Anna
Szczęsna, Iskierka nadziei,
Wydawnictwo Kobiece 2019.
#MamaDropsaCzyta
‘Czasami,
gdy się wydaje, że już nic się nie zmieni w naszym życiu, nagle dostajemy
szansę”.
Zapraszam serdecznie do lektury
przedpremierowej recenzji świątecznej powieści Anny Szczęsnej „Iskierka
nadziei”. To piękna opowieść, która pomaga uwierzyć w cuda, przywrócić wiarę w
dobro, dać nadzieję, że warto marzyć, bo marzenia się spełniają. A motorem
wszystkiego jest miłość. Czasami więc warto zrobić coś, co podpowiada nam
serce, nie oglądając się na rozum. Coraz bliżej Święta, a nastrój świąteczny,
magia wigilijnej nocy, blask choinki sprzyja refleksjom, podsumowaniom, nowym
postanowieniom. Zachęcam więc do sięgnięcia po tę książkę, by rozpalić w sobie
ogień nadziei.
Bohaterem powieści jest bardzo wrażliwy,
inteligentny i bardzo dojrzały jak na swój wiek, jedenastoletni Tomek Dzięcioł.
Mieszkał tylko z mamą, która prawie cały swój czas poświęcała pracy. Mieli
tylko siebie, wiedli skromne życie, Monika bardzo tęskniła za nieżyjącym od
dawna mężem. W mieszkaniu po ukochanej babci ciągle czuła jej ducha. Pewnego
dnia Tomek wracając ze szkoły, boleśnie upadł i otrzymał pomoc od starszej i
bardzo smutnej pani w domku na działkach. Połączyła ich tajemnica – Tomek
prosił, aby nie wspominała o ich spotkaniu a ona również nie chce, aby
ktokolwiek się dowiedział, że tu mieszka w zimnym domku, bez bieżącej wody. Chłopiec
nie miał pojęcia, że kobiecie towarzyszyły po śmierci męża jedynie smutek i
samotność, a krótkie spotkanie z nim rozjaśniło mroki, w których przebywała.
Jednak wspomnienie starszej kobiety z działek nie dawało Tomkowi spokoju. Był
pewien, że ona tam mieszka, a komunikaty zapowiadały mroźny czas. Zaczął ją
więc odwiedzać, przynosząc zakupy i czyniąc ją szczęśliwą. Była jak babcia,
której nie miał, była samotna tak jak oni, poczuł z nią więź i w jej obecności
stawał się dzieckiem. Nazwał ją Iskierką. A ona? Nie sądziła, że w dzisiejszych czasach wciąż jest miejsce na takie
okruchy dobroci. To osłodziło jej gorycz bolesnej prawdy o miejscu, w którym
się znajdowała. Żałosne, jak wyglądał schyłek jej życia.
Iskierka, jak postać z bajki, pojawiła się w domu Tomka i Moniki przed
świętami, gdy zdesperowana matka prosiła o cud, żeby się wydarzyło coś
nadzwyczajnego, niespodziewanego i dobrego w ich życiu. Została zaproszona do
ich życia, w którym wiele się zmieniło – wszak to magiczny czas. Zagościły:
radość i ciepło, Tomek mógł stać się znowu chłopcem, oddawać się zabawom i
przyjemnościom, Iskierka zdjęła z niego odpowiedzialność za wszystkich. Monika
również poczuła się lepiej, przecież jeszcze nie tak dawno otarła się o epizod
depresyjny. Dobrze Tomek cię nazwał. Iskierka.
Taka mała drobina, co rozpala ogień, daje ciepło i jasność. Jesteś iskierką
dobra. Iskierka z Tomkiem przygotowali potrawy na Wigilię i Święta, w domu
zapanował iście świąteczny i uroczysty nastrój. Kobieta nie wiedziała, że ten magiczny wieczór i dla niej będzie
wyjątkowy, bowiem w domu Moniki pojawili się niespodziewani goście, którymi
byli… syn Błażej, wnuczka Magda i jej mama Basia. To były magiczne Święta,
wszak dobro powraca. Nie będę tu opowiadać historii syna Iskierki i jej
wnuczki. Oj, działo się tu, działo!
To były wyjątkowe Święta, które
diametralnie odmieniły życie bohaterów powieści. Aż trudno uwierzyć we
wszystkie zbiegi okoliczności, które się przytrafiły. A Iskierka „jak prawdziwa iskra zarażała (…) swoim
ciepłem i radością”. To było Boże Narodzenie pełne cudów. „Przypadek albo
jakieś anioły maczały w tym palce”. Ale o tym , czy te wyjątkowe Święta
zostawiły jednak trwały ślad w życiu bohaterów, możecie się przekonać, biorąc
książkę do ręki.
Akcja powieści toczy się dalej, Sylwester,
noworoczne postanowienia… Ale takiego zakończenia nie przewidziałam. Na koniec
jeszcze zacytuję:
„-
Gdybyś nie rozpaliła tego ognia, nas by tu nie było. Prawdziwa Iskierka z
ciebie – powiedział ledwo słyszalnym szeptem, na co kobieta odpowiedziała: – Poeta
z ciebie, Tomku, ale to nie moja zasługa(…)”.
Lubię pochłaniać książki Anny Szczęsnej –
lekko się je czyta, dzięki stylowi i pięknemu językowi. Pisarka porusza w nich
trudne tematy, ale zawsze daje nadzieję na lepsze jutro. Są przepełnione feerią
emocji. A dostarczają ich nam świetnie wykreowani bohaterowie. Ale nie ze
wszystkimi chciałabym usiąść przy stole wigilijnym… Akcja toczy się wartko,
zaskakując nas nagłymi zwrotami. Dzieje się tu, dzieje! Powieść podzielona jest
na krótkie rozdziały, co zwiększa tempo akcji. I emocje – dostarcza nam wielu przeżyć
historia Iskierki, Błażeja, Magdy. Piękna przyjaźń połączyła Iskierkę, starszą
kobietę i Tomka, nastolatka nad wyraz dojrzałego i odpowiedzialnego chłopca.
A świąteczny nastrój – aura, potrawy, wypieki,
sprawiły, że już ustaliliśmy z moją Rodziną menu świąteczne. Zachęcam gorąco do
lektury tej niezwykłej powieści, życząc aby i podczas nadchodzących Świąt
wydarzyły się cuda. Niech każdy nasz dom wypięknieje pod wpływem wypełniającej
go miłości.
Wydawnictwu bardzo dziękuję za
egzemplarz do recenzji.
Przyszedł mi na myśl wiersz Joanny Kulmowej o Marzeniach – Ty nie wyrastaj z marzeń! Mam w planach przeczytanie tej książki, nawet mam egzemplarz już, tylko żeby nocy starczyło i chwil pomiędzy dniem a wieczorem 😉 Dawno nie czytałam takiej książki świątecznej, dlatego w tym roku nadrabiam i przeczytam ich z pięć.