Małgorzaty Pisarka pokazała, do jakiego stanu zakochaną kobietę doprowadził apodyktyczny mąż. Jak niewiele dzieli miłość od nienawiści! Z czasem bohaterka nie potrafiła ani kochać, ani nienawidzić, tylko ogarniała ją obojętność, opanowywała coraz mocniej emocjonalna pustka. To piękny obraz miłości, relacji matka-syn. Gosia miała oparcie w Ewie, przyjaciółce, z którą wiele ją łączyło w przeszłości. Nie miała żadnej rodziny. Dopadały ją ciągle demony przeszłości, której nie poznajemy od razu. Jedynym miejscem, w którym była sobą, czuła się doceniana i spełniona, wypoczywała z filiżanką kawy, było biuro, współpracownicy. Pisarka pokazała, jak ważne są właściwe relacje między ludźmi.

W powieści Edyta Świętek połączyła dwie historie: Małgorzaty i Piotra oraz Dariusza i Iwony. Darek pojawił się w biurze Gosi jako nowy handlowiec. Szybko połączył ich wspólny język, bliższa znajomość, z czasem nić przyjaźni i wreszcie dopadła ich miłość, o jakiej można tylko marzyć. Okazało się, że poznali się już dużo wcześniej, na koloniach. Bardzo ciekawa była historia ich sztubackiej znajomości. Gosia jednak wyparła swoją przeszłość z pamięci i z serca. Połączyła ich też nieszczęśliwa miłość. Darek był mężem chorej kobiety, której nie kochał i ojcem Gabrysi, która całkowicie zawładnęła jego sercem. Poznajemy dzieje małżeństwa Darka i Iwony. Gosia i Darek  jednak wybrali dobro swoich rodzin i podjęli decyzję o zakończeniu relacji. Właściwie to była decyzja Darka.

Wolność to ułuda. Tak naprawdę nikt z nas nie jest wolny. Każdy uwikłany jest w jakieś zobowiązania, które pętają ręce i paraliżują kroki.

Przeżyłam moją chwilę szczęścia. Była krótka niczym mgnienie oka, lecz wystarczająco intensywna, by wspomnienie o niej pozostało w moim sercu na zawsze.

Czy uda im się zapomnieć o łączącym ich uczuciu? Czy małżeństwo bez miłości jest odpowiedzialną decyzją? Czy geny wpływają na nasze relacje? Czy Małgorzata zdobędzie się na akt odwagi i ucieknie od tyrana? Jaką decyzję podejmie dorosły Szymon? na te pytania otrzymacie odpowiedź podczas lektury powieści.

„Ta sama rzeka” to książka adresowana do kobiet w każdym wieku. Powieść obyczajowa z elementami psychologicznej i dramatu. Świetnie są skonstruowani bohaterowie, bardzo ciekawie są ich portrety psychologiczne. Takich ludzi możemy spotkać wokół siebie, ich dramat rozgrywa się w czterech ścianach, nikt tego nie dostrzega lub nie chce reagować, wtrącać się. Czasami aż nie chce się wierzyć, że ten przystojny mężczyzna wracający z pracy z bukietem pięknych kwiatów, w domu zamienia się w oprawcę, kata. Na początku denerwowała mnie Małgorzata, ale w miarę upływu stron, gdy Autorka krok po kroku odsłaniała jej przeszłość, zrozumiałam, dlaczego musiała tkwić i znosić los ofiary. Powieść jest podzielona na części, które dzielą się na rozdziały, a ich fragmenty są opatrzone datą. Pisarka zastosowała bowiem retrospekcję, aby wzmóc ciekawość czytelnika w poznawaniu historii Małgorzaty, zwłaszcza podczas odkrywania jej dzieciństwa, wprowadzić pierwiastek dramatyczny.

Akcja początkowo toczy się niespiesznie, dochodzi do pewnego punktu kulminacyjnego,(ogromne zaskoczenie), by potem rozwijać się dynamicznie i zaskakiwać nas swoim przebiegiem. Walorem powieści jest także jej styl i język Jak czytamy w opisie, jest to opowieść, która wbrew wszystkiemu daje nadzieję. Komu? Kobietom, które wciąż tkwią w toksycznych relacjach z mężem oprawcą z różnych powodów. Najczęściej robią to dla dobra dziecka. Zapominają w swojej bezradności, że dziecko jest wnikliwym obserwatorem i świetnym psychologiem, ono chłonie atmosferę piekła w domu, nasiąka ją i to może mieć niekorzystny wpływ na jego przyszłość. Może, ale nie musi. Historia opowiedziana w powieści pomoże znaleźć wyjście ze swojej traumy, da nadzieję na lepsze jutro. „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki” – te słowa powtarzała jak mantrę bohaterka. najbardziej pewną rzeczą na świecie są nieustanne zmiany – my i nasze otoczenie. Innego zdania może być jedynie Piotr…

Na koniec przytoczę jeszcze definicje szczęścia, które tak ważne jest w życiu każdego człowieka:

Sami je budujemy. Niekiedy idzie nam mozolnie jak układanie cegieł z odzysku. Bywa, że mija wiele czasu, zanim znajdziemy te odpowiednie, pasujące do naszej wizji. Wśród nich mogą się trafić zmurszałe i jeśli zostaną użyte, budowla nie będzie dość silna, by przetrwać wichry i burze. Czasami popełniamy błąd, biorąc tę niewłaściwą i kładąc ją między dobre. Wtedy trzeba rozebrać kawałek konstrukcji i dokonać wymiany. To jest bolesne, bo nikt nie lubi wracać do punktu wyjścia i zaczynać pracy od nowa. Można odczuwać strach, ze nie wystarczy czasu na osiągniecie upragnionego celu. Ale trzeba próbować naprawiać błędy.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po najnowszą powieść Edyty Świętek, która porusza wiele trudnych problemów i może się stać przyczynkiem do rozmyślań i refleksji nad naszym życiem, bowiem chyba każdy z nas ma na swoim koncie takie cegły, których boi się tknąć, choć powinien zrobić z nimi porządek.

Wydawnictwu Pascal dziękuje serdecznie za egzemplarz recenzencki powieści.

„Pokłosie przekleństwa” – Edyta Świętek (#MamaDropsaCzyta)

Read More
pokłosie przekleństwa

Edyta Świętek, Pokłosie przekleństwa, Wydawnictwo Replika 2020.
Saga: Grzechy młodości
#MamaDropsaCzyta

Podczas spotkania z Edytą Świętek na Targach Książki w Rzeszowie w 2019 roku otrzymałam dedykację z piękną pocztówką. Jestem niezmiernie wdzięczna Pani Edycie za zaproszenie do nostalgicznej podróży do Bydgoszczy lat siedemdziesiątych i do poznania fascynującej, pełnej emocji, miłości i dramatów historii rodziny Trzeciaków. 1 września 2020 r. swoją premierę będzie miała powieść Autorki „Pokłosie przekleństwa”. Jest to już piąty i zarazem ostatni tom sagi „Grzechy młodości” z Bydgoszczą w tle,  osadzonej w realiach PRL-u w kontekście historycznym, politycznym i kulturowym. W jednym z wywiadów Pisarka wyznała, że to dla niej będzie trudne pożegnanie z Bydgoszczą, ale być może nieostatnie. Półtora roku zajęło zbieranie materiałów na temat miasta dawniejszego i dzisiejszego oraz jego mieszkańców, natomiast rok  – wydanie pięciu tomów sagi. Mistrzyni ma w planach napisanie kolejnej sagi ku radości czytelników. Sama się przekonałam, że pojedyncze powieści Pisarki czyta się z ogromnym niedosytem. Czy żałuję, że lektura pięciu niezwykle interesujących tomów fenomenalnej sagi już za mną? Z jednej strony tak, ponieważ zżyłam się z rodziną Trzeciaków, była to także podróż w głąb siebie, do czasów mojej młodości i doskonała okazja do wspomnień – czasy liceum, matura, studia, pierwsza praca w szkole, mieszkanie, mała kawalerka z kuchnią, pierwsza randka z przyszłym Mężem, ślub, przeprowadzka do większego mieszkania, narodziny dzieci. Tym naszym wydarzeniom towarzyszyły także piosenki wybrane przez Pisarkę. Nasza ukochana Budka Suflera! Z drugiej jednak strony niecierpliwie czekam na kolejne książki, które wyjdą spod pióra Pisarki, którą bardzo cenię. A sagę „Grzechy młodości” po prostu uwielbiam. Powtarzam to podczas pisania recenzji wcześniejszych tomów. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika tekst powieści otrzymałam w PDF i mogłam zabrać czytnik na wakacje w Bieszczady.

Zapraszam więc do lektury mojej opinii na temat ostatniego tomu sagi. Zacznę od opisu Wydawcy, żeby nie spojlerować.

Edyta Świętek kontynuuje opowieść o wielopokoleniowej rodzinie, w której bohaterami są nie tylko matki, babki, ojcowie, bracia, siostry, kochankowie… Ważną bohaterką jest Bydgoszcz, a w niej miejsca, na wspomnienie których kręci się łezka w oku i takie, o których istnieniu wygodniej byłoby zapomnieć. Wraz z przemianami gospodarczymi znacznym zmianom ulega życie rodziny Trzeciaków. Jola robi oszałamiającą karierę w korporacji, Piotr Kost zostaje redaktorem muzycznym w radiostacji, a Manuela prezenterką teleturnieju nadawanego przez ogólnopolską stację telewizyjną. Jednak nie wszystkim członkom rodziny wiedzie się równie dobrze. Trudny czas nadchodzi dla Ewy, która zmuszona jest do rezygnacji z występów, a także dla nauczycieli pobierających niewysokie pensje. Kryzys ekonomiczny uderza w interesy przedsiębiorczego Tymoteusza. Jak mężczyzna poradzi sobie z nowymi wyzwaniami? Czy Justyna odnajdzie szczęście u boku ukochanego? Jakie skutki przyniesie klątwa rzucona przed laty przez Franciszkę?

Akcja sagi obejmuje lata 1970 – 2010 a rozgrywa się głównie w Bydgoszczy. Jak już wcześniej wspomniałam, poznajemy losy wielopokoleniowej rodziny Trzeciaków i ich przyjaciół, znajomych. Występuje cala plejada postaci, ale dzięki drzewom genealogicznym rodu zamieszczonym  na początku i na końcu każdego tomu, czytelnik nie może zapomnieć ani się pomylić, jeśli chodzi o koligacje. Poznajemy ich codzienne życie, radości, troski i smutki, wzloty i upadki, dramaty, a nawet tragedie.  Uczestniczymy w ważnych wydarzeniach rodzinnych, radosnych i dramatycznych. smutnych a nawet i tragicznych. Jedni się rodzą, a z inni odchodzą z tego świata. Losy fikcyjnej rodziny splatają się z realiami życia w minionej epoce. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat tak wiele zaszło zmian w każdej dziedzinie życia i to doskonale zilustrowała Pisarka w życiu kilku pokoleń bohaterów.

Co człowiek posieje, to zbiera.

„Pokłosie przekleństwa”, czyli ostatni tom sagi, obejmuje lata 1995-2010. Poznajemy tu bliżej losy najmłodszego pokolenia Trzeciaków oraz dowiadujemy się,  jak zakończą sie najstarsze  wątki, szczególnie ten związany z tytułem tomu. Rozmawiałam z Synem – księdzem na temat, jak działa klątwa rzucona na kogoś. Dowiedziałam się, że przeklinając kogoś, prosimy demona, szatana o nieszczęście dla tej osoby, ściągamy na nią zło. Klątwa matki jest klątwą szczególnej mocy. Kto stał się ofiarą przekleństwa matki Franciszki, którą zrozpaczona rzuciła przed laty nad grobem syna Eugeniusza oraz jakie przyniesie ona skutki i jakie zbierze żniwo? Byłam ogromnie zaskoczona i wstrząśnięta takim zakończeniem wątku. Pokłosie przekleństwa, ot co!

Jak sama Autorka wyznała w wywiadzie wśród grona świetnie wykreowanych bohaterów nie ma kryształowych postaci, są kontrowersyjne, „każda ma coś za uszami”. Są przez to wyraziste, autentyczne i zyskują sympatię lub antypatię czytelników. Akcja powieści toczy się bardzo wartko, jest pełna zaskakujących zwrotów akcji w związku z tym, że na światło dzienne wychodzą  coraz to nowe tajemnice z życia bohaterów.

Urzekły mnie bardzo wnikliwe opisy miejsc, postaci, sytuacji czy też przeżyć wewnętrznych bohaterów. Autorka ma bowiem do tego szczególny dar, co uwidacznia sie w jej twórczości. Z książką w ręku można spacerować literacko po Bydgoszczy. Burzliwe dzieje rodu Trzeciaków przewijały się w mojej wyobraźni dzięki plastycznemu językowi jak film. Marzę o sfilmowaniu obydwu sag Edyty Świętek i mocno trzymam kciuki za spełnienie. Grubaśne tomy czyta się bardzo szybko, dzięki lekkiemu stylowi i zastosowanej starannej indywidualizacji języka.

Opowiedziana przez Pisarkę burzliwa i niełatwa historia rodu Trzeciaków budzi w czytelniku mnóstwo uczuć i emocji: radość, nadzieję, miłość, smutek, rozpacz, zazdrość, zawiść, lęk, paniczny strach, nienawiść, wstręt. Mówi się, że młodość ma swoje prawa, ale za popełnione grzechy w młodości trzeba  czasem odpokutować i bycie młodym nie jest usprawiedliwieniem.

Polecam gorąco te niezwykłą sagę, którą uważam za jedną z najlepszych pióra Mistrzyni sag!

Wydawnictwu Replika z całego serca dziękuję za możliwość zrecenzowania książki.  

„Zanim odszedł” – Edyta Świętek (#MamaDropsaCzyta)

Read More
zanim odszedł

Edyta Świętek, Zanim odszedł, Wydawnictwo Replika 2020.
#MamaDropsaCzyta

Edyta Świętek należy do grona moich ulubionych Autorek. Pokochałam jej fascynujące, pełne emocji, miłości i dramatów sagi o wielopokoleniowych rodzinach doskonale osadzone w realiach historycznych. Wzruszyła mnie do łez powieść „Bańki mydlane”. Zaciekawiła mnie ostatnio zapowiedź i okładka najnowszej książki, a właściwie wznowienia – dwie łudząco do siebie podobne blondynki, aparat fotograficzny, stary album ze zdjęciami i zagadkowa  fotografia, zegarek symbolizujący upływ czasu, zafrapował tytuł „Zanim odszedł”. Co się wydarzyło, zanim ktoś od kogoś odszedł i zanim kogoś zostawił? Ponieważ fabuła obfituje w wielość wydarzeń, zacznę od opisu wydawcy, aby za dużo nie wyjawić.

Karolina, po tragicznej śmierci męża i utracie dziecka, długo nie może dojść do siebie. Zachęcona przez przyjaciółkę, postanawia przelać swoje emocje na kartki książki. Pomysł okazuje się strzałem w dziesiątkę, a Karola pisze  kolejne powieści. Oparcie znajduje w przyjaciółkach – krzykliwej i przebojowej Sylwii oraz dopiero co poznanej za pośrednictwem Internetu Caro. Z czasem okazuje się, że z wirtualną znajomą łączy ją zadziwiająco wiele podobieństw, a w kobietach rodzi się podejrzenie, że mogą one być ze sobą spokrewnione. Wrażenie to jest tym silniejsze, że Karolina nigdy nie poznała swojego ojca, który zmarł przed jej narodzinami, a jej matka uparcie nabiera wody w usta, kiedy kobieta próbuje dowiedzieć się czegoś o swoich korzeniach. Caro również odnosi wrażenie, że jej rodzina coś przed nią ukrywa. Czy stare zdjęcia, które obie kobiety posiadają, mogą przedstawiać tego samego mężczyznę – Karola, który prawdopodobnie jest ich ojcem? Nic nie jest jednak takie, jak się wydaje, w dodatku nie tylko Karolina i Caro ukrywają swoje małe sekrety…

Edyta Świętek zaprosiła czytelników do świata literackiego:  pisarek – Karoliny i Aldony, poetki – Caro, agentki literackiej – Sylwii też z ciągotami literackimi oscylującymi wokół reportażu oraz artysty fotografa – Maksymiliana, dokumentującego spotkania literackie; i do świata blogerskiego – promującego literaturę i zdobywającego czytelników. Dzięki temu czytelnik poznaje pracę pisarską od kulis i wszelakie mechanizmy nią rządzące – blaski i cienie. Historie bohaterów umieszczone są w dwóch płaszczyznach czasowych – w 2014 r. i w latach 1979-1980 r. W przeszłości bowiem niezwykle poruszające są losy Cześki. Kim okaże się kobieta? Wątki się przeplatają, dodając powieści tajemniczości. Wydawało mi się, że są to odrębne historie, ale wraz z rozwojem akcji zaczynają się ze sobą łączyć.

Dla Karoliny przygoda z pisaniem, blogowaniem oraz social mediami to doskonała ucieczka od ponurych myśli, od samotności, od traumy, którą przeżyła. Tworzenie powieści było balsamem dla obolałej duszy, lekiem na bezsenność, pocieszeniem w chwilach melancholii. Myślę, że jej wątek okaże się bliski niektórym blogerkom książkowym. Dla poznanej przez Internet Caro liryka po prostu stanowiła nierozerwalną część duszy. Aldona z kolei jedynie we własnym mniemaniu była świetnie zapowiadającą sie pisarką, jednak „cisza” po wysłaniu tekstu debiutanckiej powieści do wielu wydawnictw zmusiła „kandydatkę na laureatkę nagrody Nike”, królową życia, gwiazdę i niezłą intrygantkę do znalezienia „wyjścia awaryjnego”, tym samym doprowadzając do zamieszania w świecie bohaterów. Karolinę i Sylwię połączyła fenomenalna przyjaźń, pisarka zawsze mogła liczyć na wsparcie, rady, pomoc, wskazówki przebojowej Sylwii, która tak naprawdę była „najbardziej samotną osobą świata”. Między Karoliną i Caro w miarę poznania wytworzyła się szczególna więź, zrodziło się przekonanie, że mogą to być więzy rodzinne. Obie bohaterki bowiem poszukują własnej tożsamości, pragną poznać historie swoich rodzin, które skrywają dużo   tajemnic, sekretów, niedopowiedzeń…

Edyta Świętek tak poprowadziła ten wątek, że gdy już jesteśmy blisko rozwiązania tej zagadki, zaczyna się ona wikłać od nowa, trzymając nas w napięciu. Jest to zabieg celowy pisarki – zastawianie pułapki na czytelnika i zaskakiwanie rozwiązaniem problemu. Skłania nas do doszukiwania się drugiego dna historii, by nie dać się zwieść pozorom.  „Zanim odszedł” to także piękna opowieść o miłości dwojga rozbitków życiowych: osamotnionej Karoliny i Maxa, mężczyzny po przejściach sercowych, który również z powodu osamotnienia oddał się fotografowaniu, swej życiowej pasji. poznajemy jego historię małżeństwa i bolesne przeżycia…Czy Maksymilian będzie walczył o Karolinę, zdecydowaną singielkę?  Czy uda się im spojrzeć na świat tak, „jak na czystą, białą kartkę”?

Zakończenie powieści totalnie mnie zaskoczyło. Pozostał wciąż niedosyt. Mam nadzieję, że Autorka wkrótce napisze kolejną część. Zaskoczyło mnie także i to, że Edyta Świętek umieściła siebie wśród epizodycznych postaci – pojawiła się jako sekretarka.

Powieść mimo poruszanych trudnych, gorzkich problemów jest napisana lekkim stylem, czyta się ją szybko. Jak zawsze u Edyty Świętek urzekły mnie jej opisy, niezwykły zmysł obserwacyjny Autorki, pogłębione psychologicznie portrety bohaterów, ich autentyczność, wyrazistość. Ich historie wywołują w czytelniku cały wachlarz różnorodnych emocji i uczuć.

Polecam lekturę powieści na letnie wieczory, na czas urlopów, kiedy mamy czas na chwilę refleksji, zadumy nad sobą, nad własnym losem, który jakże bywa przewrotny. Miłej lektury!

Wydawnictwu Replika z całego serca dziękuję za egzemplarz do recenzji.

„Szczyty chciwości” – Edyta Świętek (#MamaDropsaCzyta)

Read More
szczyty chciwości edyta świętek

Edyta Świętek, Szczyty chciwości, Wydawnictwo Replika 2020.
Saga: „Grzechy młodości”
#MamaDropsaCzyta

9 czerwca miała miejsce premiera powieści „Szczyty chciwości”, czwartego już tomu niezwykle wciągającej sagi rodzinnej osadzonej w realiach PRL-u „Grzechy młodości” pióra Edyty Świętek, którą uwielbiam za ten szczególny dar tworzenia. To fascynująca, pełna emocji, miłości i dramatów historia polskiej rodziny Trzeciaków. Akcja tego tomu rozgrywa się w Bydgoszczy w latach 1985–1994, czyli trudnych, burzliwych czasach przemian gospodarczych i ustrojowych, z nadzieją budzącą się w sercach bohaterów na długo wyczekiwaną wolność oraz kapitalizm.

Od pierwszych stron książka wyzwoliła we mnie cały wachlarz emocji i uczuć. Mogłam odbyć sentymentalną podróż w głąb siebie, do lat mojej młodości – 1 czerwca 1985 r. wzięliśmy z Mężem ślub, zamieszkaliśmy w kawalerce w bloku, następnie przenieśliśmy się do dużego dwupokojowego mieszkania, 1987 r. urodził się Syn, 1993 r. pojawiła się na świecie nasza Córka. To były mimo wszystko piękne lata w naszym życiu – kochaliśmy się, docieraliśmy się, uczyliśmy się siebie, dorabialiśmy się, pracowaliśmy. Nie brakło też i trudnych doświadczeń, które nas scementowały i umocniły. Tak więc podczas lektury dwa filmy przesuwały się przed moimi oczyma – jeden z udziałem wyrazistych bohaterów, z wartką akcją, pełną niespodziewanych zwrotów, bogatą fabułą, wachlarzem emocji i uczuć oraz drugi film z moich wspomnień z młodości, w którym też dużo się działo.

Z zapartym tchem śledziłam losy rodziny Trzeciaków, ponieważ z łatwością można przeniknąć do świata przedstawionego, by towarzyszyć bohaterom, razem z nimi uczestniczyć w rożnych wydarzeniach, przeżywać smutki, dramaty, tragedie, celebrować uroczystości rodzinne czy dzielić radość. Co wydarzyło sie ciekawego w ich życiu?

Justyna z dziećmi po śmierci męża i Heleny pozostała w jej mieszkaniu, utrzymując kontakty z domniemanym synem Klausem Engelem. Jej dzieci są dla niej ogromnym wsparciem i powodem do dumy. Dzięki synowi odważyła sie otworzyć małą firmę. „Już nie była bluszczem potrzebującym podpórki”. Czy jej serce po tylu przeżyciach otworzy sie na miłość? Czy da komuś szansę? Bardzo polubiłam tę postać i podziwiam za ogromną siłę, niezłomność, szlachetność, miłość, wierność. Mimo niewiarygodnie ciężkiego bagażu doświadczeń nie poddała się, nie załamała, tylko potrafiła do końca wyjaśnić sprawę tajemniczej śmierci męża. Samotna Agata  z dziećmi też dawała sobie radę, była z nich dumna. Choć czasami brakowało jej wigoru, podziwiała zapał córki, która poszła w jej ślady. Jak dobrze, że Agata z Justyną utrzymywały kontakty. „Bo w moim odczuciu młodość kobiety ustaje z dniem, gdy z horyzontu znika ostatni człowiek, w którego oczach czuła sie piękna” – Agata wciąż nie mogła sie wyleczyć z chorej miłości, ale mogła się wypłakać przy bratowej. Dereniowie zaś zmagali się z ciężką chorobą swojej małej córeczki. Muszę przyznać, że Dereń do tej pory mnie irytował (ze względu na pracę), ale teraz jako kochający i cierpiący, rozpaczający ojciec budzi we mnie żal i współczucie. Tymoteusz natomiast wciąż poszukiwał sposobów na pomnożenie majątku. Dla niego liczyła się tylko posada i pozycja społeczna. Nie wyciągnął żadnej lekcji z życia, a przecież był uwikłany w wiele brudnych spraw, afer. Ponoć kierował sie dobrem dzieci. Jego pycha, chciwość sięgnęły już szczytów. „Tak czy inaczej był mistrzem wypierania negatywnych wspomnień. Nauczył sie manipulowania faktami w taki sposób, by wybielić swe czyny nawet przed samym sobą. Bez tego pewnie już dawno zagryzłyby go wyrzuty sumienia”. A jego dorosłe dzieci? Człowiek dochował się piątki dzieciaków po to, by dwójkę głupio stracić, a w następstwie wylądować z synem trutniem, gamoniowata młodszą córką i jędzowatą starszą”. Mirella bowiem prześcignęła ojca w chciwości i pazerności. W moich oczach to kobieta wyzuta z ludzkich uczuć, emocji, pozbawiona instynktu macierzyńskiego. „Robactwo ludzkie powinno drżeć przed nami ze strachu. Oni mają robić w portki na myśl o wyrzuceniu na bruk” – to jedna z zasad dumnej pani dyrektor. Gdy ojciec wspierał finansowo Derenia, uznała to za szczyt chciwości, że Roman podpierał sie chorobą dziecka. Kolejne „szczyty chciwości” z jej strony wstrząsnęły mną do głębi. Czy ojciec wreszcie zareagował, czy to jej znowu udało się go zaszachować? Mirella w dążeniu po trupach do celu skojarzyła mi się z Balladyną. Chociaż, przynajmniej do tej pory, nie miała jeszcze trupa na swoim koncie…   

„Szczyty chciwości”, podobnie jak pozostałe tomy sagi Edyty Świętek, są głęboko osadzone w kontekście politycznym, kulturowym i historycznym. Widać więc, jak tytaniczną pracę ma za sobą Autorka – podziwiam ją za tak dokładny research! Bohaterów dotykają te same nadzieje i rozczarowania, które towarzyszyły nam u schyłku lat 80. i początku 90. Z jednej strony radość z wolności i wolnego rynku. Z drugiej strony – nieznane dotąd ograniczenia, które niósł za sobą kapitalizm. Inflacja, bezrobocie – 30 lat temu pojęcia te były bliskie, niestety, wielu osobom z mojego pokolenia.

Edyta Świętek sprawia, że podróżuję w czasie. Udaje jej się to nie tylko dzięki niepowtarzalnej kreacji bohaterów – całych pokoleń, ale i dzięki językowi. Akcja powieści toczy się niezwykle wartko, a styl w dialogach i narracja sprzyjają szybkiemu czytaniu. Ponadto język daje niezwykłe pole do popisu dla wyobraźni. Podczas lektury wyostrzyły się wszystkie moje zmysły – widziałam miejsca, w których przebywali bohaterowie, słyszałam te same dźwięki i czułam zapachy. Po prostu – przed oczyma przesuwał się film. Skoro już przy filmie jesteśmy – uważam, że ta saga to świetny materiał na scenariusz filmowy.

Warto dodać, że każdy rozdział jest wyodrębniony tytułem, czasem akcji oraz poprzedzony fragmentem piosenki, która pasuje do danej części nie tylko datą wydania. Słowa utworu nawiązują bezpośrednio do treści danego rozdziału. Czy są pewnego rodzaju przesłaniem i dla bohaterów, i dla czytelników? Myślę, że tak.

Z natury jestem spokojną osobą, ale czytając ostatnie zdania, miałam ochotę nakrzyczeć na Autorkę – proszę wybaczyć, Pani Edyto, ale sama jest Pani sobie winna. Tak się nie robi. Nie zostawia się czytelnika w takim momencie. Po prostu nie. Ja się na to nie godzę. Dużo znaków zapytania… Jest o czym pisać! I będzie pisane, a chyba nawet już jest, bo V część sagi „Grzechy młodości” niebawem!

Na koniec muszę jeszcze wyraźnie znaczyć, że „Grzechy młodości” są dla wszystkich. Nie tylko dla przedstawicieli mojego pokolenia, które lata 80. pamięta dokładnie, chwilami aż za… To doskonała lektura także i dla naszych córek. Mam nadzieję, że Paulina, która urodziła się w 1993 r. z takim samym zachwytem będzie przewracać kolejne kartki. Drogie Panie, zachęcajcie zatem nie tylko siostry, przyjaciółki czy sąsiadki. Podsuwajcie kolejne tomy córkom, a może nawet i wnuczkom. Edyta Świętek zabierze je do całkiem innego świata, gwarantując całą gamę emocji. 

„Grzechy młodości” – saga pełna miłości, nadziei, zazdrości, chciwości, pazerności i… innych grzechów młodości.

„Rzeka kłamstw”
„Echa niewierności”
„Cień zbrodni” – recenzja

Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz do recenzji!

„Cień zbrodni” – Edyta Świętek (saga „Grzechy młodości”)

Read More
cień zbrodni

Edyta Świętek, Cień zbrodni, Wydawnictwo Replika 2020.
Saga: „Grzechy młodości”
#MamaDropsaCzyta

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika otrzymałam trzeci tom fascynującej sagi Edyty Świętek pt. Cień zbrodni („Grzechy młodości”). Po raz trzeci znalazłam się w Bydgoszczy wśród rodziny Trzeciaków, by poznać jej pełne emocji, dramatów losy w trudnych czasach w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych XX wieku – strajki, stan wojenny, kryzys, bieda, kartki, godzina milicyjna, prześladowanie ludzi, przybycie do Bydgoszczy księdza Jerzego Popiełuszki, charyzmatycznego kapłana Solidarności, następnie jego porwanie i bestialska śmierć. Jaki scenariusz przygotowało dla nich życie i jak sobie poradzą?

„Cień zbrodni” – trzeci tom bestsellerowej sagi

Tymoteusz pod wpływem tragicznych zdarzeń zmienił się na lepsze. Targające nim wyrzuty sumienia, skrupuły sprawiły, że zaczął pomagać Justynie i jej dzieciom. Ale to nie okazało się być dobrym lekiem na cierpienie z powodu bezsennych nocy. Jego dorosłe dzieci zupełnie nieprzygotowane do wejścia w dorosłość przysporzyły mu wiele problemów. Nie mógł sobie z nimi poradzić, żona była zupełnie bezradna. Jego zięć chciał powielić „scenariusz na życie” teścia Trzeciaka. Denerwował mnie Tymoteusz w poprzednich tomach, ale gdy sam doświadczył prawdziwej tragedii, to jest mi go po prostu tak po ludzku żal. Czy rzeczywiście nad nim i jego bliskimi zawisła klątwa? Gdzie zaznawał namiastki ukojenia? Kazimierz Trzeciak przeszedł na emeryturę, aby „uniknąć kłopotów”, ponieważ alkohol nie pomagał mu uporać się z rozterkami. „Zmienił zapatrywanie na rzeczywistość”. Zresztą zawsze był człowiekiem wierzącym, mimo że oficjalnie jako milicjant nie mógł praktykować. Jego zięć Albert, aktywny opozycjonista, córka Manuela i mały Juliusz z pewnością się do tego przyczynili. Poglądy Alberta udzieliły się żonie i rodzinie.  Wojciech Kost podjął decyzję o opuszczeniu żony, wyprowadził się i wniósł pozew o rozwód. Dla dzieci była to trudna i bolesna decyzja, szczególnie żal mi syna Piotrka. Czy uda się jeszcze uratować to małżeństwo? Jak Agata sobie poradzi z dziećmi? Czy ułoży sobie życie osobiste? Justyna nadal czekała na zaginionego męża, nie wierzyła w jego śmierć. Tęskniła, kochała, absolutnie nie potępiała jego działalności. To dla niej powód do dumy. Jak dobrze, że wciąż obok niej były dzieci Jola i Michał, ciocia Helena, i wielu przyjaznych ludzi, którzy pomagali jej w tragicznych chwilach. „Tak, jakby wokół niej pojawiło się nagle mnóstwo aniołów”. I narodziła się nadzieja na odbudowanie relacji z matką. Helena też nie straciła nadziei, otrzymała paczkę z Niemiec od tajemniczego nadawcy i list. Rodzinie się polepszył byt, jakkolwiek wciąż żyło się im ciężko. Kim okaże się tajemniczy adresat? Myślę, że następne części sagi nam to wyjaśnią.

Obok wielopokoleniowej rodziny Trzeciaków ważną bohaterką powieści jest także Bydgoszcz. Z książką w ręku można spacerować, podziwiać jej piękno, szukać śladów przeszłości. „To gdzieś tu muszą czaić się zazdrość, rozpacz, radość, miłość, lęk, nadzieja”. Wszak wśród bohaterów i wydarzeń fikcyjnych pojawiają się postacie i wydarzenia historyczne.

Podobnie  jak w poprzednich tomach Edyta Świętek, mistrzyni sagi rodzinnej zaskoczyła mnie zakończeniem. Absolutnie się tego nie spodziewałam. To za sprawą tytułu akcja toczy się wartko, obfituje w szereg wydarzeń dramatycznych i zaskakujących zwrotów akcji. Galeria postaci się powiększyła, bowiem nowe pokolenie wkroczyło w dorosłość i dostarczyło nie lada emocji, niekiedy skrajnych. Bohaterowie są świetnie wykreowani, autentyczni. Budzą w nas całą feerię emocji – cień zbrodni, klątwa rzucona na mordercę i jego rodzinę, grzechy młodości, echa niewierności, proces sumieniowy, dylematy moralne, niewłaściwe decyzje życiowe, bieda, bogactwo czy też trudny czas stanu wojennego. Z niecierpliwością Czytelnik będzie czekał na czwarty tom. Ja już się nie mogę doczekać. Ten tom również pochłonęłam.

Wspomnień czar…

W 1981 roku skończyłam studia i rozpoczęłam pracę jako polonistka w szkole podstawowej, otrzymałam też klucze do nowej, wymarzonej kawalerki w bloku. Rozpoczęłam swoje dorosłe życie. Dzięki temu tomowi odbyłam podróż w głąb siebie, przypomniałam sobie tamte wydarzenia, stan wojenny, kiedy to musiałam uzyskać specjalną przepustkę, aby odwiedzić mamę. Trudne to były czasy także i dla mnie. Cała paleta emocji tej podróży towarzyszyła. To bardzo realistyczna i wartościowa powieść, którą z całego serca polecam. Każdy rozdział powieści rozpoczyna się fragmentem piosenki popularnej w tamtych czasach, większość z nich to kompozycje nieżyjącego dziś Romualda Lipki. Kompozytor związany był z Lublinem, uwielbiamy od lat jego piosenki w wykonaniu Budki Suflera i innych piosenkarzy.

Zachęcam z całego serca do sięgnięcia po kolejny tom sagi Edyty Świętek „Grzechy młodości” i do podróży w lata 80. dwudziestego wieku.

Wydawnictwu Replika bardzo dziękuję za egzemplarz recenzencki.

„Wszystkie kształty uczuć” – Edyta Świętek

Read More
wszystkie kształty uczuć

Jedne książki po prostu czytam. Inne wręcz pochłaniam. Powieść Wszystkie kształty uczuć zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Z zapartym tchem śledziłam losy Klaudii, Mariusza i Dawida, nie mogąc się doczekać zakończenia. Finał tej historii bardzo, bardzo mnie zaskoczył. Edyta Świętek przygotowała dla swoich czytelników prawdziwą bombę!

Klaudia, świeżo upieczona nauczycielka, rozpoczyna pierwszą pracę w podkrakowskiej wsi. Ma uczyć języka polskiego w podstawówce. Dzięki uprzejmości pani dyrektor zajmuje służbowe mieszkanie. Wolny czas spędza na czytaniu książek i spacerach po urokliwej okolicy. Nieufna, wycofana, boi się ludzi. Pod przyjaznym uśmiechem skrywa ból i strach. Jej postawa ma związek z wydarzeniami z przeszłości. Z chwilą śmierci matki musiała pożegnać się z beztroskim dzieciństwem. Nowa żona ojca, niczym typowa macocha z baśni i bajek, skutecznie zatruwa życie Klaudii i jej rodzeństwu. Doznana przemoc fizyczna i przede wszystkim psychiczna nie pozwala im zapomnieć, uwierzyć i… pokochać.

Dawid ma trzydzieści parę lat. To artysta – z drewna tworzy prawdziwe cuda.. Przyciąga kobiety swoim talentem, tajemniczością i dobrym sercem. Mimo to jest nieśmiały, ma niskie poczucie własnej wartości. Od lat jego kompleksem są blizny na twarzy – pozostałość po ospie. Wszystko się zmienia, gdy przypadkowo poznaje Klaudię – zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Choć wszystko wskazuje na to, że jego uczucie jest odwzajemnione, między bohaterami staje Mariusz, przyjaciel Dawida. W życiu postaci główną rolę zaczynają odgrywać zemsta, zazdrość i zraniona męska duma.

Przedstawiając bohaterów książki, nie sposób nie wspomnień o pani Kasi – mamie Dawida. Starszej pani daleko do stereotypowej mieszkanki wsi, dla której jedyną rozrywką są plotki i narzekanie na ciężki los. Kobieta z powodzeniem wychowała trzech synów i mimo podeszłego wieku prowadzi dom i pielęgnuje ogródek. Przede wszystkim jednak jest ogromnym wsparciem i dla najmłodszego dziecka, i dla jego przyjaciółki, Klaudii. Bezinteresownie daje dziewczynie to, czego nie otrzymała w dzieciństwie – miłość i poczucie bezpieczeństwa. Jest jej ziemskim Aniołem Stróżem. Mimo wszystko. 

Na pierwszy plan powieści oczywiście wysuwa się trójkąt, wątek damsko-męski. Warto podkreślić, że Edyta Świętek realnie przedstawiła także problem przemocy psychicznej i fizycznej w rodzinach. Pokazuje, jak bolesne doświadczenia dziecka wpływają na jego późniejsze życie.

Wszystkie kształty uczuć to świetna powieść obyczajowa, która trzyma w napięciu niczym dobry kryminał. Ta historia pełna skrajnych emocji bawi, wzrusza, ale i wzbudza strach w czytelniku.  To historia o wszystkich kształtach uczuć – miłości i przyjaźni, ale i zazdrości, i zemście. Z niebanalnymi bohaterami wykreowanymi przez Edytę Świętek na pewno nie będziecie się nudzić! Napięcie towarzyszy do ostatniej strony, do ostatniego zdania. Gorąco polecam tę książkę!