Karina Kozikowska-Ulmanen, Serce z plaży Afrodyty, Wydawnictwa Videograf 2022.
#MamaDropsaCzyta
Ponad miesiąc temu miała miejsce premiera niezwykle udanego debiutu literackiego „Serce z plaży Afrodyty” Kariny Kozikowskiej-Ulmanen. Już pierwsze strony książki mnie zachwyciły i trudno mi było uwierzyć, że to istotnie jest debiut z uwagi na jej fenomenalność. Autorka zaprosiła czytelników do niezwykłej podróży na Cypr – ciepło, słońce muskające twarz, piękne widoki, ciekawe atrakcje, malownicze zabytki, starożytne legendy, przepowiednie z nimi związane, wycieczki statkiem do Egiptu, Ziemi Świętej, wieczory cypryjskie, mnóstwo egzotycznego jedzenia, wino, muzyka, poznanie nowych ludzi, świetny nastrój. Czegóż chcieć więcej od idealnej lektury na wakacje?
Kamila, bohaterka powieści, dziewczyna rozczarowana mężczyznami, postanowiła całkowicie odmienić swoje życie. Wzięła udział w kursie pilotów-rezydentów na Djerbie w Tunezji. Jeśli tylko dobrze wykorzysta swoją szansę, to jej życie może się diametralnie odmienić i stać się wielką, fajną przygodą. Od razu udało mi się wejść z Kamilą na pokład samolotu, by jej towarzyszyć i razem z nią przeżywać. Ahoj przygodo!
Wyobraźcie sobie, że siedzicie na statku pirackim, by popłynąć na najpiękniejszą plażę, a właściwie na cypel tworzący przepiękną lagunę nazywaną Wyspą Flamingów (rezerwat dla ptaków zimą).
Kolor wody był zachwycający. Mieniła się wszystkimi odcieniami błękitu i turkusu, skrzyła promieniami odbijającego się niej słońca tak, ze musiałam mrużyć oczy. – Patrzcie, delfiny! – Z zamyślenia wyrwał mnie okrzyk Bożeny.(…)w odległości kilkunastu metrów od łodzi płynęło kilkanaście delfinów wyskakujących co chwilę nad wodę. Były przepiękne i najwyraźniej przyzwyczajone do popisywania się przed turystami.(…) Jeden z nich (animatorów) przyniósł spod pokładu wiadro małych rybek, które rzucaliśmy delfinom, a one łapały je w locie i zjadały w błyskawicznym tempie.(…) W oddali majaczyła długa jasna plaża, na której stały wiaty ze słomianymi dachami.
Po tunezyjskiej przygodzie Kami podpisała kontrakt z biurem podróży na pracę marzeń na Cyprze – początek czegoś nowego a może nawet przygody życia. Życie na wyspie Afrodyty reguluje tryb siga-siga, co oznacza „powoli, powoli”, czyli bez nerwów, pośpiechu, z uśmiechem na twarzy i w swoim własnym, powolnym rytmie. A klimat temu sprzyjał.
Podczas wakacji na Cyprze należy udać się na kamienistą plażę Afrodyty, by znaleźć wśród kamieni taki w kształcie serca. Czy Kamila go znalazła? Czy Afrodyta pomogła Kamili znaleźć miłość? O tym przekonacie się sami podczas lektury.
Towarzyszyłam Kamili w pracy, uczestniczyłam w organizowanych wycieczkach, rejsach, o czym wspomniałam na początku. Bohaterka świetnie sobie radziła we wszystkim. Podziwiałam ją za organizację, kreatywność, relacje z turystami – ona kochała ludzi i lubiła być wśród nich, wykazując ogromne pokłady cierpliwości. Przekonałam się, że praca rezydenta-pilota to nie są wakacje, ale czasem i liczne wyzwania, którym trzeba stawić czoła. Są chwile, w których tęskni się za choćby małą stabilizacją. Tej powieści nie da się czytać, gdy doskwiera głód, bo posiłki są tu celebrowane i tak sugestywnie opisane, że jest się potwornie głodnym. Dobrze jest mieć pod ręką chociaż sałatkę grecką w wersji lekkiej J
Poza sałatą na talerzu znajdował się pokrojony w gruba kostkę ogórek, aromatyczne pomidory w półplastrach, zielona papryka, czarne oliwki, czerwona cebula i duży plaster fety. Polałam warzywa oliwą z oliwek i czerwonym octem winnym. Rozkruszyłam widelcem fetę, zaczęłam jeść i niemal umarłam z rozkoszy. Aromat warzyw, które dojrzewały w cypryjskim słońcu, rozwalił system.
Aż tu nagle, pewnego dnia Kamila, mimo rozczarowań mężczyznami i dystansu emocjonalnego, zobaczyła Piotra i dała sobie „możliwość wypuszczenia z ukrycia emocji, które od dłuższego czasu tłumiła”. Bohaterka miała obok siebie Miśkę, przyjazną duszę i mimo jej przestróg pozwoliła, by dopadła ją miłość i kolejne rozterki a nawet zawirowania. Jest takie powiedzenie, że gdy budzi się miłość, zasypia rozum. Też tego doświadczyłam. A jak się potoczyły losy Kamili i Piotra? Historię skomplikowanej miłości bohaterów poznacie sami, czytając powieść J
Jak już wspomniałam wcześniej, książka jest niezwykle udanym debiutem literackim. Świetnie skrojona Fabuła, wartko tocząca się akcja, pełna nagłych zwrotów i zawirowań, wspaniała kreacja bohaterów – mają zarówno zalety, jak i wady, są autentyczni. Autorka świetne włada językiem jako narzędziem pisarskim – lekki styl, plastyczny i pełen różnych emocji i uczuć język, dzięki któremu możemy chłonąć powieść wszystkimi zmysłami. Podczas lektury czułam się tak, jakbym była turystką i z otwartą buzią chłonęłam to wszystko, o czym tak pięknie, ciekawie i porywająco opowiadała Kamila w roli przewodniczki.
Kamila zawojowała moim sercem. Tak bardzo pragnę, by bohaterka odnalazła swoje szczęście i prawdziwą miłość. Czy znaleziony kamyk z plaży Afrodyty jej w tym pomoże? I chociaż zakończenie wbiło mnie w fotel, to jednak mam nadzieję, że Autorka napisze kolejną część, więc potraktuję je jako otwarte.
Polecam Wam tę fenomenalną powieść o miłości i sile przyjaźni na wakacyjny czas! Ja czuję się tak, jakbym wróciła z podróży na Cypr, do Izraela i Egiptu z głową i sercem pełnymi niezapomnianych wrażeń.
Zapraszam Was po lekturze na profil Autorki na FB, gdzie nie tak dawno razem z książką spędziła urlop na Cyprze, spacerując śladami Kamili i jej przyjaciół z biura podróży.
Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwami Videograf.