tytuł: „Strzały nad jeziorem”
autor: Marta Matyszczak
Wydawnictwo Dolnośląskie
liczba stron: 304
premiera: 28.02.2018 r.
Strzały nad jeziorem – Marta Matyszczak
Bardzo cieszy mnie fakt, że pełen humoru, jeden z moich ulubionych literackich duetów powrócił! Z ogromną ciekawością przeczytałam trzecią część wyjątkowej serii „Kryminał pod psem”. Dlaczego wyjątkowej? Bo główny bohater to gadatliwy i bardzo inteligentny kundelek, który złoczyńcę, dosłownie i w przenośni, wyczuje na kilometr. Mam wrażenie, że sprawa, nad którą tym razem pracował w tej części, była najtrudniejszą w jego niełatwym psim życiu (no dobra, pracowali, Solański też coś działał ? ). Może dlatego, że dotyczy bliskiej jego (i nie tylko jego) sercu osoby?
Utrata kilogramów = utrata wolności
Była dziennikarka Róża Kwiatkowska, przyjaciółka psa Gucia i prywatnego detektywa Szymona Solańskiego, postanawia zadbać o swoje zdrowie i wyrusza na odchudzające wczasy. Kuracja zostaje brutalnie przerwana – kobieta zostaje oskarżona o morderstwo słynnego archeologa! Andrzej Siudek prowadził przełomowe badania w Jeziorze Barlineckim. Kto naprawdę stoi za śmiercią naukowca? Była żona? Lokalny złodziejaszek? A może archeolożka kierująca konkurencyjną grupą badawczą? Zszokowana obrotem sprawy Kwiatkowska wzywa na pomoc niezawodnego śledczego Szymona. Z nieodłącznym kundelkiem Guciem u boku, nie bez przeszkód, ruszają na poszukiwanie mordercy.
Profesjonalny kudłaty śledczy znów w akcji!
Czy wspominałam Wam już, że uwielbiam Gucia? Pewnie nie raz! Gucio to jeden z narratorów powieści i oczywiście profesjonalny detektyw. W odkrywaniu tożsamości zabójcy archeologa odgrywa nie mniejszą rolę niż jego pan czy policjanci z miejscowego komisariatu. Gucio, podobnie jak w poprzednich częściach serii, z wrodzonym urokiem osobistym i ogromnym poczuciem humoru przedstawia Czytelnikom postaci oraz relacjonuje postępy w śledztwie. Bawi i wzrusza – do łez!
Solidna dawka kryminału w kryminale
Marta Matyszczak już trzeci raz z powodzeniem skonstruowała trzymającą w napięciu fabułę. Zgodnie ze zwyczajem, wykreowała niebanalnych bohaterów – w końcu historia to nie tylko znani z poprzednich części postaci, ale i nowe osoby, które odgrywają ważne role w śledztwie i życiu prywatnym detektywów oraz Róży. Obawiacie się, że przez komediowe wątki i rasę głównego bohatera, kryminał traci na jakości? Spokojnie – Strzały nad jeziorem trzymają w napięciu do początku do końca. Jak zwykle do ostatniej strony nie można być pewnym finału dochodzenia. Marta Matyszczak lubi niespodzianki i nie szczędzi ich Czytelnikom.
Kryminał na wesoło, w którym zachowano proporcje
W Strzałach nad jeziorem jest miejsce na wszystko – i na śmiech, i na strach. Znów intryga, przynajmniej dla mnie, była skomplikowana, pewne wątki mnie zaskoczyły. W tej części pojawia się wiele nowych tematów, między innymi: niepełnosprawność, droga do sławy, chęć pozostania „niezatapialnym”… Tym razem Marta Matyszczak silny nacisk kładzie na relacje rodzinne – i w śledztwie, i po godzinach pracy detektywów. Solański podczas pobytu nad jeziorem odbiera dziwne telefony. Rozmówca zmusza go do powrotu w najmroczniejsze zakamarki przeszłości. Głównie z tego powodu nie mogę się doczekać kolejnej części. Bo chyba będzie, prawda? Po takim finale nie ma innej opcji!
Merdam ogonem z radości
Chciałabym bardzo, bardzo podziękować autorce Marcie Matyszczak za piękną dedykację oraz wymienienie mojego nazwiska w posłowiu. Pani dziękuje za blogową działalność, ja, kolejny raz, dziękuję za tak fantastyczny duet. I z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Gucia, Szymona i Róży. A jeśli jeszcze nie znacie tych wyjątkowych postaci, sięgnijcie po kryminały „Pod psem”. Z nimi nie można się nudzić!
Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz do recenzji!
Coś czuję, że ta książka mi się spodoba. 🙂
Zastanawiałam się nad nią 🙂