„Sekrety starych fotografii” – wywiad z Małgorzatą Lis

Read More
sekrety starych fotografii 3d

8 kwietnia 2024 r. nakładem Wydawnictwa Emocje swoją premierę będzie miała nowa powieść Małgorzaty Lis, którą z dumą objęłam patronatem medialnym. Poznajcie „Sekrety starych fotografii”!

Dwie wyjątkowe kobiety, dwie niezwykłe historie i jeden zupełnie zwyczajny dom…

Trzydziestoletnia Magda ma dość pracy w korporacji i życia w stolicy. Kiedy więc przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie i równocześnie dowiaduje się, że musi opuścić wynajmowane dotąd mieszkanie, postanawia rzucić wszystko i wyprowadzić się do  Żarek, małego jurajskiego miasteczka z bogatą, choć bolesną historią.

Osiemnastoletnia Irena obawia się dwóch rzeczy: zaaranżowanego małżeństwa ze Stachem Nowakowskim i wojny, która, jak mówią, ma wybuchnąć lada chwila. Jeszcze nie wie, że nadchodzące dni zmienią jej życie bardziej, niż mogłaby się tego spodziewać… 

Co się stanie, gdy te dwie historie spotkają się pod jednym dachem?

„Sekret starych fotografii” to opowieść o miłości i okrucieństwie, przyjaźni i podziałach, wierności i zdradzie, nowym życiu i o śmierci. To pełna emocji, słodko-gorzka historia współczesna, która niewidzialną nicią wspomnień łączy się z wydarzeniami sprzed ponad osiemdziesięciu lat. Pozornie odległymi, choć tak naprawdę bardzo bliskimi…

Co o książce mówi Autorka? Zapraszam do lektury wywiadu!

Do tej pory byłaś kojarzona z „Opowieściami z wiary”, czyli książkami, w których boski akcent ma fundamentalne znaczenie. Teraz Twoje pióro nakreśliło historię z historią w tle właśnie. Dałaś dojść do głosu swojej pasji i wykształceniu?

Nadal chcę być kojarzona z boskim akcentem, choć prawdą jest, że po raz pierwszy zdecydowałam się na rozbudowany wątek historyczny w swojej powieści. Sprawy wiary zeszły na dalszy plan, choć wciąż podczas pisania przyświecają mi wartości, które są mi bliskie na co dzień.

W sięgnięciu po historyczne tło pomogło mi uświadomienie sobie, że to przecież powieść obyczajowa, a nie doktorat, że nie muszę siedzieć godzinami w bibliotekach, a sporo materiałów jest dostępne w internecie. Trochę się bałam tej kwerendy, bo cały czas mam pod opieką dzieci 24/7 i po prostu nie mam czasu i możliwości na godziny spędzane w bibliotece i podróże naukowe. W powieści obyczajowej z historią w tle jest łatwiej niż w przypadku powieści historycznej. 

Oczywiście, do „Sekretu starych fotografii” rzetelnie się przygotowałam, ale warstwa historyczna nie była tu dominująca i w związku z tym książka nie wymagała ode mnie aż takiego poświęcenia. Co nie znaczy, że moja pasja nie domaga się czegoś więcej. Myślę, że wszystko w swoim czasie. Dzieci rosną i przede mną otwierają się nowe możliwości.

Co albo kto był inspiracją do napisania „Sekretu starych fotografii”? Skąd pomysł, by osadzić akcję powieści właśnie w Żarkach?

Inspiracją stała się opowieść wnuka pani Aleksandry, której pamięci dedykuję powieść. Ta kobieta mieszkała w Żarkach i z narażeniem życia pomagała miejscowym Żydom: przeprowadzała przez granicę, nosiła jedzenie, a nawet ukrywała przez jakiś czas kilkuletnią Żydówkę Rywkę. Raz stała już pod ścianą w oczekiwaniu na egzekucję, ale cudem się uratowała, o czym zresztą piszę w powieści. Pani Aleksandry nie ma w żadnym spisie wojennych herosów, nie dostała medalu, a jej córka była po wojnie przezywana „żydówa”. Takich cichych bohaterów wojny jest wielu. Takich miejsc jak Żarki, gdzie Żydzi i Polacy żyli ze sobą w zgodzie – bardzo dużo. Bardzo mi zależało, by w zwyczajnej, fikcyjnej  fabule pokazać tę złożoność naszej historii.

Od początku planowałaś serię czy wymusili to na Tobie bohaterowie?

Od początku wiedziałam, że się nie zmieszczę w jednej książce. Ta historia domagała się dwóch tomów. 

Przeszłość naznaczona wojną i teraźniejszość, na którą wpływ mają tamte lata. Jak pracowało Ci się nad powieścią z dwoma planami czasowymi?

Bardzo lubię czytać powieści z dwoma planami czasowymi właśnie ze względu na to, co powiedziałaś. Można w ten sposób doskonale pokazać, jak teraźniejszość splata się w przeszłością. Ale nie tylko dlatego. Wątek współczesny pomaga niejako odpocząć od trudnych tematów z historii. 

Pisało mi się bardzo dobrze, choć nie będę ukrywać, że opowieść o Irce pisałam osobno. To pozwoliło mi lepiej wczuć się w klimat tamtych czasów. Potem połączyłam oba wątki w całość. Zresztą w tym współczesnym jest sporo odniesień do przeszłości, wszystko więc bardzo dobrze się zazębia. 

Która z bohaterek jest bliższa Twojemu sercu – Irenka czy Magda?

Mimo że Magdę pisałam w pierwszej osobie, to bliższa jest mi Irka. Ja chyba w ogóle bardziej pasuję do dawnych czasów. Nie jestem filrciarą jak Magda, nigdy nie zdecydowałabym się na tak nagłą i drastyczną życiową zmianę. Nie wiem jednak, czy podjęłabym taką decyzję jak Irena. I w sumie nie chciałabym wiedzieć. Czasy, w których żyła, nie są do pozazdroszczenia. Wybory zbyt trudne, nawet z perspektywy naszego wygodnego fotela.

Masz poczucie, że debiutujesz po raz drugi? Jakie to emocje?

Troszkę tak. Nowy temat, nowe wydawnictwo. Jestem ciekawa recenzji, odbioru tej powieści przez czytelników. Dotąd otrzymałam już kilka pozytywnych reakcji i nie będę ukrywać, że to dodaje skrzydeł i zachęca, by dalej iść tą drogą.

Jakie sekrety skrywają fotografie w Twoim rodzinnym archiwum? 

Archiwum rodzinne jest na razie w rękach moich rodziców, ale myślę o tym, by je chociaż zeskanować. Jako dziecko uwielbiałam stare fotografie, na ścianie wisiały portrety ślubne i rodzinne, nawet te przedwojenne. Dziś wszystko ginie na dyskach komputerowych. Szkoda.

W mojej rodzinie raczej sekretów nie było, a przynajmniej o takich nie wiem, ale zdjęcia zawsze były impulsem do opowiedzenia jakieś historii z dawnych lat. Mam w planie przenieść niektóre z nich na papier. Tematy na  kolejną powieść czekają i kuszą…  

Dziękuję za rozmowę!

„Pokochałam przedwojenny świat” – wywiad z Beatą Agopsowicz

Read More
beata agopsowicz

Beata Agopsowicz pragnęła, by opowiedziane przez nią historie były pomocą, światełkiem w tunelu dla osób, które przeżywają trudności, by książki niosły nadzieję. Udało się! Zapraszamy do świata Pisarki – rozmowę przeprowadziła Mama Dropsa.

Mama Dropsa: Jak rozpoczęła się pani przygoda z pisaniem książek?

Beata Agopsowicz: W dzieciństwie marzyłam o wydaniu książki, chciałam zostać sławną pisarką. Podejmowałam małe próby w tym kierunku, pisząc do szuflady. Po latach odgrzebałam to dziecięce pragnienie i zastanawiałam się, w jakiej formie mogłabym przekazać to, co jest dla mnie ważne.  Zdecydowałam się na powieść, która wydaje mi się formą bardziej przyswajalną niż typowe poradniki. Moim zamysłem było, by pisać książki dla zapracowanych kobiet, żon i matek; książki, które łatwo i przyjemnie by się czytało, takie „wciągające”, ale jednocześnie takie, po których przeczytaniu pozostaje coś w głowie i sercu. Chciałam, by opowiedziane przeze mnie historie były pomocą, światełkiem w tunelu dla osób, które przeżywają trudności, by moje książki niosły nadzieję. 


Skąd czerpie Pani pomysły do swoich książek? Kto lub co Panią inspiruje?

Inspirację stanowią dla mnie historie, które było mi dane usłyszeć lub zaobserwować w życiu. Aczkolwiek sytuacje opowiedziane przeze mnie w książkach są całkowicie fikcyjne. Bohaterów kreuję również na podstawie własnych obserwacji przeróżnych osób, które jest mi dane spotykać na co dzień.


Czy czerpie Pani z doświadczeń wyniesionych z pracy w charakterze pedagog i mediatorki rodzinnej?

Aktualnie nie jestem czynnym mediatorem rodzinnym, pracuję w szkole. Aczkolwiek te doświadczenia sprzed lat tkwią i pracują we mnie. Natomiast codzienne życie dostarcza mi wielu możliwości zbierania pomysłów na książki: obserwuję ludzi, ich zachowania, przemyślenia, temperamenty i to znajduje odzwierciedlenie w moich powieściach.

 
Skąd u Pani fascynacja Kresami? Jestem niezmiernie wdzięczna za zafundowanie tak pięknej i klimatycznej podróży literackiej przez Kresy – Kuty, Stanisławów, Truskawiec, Krosno z urokliwą okolicą.

W pewnym momencie życia mój mąż zainteresował się swoimi ormiańskimi korzeniami, próbował odtworzyć swoje drzewo genealogiczne. I to jemu i moim dzieciom zawdzięczam rozkwit fascynacji Kresami. Zaczęło się od rozmów, słuchania opowieści rodzinnych, szperania w starych, przedwojennych zdjęciach, lektury na temat stolicy polskich Ormian, czyli Kut, poznawania ormiańskiej kultury, zwyczajów… Przypomniałam sobie wyprawę po Podolu i Wołyniu przed laty, gdy nie miałam pojęcia, że zostanę żoną polskiego Ormianina… Pisząc “Kresową miłość”, nigdy nie myślałam, że będzie ona miała dalszy ciąg. Jednak tak pokochałam tamten świat, że zapragnęłam do niego wrócić.  I pewnie jeszcze nieraz to zrobię!


W powieściach kresowych są dwie a nawet trzy przestrzenie czasowe a łączy je miłość – jej różne oblicza. Jednym z nich jest trudna miłość. Co chciała Pani przekazać czytelnikom?

W książkach staram się przedstawić prawdziwe życie, które niestety nieraz nie jest cukierkowe. Bywa pełne radosnych chwile, ale nierzadko zdarzają się dramaty, które przenoszą się nawet na kolejne pokolenia. Niezwykłą rolę odgrywa tutaj umiejętność przebaczenia, bez którego nie potrafimy ruszyć naprzód i czuć się naprawdę szczęśliwymi. Brak przebaczenia trzyma nas niejako na uwięzi. Temat przebaczenia i jego braku bardzo często przewija się w moich powieściach.
Ważne miejsce w powieściach zajmują relacje rodzinne, międzypokoleniowe – od toksycznej relacji matki z córką po piękną i uskrzydlającą wręcz relację. Tam, gdzie człowiek zawodzi, bohaterom pomaga Bóg. Ogromną rolę w pani powieściach odgrywa też wiara w Boga, moc modlitwy. Co chciała Pani uświadomić czytelnikom? Dziś tak często młodzi ludzie odchodzą od wiary. Moi bohaterowie są różni: jedni mocno trwający przy Bogu, inni wręcz przeciwnie. Wielu z nich w toku moich opowieści poznaje Go, odkrywa Jego miłość. Bardzo zależy mi na pokazaniu, że Bóg walczy o człowieka, że jest w stanie przemienić najtrudniejsze sytuacje, wyprostować najbardziej zagmatwane ludzkie historie, że jest kimś bliskim, kto bardzo nas kocha.


Po jakie książki w wolnych chwilach sięga Beata Agopsowicz?

Sięgam po takie książki, jakie sama piszę, czyli powieści obyczajowe, nieraz z tłem historycznym, czasem po kryminały.  Staram się wybierać książki, które są zgodne z wyznawanymi przez mnie wartościami chrześcijańskimi.

A czy zdradzi Pani czytelnikom nad jakim projektem teraz pracuje?

Pokochałam przedwojenny świat na tyle, by znów do niego wrócić. Tym razem akcja nie będzie działa się na Kresach wschodnich Rzeczypospolitej, ale w innym rejonach. Będzie też dwutorowa akcja. Więcej nie zdradzę.

Dziękuję za rozmowę!

Książki i filmy z Krakowem w tle – e-book do pobrania

III przystanek w naszej literacko-filmowej podróży? Kraków!

Miasto królów, smoka, książkowych sag i anielskich filmów.

SPIS E-BOOKOWEJ TREŚCI

  • Kilka słów o Krakowie
  • Lista powieści, których akcja rozgrywa się w Krakowie
  • Lista filmów, których akcja rozgrywa się w Krakowie
  • „Nie kłam kochanie” – gdzie kręcono film?
  • Wywiad z Agnieszką Krawczyk – o byciu turystką po własnym mieście, spacerze literackim i ulubionych lokalizacjach.

Pobierz darmowy e-book!

Książki i filmy z Grecją w tle – e-book do pobrania

II przystanek w naszej literacko-filmowej podróży? Grecja!

Kraina gorącego słońca, historii, śródziemnomorskich smaków i miłości. Razem odwiedzimy Grecję i okoliczne wyspy. Będziemy podążać śladami bohaterów literackich i filmowych.

SPIS E-BOOKOWEJ TREŚCI:

  • Kilka słów o Grecji
  • Lista powieści, których akcja rozgrywa się w Grecji
  • Lista filmów, których akcja rozgrywa się w Grecji
  • „Mamma Mia” – gdzie kręcono film?
  • Wywiad z Moniką Michalik – o miłości do Grecji, inspirujących podróżach i literackich planach.

Pobierz darmowy e-book!

Książki i filmy z Toskanią w tle – e-book do pobrania

I przystanek w naszej literacko-filmowej podróży?


Kraina win, pysznego jedzenia i miłości na kartach książek, na ekranie, w życiu. Razem odwiedzimy Włochy, na dłużej zostaniemy w Toskanii. Będziemy podążać śladami bohaterów literackich i filmowych.
Ruszamy!

SPIS E-BOOKOWEJ TREŚCI:

  • Kilka słów o Toskanii
  • Lista polskich i zagranicznych powieści, których akcja rozgrywa się we Włoszech
  • Lista filmów, które kręcono we Włoszech
  • „W blasku słońca” – najbardziej toskańska powieść Magdaleny Kordel
  • Wywiad z Magdaleną Kordel – o toskańskiej miłości, literackich plan wokół Włoch i marzeniach, które stają się rzeczywistością.

Pobierz darmowy e-book!

„Nie boję się trudnych tematów” – wywiad z Patrycją Żurek

Read More
patrycja żurek - wywiad

„Serce lasu” podbiło serce Mamy Dropsa. Kryje się za nim Patrycja Żurek – pora Ją lepiej poznać!

Właśnie mija 10 lat od Pani debiutu. Jak zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?

Pisałam już w podstawówce, historie zapisywane w zeszytach (nadal je mam!). Później pisałam cały czas, gdzieś na karteczkach w pracy, w notatnikach, aż w końcu napisałam pierwszą powieść i wydałam w systemie self publishing 😀 Niewiele wiedziałam wtedy o rynku, pisaniu, dopiero wchodziłam w ten świat. Jestem samoukiem i do wielu rzeczy dochodziłam sama.

Po jakie tematy sięga Pani w swoich powieściach? Skąd najczęściej czerpie pomysły?

Po trudne tematy, nie będę ukrywać, im mocniej tym lepiej. Chcę, żeby moja proza niosła ze sobą przesłanie, żeby poruszała, wchodziła pod skórę. Nie piszę jednak na siłę, pomysły przychodzą do mnie w różnych momentach: podczas czytania, na spacerze, podczas rozmów, słuchania muzyki, oglądania teledysków, w tramwajach. Tak naprawdę każda rzecz na świecie może sprawić, że w głowie wybuchnie mi pomysł. I to jest najwspanialsze!

Czy zdarza się, że bohaterowie sami przychodzą i proszą wręcz o zapisanie ich historii?

O, tak! Zazwyczaj właśnie tak jest. Często podsuwają mi swoje imiona. Albo obrażają się i nie chcą „pisać” się dalej, jeśli chcę poprowadzić fabułę nie tak, jak sobie życzą. Nauczyłam się ich słuchać i zawsze przed snem pozwalam myślą płynąć – wtedy dowiaduję się, co dalej w powieści, którą aktualnie piszę. Uwielbiam to, chociaż często muszę wyrywać się z półsnu, by zapisać pomysł.

Z jakimi stereotypami, schematami walczy Pani w swoich powieściach?

 W ogóle nie lubię stereotypów, więc staram się ich unikać. Chyba że pokazuję je celowo, wypunktowuję jako coś niewłaściwego. Walczę również ze schematycznością, wyłamuję się z konwencji romansu czy typowego obyczaju. Chyba po prostu lubię prowokować 😉 Ale przyznam, że eksperymentowanie w tekście to wyzwanie, lubię próbować nowych rzeczy.

Od jakiej książki warto zacząć znajomość z Pani twórczością?

Od Marcina. Wcześniejsze powieści nie są złe, ale na nich uczyłam się pisać, wiele w nich niedociągnięć i chociaż się ich nie wstydzę, nie chcę, by ktoś się zraził. Włożyłam wiele pracy w wypracowanie swojego stylu, znalezienie odpowiedniej pisarskiej ścieżki. Warto iść po kolei, wtedy widać ewolucję mojego pisarstwa. Warto również zapoznać się z audiobookami, które nie są wydane na papierze.

Mieszka Pani w Sosnowcu. Czy to miasto jest także bohaterem którejś z książek?

Akurat Sosnowiec nie, chociaż mieszkam tu już jakiś czas i bardzo lubię to miasto. Pojawia się ono sporadycznie, jednak bohaterem, jeśli już, zazwyczaj są Mysłowice. Ostatnio jednak myślałam o tym, że Sosnowiec to ciekawe miejsce i warto umieścić tutaj miejsce akcji. Zawsze mogę zrobić research – a to przecież bardzo lubię. Poza tym to ciekawe miasto ze względu na stosunek Ślązaków do Zagłębia, taka ciekawostka historyczna. Wspominam o tym w swoich tekstach.

Czy na każdy trudny temat czytelnik odnajdzie jednoznaczną odpowiedź w powieści?

Nie 🙂 Staram się nie odpowiadać wprost, a zmuszać czytelnika do zastanowienia się, ponieważ to on powinien znaleźć swoją odpowiedź. Nie mogę nikomu niczego zarzucać, ja mam tylko poruszyć strunę, która będzie drgała, która wywoła lawinę dyskusji, myśli, wniosków.

„Serce lasu” to moje pierwsze spotkanie z Pani twórczością. Wbrew magicznej okładce to wcale nie jest lekka powieść w odbiorze…

I przyznam, że to niezmiernie mnie dziwi. Ponieważ w założeniu to miała być łatwa i przyjemna powieść, ale jak widać chyba nie potrafię takich pisać. Choć przyznam, że to najlżejsza z moich powieści. Taka najbardziej delikatna. Wplotłam tu magię i las, one miały sprawić, że „Serce lasu” będzie… łatwe. Powiem szczerze: dopiero gdy zaczęły spływać recenzje, zorientowałam się, że, kurcze blade, może to nie jest takie całkiem delikatne jak mi się wydawało… To chyba o czymś świadczy.

Jakie pasje oprócz pisania posiada Patrycja Żurek?

Oczywiście uwielbiam czytać, to wiadomo. Pochłaniam tony książek. Poza tym lubię robić zdjęcia, głównie właśnie książkom i przyrodzie, ale robię to całkowicie bez wyczucia i amatorsko 😉 Uwielbiam spacery i patrzenie w niebo. Lubię oglądać sport, piłkę nożną i skoki narciarskie, ale również olimpiady. Kocham seriale (ale nie filmy!). Najwięcej jednak czasu zajmują w moim życiu książki.

Rozmowę poprowadziła Mama Dropsa

Specjalistka od pożarów emocji – wywiad z Kamilą Mitek

Read More
kamila mitek wywiad

Czy Mała Kamila chciała zostać strażaczką? Jak smakuje premiera wznowienia? Czy będzie ciąg dalszy powieści „Pomóż mi kochać”? Te i inne pytania zadaje Mama Dropsa. Odpowiada miłośniczka szpinakowych tortów, Kamila Mitek.

W jakich sytuacjach Kamili Mitek płonie głowa z emocji?

To zależy, o jakich emocjach mowa. Zwykle płonie mi dość mocno, gdy sypią się moje misternie ukute plany.🙂 Głowa płonie mi także wtedy, gdy na coś czekam, na coś liczę i mam nadzieję. I nie wiem, czy to się ziści.

Pomóż mi kochać recenzja kamila mitek
„Pomóż mi kochać” to wznowienie powieści „Pożar w mojej głowie”.

Skąd pomysł, by wznowienie miało inny tytuł niż I wydanie?

To pomysł mojego Wydawcy – Wydawnictwa Dragon. Na rynku jest tyle tytułów, że trzeba brać pod uwagę także kwestie marketingowe i co może się spodobać, przyciągnąć potencjalnego czytelnika. Jestem przywiązana do starego tytułu, ale nowy także dobrze mi się kojarzy. Można go interpretować na wiele sposobów. I od razu dodam, że raczej nie w ten romansowy, bo wątek miłosny jest w tej opowieści zaledwie dodatkiem.

Jak wyglądała praca nad tą powieścią?

Wyglądała tak, że podczas pisania zaliczyłam kilka solidnych migren.🙂 Zwłaszcza przy tworzeniu scen ze strażackimi akcjami. Wykonałam duży research i starałam się realistycznie oddać pracę w straży, co było nie lada wyzwaniem dla kompletnego laika. Jeśli zaś chodzi o wątki psychologiczne – w tych czułam się jak ryba w wodzie.🙂

Kamila chciała zostać strażaczką? Skąd pomysł, by walczyć w tej historii ze stereotypami dotyczącymi kobiety w mundurze?

Nie, nie miałam nigdy takich aspiracji, ale bardzo podziwiam kobiety pracujące w męskich zawodach, ich odwagę i determinację. I dlatego o tym napisałam.

Wątek warsztatów psychologicznych jest Ci bliski prywatnie, pracujesz z młodzieżą. Pisząc te rozdziały, czerpałaś ze swojego doświadczenia?

Uwielbiam tę część powieści, która rozgrywa się na obozie młodzieżowym. Czerpałam ze swoich doświadczeń jako harcerki,  pracy z młodzieżą w liceum oraz wiedzy mojej mamy, wieloletniego psychologa dziecięcego. Starałam się zarysować pewną problematykę, choć czynię to w złagodzonej wersji, bo taka jest konwencja książki. Ma rys komediowy, nie dramatyczny.

Czy premierę wznowienia świętowałaś inaczej?

Z pewnością tak, bo poprzednie wydanie jako takiej premiery nie miało. „Pożar w mojej głowie” nigdy nie trafił do księgarń, nie było daty startowej, ani przygotowań. Za to premiera „Pomóż mi kochać” nie obyła się bez kilku przygód, np. problemów technicznych w Empiku i kilku innych drobiazgów. Mimo wszystko to był piękny dzień, bo wiadomości od moich czytelników wynagrodziły mi wszelkie „usterki”.🙂

Jakie masz pisarskie plany na kolejne miesiące?

Niedawno oddałam czwartą powieść obyczajową i czekam na decyzję Wydawcy, czy zostanie wydana. Teraz  odpoczywam, nabieram świeżości i nadrabiam domowe zaległości. W głowie kiełkuje już pomysł na kolejną historię, ale niczego nie przyspieszam, bo to nie taśma produkcyjna. Zdradzę tylko, że czytelnicy domagali się powieści poświęconej psycholog Ani z „Pomóż mi kochać” i niewykluczone, że spełnię ich prośbę.🙂

Dziękuję za rozmowę!

Druga strona raju Beaty Zdziarskiej – wywiad z autorką

Read More
beata zdziarska wywiad

Beata Zdziarska pisarką – kiedy pojawił się taki pomysł na życie”?

Zaczęło się od tekstów publicystycznych, które publikowałam w kwartalnikach literackich. Potem zaczęłam pisać opowiadania, kilka z nich zamieściłam w czasopismach „Migotania” i „Szafa”. To było coś nowego, zupełnie odmiennego od publicystyki. Jednocześnie miałam ochotę podjąć kolejne wyzwanie, czyli stworzenie powieści. W głowie rodziły się różne pomysły, bohaterowie, koncepcje fabularne, aż w końcu postawiłam ostatnią kropkę. Tekst był gotowy do wysłania do wydawnictwa. Zadebiutowałam w 2016 roku powieścią „Zagubiony szlak”.

Kto jest adresatem pani powieści?

Adresatem moich powieści jest czytelnik, który lubi zmierzyć się z niekoniecznie łatwymi historiami. Konsekwencje nieroztropnych zachowań, decyzji czy zwykły przypadek potrafią zmienić życie moich bohaterów. Piszę powieści o silnej tkance emocjonalnej. Miłość, rozpacz, złość i nienawiść przeplatają się ze sobą.

„Po drugiej stronie raju” to moje pierwsze spotkanie z pani twórczością. Co było inspiracją do stworzenia tej historii?

Najwięcej pomysłów dostarcza nam samo życie, niemniej jednak fabuła mojej książki jest zupełnie fikcyjna. Natomiast zainspirowały mnie dwie autentyczne opowieści, z których zaczerpnęłam kilka motywów, m.in. chorobę Mateusza oraz zdradę Ewy z przyjacielem męża. To były poruszające historie. Utkwiły mi głęboko w sercu i postanowiłam je wykorzystać przy tworzeniu powieści.

Problem choroby, problem starości. W książce porusza pani to, co trudne, a zarazem życiowe. Jakie refleksje chciała pani wzbudzić w czytelnikach?

Przede wszystkim refleksje nad życiem i naszymi relacjami z drugim człowiekiem. Choroba, starość, przemijanie są wpisane w nasz los, chociaż najczęściej wolimy o tym nie myśleć. Tymczasem od ludzi w tzw. jesieni życia, ludzi dotkniętych cierpieniem, chorobą możemy się wiele nauczyć. Czasem warto zatrzymać się w codziennym pędzie i zastanowić się, co jest w życiu ważne, do czego zmierzamy.

Chciałam również zwrócić uwagę na kwestię przebaczenia. Ono tak wiele znaczy w relacjach międzyludzkich. Moja powieść wnosi nutkę optymizmu, bo przecież bohaterki, Ewa i Zofia robią pierwszy krok ku pojednaniu i odbudowie utraconych więzi.

Jakie ma pani pasje?

Oprócz książek lubię podróże do miejsc znanych i tych mniej znanych, no a przede wszystkim uwielbiam chodzić po górach. Tam w dolinach, na przełęczach i szczytach czuję się najlepiej. Góry dają człowiekowi inne spojrzenie na życie.

Po jakie książki pani sięga w wolnych chwilach?

Najbardziej lubię powieści obyczajowe i psychologiczne. Czasem sięgam po kryminały.

Nad czym aktualnie Pani pracuje? Czego mogą wyglądać Czytelnicy Pani powieści?

Będzie to historia obyczajowo- kryminalna z akcją usytuowaną w małej wiosce w Beskidzie Niskim. Zupełnie coś odmiennego od dotychczasowych moich powieści, ale nie mogę zdradzić nic więcej. Prace trwają!

A my czekamy na ich efekty! Dziękuję za rozmowę!

Słodko-gorzki tort szpinakowy – wywiad z Kamilą Mitek

Read More
kamila mitek wywiad

Młoda i zdolna. Ambitna. Udowadnia, że marzenia się spełnia. Kilka lat temu sama wydała swój debiut, dziś prezentuje go szerszemu gronu w Wydawnictwie Dragon.
Kilka miesięcy temu zdradziła nam, jak smakuje greckie lato. Dziś częstuje tortem szpinakowym. Zapraszamy do lektury wywiadu z Kamilą Mitek!

Nie wszyscy wiedzą, że tegoroczna premiera powieści „Na śniadanie tort szpinakowy” to tak naprawdę wznowienie Twojego debiutu. Pamiętasz pracę nad tą książką?

Tak, oczywiście.:) To był czas, kiedy mój młodszy synek budził się codziennie o 5 nad ranem. Siedziałam przy nim ledwo przytomna i rozmyślałam. Jako pierwsza w mojej głowie zrodziła się postać Szramy. Po jakimś czasie zaczęłam nieśmiało spisywać tę historię. Jedną, dwie strony dziennie, bo na więcej synek nie pozwalał, ale za to systematycznie. Pamiętam, że było ciemno na dworze (zaczęłam jesienią) i że jakiś czas pisałam także przy choince 🙂 Po sześciu miesiącach miałam gotową powieść.

Co czułaś, kiedy zaproponowano Ci powtórne wydanie, tym razem w ogólnopolskim wydawnictwie?

Poczułam ogromną radość, że wydawnictwo Dragon doceniło tę powieść. Traciłam już nadzieję, bo dość długo czekałam na odpowiedź. Kiedy okazało się, że jest pozytywna, miałam ochotę zrobić salto! Oczywiście nie zrobiłam. Z takich rzeczy mogę co najwyżej zrobić przysiad.:) Jednak na zawsze zapamiętam tę ekscytację i poczucie docenienia.

Jak smakuje tort szpinakowy? Co znajdą w tej historii Twoi czytelnicy?

Smakuje słodko-gorzko. Wyczuwa się w nim słodką nutę mascarpone – miłość, przyjaźń, nadzieję, lecz także cierpkawy posmak szpinaku – żal, ból, tęsknotę. Moja opowieść jest jednak optymistyczna i pełna humoru. Czytelnicy znajdą w niej także kilka refleksji, którymi chcę się z Wami podzielić.

„Na śniadanie tort szpinakowy” to opowieść o sile kobiecego ducha. Czym jest dla Ciebie kobiecość?

Kobiecość to dla mnie wielozadaniowość, codzienne tworzenie rzeczywistości opartej na rozsądku i emocjach. Poszukiwanie równowagi między tymi dwoma siłami – rozumem i uczuciami. Dawanie ciepła. Lecz podkreślam, że to także branie tego ciepła dla siebie, bo nasze baterie nie są niewyczerpywalne. Kobiecość to dbanie o innych i o siebie. To wskazywanie drogi do miłości.

Osobiście sprawdziłaś przepis na tytułowy tort?

Naturalnie! Wielokrotnie piekłam go na spotkania autorskie oraz rodzinne. Nigdy nikt nie narzekał, a przynajmniej nie wprost do mnie.:)

Okładka kusi czytelnika pięknymi hortensjami. Jakie lubisz kwiaty?

Właśnie hortensje, dlatego to była piękna niespodzianka od Wydawcy, za którą ogromnie dziękuję. Poza tym kocham róże, dalie i fiołki (te dziko rosnące).

Czy możesz nam zdradzić, nad czym teraz pracujesz?

Poprawiam teraz powieść, którą mam nadzieję oddać w Wasze ręce wiosną przyszłego roku. To także będzie wznowienie – niektórzy znają ją jako „Pożar w mojej głowie”. Zaczęłam także pisać czwartą powieść z wątkiem medycznym. Szczegóły będę zdradzać na swoich stronach autorskich na FB i IG. Serdecznie zapraszam do ich odwiedzania.

Rozmowę przeprowadziła Mama Dropsa.

Wywiad z Kamilą Mitek

Read More
kamila mitek autorka moje greckie lato

Za Lemem powtarza, że lepiej być dobrej myśli, niż złej. Razem z Foleyem wybiera poczucie humoru. Kamila Mitek – grecka księżniczka polskiej literatury obyczajowej, która szturmem wdarła się do serc czytelniczek. Skąd pomysł na powieść? Nad czym teraz pracuje? Za co chce przeprosić mężczyzn? 😉 Zapraszamy do lektury wywiadu!

  • „Moje greckie lato” to Twoja trzecia książka, ale pierwsza na „dużym rynku”. Opowiesz o jej starszych powieściowych siostrach?

Debiutowałam niespełna dwa lata temu powieścią „Na śniadanie… tort szpinakowy”. Pół roku później ukazał się „Pożar w mojej głowie”. Obie te powieści wydałam w ramach samopublikacji i nigdy nie trafiły na rynek wydawniczy, a nieduże nakłady już się wyczerpały. Są to utrzymane w humorystycznym tonie historie kobiet, które zmagają się z kłopotami, przechodzą jednak pewną przemianę i porządkują swoje sprawy. W każdej opowieści umieszczam swoje przemyślenia i refleksje na temat życia. Każda ma motto przewodnie. W „Na śniadanie… tort szpinakowy” jest to głównie, by nie oceniać powierzchownie innych ludzi i poznać ich historię. W „Pożarze w mojej głowie” staram się pokazać, jak według mnie można sobie poradzić z emocjonalnym pożarem, który na jakimś etapie życia trawi każdego z nas.

  • Na wakacje do Grecji leciałaś z gotowym konspektem powieści w głowie. Przypadek?

Sama nie wiem, jak to się stało, że już lecąc na Kefalonię, miałam w głowie zarys fabuły. Niektóre pomysły po prostu rodzą się w naszych umysłach i po czasie trudno stwierdzić, jakie było dokładnie ich źródło. Chyba marzyło mi się napisanie powieści z wątkiem podróżniczym i zgrabnie wykorzystałam do tego nasze plany urlopowe. Na miejscu wykonałam niemałą pracę reporterską, bo skrzętnie zbierałam i notowałam wszystkie ciekawostki, informacje oraz tworzyłam bazę zdjęć. Zastanawiałam się, co jeszcze może być mi potrzebne do opowieści i rozpytywałam o to napotkanych tam Greków, przede wszystkim naszych bardzo otwartych i serdecznych gospodarzy.

  • W powieści „Moje greckie lato” można znaleźć fragmenty Twoich wierszy. Chciałabyś iść w stronę poezji, marzysz o wydaniu tomiku czy piszesz do szuflady?

Myślę, że poezja zawsze będzie mi towarzyszyć, ponieważ jest dla mnie sposobem na wyrażenie swoich refleksji w krótkich formach literackich. Kilka zdań niesie treść, którą chcę się podzielić z innymi. Na razie publikuje je tylko na swoich stronach w mediach społecznościowych i przemycam do powieści. Mam pewien pomysł, jak chciałabym je kiedyś opublikować, ale na razie nie mogę zdradzić szczegółów. Nie byłby to jednak typowy tomik.

  • Jakie masz pasje oprócz pisania?

Oczywiście czytanie. Ale poza książkami chętnie uprawiam fitness, spaceruję, zwiedzam nowe miejsca i wędruję po górach. Ostatnio wciągnęłam się też w fotografię książkową. Moją wielką pasją od zawsze jest psychologia. Lubię zgłębiać wiedzę w tej dziedzinie.

  • W przerwach od pisania sięgasz po książki innych autorów? Czyje nazwiska lub jakie gatunki królują w Twojej biblioteczce?

Jak najbardziej sięgam po książki innych autorów i polecam tych, którzy mnie urzekli, na swojej stronie autorskiej. Do niedawna w mojej biblioteczce królowały zagraniczne powieści obyczajowe. Obecnie przybywa polskich nazwisk, bo w kraju także mamy perełki, które bardzo lubię wyławiać. Jeśli chodzi o gatunek, to u mnie zdecydowanie rządzi literatura obyczajowa.

  • Komu poleciłabyś powieść „Moje greckie lato”? Z myślą o jakim czytelniku ją pisałaś?

Pisząc wszystkie powieści, myślałam o kobietach. Niech panowie mi wybaczą. 🙂 Tworzę głównie dla kobiet, staram się umieszczać w fabułach pewne przemyślenia i drogowskazy, które mogą wykorzystać we własnym życiu. Jeśli któraś z pań zabierze z nich coś dla siebie na dalszą drogę, to czuję się spełniona.

  • A na koniec mam prośbę… Zdradzisz, nad czym teraz pracujesz?

Aktualnie rozpoczęłam pracę nad powieścią z wątkiem medycznym. Chciałabym stworzyć fabułę, w której poruszę zagadnienie stwardnienia rozsianego. To będzie ogromne wyzwanie, muszę zrobić spory research. Ale… Lubię takie wyzwania! Nie zabraknie także humoru i życiowych refleksji. No i miłości, oczywiście. 🙂