„Sekrety starych fotografii” – wywiad z Małgorzatą Lis

sekrety starych fotografii 3d

8 kwietnia 2024 r. nakładem Wydawnictwa Emocje swoją premierę będzie miała nowa powieść Małgorzaty Lis, którą z dumą objęłam patronatem medialnym. Poznajcie „Sekrety starych fotografii”!

Dwie wyjątkowe kobiety, dwie niezwykłe historie i jeden zupełnie zwyczajny dom…

Trzydziestoletnia Magda ma dość pracy w korporacji i życia w stolicy. Kiedy więc przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie i równocześnie dowiaduje się, że musi opuścić wynajmowane dotąd mieszkanie, postanawia rzucić wszystko i wyprowadzić się do  Żarek, małego jurajskiego miasteczka z bogatą, choć bolesną historią.

Osiemnastoletnia Irena obawia się dwóch rzeczy: zaaranżowanego małżeństwa ze Stachem Nowakowskim i wojny, która, jak mówią, ma wybuchnąć lada chwila. Jeszcze nie wie, że nadchodzące dni zmienią jej życie bardziej, niż mogłaby się tego spodziewać… 

Co się stanie, gdy te dwie historie spotkają się pod jednym dachem?

„Sekret starych fotografii” to opowieść o miłości i okrucieństwie, przyjaźni i podziałach, wierności i zdradzie, nowym życiu i o śmierci. To pełna emocji, słodko-gorzka historia współczesna, która niewidzialną nicią wspomnień łączy się z wydarzeniami sprzed ponad osiemdziesięciu lat. Pozornie odległymi, choć tak naprawdę bardzo bliskimi…

Co o książce mówi Autorka? Zapraszam do lektury wywiadu!

Do tej pory byłaś kojarzona z „Opowieściami z wiary”, czyli książkami, w których boski akcent ma fundamentalne znaczenie. Teraz Twoje pióro nakreśliło historię z historią w tle właśnie. Dałaś dojść do głosu swojej pasji i wykształceniu?

Nadal chcę być kojarzona z boskim akcentem, choć prawdą jest, że po raz pierwszy zdecydowałam się na rozbudowany wątek historyczny w swojej powieści. Sprawy wiary zeszły na dalszy plan, choć wciąż podczas pisania przyświecają mi wartości, które są mi bliskie na co dzień.

W sięgnięciu po historyczne tło pomogło mi uświadomienie sobie, że to przecież powieść obyczajowa, a nie doktorat, że nie muszę siedzieć godzinami w bibliotekach, a sporo materiałów jest dostępne w internecie. Trochę się bałam tej kwerendy, bo cały czas mam pod opieką dzieci 24/7 i po prostu nie mam czasu i możliwości na godziny spędzane w bibliotece i podróże naukowe. W powieści obyczajowej z historią w tle jest łatwiej niż w przypadku powieści historycznej. 

Oczywiście, do „Sekretu starych fotografii” rzetelnie się przygotowałam, ale warstwa historyczna nie była tu dominująca i w związku z tym książka nie wymagała ode mnie aż takiego poświęcenia. Co nie znaczy, że moja pasja nie domaga się czegoś więcej. Myślę, że wszystko w swoim czasie. Dzieci rosną i przede mną otwierają się nowe możliwości.

Co albo kto był inspiracją do napisania „Sekretu starych fotografii”? Skąd pomysł, by osadzić akcję powieści właśnie w Żarkach?

Inspiracją stała się opowieść wnuka pani Aleksandry, której pamięci dedykuję powieść. Ta kobieta mieszkała w Żarkach i z narażeniem życia pomagała miejscowym Żydom: przeprowadzała przez granicę, nosiła jedzenie, a nawet ukrywała przez jakiś czas kilkuletnią Żydówkę Rywkę. Raz stała już pod ścianą w oczekiwaniu na egzekucję, ale cudem się uratowała, o czym zresztą piszę w powieści. Pani Aleksandry nie ma w żadnym spisie wojennych herosów, nie dostała medalu, a jej córka była po wojnie przezywana „żydówa”. Takich cichych bohaterów wojny jest wielu. Takich miejsc jak Żarki, gdzie Żydzi i Polacy żyli ze sobą w zgodzie – bardzo dużo. Bardzo mi zależało, by w zwyczajnej, fikcyjnej  fabule pokazać tę złożoność naszej historii.

Od początku planowałaś serię czy wymusili to na Tobie bohaterowie?

Od początku wiedziałam, że się nie zmieszczę w jednej książce. Ta historia domagała się dwóch tomów. 

Przeszłość naznaczona wojną i teraźniejszość, na którą wpływ mają tamte lata. Jak pracowało Ci się nad powieścią z dwoma planami czasowymi?

Bardzo lubię czytać powieści z dwoma planami czasowymi właśnie ze względu na to, co powiedziałaś. Można w ten sposób doskonale pokazać, jak teraźniejszość splata się w przeszłością. Ale nie tylko dlatego. Wątek współczesny pomaga niejako odpocząć od trudnych tematów z historii. 

Pisało mi się bardzo dobrze, choć nie będę ukrywać, że opowieść o Irce pisałam osobno. To pozwoliło mi lepiej wczuć się w klimat tamtych czasów. Potem połączyłam oba wątki w całość. Zresztą w tym współczesnym jest sporo odniesień do przeszłości, wszystko więc bardzo dobrze się zazębia. 

Która z bohaterek jest bliższa Twojemu sercu – Irenka czy Magda?

Mimo że Magdę pisałam w pierwszej osobie, to bliższa jest mi Irka. Ja chyba w ogóle bardziej pasuję do dawnych czasów. Nie jestem filrciarą jak Magda, nigdy nie zdecydowałabym się na tak nagłą i drastyczną życiową zmianę. Nie wiem jednak, czy podjęłabym taką decyzję jak Irena. I w sumie nie chciałabym wiedzieć. Czasy, w których żyła, nie są do pozazdroszczenia. Wybory zbyt trudne, nawet z perspektywy naszego wygodnego fotela.

Masz poczucie, że debiutujesz po raz drugi? Jakie to emocje?

Troszkę tak. Nowy temat, nowe wydawnictwo. Jestem ciekawa recenzji, odbioru tej powieści przez czytelników. Dotąd otrzymałam już kilka pozytywnych reakcji i nie będę ukrywać, że to dodaje skrzydeł i zachęca, by dalej iść tą drogą.

Jakie sekrety skrywają fotografie w Twoim rodzinnym archiwum? 

Archiwum rodzinne jest na razie w rękach moich rodziców, ale myślę o tym, by je chociaż zeskanować. Jako dziecko uwielbiałam stare fotografie, na ścianie wisiały portrety ślubne i rodzinne, nawet te przedwojenne. Dziś wszystko ginie na dyskach komputerowych. Szkoda.

W mojej rodzinie raczej sekretów nie było, a przynajmniej o takich nie wiem, ale zdjęcia zawsze były impulsem do opowiedzenia jakieś historii z dawnych lat. Mam w planie przenieść niektóre z nich na papier. Tematy na  kolejną powieść czekają i kuszą…  

Dziękuję za rozmowę!