„Światło w środku nocy” – Jojo Moyes (recenzja przedpremierowa!)

światło w środku nocy

Jojo Moyes, Światło w środku nocy, Wydawnictwo Znak 2020.

My, kobiety, stajemy przed rozlicznymi niespodziewanymi wyzwaniami, gdy postanawiamy przekroczyć to, co uważa się za obowiązujące nas zwyczajowe granice.

Ten cytat to najlepsze podsumowanie tej książki. Właściwie tylko ono powinno się znaleźć w recenzji. Bo o tym jest ta powieść. To nie kolejna pozycja o miłości, która wyciska łzy. Tak, miłość jest ważna. Ale Światło w środku nocy to historia kobiet. Odważnych i niepokornych. Kobiet, które łamią tabu. Burzą mury. Przekraczają granice. Mimo przeciwności. Mimo wrogów. W świecie zakazów wybierają wolność. W środku nocy stają się światłem. Dla siebie, dla innych, dla kolejnych pokoleń.

Alice czuje się jak wybrakowana wersja samej siebie. Szybki ślub z przystojnym Amerykaninem okazuje się pomyłką. W domu rządzi teść, który książki inne niż Biblia uznaje za stratę czasu. Na dodatek plotkuje o niej całe Baileyville, tylko dlatego że przybyła z dalekiej i równie nudnej Anglii.bOtwarcie konnej biblioteki prowadzonej przez kobiety burzy spokój miasteczka. Na jej czele staje Margery, która brzydzi się hipokryzją i, o zgrozo, ma własne zdanie na każdy temat. Alice rusza na dzikie górskie szlaki z lekturami wzbudzającymi kontrowersje. Oliwy do ognia dolewa fakt, iż wśród kobiet zaczyna krążyć zakazana książeczka, która – jak twierdzą niektórzy – mąci im w głowach i budzi grzeszne myśli… Choć od Margery różni ją prawie wszystko, Alice odważy się iść za głosem wolności w świecie pełnym zakazów. A dzięki przyjaźni z Fredem zrozumie, że nigdy wcześniej naprawdę nie kochała.

Konne biblioteki, czyli WPA w Stanach Zjednoczonych

Szczerze mówiąc, to dzięki tej powieści dowiedziałam się, że na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych działały konne biblioteki. W latach 1935-1943 realizowano program WPA, który w szczytowym momencie dostarczał książki ponad stu tysiącom czytelników na obszarach wiejskich.

Miłość niejedno ma imię

Przyzwyczailiśmy się, że wątkiem miłosnym, który dominuje w powieściach obyczajowych, jest ten skupiony wokół relacji kobiety i mężczyzny. Przyznam, że moje dotychczasowe literackie spotkania z Jojo Moyes ograniczyły się do serii o Lou, którą możecie znać z bestsellerowego Zanim się pojawiłeś. Lektura Światła w środku nocy zmieniła moje zdanie o twórczości Autorki. W jutrzejszej premierze udowadnia bowiem, że miłość niejedno ma imię. Może bowiem nie tylko dotyczyć relacji międzyludzkich, ale i… książek, co my, książkoholicy, rozumiemy doskonale. To właśnie miłość do literatury, chęć szerzenia jej we wszystkich warstwach społecznych – niezależnie od płci i wykształcenia, przyczyniła się do powstania konnej biblioteki. Alice i jej przyjaciółki to prawdziwe pasjonatki. Choć angażują się w działalność z różnych przyczyn, łączy je fakt, że dostarczanie książek pod dany adres traktują jako misję. Przełamują niechęć sceptyków. Niechęć do książek i do siebie. Europejka, niepełnosprawna, czarnoskóra, singielka, przeciwniczka małżeństwa – wszystkie mają ważną rolę do odegrania – w swoim regionie, w bibliotece i wzajemnie w swoim życiu. Bohaterki łączy bowiem prawdziwa przyjaźń, która, dosłownie, przetrwa nawet największy potop. I deszczu, i ludzkich oskarżeń oraz obelg. Ta przyjaźń potrafi przenosić góry. A na pewno, co pokazuje niejeden rozdział powieści, dosłownie je pokonywać.

W „Świetle w środku nocy” siła jest kobietą

Motto miesięcznika „Pani” idealnie pasuje do bohaterek powieści. Walka o równe prawa kobiet w zakresie edukacji i funkcjonowania na rynku pracy, walka o dostęp czarnoskórych do pełni swobód obywatelskich, dyskusja o znaczeniu seksu dla związku i płynącej z niego przyjemności… Jak zaznaczyłam we wstępie, bibliotekarki łamią niejedno tabu i burzą wiele murów. Wyrzucane drzwiami, wchodzą oknem, a nawet kominem. Nie boją się mówić głośno tego, co czują. Nie boją się walczyć o swoją godność – nawet pod groźbą więzienia czy społecznego ostracyzmu. Dziś trudno nam uwierzyć, że jeszcze sto lat temu nie wszystkie kobiety mogły się kształcić czy głosować, a te o innym niż biały kolorze skóry były niesprawiedliwie traktowane. W świecie, w którym kobiety walczą o urząd prezydenta, robią kariery w biznesie czy są profesorami wyższych uczelni, ciężko to sobie wyobrazić. Jestem wdzięczna Jojo Moyes, że zabiera czytelniczki w trudną, lecz potrzebną kobiecą podróż.

Małżeński trójkąt i inne miłosne „szaleństwa”

Angielka i Amerykanin. Teoretycznie to małżeństwo miało prawo się udać. Ale tylko w teorii. W związku Alice i Bennetta zabrakło bowiem czułości, szczerości i przede wszystkim miłości oraz swobody. Z wtrącającym się w życie młodych małżonków teściem – wpływowym miejscowym przedsiębiorcą, trudno budować silną relację. Mieszkanie ze wścibskim, przemądrzałym i władczym mężczyzną to niejedyny problem Alice. W małżeństwie brakuje nie tylko „porozumienia dusz”, ale i bliskości fizycznej. Do tego tanga potrzeba dwojga. Niezrozumiały opór męża, odciska piętno na kobiecości Alice. A książka, która ma im pomóc, okazuje się gwoździem to małżeńskiej trumny… Chociaż… Może tak naprawdę okazała się bramą, która pozwoliła Angielce opuścić zimny, pusty dom…?

Światło w środku nocy lśni mocnym blaskiem

Światło w środku nocy to wyjątkowa powieść. Wielowątkowość; łamanie XX-wiecznego tabu związanego z seksualnością, niepełnosprawnością, kolorem skóry – ogólnie rzecz pisząc – prawami kobiet; przybliżanie historii konnych bibliotek… Jojo Moyes losy niepokornych jak na tamte czasy dam ubiera w piękne zdania i dialogi, które zapadają w pamięć. Wielkie ukłony dla tłumaczki, Anny Gralak. Czytając książkę, miałam wrażenie, że każde słowo jest dopieszczone, każdy, nawet najkrótszy wyraz, ma znaczenie. Delektowałam się kolejnymi rozdziałami, chłonąc tę historię. Warto dodać, że poszczególne części rozpoczyna cytat – z prasy lub książki (m.in. Małych kobietek, o których, za sprawą filmu, znów jest głośno).

Gorąco polecam powieść Jojo Moyes. Jej górski, książkowy i kobiecy świat pochłonie Was bez reszty, a światło płynące z kart tej książki rozświetli Waszą codzienność.


5 thoughts on “„Światło w środku nocy” – Jojo Moyes (recenzja przedpremierowa!)”

  1. Okey, zwracam honor, ta recenzja mnie totalnie przekonała do tego, żeby dać szansę tej książce. Musimy się spotkać, chętnie ją od Ciebie pożyczę :*

  2. Piękna recenzja. Uwielbiam takie książki. Powieść już siedzi w koszyku zamówień.

  3. Zamierzam niedługo zacząć nadrabiać twórczość autorki, bo jeszcze nie miałam okazji jej poznać 🙂

Comments are closed.