„Świąteczna narzeczona” – Paulina Kozłowska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
swiateczna narzeczona 3d

Paulina Kozłowska, Świąteczna narzeczona, Wydawnictwo Replika 2022.
#MamaDropsaCzyta

Paulina Kozłowska podarowała czytelnikom przed świętami Bożego Narodzenia świetną powieść „Świąteczna narzeczona”. W jednym z wywiadów Autorka wyznała, że początkowo nie miała jej w swoich planach. Natomiast pojawił się pomysł na lekką, wakacyjną historię Matyldy i Huberta w scenerii morskiej. Na prośbę Wydawnictwa Replika o napisanie książki świątecznej przebrała bohaterów w zimowe ciuchy, zmieniła letnią scenerię na zimową i tak powstała  zabawna, pełna humoru i zwrotów akcji „Świąteczna narzeczona”.  Ryzyko się opłaciło. O swoimnietuzinkowym pomyśle tak pisze autorka:

Moje pomysły na książki nigdy nie znajdują się nagle i niespodziewanie. Nie inspiruję się również zasłyszanymi historiami, nie miewam proroczych snów czy wizji, idąc chodnikiem. Wygląda to mało fascynująco, ale po prostu siadam na fotelu i myślę: Hmmm… dobra, będzie sobie dziewczyna… Matylda, bo podoba mi się to imię. Spotka faceta o nazwisku Jankes, bo to nazwisko fajnie brzmi. Suknia ślubna to kobiecy gadżet, więc świetnie nadaje się jako główny punkt książki. Ale jak oni na siebie wpadną? Przypomina to trochę meblowanie salonu: stolik na środku, komoda pod ścianą, fotel przy grzejniku i…. Mamy to!

Zapraszam na garść refleksji po lekturze.

Hubert Jankes to właściciel wydawnictwa, wielki miłośnik książek. Ich lektura, czytanie maszynopisów pochłaniało mu cały wolny czas i to do tego stopnia, że wciąż był kawalerem. Młodszy brat, zawsze z głową na karku, Radek przyniósł mu rewelacyjną wiadomość, że sławna i utalentowana pisarka Idalia Monaster zerwała umowę ze swoim wydawcą tuż przed premierą ostatniej części poczytnej książki. Ta informacja znaczyła dla niego tyle, co otworzenie okienka transferowego dla najlepszego napastnika piłkarskiego w kraju i umożliwienie jego zakupu za bezcen. Hubert miał w swojej biblioteczce każdą z jej powieści i pochłaniał je z zapartym tchem.

Idalia miała wręcz obsesję na punkcie swojej prywatności oraz moralności i dobrego prowadzenia się. Dołączała do umowy z wydawcą stosowną klauzulę na ten temat.  Dla Huberta to był impuls do tego, żeby postarać się o spotkanie z Idalią i podpisanie umowy wydawniczej. Ale nie miał zamiaru szukać żony ani narzeczonej, co zwiększyłoby jego szansę w wyścigu po atencję Idalii i zdobycie praw do wydania ostatniej książki cieszącego się powodzeniem cyklu. Czy uda mu się przekonać ekscentryczną autorkę?

Matylda Jabłczyńska, właścicielka salonu sukien ślubnych, która uwielbiała spełniać marzenia przyszłych panien młodych na ten najważniejszy dzień w życiu, została postawiona przez jedną z nich w niekomfortowej sytuacji. Klientka odmówiła zapłaty za zamówioną suknię. Posunęła się o krok dalej i obarczyła winą za niezapłaconą fakturę Bogu ducha winnego mężczyznę. Postanowiła się podzielić swoimi zgryzotami z najważniejszymi kobietami w jej życiu – babcią, mamą i siostrą. […] jej dusza przypominała plażę zmaltretowaną przez sztorm i nieustępliwe fale. Czy zmartwiona Matylda odzyska pieniądze?

Los często szykuje dla nas często szereg zaskakujących niespodzianek. W tej samej chwili, w której Hubert spotkał się z Idalią, ”topową pisarką literatury historycznej i szeroko pojętej literatury kobiecej”, by ją namówić do współpracy, do jego gabinetu wpadła z impetem właśnie Matylda z niechcianą suknią ślubną w rękach. Pisarka wzięła ją za narzeczoną Huberta, czym zapunktował u niej już na wstępie. Uwielbiała bowiem rudowłose piękności w roli bohaterek swoich romansów historycznych. Czy Matylda zgodzi się udawać narzeczoną wydawcy? Czy spotkania z Idalią zakończą się podpisaniem kontraktu? Już nic nie zdradzę, nie pisnę ani słówka na temat fabuły. To nieporozumienie a właściwie przedstawienie to dopiero początek, a zapowiada się niezła zabawa, której finałem też będziecie zaskoczeni. Los nieźle sobie zakpi z kogoś…

– Zróbcie użytek z pięknej, zimowej aury. – powróciła do rzeczywistości, patrząc na nich z rozczuleniem. – idźcie na spacer, na dobry obiad i porozmawiajcie o tym, co leży wam na sercu. O miłości trzeba rozmawiać.

Bardzo miło spędziłam czas z najnowszą książką autorki, której jestem fanką od pierwszej książki. Powieść jest świetnym sposobem na dobry relaks. Z jednej strony bawi, bo jest przepełniona humorem zaprawionym nutą ironii, sarkazmu, niekiedy komicznych, niezręcznych sytuacji, nieprzewidywalnych zwrotów akcji, istna emocjonalna huśtawka, a z drugiej strony czytelnik powinien wyciągnąć z niej lekcję życia, zastanowić się, co tak naprawdę się liczy w życiu. Nie zapominajmy , jak ważna jest w życiu szczerość, oddanie i lojalność.

Paulina Kozłowska świetnie wykreowała bohaterów i utkała z emocji i uczuć nastrojową opowieść o różnych twarzach miłości, o braterskich i siostrzanych relacjach, o więziach rodzinnych, o marzeniach. Osadzając akcję w scenerii świątecznej, uświadomiła niejako czytelnikom, jak ważny jest ten cudowny czas dla nas. Nie prowadźmy walk rodzinnych przy choince. Cieszmy się obecnością bliskich, kochanych osób. Nie poddawajmy się i nie traćmy wiary i nadziei, że czeka na nas lepsze jutro. Gdzieś za rogiem czeka na nas prawdziwe szczęście. Nie przegapmy tego.

Święta to cudowny moment, aby nie myśleć o przeszłości, ale otworzyć swoje serce i postarać się zaufać drugiemu człowiekowi.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Replika.

„Spotkanie na Kaczym Wzgórzu” – Paulina Kozłowska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
spotkanie na kaczym wzgorzu okładka 3d recenzja

Paulina Kozłowska, Spotkanie na Kaczym Wzgórzu, Wydawnictwo Replika, 2022.
#MamaDropsaCzyta

Zapraszam Was do lektury recenzji świetnej powieści obyczajowej Pauliny Kozłowskiej „Spotkanie na Kaczym Wzgórzu”. Jest to kolejna część serii „Pensjonatu na Kaczym Wzgórzu”, która zdobyła wiele serc czytelniczych.

Pamiętaj, po każdej burzy wychodzi słońce.

Tym, którzy nie czytali pierwszej części pragnę przypomnieć, że Łucja, kobieta po przejściach, założyła w pięknych okolicznościach przyrody – na Kaczym Wgórzu w Kobylnicy niedaleko Słupska pensjonat dla kobiet po traumatycznych przeżyciach w małżeństwie, którym trzeba pomóc, aby doszły do siebie po rozwodzie czy porzuceniu przez partnera. Tuż obok Robert wybudował Samotnię, „oazę męskiej rozpusty” a raczej „oazę  refleksji i wyciszenia” dla meżczyzn. O Łucji i Robercie oraz pensjonacie jest poświęcona pierwsza część. Natomiast w drugiej części pojawiła się bystra choleryczka Leonia Kwiatek, od siedmiu lat dziennikarka z poczytnego brukowca „Bajanie Ducha” (od nazwiska redaktora naczelnego), aby napisać artykuł o intrygującym pensjonacie.  To z jednej strony najlepsza, o niezwykle silnej osobowości dziennikarka w redakcji, a z drugiej dawała się we znaki współpracownikom jako bezczelna, arogancka, zadziorna, mało sympatyczna kobieta, nadużywająca wulgaryzmów. W redakcji nikt nie lubił introwertycznej „Królowej Lodu”. Ale jej nie zależało w ogóle na opinii otoczenia. Leonia była niezadowolona z tego zadania dziennikarskiego, ponieważ największą przyjemność sprawiało jej dotychczas „demaskowanie ludzi, którzy się kreowali na ideały”. Jej misją było pokazać, jacy są naprawdę. A z drugiej strony skusiła ją propozycja awansu na stanowisko zastępcy naczelnego. To stanowisko i tak się jej należało. Lonka wcielila się w rolę porzuconej kobiety i wraz z kotem Wandą (!) wyruszyła na Kacze Wzgórze. To, co zastała w pensjonacie, absolutnie nie pasowało do jej wyobrażeń o tym miejscu.

Czym Kacze Wzgórze zaskoczyło panią redaktor podczas wykonywania zlecenia?  Jak się odnalazł w pensjonacie zwariowany kot Wanda? Kto śmiał pokrzyżować plany pani redaktor? Czy bohaterka odnalazła spokój ducha, którego przecież tak bardzo potrzebowała?

Nie mogłam się doczekać kolejnego tomu powieści. Byłam niezwykle ciekawa, co słychać u Łucji, kobiety z głęboką potrzebą pomagania innym, i Roberta oraz kto tym razem znalazł doskonałe schronienie w pensjonacie. Historie nowo poznanych i mocno poturbowanych przez życie kobiet wywoływały cały wachlarz emocji i uczuć. Pod ich wpływem tąpnęło coś, zaczęło topnieć i w sercu Królowej Lodu. Mało tego, zaczął ja trawić pożar. Kto rozniecił ogień w sercu zimnej Lonki i do czego to ją doprowadziło? Przekonajcie się o tym, sięgając po książkę. Wywoła i w Was wiele refleksji i skłoni do przemyśleń.

Paulina Kozłowska podarowała czytelnikom kolejną książkę, którą się lekko czyta, bo jest napisana z pazurem, obrazowym, barwnym, emocjonalnym językiem, iskrzącym się humorem zaprawionym niekiedy  ironią, sarkazmem, kolokwializmami, słownictwem dosadnym co dodało autentyczności i odzwierciedliło naturę bohaterów. Walorem są świetnie wykreowani bohaterowie, tacy prawdziwi, z krwi i kości i ich ciekawe historie. Akcja powieści toczy się wartko, jej nagle zwroty, intrygi zaskakują, intrygują tak, ze trudno odłożyć książkę na potem.  Pensjonat, jego lokalizacja, atmosfera sprzyja temu, że przechodzą oni przemianę, by odnaleźć się na nowym etapie ich życia. Postać Lonki wywołała we mnie sporo sprzecznych emocji od irytacji aż po łzy. A to, jak autorka poprowadziła wątek dotyczący realizacji dość prostego zadania dziennikarskiego po prostu to było mistrzostwo świata, szok, zaskoczenie – stworzenie tajemniczej kobiety o czekoladowych włosach, rozwianie marzeń Kacpra, podjęcie zaskakującej decyzji życiowej przez Lonkę…

Z całego serca polecam Wam tę energetyczną opowieść, którą napisało samo życie.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Replika.

„Pensjonat na Kaczym Wzgórzu” – Paulina Kozłowska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
pensjonat na kaczym wzgórzu

Paulina Kozłowska, Pensjonat na Kaczym Wzgórzu, Wydawnictwo Replika 2021.
#MamaDropsaCzyta

Bardzo lubię odkrywać nowych autorów, czytać ich debiutanckie powieści, obserwować i śledzić ich rozwój literacki. A Wydawnictwo Replika ostatnio umożliwiło utalentowanym autorom zaistnienie na rynku wydawniczym. Jest przyjazne debiutantom. Dlatego też skorzystałam z propozycji Wydawnictwa, by zrecenzować pierwszą powieść Pauliny Kozłowskiej „Pensjonat na Kaczym Wzgórzu”, której premiera miała miejsce 23 lutego. Mój wzrok przykuła piękna, klimatyczna okładka, oczywiście opis wydawcy oraz rekomendacje Patronek. Zapraszam zatem do lektury mojej opinii o książce.

Pensjonat na Kaczym Wzgórzu znajduje się w urokliwej Kobylnicy na Pomorzu, w której mieszka Autorka. Skąd taka nazwa? Wypasano tam dawniej kaczki. Jest to miejsce, do którego przyjeżdżają kobiety, by leczyć swe złamane serca, poturbowane przez miłość, poczucie straty, odpocząć od smutków i rozterek zafundowanych im przez facetów. Prowadzi go od pięciu lat trzydziestoletnia Łucja Stus a właściwie jeszcze Zakrzewska, dziewczyna z dobrego domu, z rodziny lekarskiej,  która rzuciła wszystko i przyjechała z misją zbawiania kobiecego świata do odziedziczonego w testamencie domu po babci, a której nie miała okazji poznać za życia. Dlaczego uciekła? Nie chciała, aby rodzice realizowali krok po kroku zaplanowaną przez nich jej drogę życiową. Spełniała się w roli terapeutki w tej cudnej ostoi dla kobiet takich jak i ona. Pensjonat cieszył się wśród nich powodzeniem. Mimo specjalnego regulaminu żyło się tu im po przyjacielsku. Obok Kaczego Wzgórza znajdowała sie działka, na której szybko wyrosła Samotnia – oaza męskiej rozpusty, miejsce, gdzie mężczyźni, korzystając z różnego rodzaju rozrywek, mogliby odreagować stresy dnia codziennego. Jej właścicielem jest Robert, syn i następca wielkiego szefa Jana Sępa, człowieka o bardzo trudnym charakterze, gburze bez serca, perfekcjonisty, który wątpił w to, że syn będzie jego godnym następcą w firmie. Miedzy Łucją a Robertem dochodzi do wojny, narasta między  niechęć, wzajemna antypatia. Kobiety chcą doprowadzić do tego, żeby Sęp wraz z ekipą się stąd wynieśli z uwagi na  sprzeczność interesów. Jesteście ciekawi, jaki przebieg będzie miała ta wojna i do czego doprowadzi walczące strony? Tego się dowiecie, biorąc powieść do ręki.

Tę niezwykle emocjonującą powieść czyta się bardzo szybko, wręcz pochłania dzięki frapującej fabule. Akcja wciąga już od pierwszego rozdziału, napięcie rośnie dzięki nagłym zwrotom akcji, perypetiom bohaterów. Skoro wojna dwóch światów, więc obie strony się wzajemnie obserwują, śledzą, podglądają, próbują negocjować,  walczą a to wszystko jest okraszone humorem, ironią, sarkazmem. Aż kipi emocjami i skrzy się humorem. Powieść jest napisana lekkim stylem, niezwykle plastycznym językiem, poprawnie, nawet użyte wulgaryzmy czy kolokwializmy nie rażą ucha czytelnika, tylko dodają smaczku, pikanterii tej wojnie. Bohaterowie są znakomicie wykreowani. Na uwagę zasługuje ich ciekawy rys psychologiczny. Bohaterem jest tu także natura – opisy przyrody są przepiękne. Tu naprawdę można wyleczyć duszę z wielu zranień, traum, by móc żyć na nowo. Czytając, możemy zaśmiewać się do łez z komicznych sytuacji, ale i wzruszać poznanymi historiami bohaterów, ich relacjami rodzinnymi, przeżyciami, bagażem doświadczeń niesionym przez niełatwe życie.

Paulina Kozłowska poruszyła bowiem bardzo trudne i ważne tematy, dotyczące rożnych przejawów przemocy wobec kobiet w nieudanych związkach małżeńskich. Co ciekawe, Autorka nie koncentruje się na obnażaniu ich słabości, nie szlocha nad ich losem, tylko pokazuje, jak w pensjonacie one się zmieniają, uzbrajają w siłę. Już nie są same, między nimi kwitnie przyjaźń, która je umacnia w podejmowaniu zdecydowanych kroków, w dokonaniu mądrych zmian, postanowień i wyborów życiowych. Książka zaskakuje, skłania do wielu przemyśleń i refleksji, a mimo to zapewnia doskonały relaks.

Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie świetny pomysł na książkę kolejnej, utalentowanej Debiutantki. Czekam niecierpliwie na kolejny tom.  

Wydawnictwu Replika bardzo dziękuję za egzemplarze recenzencki.

Paulinie Kozłowskiej gratuluję udanego debiutu.