„Opowieść błękitnego jeziora” – Dorota Gąsiorowska

Read More
dorota gąsiorowska opowieść błękitnego jeziora recenzja

Dorota Gąsiorowska, Opowieść błękitnego jeziora, Wydawnictwo Znak 2023.

Pierwsza powieść przeczytana w 2024 roku. Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Znak

Ależ to smaczna powieść! Rozpływała się w ustach, a właściwie kolejne strony w palcach. Bo jak inaczej określić ucztę – lekturę historii, która ściśle jest związana z manufakturą czekolady i kawiarnią, w której podaje się aromatyczny napój?

Sonia przyjeżdża do Bukowej Góry z konkretnym zadaniem. Ma napisać artykuł o Złotym Sercu i jego właścicielach, którzy są mistrzami czekoladowy. Niczym wirtuozi komponują połączenia smaków, które zachwycają kolejne pokolenia. Praca nad tekstem szybko przestaje być tylko pracą. Złote Serce roztapia serce ambitnej dziennikarki. Podróżując w przeszłość z właścicielami lokalu, podróżuje w głąb własnego serca, które skrywa niejeden sekret.

Akcja powieści rozgrywa się dwutorowo. Mamy bohaterów współczesnych – Sonię i właścicieli manufaktury oraz ich bliskich, a także postaci z przeszłości, które tworzyły Złote Serce przed laty. Słowiańskie legendy, dawne obrzędy, tradycje i zwyczaje lokalnej społeczności stają oko w oko z prawdziwą miłością. W gawędziarskim stylu Rozalia i Gabriel przybliżają Soni losy swoich przodków, by pokazać, jaką drogą trzeba przebyć do produkcji czekoladowych serc i otwarcia serca na drugiego człowieka. Dziewczyna nie wie, że los przygotował dla niej prawdziwą próbę – z otwartości właśnie, z wybaczenia i z zaufania.

Lektura „Opowieści błękitnego jeziora” to była prawdziwa uczta. Żałuję ogromnie, że nie mogłam wraz z bohaterami kosztować słodkości serwowanych w kawiarni. Mogłam jedynie wyobrażać sobie ich smak i cieszyć się domowymi pralinami.

Dorota Gąsiorowska zabiera czytelnika z wizytą nie tylko do manufaktury czekolady. Wędrujemy do domu Maurycego, zatrzymując się przy świętej figurce, poznajemy Bydgoszcz, odwiedzamy Kraków. Podróżujemy wraz z Sonią, która szuka swojego miejsca w świecie i w życiu. Przygotowujemy się także do świąt Bożego Narodzenia. Przygotowuje się świat, okrywając białym puchem i przygotowują serca spragnione miłości.

Narracja pierwszoosobowa prowadzona jest niespiesznie i z troską o język. Autorka przedstawia świat z perspektywy Soni, ucząc czułości jej uparte serce. Czy to serce zabije mocniej? Przekonajcie się sami.

To lektura idealna nie tylko na świąteczne wieczory. Przecież przez cały rok lubimy podjadać słodycze i marzyć i miłości, prawda?

„Opowieść błękitnego serca” – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośniczki powieści świątecznych
  • Romantyczne dusze
  • Wielbiciele słodyczy
  • Czytelnicy lubiący powieści, w których akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych

Zajrzyj do środka książki i posmakuj fragmentu historii, która zmienia serca

„Dwór rusałek” – Dorota Gąsiorowska (recenzja przedpremierowa)

Read More
dwór rusałek

Dorota Gąsiorowska, Dwór rusałek, Wydawnictwo Znak 2021.
Seria „Dni mocy”

Premiera 14 kwietnia

Napisać, że jest piękna, to za mało. Napisać, że z każdą stroną zachwyt czytelnika rośnie – brzmi jak banał. Wyznać Wam, że „Dwór rusałek” oficjalnie został moją ulubioną powieścią Doroty Gąsiorowskiej – to obowiązek. Druga część serii „Dni mocy” bezapelacyjnie podbiła moje serce.

Skąd ten zachwyt? Myślę, że jesteśmy z Olgą – główną bohaterką powieści, bardzo do siebie podobne, od pierwszych stron poczułam z nią niesamowitą więź. Ciche, może trochę nieśmiałe w relacjach damsko-męskich, zakochane w książkach, ceniące swój własny świat… Ja się nie zmieniam, ale Olga tak. Życie pisze różne scenariusze – ją wysłał w podróż. Utrata pracy i zawód miłosny pchają ją w ramiona… Podlasia. W starym dworze znajduje schronienie, przyjaźń, nowe zatrudnienie i zagadkę do rozwiązania. Pamiętniki, listy, tajemnicze zniknięcia, wypadki, a wszystko to ściśle wiąże się z jeziorem i rusałczym tygodniem… Choć początkowo Olga jest sceptyczna, szybko przekonuje się, że są dni, które mają szczególną moc, a słowiańskie wierzenia to nie bajki ze szczęśliwymi zakończeniami…

W twórczości Doroty Gąsiorowskiej często pojawia się wątek książek (mam tu na myśli chociażby powieść „Antykwariat spełnionych marzeń”) oraz podróży. W „Dworze rusałek” autorka zabiera nas do wileńskiej księgarenki. Ku swojej rozpaczy, Olga musi ją zamknąć. Przypadkowe spotkanie sprawia, że porzuca ukochane Wilno na rzecz podlaskiego dworu. Dzięki Pisarce i jej talentowi, bez trudu możemy poznać to miejsce, jego okolice i przede wszystkim mieszkańców. Przenosząc się wraz z Olgą na Jesionkę, przenosimy się w inny wymiar. W świat, gdzie nie zasięg, nie media społecznościowe są ważne, lecz drugi człowiek i natura. Oczyma wyobraźni zakradamy się na stary strych, gdzie w towarzystwie mieszkanek posiadłości porządkujemy dokumenty. Zwiedzamy okoliczny park, spacerujemy, błądzimy po lesie. Zachwycamy się widokiem jeziora, pływamy łodzią… Naprawdę wystarczy zamknąć oczy, by wyruszyć w literacką, słowiańską podróż. Razem z Olgą rozkoszowałam się kontaktem z przyrodą. Słyszałam szum drzew, dotykałam roślin, moczyłam dłonie w wodzie, czułam zapach starego papieru… Dorota Gąsiorowska  ma ogromny szacunek do języka. Bogate słownictwo i wspomniane już plastyczne opisy bez wątpienia wyróżniają ją wśród polskich pisarek. 

Motyw podróży to nie tylko relokacja z Litwy do Polski. To także podróż w czasie – zgodnie ze słowiańskim, a chwilami i celtyckim, kalendarzem. Zagadkowa historia dwóch sióstr, wypadek Loreny – wszystko to prowadzi Olgę do jeziora. Jeziora, nad którym mieszka nie tylko Michalina. Jej wrażliwość, romantyczna dusza i ciekawość sprawiają, że tylko ona może rozwikłać tajemnicę. Tylko to może uchronić kolejną kobietę przed tragedią…

Nie tylko słowiańskie wierzenia, nie tylko bliskie i dalekie podróże – „Dwór rusałek” to przede wszystkim piękna powieść o miłości, o różnych jej odcieniach. W książce znajdziemy wątek miłości damsko-męskiej, która potrafi ranić, ale i ukoić; miłości i porozumienia, które rodzą się między Olgą a jej niepełnosprawną podopieczną;  miłości matki do córki oraz matki do syna – lepiej lub gorzej rozumianych; miłości siostrzanej, która próbuje nadrobić stracone lata… Powieść pisana z miłością – z miłości się składa. Wiele emocji i wzruszeń gwarantowanych!

By sięgnąć po „Dwór rusałek”, nie trzeba znać pierwszej części cyklu. Mimo to warto przed lekturą tego tomu poznać „Pamiętnik szeptuchy”. Choć różnią się główne bohaterki, większość postaci i lokalizacji się powtarza. Znajomość pierwszego tomu jest też ważna dla lepszego zrozumienia relacji Olgi z matką i siostrą.

Druga siostra, druga część cyklu, drugie słowiańskie śledztwo. Kolejna książka i kolejna dawka miłości – do przyrody, do świata, do czytelników. To się czuje, Dorotko. I za to Ci dziękuję. Dziękuję Ci także za wątek niepełnosprawności intelektualnej – świat takich osób jak Lorena jest nieco inny niż nasz, ale równie piękny. Warto o tym pisać!

A czytającym mojego bloga, powieść „Dwór rusałek” gorąco polecam. Ta historia Was wyciszy, ukoi, da nadzieję i wywoła uśmiech. Jestem pewna, że będziecie chcieli więcej!