„Mniej złości, więcej Miłości” – Natalia Sońska (recenzja przedpremierowa)

Kingę, główną bohaterkę Mniej złości, więcej Miłości, dobrze znacie z debiutanckiej powieści Natalii Sońskiej. W Garści pierników, szczypcie miłości była wyrazistą postacią drugoplanową, bratnią duszą Hani. Teraz to ona gra pierwsze skrzypce, chwilami zastępując całą orkiestrę. Dziennikarka stara się za wszelką cenę spełnić nie tylko swoje marzenia.

Kinga Legierska nadal pracuje w redakcji „Pearl”. Po odejściu przyjaciółki do innego magazynu sama zmaga się z humorami ciężarnej naczelnej i tworzy nowe artykuły. Poczucie bezpieczeństwa i równowagę zapewnia jej obecność Daniela. Choć nic nie zapowiada zmian na gorsze, sielanka zostaje gwałtownie przerwana, a uczucia zakochanych wystawione na ciężką próbę. Na szczęście Kinga może liczyć na wsparcie Hani, wciąż młodej duchem babci Janiny i troskliwej mamy Haliny. Próbując odnaleźć utracone szczęście, Legierska angażuje się w prywatne śledztwo dotyczące rodziny Brzezińskich. W jej życiu pojawia się także rodzeństwo – Mira i Kamil. Oni namieszają najwięcej. Tajemnice, zagadki i niedopowiedzenia sprawiają, że życie Kingi zmienia się na zawsze. Dziennikarka pozna inne oblicza miłości i smak poświęcenia.
Autorka, choć wkrótce zostanie magistrem prawa i pewnie częściej obcuje z kodeksami i ustawami niż literaturą piękną, posługuje się  cudną polszczyzną. Wnika w duszę bohaterów i plastycznie opisuje burze, jakie targają ich sercami i duszami. Ucieka od kolokwializmów i skrótowości na rzecz rozbudowanych zdań. Mimo to książkę czyta się szybko nie tylko ze względu na zawiłą fabułę, ale i bogactwo środków językowych.
Mniej złości, więcej miłości to prawdziwa petarda! Natalia bardzo mnie zaskoczyła, szczególnie dwoma ostatnimi rozdziałami. Jeśli ktoś liczył, że historia Kingi będzie podobna do losów Hani, to się pomylił. Tu nie ma mowy o zapachu pierników, o magii Bożego Narodzenia. Są za to niespodziewane wyniki, pościgi i policyjne obławy, a także podróż niemal na koniec świata. Miejsce akcji nie ogranicza się tylko do gmachu redakcji czy mieszkania bohaterki. Kinga jest częstym gościem w mieszkaniu pewnego policjanta i kilkakrotnie odwiedza rodzinny dom w Szczecinie. Początkowo byłam rozczarowana rozbudowanym wątkiem kryminalnym, ale dwa ostatnie rozdziały całkowicie zmieniły moje spojrzenie na tę powieść. 
Warto również  zaznaczyć, że książka opowiada nie tylko o śledztwie, przyjaźni czy relacjach damsko-męskich. To historia o rodzinie. Przede wszystkim o rodzinie. O bezcennym wsparciu matki, która na nowo próbuje układać swoje życie. O energicznej babci, której cenne rady pomagają wyjść z najgłębszego dołka. O odpowiedzialności brata za siostrę. I wreszcie o poświęceniu, do którego gotów jest tylko kochający ojciec. 
Kingę, a razem z nią czytelników, czeka prawdziwa huśtawka emocjonalna. Złość wielokrotnie bierze górę nad miłością. Pojawiają się niedopowiedzenia i fałszywe sygnały. Tytuł można potraktować jako przesłanie nie tylko dla bohaterki, ale i dla nas. Negatywne uczucia są najgorszymi doradcami. Oddalają nas od siebie, kreując przyszłość w najczarniejszych barwach. Mimo bólu fizycznego i psychicznego warto dawać szansę miłości. Warto słuchać, wyjaśniać, próbować. Póki nie jest za późno, bo wtedy zostają wściekłość i gorycz. Czasem już na zawsze. 
premiera: 20 lipca 2016 r.
Autorce oraz wydawnictwu Czwarta Strona dziękuję bardzo za przysłanie egzemplarza do recenzji 🙂 

One thought on “„Mniej złości, więcej Miłości” – Natalia Sońska (recenzja przedpremierowa)”

  1. Koniecznie muszę sięgnąć po "Garść Pierników". Chciałabym spróbować tej pięknej polszczyzny autorki 🙂 Pozdrawiam! ksiazkowa-przystan.blogspot.com

Comments are closed.