„Więcej niż pocałunek” – Helen Hoang (wersja z trzema rozdziałami)

 

 

Helen Hoang, Więcej niż pocałunek (trzy rozdziały), Wydawnictwo Muza 2019.
 
Więcej niż pocałunek to więcej niż tylko trzy promocyjne rozdziały. To zapowiedź historii innej niż wszystkie. To obietnica historii innej niż wszystkie. Pierwsze kilkadziesiąt stron powieści baaardzo mi się spodobało, z niecierpliwością czekam na więcej. 
 
Ciężko ocenić książkę po przeczytaniu trzech rozdziałów. Pozwólcie, że podzielę się jednak z Wami krótką refleksją po lekturze. 
 
Stella doskonale radzi sobie w pracy, jest mistrzynią w swoim fachu. Tworzenie algorytmów wydaje jej się prostsze niż relacje międzyludzkie; wydaje się prostsze niż tworzenie relacji z mężczyznami. Bliskość – przytulanie, całowanie, a co dopiero intymne zbliżenia, przerażają kobietę. Rodzice nie ułatwiają córce odkrywania damsko-męskiego świata. Marzą o wnuku, a pragnienie to nie spełni się bez zięcia… Stella postanawia dokonać zmian w swoim życiu. Zamierza… potrenować. Nie sama. Do pomocy, do ćwiczeń pocałunków wybiera profesjonalistę – pana do towarzystwa – przystojnego Michaela. Chłopak widząc opory swojej dość nietypowej klientki, podchodzi do pracy bardzo poważnie.
 
Trzy rozdziały które otrzymałam od Wydawnictwa Muza przeczytałam za jednym podejściem. Dlaczego? Z kilku powodów. Przede wszystkim ciekawi mnie główna bohaterka, jej psychika, sposób myślenia. Stella ma bowiem  Zespół Aspergera. Mam wrażenie, że to temat pomijany zarówno w literaturze, jak i produkcjach filmowych (przynajmniej ja się z nim spotykam bardzo rzadko). Zastanawiacie się, skąd ten pomysł? Autorka książki, zupełnie przez przypadek, odkryła u siebie ten zespół dopiero w wieku 34 lat! Została zdiagnozowana, podjęła terapię i przede wszystkim dowiedziała się że nie jest sama z tym, co kiedyś uważała za dziwactwo.
 
Wielkim plusem tych trzech rozdziałów jest także subtelność, z jaką autorka opisuje intymne chwile bohaterki, jej rozterki, wątpliwości, strach. To nie typowy erotyk, tam nie ma miejsca na wulgaryzmy czy potoczne słownictwo. Mam nadzieję, że ten styl został utrzymany w późniejszych partiach. Należy zaznaczyć, że narracja trzecioosobowa pomaga w zrozumieniu Stelli – czytelnik lepiej poznaję jej sposób myślenia, lęki i obawy.
 

 

Połknęłam historię jednym tchem i czekam na więcej. Czy tak samo entuzjastycznie ocenię całość? Zobaczymy! Jedno jest pewne – kibicuję Stelli – by otworzyła się na miłość i na drugiego człowieka. By poznała smak prawdziwej miłości. Czy jej się uda? Dowiemy się wkrótce – premiera 5 czerwca!