Anna Płowiec, Sekrety Julii, Wydawnictwo Znak 2019.
Z niecierpliwością czekałam na tę premierę! W cieniu magnolii – debiutancka powieść Anny Płowiec, ogromnie przypadła mi do gustu. Dbałość o język, nieoczywista fabuła, bohaterowie z tajemnicą skrywaną w cieniu rozłożystego drzewa… Z Sekretami Julii jest podobnie. Silne, a zarazem kruche, postaci kobiece, przeszłość pukająca do drzwi, przyjaźń i miłość, która, niemal dosłownie, przenosi góry i kwitnące bzy. To była prawdziwie literacka uczta!
Kto czytał W cieniu magnolii, bez trudu pozna bohaterki i tej historii. W Sekretach Julii poznajemy losy postaci tuż po tragicznym wypadku Wiktora, kilkanaście lat przed właściwą akcją debiutanckiej powieści autorki. Alicja i Danka – przyjaciółki od zawsze, wspierają się w trudnych chwilach. Ala w krótkim odstępie czasowym traci męża i mamę. Z trudem funkcjonuje. Jej jedyną motywacją do życia jest 10-letnia córeczka Kasia, która, podobnie jak mama, na skutek wydarzeń traci radość i beztroskość. Wydaje się, że nic nie jest w stanie ukoić ich bólu. Zmotywowana przez Danusię, a właściwie bardziej przez złożoną nieopatrznie obietnicę, Alicja rozpoczyna porządkowanie rzeczy po matce i remont. Nigdy nieotwierane szuflady i szafy skrywają niejeden sekret Julii – matki Alicji. Listy, zdjęcia… Ala poznaje historię, o której nie miała pojęcia. Nie wie, że rozwikłanie tajemnicy sprzed lat odmieni jej życie na zawsze…
Akcja powieści rozgrywa się zarówno we współczesnym Krakowie, jak i w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Główną bohaterką w częściach poświęconych wydarzeniom sprzed lat jest, jak można się domyśleć, Julia – matka Alicji. Świeżo upieczona studentka polonistyki wraz z nowopoznaną koleżanką wyrusza góry. Babski wypad, wbrew woli rodziców, mógł mieć tragiczne skutki. Na szczęście na drodze dziewcząt stanęli Adam i Sylwester. Ewa, jak nakazuje tradycja od początku świata, wpada w oko Adamowi – zresztą z wzajemnością. Nie ma wątpliwości, że Sylwek zakochuje się w Julii. Dziewczyna z dobrego, partyjnego domu, jest jednak nieco wycofana. Ucieka przed adoratorem, broni się przed wyraźnie rodzącym się i w jej sercu uczuciem. Nie ucieka zbyt długo, bowiem w Krakowie ich drogi krzyżują się na dobre. Wielka miłość wydaje się nie mieć żadnych przeszkód. Niestety, los ma inne plany dla zakochanych. Łamanie konwenansów, ucieczki czy działania wbrew sobie mogą nie wystarczyć, by ocalić tę miłość… Czy uczucie Julii i Sylwka doczeka się happy end’u? Czy Alicja pozna skrywany przez lata sekret matki? Tego dowiecie się – a jakże, z lektury.
Mam wrażenie, że wątki Alicji i jej matki są do siebie podobne. Czy Ala powiela zachowanie matki? Tak bym tego nie nazwała. Po prostu – obie, dla miłości i z miłości, muszą wiele znieść. Los je doświadcza okrutnie. Ich pragnienia w jednej chwili są spełniane i rujnowane. Obie panie mają przy swoim boku oddane powiernice. Danka i Ewa są do siebie bardzo podobne, a zarazem kompletnie różne od przyjaciółek. Ala i Danka oraz Julia i Ewa są jak ogień i woda, jednak doskonale się uzupełniają. Służą wsparciem, radą i obecnością w dobrych i w złych chwilach. Przyjaciółki idealne? Nie, bo nie ma ludzi idealnych. Tacy też są bohaterowie Anny Płowiec. Mają swoje wady, słabości, trudne, a nawet tragiczne momenty… Przez to jednak stają się jeszcze bliżsi czytelnikom. Ala, Danka, Julia, Ewa… Takie kobiety żyły w PRL-u, takie kobiety żyją dziś. Pozornie silne, twarde baby, w środku kruchutkie jak porcelana, marzące o miłości i poczuciu bezpieczeństwa w sinym męskim ramieniu. Muszą jednak, przez jakiś czas, zadowolić się pragnieniami… Bo los nie daje nam wszystkiego. Nie daje nam na zawsze…
Kolejnym atutem tej powieści, obok dwóch czasów akcji, jest język. Jeśli od czasu do czasu czytacie moje recenzje, wiecie, że zwracam na niego uwagę. Lubię, gdy z kartek czuć miłość do języka i szacunek do języka. Anna Płowiec czerpie to, co najpiękniejsze z polszczyzny. Bawi się nią umiejętnie. Dostosowuje styl do danej postaci. Ułożona Julka? Nienaganne wypowiedzi. Szalona Ewka? Prosty, nie do końca poprawny przekaz. Język żyje wraz z bohaterami. Jego serce bije emocjami, pragnieniami tęsknotami… Autorka skupia się nie tylko na uczuciach. Możemy bowiem zwiedzić Kraków i miejsca popularne w mieście królów w czasach PRL-u. Inne czasy, zatem inna kultura, zwyczaje, ubiór – Anna Płowiec nic nie pomija, nie koloryzuje. Na kartach najnowszej książki przedstawia świat znany wielu nam tylko z opowieści rodziców czy dziadków. A może przez wielu też dobrze pamiętany? Sekrety Julii to też piękne, zapierające dech w piersiach opisy gór – ich tajemnicy, krajobrazów bez końca i grozy, jaką ze sobą niosą. Sekrety Julii to bez, spoglądający także z okładki. Bez tak bardzo ważny, tak bardzo symboliczny dla kilku pokoleń bohaterów. Bez owiany w tajemnicą. Bez niosący życie, miłość, nadzieję, ale i wielkie cierpienie.
Tak podobne, a tak różne. Żyjące w innych czasach, a zmagające się z podobnymi problemami. Matka i córka. Zakochane. Wierne w przyjaźni. Sekrety Julii, a właściwie ich odkrycie ma ogromny wpływ na życie Alicji. Czy po rozwiązaniu zagadek sięgających lat 60. jej życie zapachnie bzem? Pogodzi się z przeszłością? Z tym, że nigdy nie pozna odpowiedzi na pewne pytania? A może nadal będzie się skrywać w cieniu magnolii? Musicie, musicie sami się dowiedzieć, sięgając po dzisiejszą premierę.
Poznajcie Sekrety Julii. Ta książka wzrusza do łez i bawi do łez. Anna Płowiec pisze o życiu takim, jakie jest. Nie ma jednorożców na tęczy. Jest za to samotne macierzyństwo, puste półki w sklepach, towar spod lady, antysemityzm, początki depresji… Czy to smutna powieść? Nie – wręcz przeciwnie! Jest w niej dużo miejsca na miłość i nadzieję. I na oczyszczenie – na przykład w kąpieli (łez)…
Polecam! Jeśli jeszcze nie macie swojego egzemplarza, zajrzyjcie jutro wieczorem na Dropsowego Facebooka. Będzie konkurs 😉
Wydawnictwu serdecznie dziękuję za egzemplarz!
Uwielbiam takie powieści. Wspaniała recenzja. Zapowiada śliczną powieść.
Piękna recenzja?? nie mogę się doczekać na książkę.debiutem też byłyśmy zachwycone?
Piękna recenzja?? nie mogę się doczekać na książkę.debiutem też byłyśmy zachwycone?
Ciekawie się zapowiada!
Na początku w ogóle nie byłam nią zainteresowana, a jednak coraz bardziej zaczyna mnie intrygować. Tylko powiedz mi, czy mogę nią spokojnie sięgnąć, jeśli nigdy nie miałam w rękach "W cieniu magnolii"?
Pewnie! 🙂