„Zwyczajne cuda” – Agnieszka Jeż

Read More
zwyczajne cuda agnieszka jeż

Agnieszka Jeż, Zwyczajne cuda, Wydawnictwo Filia 2020.

Z biurka spogląda na mnie dziewczyna w zimowej musztardowej czapce. W słuchawkach brzmi Michael Buble i jego świąteczna składanka… Grudzień? Nie. Końcówka października w wersji Dropsa Książkowego. Wszystko za sprawą Wydawnictwa Filia i klubu książki Ona Czyta…

Kilka dni temu dotarła do mnie najnowsza powieść Agnieszki Jeż. „Zwyczajne cuda”, bo taki (nie)zwyczajny tytuł nosi jej świąteczna książka, miała poczekać na czas „po Wszystkich Świętych”. Zaczęłam lekturę kilka dni temu, dziś połknęłam ponad 200 stron. Po ostatnich wydarzeniach chyba po prostu potrzebuję takiego… utulenia. I przywrócenia wiary w miłość. Nadziei na to, że doczekamy happy endu – w związku z pandemią, w związku z życiem po prostu. Historia Agnieszki Jeż – a właściwie historia Marty i Krzyśka – to wszystko mi dała. Ich losy spisane na niewiele ponad 300 stronach, pachnące piernikami i klimatem „To właśnie miłość”, dają wiarę, nadzieję i miłość. Są jak lekarstwo bez recepty. Jak szczepionka, która choć na chwilę daje odporność, oddech znaczy, na szarość tego świata…

Marta jest 30-letnią bibliotekarką, która po rozwodzie rodziców miota się między matką a ojcem. Święta zamiast z barszczem, choinką i ciepłą atmosferą, kojarzą się jej z wyrzutami i celebracją na dwa domy. Marzy o miłości. Marzy o tym, by tegoroczne Boże Narodzenie było inne. Wierzy w cud. Wierzy, że na drodze stanie jej prywatny Hugh Grant. Jesień nadzieją się zaczyna… Im bliżej 24 grudnia, tym nadziei coraz mniej. Topnieje niczym śnieg. Czy wystarczy jej, by doświadczyć wigilijnego cudu? Co czeka na Martę – gwiazdka na niebie czy zwyczajne cuda, które wydarzają się każdego dnia?

„Zwyczajne cuda” to nie tylko romantyczna, świąteczna historia. To także opowieść o świecie książek i książkoholików. Jak już wspomniałam, główna bohaterka pracuje wśród książek. Swoją pasją zaraża innych, prowadząc Dyskusyjny Klub Książki. I Marcie, i czytelnikowi książki Agnieszki Jeż wydaje się, że zna jego członków. Żona bogatego męża, szczęśliwa mama i mężatka, nieśmiały informatyk… Wraz z Martą, pod wpływem przedświątecznych cudów i przełomowych spotkań – także literackich, poznajemy inne twarze i głęboko skrywane sekrety sympatyków biblioteki.

„Każde spotkanie nas zmienia”, pomyślała wtedy. „Mądry człowiek czy dobra książka pomagają nam zrozumieć świat”.

Zwyczajne cuda, s. 111.

Ależ mi ciepło po przeczytaniu tej historii! Ktoś może powiedzieć, że to świąteczna historia jakich wiele za nami i przed nami. Może. Mnie jednak dała otulenie. Wlała mnóstwo nadziei do serca. Nie jest jednak zbyt świąteczna. Agnieszka Jeż nie „przedawkowała” bowiem świątecznych elementów historii znanych nam z powieści czy z filmów. Książka nie kipi piernikami (choć nimi pachnie!), świątecznymi piosenkami, bohaterowie nie uganiają się za prezentami. Oni po prostu – w bardziej lub mniej udolny sposób – szukają drugiej połówki. Czy to źle, że w przededniu Bożego Narodzenia? Przecież to magiczny czas… Czas miłości, wybaczania i nadziei…

„Zwyczajne cuda” to zbiór zwyczajnych i nieoczywistych spotkań, wydarzeń, gestów i marzeń. Pozornie niezwiązane nitki zaczynają tkać całość – opowieść o miłości.

Wszyscy pragniemy cudu. Spokoju w kraju, braku podziałów w polityce, ustania pandemii. Tak jak wiosną mieliśmy nadzieję, że po Wielkanocy będzie po wszystkim, tak i teraz liczymy po cichu, że Boże Narodzenie będzie czasem cudu. Z punktu widzenia lekarzy to mało prawdopodobne. Kto jednak zabroni nam marzyć?

Jeśli choć na chwilę chcecie odpocząć od tego zgiełku polityki, od tych zatrważających statystyk, od strachu, sięgnijcie po „Zwyczajne cuda”. Może właśnie to zgubiliśmy w ostatnich miesiącach? Może przestaliśmy dostrzegać te zwyczajne cuda, skupiając się na tragediach, tak ochoczo prezentowanych w mediach? Wiadomo, nie możemy całkowicie oderwać się od rzeczywistości – pewne dane, decyzje dotyczą nas bezpośrednio… Ale może czasem warto wyłączyć telewizor? Nie zaglądać na Onet, przyciszyć radio? Choć na chwilę?

Wierzę, że jeszcze będzie normalnie. Póki co, uciekam w świat książek, by niczym ciepłym kocem otulić się historią pokrzepiającą serca. Jeśli macie taki sam sposób na zaklinanie rzeczywistości, „Zwyczajne cuda” muszą się znaleźć na Waszych listach czytelniczych!

PS Wiem, że dopiero październik, ale nie mogę się oprzeć… Ta piosenka, właśnie w tej interpretacji, tak bardzo mi pasuje do powieści Agnieszki… Miłego słuchania, miłego czytania!

„Spotkajmy się po wojnie” – Agnieszka Jeż

Read More
spotkajmy się po wojnie

Agnieszka Jeż, Spotkajmy się po wojnie, Wydawnictwo Filia 2020.

Dwie rodziny spotkały się po wojnie. Dwie rodziny spotkały się przy jednym stole. Mieli celebrować nowy związek, będą celebrować… prawdę. Rozpoczną żmudną, ale potrzebną drogę. Drogę do wyjścia z labiryntu tajemnic, który pozostał zamknięty kilkadziesiąt lat.

Przyjęcie zaręczynowe nie przebiegło zgodnie z planami Ani i Marcina. Owszem, ich rodziny poznały się, ale nie w taki sposób, jak oczekiwali. Okazało się, że drogi ich dziadków skrzyżowały się jeszcze w czasach wojny… Spotkanie po wojnie – spotkanie po latach – jest pełne emocji i uczuć. Radość miesza się z gniewem. Wzruszenie ustępuje miejsca zazdrości. Pojawia się mnóstwo pytań, a ci, których Ania i Marcin bezgranicznie kochali, okazują się nie być bez wad… Czy z przedmałżeńskiej próby wyjdą zwycięsko? Czy małżeństwa dziadków przetrwają burzę, która rozpętała się nad dwiema rodzinami?

Agnieszka Jeż po raz drugi rozkochała mnie w swoim piórze. Spotkajmy się po wojnie to bezpośrednia kontynuacja książki Miłość warta wszystkiego. Książki, która podbiła moje serce. Powieści o miłości i o wojnie – połączeniu, które literacko kocham najbardziej. Niczym gąbka chłonęłam każde słowo. Słowo, które kreślono z najwyższą starannością. W tej historii nie ma miejsca na zbędne dialogi czy przydługie opisy. Wszystko jest przemyślane i potrzebne. Każde słowo, każde zdanie… Czytelnik czuje także to, co niewypowiedziane… Autorka czaruje, choć tej opowieści daleko do magii…

Dostałam prawdziwy świat. Ze wszystkimi blaskami i cieniami. Ludzi z zaletami i wadami. Postaci z przeszłością. Raz po raz ocierałam łzę wzruszenia. Chciałam jak najszybciej poznać zakończenie, jednocześnie nie chcąc rozstawać się z bohaterami.

Spotkajmy się po wojnie to spotkanie przyjaciół, spotkanie kochanków, spotkanie przeszłości z teraźniejszością. Kłamstwa, przemilczenia, sekrety – to, co chowane przez lata, wychodzi na jaw. Ale jest też miejsce na miłość. Miłość, która jest warta wszystkiego…

Czy możliwe jest wybaczenie po latach? Spotkajmy się po wojnie to odpowiedź na to pytanie. To także podróż do przeszłości, która pomoże porządkować teraźniejszość i nakreślić ścieżki przyszłości. Ania i Marcin oraz ich dziadkowie zawsze będą obecni w literackiej części mojego serca. Ich historia jest niezwykła. Bo niezwykłe są ludzkie osy. Losy, które naznaczyła wojna.

Zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po książki Agnieszki Jeż. Miłość warta wszystkiego i Spotkajmy się po wojnie to pozycje, które powinny znaleźć się w biblioteczkach fanów „Czasu honoru”, „Stulecia Winnych” i „Sagi Dobrzyńskich” Gabrieli Gargaś. Jeśli należycie do tego grona, nie wahajcie się ani chwili. Agnieszka Jeż ma dla Was wyjątkowe historie, które rozdzielił czas. Jak je łączy? Sprawdźcie!

„Błękitny dom nad jeziorem” – Katarzyna Janus (#MamaDropsaCzyta)

Read More
Błękitny dom nad jeziorem

Katarzyna Janus, Błękitny dom nad jeziorem, Wydawnictwo Filia 2020.
#MamaDropsaCzyta

Pragnę się podzielić moimi wrażeniami po lekturze pięknej i pełnej emocji powieści obyczajowej „Błękitny dom nad jeziorem” pióra Katarzyny Janus, której premiera już jutro, 23 września 2020. Rozstajemy się powoli z latem, więc jeszcze na chwilę przenieśmy się do pięknego domu z duszą, położonego wśród mazurskich lasów i jezior. Przeniknijmy do świata bohaterów, których losy skłonią nas do refleksji, czy odnaleźliśmy już tę właściwą drogę, którą mamy kroczyć przez nasze życie. Może i nam uda się wyśnić ten wymarzony dom, w którym odnajdziemy szczęście. 

Ta historia przecież nie miała zatoczyć koła, a jednak…

Główna bohaterka powieści trzydziestopięcioletnia Antonina, czyli Tośka żyła we własnym świecie  – świecie powieści, baśni, fantazji. Zawód bibliotekarki właśnie pozwalał jej na ucieczkę do świata książek od rzeczywistości, w której czuła sie wyobcowana. Po pracy znajdowała schronienie w skromnym mieszkanku i czas spędzała też z książką i z kotem Baltazarem. I tę szarą rzeczywistość bohaterki odmienił list z kancelarii adwokackiej z informacją o spadku – stary dom na Mazurach po ciotce należał do niej. Magiczny dom sprawił jej ogromną radość i czuła się nim zauroczona i bardzo szczęśliwa. Tu na Mazurach losy bohaterki przypadkiem skrzyżowały się z losami Kuby, czyli Jakuba Langego, tajemniczego mężczyzny po przejściach, który niewiele o sobie mówił, a który zgodził się pomóc wyremontować dom. Było to bowiem doskonałe miejsce na pensjonat. Pewnej nocy podczas burzy miało miejsce wydarzenie jak z powieści – Tosia wyratowała topielca, którym się okazał Jakub. Sceneria iście z powieści romantycznej! Kim był w rzeczywistości ten zagadkowy facet, który od początku fascynował Tosię? Jak się potoczy dalej ich znajomość?

Poznajemy w powieści również dwóch starszych panów, braci bliźniaków z charyzmą Piotra, jubilera oraz Pawła, zegarmistrza z Leszna. W ich zakładach pojawiły sie dwa cacka, przedmioty, które w powieści odegrają bardzo ważną misję. Jednym z nich był piękny zegarek, przedwojenny rolex w złotej kopercie. Gdy Paweł trzymał go w dłoniach, czuł jego ciepło, a przed oczami przewijały się obrazy z przeszłości, z przytłaczającej historii tego zegarka a raczej jego właściciela. Uwagę starego jubilera natomiast przykuł klejnot, który chciała zastawić zdesperowana, młoda kobieta, ale obiecała go wykupić. I on też poczuł magię bransoletki, gdy wziął ją do ręki i myślał o kobiecie. Przed jego oczyma przesuwały sie jak film obrazy- migawki z życia kobiety. Bracia przynieśli te klejnoty do domu, umieścili je w pięknej szkatułce, bowiem czuli, że łączy je ze sobą silna więź. Przeczuwali bowiem, że te cacka mogą połączyć ze sobą osoby, które je tu zostawiły. Czy można ingerować w miłość? Czy można przekonać do niej drugiego człowieka? Czy te klejnoty przypadkiem się znalazły w szkatułce?

Wątki Piotra i Pawła oraz Tosi i Jakuba przeplatają się w powieści ze sobą. Dodaje to tajemniczości, magii, zapowiada niejako, co się będzie u nich działo. A ich znajomość będzie niezwykle burzliwa, jak okaże się, że oboje pochodzą z różnych światów. Pojawią się jeszcze kolejne rekwizyty –  „Pamiętnik Benedykty Zielińskiej” i stara fotografia wydobyta ze sterty pamiątek, również z ciekawą historią. W powieści na uwagę zasługują też inni bohaterowie – Zośka, która chroni sie w pensjonacie, by leczyć zranione serce oraz Paulina, zagubiona artystka, która niesie ze sobą również bagaż doświadczeń mimo młodego wieku. Znajdą u Tosi schronienie, wsparcie i pomogą prowadzić pensjonat. Czy bohaterki odnajdą tu szczęście?

Fabuła powieści jest niezwykła, wzruszająca i pełna tajemnic, zagadek, sekretów rodzinnych. Przeszłość miesza się z teraźniejszością. Wydarzenia poznajemy z perspektywy ich uczestników. I to moim skromnym zdaniem jest atutem powieści. Wzmaga bowiem ciekawość czytelniczą. Bohaterowie zarówno pierwszo- jak i drugoplanowi są ciekawie wykreowani, są prawdziwi. Pisarka poruszyła tu bardzo ważne i trudne tematy: marzenie o miłości i szczęściu, ból po stracie dziecka, depresja, myśli samobójcze, samotność, ucieczka w alkohol i próba wyjścia z nałogu, problem przemocy domowej, przyjaźń i zdrada przyjaciela, wybaczenie, czy szczerość w związku popłaca? Chwilami jest i filozoficznie, gdy bohaterowie próbują znaleźć odpowiedź na pytanie: co rządzi naszym życiem, przeznaczenie czy przypadek? A może jedno i drugie po trosze?

Powieść przenosi nas na malownicze Mazury, gdzie obcowanie z naturą skłania nas do refleksji nad życiem, w którym „ […] nie wszystko jest idealne, tak być nie może. Życie musi dążyć do zachowania równowagi. Trochę dobra, trochę zła, odrobina szczęścia, a potem szczypta nieszczęścia. Radość i złość, uśmiech i smutek, nadzieja i jej utrata. I tak te wszystkie chwile przeplatają się ze sobą, a ich suma składa się po prostu na nasz los”.

Mimo że powieść liczy sobie ponad 400 stron, czyta się ją bardzo szybko z uwagi na lekki styl i wysokie walory językowe. Piękna, namalowana słowem przyroda mazurska uruchamia wyobraźnię czytelnika a opisy przeżyć wewnętrznych bohaterów sprawiają, że powieść dostarcza całej palety uczuć i emocji. Nie wszystkie tajemnice ujrzały światło dzienne. Jak dobrze, że to będzie trylogia!

Zachęcam więc do sięgnięcia po powieść „Błękitny dom nad jeziorem”, która będzie świetną towarzyszką umilającą nam jesienne wieczory. Wystarczy dobra herbata, pyszne ciastko, ciepły kocyk, zwierzę pod stopami i…przenosimy się literacko na Mazury a nawet lecimy do Sztokholmu.

Wydawnictwu Filia dziękuję za egzemplarz recenzencki.

„Czas leczy rany” – Joanna Kruszewska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
czas leczy rany

Joanna Kruszewska, Czas leczy rany, Wydawnictwo Filia 2020.
#MamaDropsaCzyta

Pragnę się podzielić moją opinią na temat powieści Joanny Kruszewskiej „Czas leczy rany”, której premiera miała miejsce 9 września 2020 r.

To wzruszająca opowieść o domu, rodzinie, miłości i przyjaźni. A wszystko to wśród pięknych podlaskich krajobrazów.

Piękna okładka książki i opis wydawnictwa kuszą, aby po nią sięgnąć i się zatracić w lekturze. „Czas leczy rany” to świetnie napisana powieść obyczajowa z przesłaniem. Powszechnie wiadomo, że czas jest najlepszym lekarzem, bo leczy, zabliźnia i goi rany, jakie skrywamy w sercu. Czy zawsze się tak dzieje?

Możemy sie o tym przekonać, poznając historię rodziny z Podlasia. Helena jest żoną Roberta, matką Dawida i Kamili, współwłaścicielką niewielkiej cukierni. Stara się ogarnąć wszystko wzorowo, chociaż nie zawsze się jej to udaje, ale nadchodzące wakacje, urlop dodają jej siły. Nie wszytko bowiem toczy się tak, jakby chciała. Zawsze może liczyć na pomoc rodziców. Mama Iwona bije sie z myślami, czy to dla niej odpowiednia pora, aby przejść na emeryturę. Co wtedy zrobi z czasem? Czy tak łatwo pozwoli dogonić się starości? Mąż Leszek, niepoprawny łasuch, był już emerytem i jego czas płynął spokojnie. Jedynie brakowało mu cierpliwości do wnuków, a szczególnie do żywiołowego Dawida. Póki co przed nimi lato i czas mile spędzony z całą rodziną na działce…

Akcja początkowych rozdziałów powieści toczy się niespiesznie, poznajemy bohaterów, ich wzajemne relacje, troski, kłopoty i radości z perspektywy każdego bohatera. Łatwo jest nam wkroczyć do ich świata. Nagle sielankę rodziny przerywa pojawienie się pięknej Małgorzaty z tajemnicami z przeszłości, które krok po kroku wychodzą na światło dzienne. Czy warto było je ukrywać przed rodziną aż tyle lat i wieść spokojne życie z kłamstwem ukrytym na dnie serca ? Czy możliwy będzie dla tej rodziny powrót do normalnego życia, do stanu „przed Małgorzatą” – stanu ogólnej harmonii, wzajemnego zrozumienia i niepowtarzalnej atmosfery w rodzinnym domu.

Czy zaistniałej sytuacji winna jest tylko Małgorzata? Muszę przyznać, że bohaterka ta wzbudziła początkowo we mnie niechęć, ale gdy  poznałam ją bliżej i wzruszającą historię jej mamy Urszuli, zrobiło mi się tak po ludzku żal. 

„Cza leczy rany” to powieść, którą wręcz pochłonęłam, a zakończenie mnie totalnie zaskoczyło. Mam nadzieję, ze Autorka napisze kolejną część. Na uwagę zasługuje również styl i język. Myślami będę do niej często wracać, bowiem pozwoliła mi zrozumieć pewne żale z przeszłości ukryte na dnie mojego serca, które nieraz się odzywają. Tylko że ja nie mam  z kim o tym porozmawiać. Tej osoby nie ma już na świecie. Wybaczyłam jej, żeby uzyskać spokój serca.

Polecam Wam tę powieść ze świetnie wykreowanymi bohaterami, z historią, która zmusi Was do refleksji nad życiem i która Wam uświadomi, że miłość, rodzina, wzajemne relacje, rozmowa, szczerość, wybaczenie są niezwykle ważne.   

„Miłość warta wszystkiego” – Agnieszka Jeż

Read More
miłość warta wszystkiego

Agnieszka Jeż, Miłość warta wszystkiego, Wydawnictwo Filia 2020.

Mówi się, że kocha się bez względu na miejsce, czas i okoliczności. Myślę, że to zdanie idealnie oddaje klimat powieści „Miłość warta wszystkiego”. Agnieszka Jeż wystawia uczucia swoich bohaterów na niejedną próbę i to w niełatwych czasach.

Uwielbiam książki, których akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Uwielbiam książki, które treścią nawiązują do II wojny światowej. Od lat zaczytuję się w powieściach o miłości. Można więc napisać, że historia Agnieszki Jeż jest jak najpiękniejsza kreacja szyta na miarę. Szyta dla mnie. W dodatku, co dla mnie jako polonistki jest szczególnie ważne, Autorka wszystkie powyższe cechy łączy pięknym językiem. Sposób prowadzenia narracji dialogi, opisy – wszystko kreślono z najwyższą starannością. Ta lektura była prawdziwą ucztą! Cieszę się, że będę mogła jeszcze raz spotkać się z bohaterami. 16 września premierę ma bowiem kontynuacja tej książki, pt. „Spotkajmy się po wojnie”. Ale, ale – z kim właściwie się spotkam w drugiej części? Pora poznać postaci i główne wątki

„Miłość warta wszystkiego” – o kim i o czym opowiada Agnieszka Jeż?

Jak już wspomniałam, akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Anka to bohaterka z czasów współczesnych. Dziennikarka, książkoholiczka, która marzy o wielkiej miłości. Związana z dziadkami pragnie, by i jej związek był udanych tak jak ich. Na portalu internetowym poznaje Marcina. Przystojny, pewny siebie, obdarzony poczuciem humoru od pierwszego spotkania w realu podbija jej serce. Miłość, pożądanie, fascynacja – ich związek wydaje się kwitnąć, a żadna rysa nie jest w stanie zamazać idealnego obrazu.

Nieprzewidywalna, mroczna, pełna nienawiści i niepokoju wojna burzy marzenia o pięknej jesieni 1939 roku. Wydaje się, że jedynym promieniem słońca w wojennej rzeczywistości dla Sary jest Jan Górski. Łączy ich uczucie i miejsce pracy, dzieli – niemal wszystko inne. Żydówka i Polak. Bogata panna i biedny medyk. Czy ich miłość przetrwa wojenną zawieruchę? Czy w ogóle przeżyją wojenną zawieruchę?

Od miłości i przyjaźni do nienawiści… jeden krok

Miłość to uczucie, która gra pierwsze skrzypce w książce. W końcu tytuł – „Miłość warta wszystkiego” zobowiązuje. Nie mniej jednak ważną wartością w życiu bohaterów jest przyjaźń. I Sara, i Anna mogą liczyć na wsparcie bratnich dusz – kobiet, które są gotowe do bezinteresownej pomocy, długich rozmów, wspólnych radości i łez smutku. Ale czy te przyjaźnie są prawdziwe? Czy przetrwają burze i wszelkie pokusy…?

Opowieść o wielkiej miłości – Agnieszka Jeż zaprasza do świata kobiet

Trzy kobiety, dwa pokolenia, rodzinne tajemnice, dwie historie. Pozornie bez związku. Pozornie… Czytelnik jednego może być pewien – życie jest pełne niespodzianek. Agnieszka Jeż zaprasza nas do świata pełnego uczuć – zarówno tych dobrych, pozytywnych, jak i negatywnych. Kreuje postaci wielowymiarowe, których nie da się zaszufladkować. Bohaterowie, tak jak my w codzienności, mają i wady, i zalety. Dokonują dobrych i złych wyborów. Mówią, gdy trzeba milczeć i szepcą, gdy serce krzyczy.

Lektura powieści „Miłość warta wszystkiego” chwyta za serce. Wzrusza do łez i porusza do głębi serca. Wywołuje uśmiech i drżenie warg. Każdy kolejny rozdział był wyjątkową literacką ucztą. Poruszał strunami wrażliwego, romantycznego serca, któremu bliskie są czasy wojenne.

Razem z Autorką zapraszam Was do świata kobiet, w którym rządzą miłość i przyjaźń. Jestem pewna, że tak jak i ja nie będziecie potrafili oderwać się od tej książki.

Taka proza jest warta wszystkiego. Jak miłość opisana w powieści. Pani Agnieszko, dziękuję za tę wyjątkową podróż – w czasy minione i w głąb własnego serca.

„Zawsze w porę” – Agnieszka Krawczyk

Read More
zawsze w porę agnieszka krawczyk

Agnieszka Krawczyk, Zawsze w porę, Wydawnictwo Filia 2020.
Seria: Ulica Wierzbowa

Jest niedzielne (przed)południe. Leżę w piżamie, pod kocem, z filiżanką kawy pod ręką. I oczywiście z książką. W takich okolicznościach skończyłam czytać II tom serii „Ulica Wierzbowa” Agnieszki Krawczyk. Choć „Zawsze w porę” dotarło do mnie już kilka miesięcy temu, specjalnie zwlekałam z lekturą do momentu aż na rynku pojawi się trzecia część cyklu. Wiedziałam, że Autorka znowu mnie czymś zaskoczy i po odłożeniu powieści od razu będę mieć ochotę na sięgniecie po kolejny tom. Nie pomyliłam się. Agnieszka znów oczarowała mnie słowem i zabrała do świata, w którym czas płynie inaczej…

Przeczytaj recenzję I tomu cyklu „Ulica Wierzbowa” – „Najmilszy prezent” poleca się nie tylko na Święta!

Pióro Agnieszki Krawczyk cenię za spokój, które płynie z kart jej książek. Za możliwość wyciszenia się podczas lektury, choć perypetie bohaterów przyprawiają mnie o szybsze bicia serca. Za przywrócenie wiary w dobro, w ludzi i w marzenia.

„[…] marzenia to jedyne, co posiadamy. One są najprawdziwsze i najwięcej o nas mówią. Wydaje mi się wręcz, że to one zachęcają nas do życia. Czynią z nas ludzi – mamy o czym śnić”.

„Zawsze w porę” – str. 273.

O czym więc śnią mieszkańcy ulicy Wierzbowej – bohaterowie powieści „Zawsze w porę”? Myślę, że ich pragnienia, ich codzienność nie różni się wiele od naszej rzeczywistości. Choć są postaciami wymyślonymi, nie żyją w bajce. Autorka umieszcza ich w realiach małego miasteczka – z jego wszystkimi zaletami i wadami. Postaci muszą się mierzyć z cieniami codzienności. Stają oko w oko z porażką, zniechęceniem, poczuciem odrzucenia czy samotnością. Są w różnym wieku, dlatego każdy czytelnik z powodzeniem znajdzie bohatera, z którym może się utożsamić.

Flora, emerytowana bibliotekarka, czuje się samotna w zabytkowym domu. Hanna rozpoczyna batalię z (byłym) mężem – o dach nad głową, opiekę nad dziećmi i poczucie godności. Weronika nie potrafi uwierzyć w siebie, w swoją wartość. Brakuje jej odwagi do wyrażania własnych poglądów i uczuć. Ksawery zmaga się z artystyczną niemocą. W przeciwieństwie do siostry, której film okazuje się strzałem w dziesiątkę – Inga pokazuje widzom nieznaną twarz kobiet z ulicy Wierzbowej. Zygmunt natomiast przygotowuje się do wielkiego dnia – prezentacji okazu, który jest jego dumą i formą łączności z ukochaną żoną.

Chodniki nie są z lukru, domów nie zbudowano z piernika. Życie na Wierzbowej dalekie jest do bajkowych standardów i tych, które w codzienności kreują social media. Wydaje się, że bohaterowie Agnieszki Krawczyk są ludźmi z krwi i kości. Z radościami i bolączkami. Z zaletami i wadami. Są tacy jak my. Raz lepiej, raz gorzej radzą sobie z wyzwaniami, jakie rzucają im świat i drugi człowiek. Dążą do tego, czego i my szukamy na co dzień – miłość, radość, poczucie wewnętrznego spokoju, chęć spełnienia marzeń, życie z drugim człowiekiem – czy to nie to jest naszym ziemskim powołaniem?

Mimo trudnych, niekiedy trudnych sytuacji i wyborów, przed jakimi stają mieszkańcy Wierzbowej, „Zawsze w porę” to powieść niezwykle optymistyczna. Tam, tak jak i w życiu, po każdej burzy prędzej czy później wychodzi słońce, a każdy scenariusz pisany przez los może mieć dobre zakończenie. Bo odpowiedni ludzie stają na naszej drodze zawsze w porę, choć nie zawsze to rozumiemy…

Przeczytaj wywiad z Agnieszką Krawczyk

„Lot 202” Remigiusz Mróz (odcinki 2-7)

Read More
lot 202

Remigiusz Mróz, Lot 202, Wydawnictwo Filia 2020.
Odcinki 2-7.
W serwisie Audioteka powieść czyta… kilkudziesięciu aktorów i lektorów.

Środek tygodnia. Wieczór, właściwie noc. Kolejny odcinek serialu, który z minuty na minutę coraz bardziej zachwyca, dobiega końca. Automatycznie włącza się kolejny, protestów, choć budzik kolejnego dnia ustawiony na nieludzką porę, brak. Znacie to? Ja zdecydowanie tak! Doświadczam tego, słuchając audioserialu „Lot 202”. Zachwyt, ciekawość, niemożność oderwania się, przypominają mi stare dobre czasy, kiedy dla Remigiusza Mroza zarywało się noce.

Samolot z premierem i ponad 300 innymi pasażerami w powietrzu. Samolot z premierem i terrorystami na pokładzie. Zagadki przed służbami na lądzie – policją i przedstawicielami rządu –mnożą się z każdym kolejnym tropem. Intrygująca fabuła, rewelacyjna gra aktorska i specjalnie skomponowana do produkcji muzyka – nic dziwnego, że na nowo zachwycam się piórem Mroza. Napięcie narasta z każdą minutą nagrania. Łapię się na tym, że momentami zastygam w bezruchu i wpatruje się w głośnik Bluetooth, jakbym miała w nim odnaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie: czy szef rządu i pasażerowie przeżyją lot 202?

Moje serce, od momentu zamknięcia premiera w kokpicie, podbił kapitan. Pierwszy pilot, a właściwie w moim rankingu pierwszy głos tego serialu. Głos Wojciecha Malajkata. Jaka to jest uczta dla uszu! Muszę przyznać, że do tej pory ten aktor kojarzył mi się z kreacjami w trylogii „Listy do M.”. Od momentu, w którym włączyłam „Lot 202”, stał się dla mnie Jerzym Fiszerem. Pilotem, który musi kierować maszyną z terrorystami i setką ludzi na pokładzie. Człowiekiem, który na skraju śmierci musi zachować spokój i opanowanie.

Na pochwały i wyróżnienie zasługuje także Krzysztof Banaszyk. Narrator. Wszechwiedzący, ale nie olewający. Jego głos nie jest pozbawiony emocji. Wręcz przeciwnie – przeżywa z bohaterami każdy moment, jeszcze lepiej dzięki temu wprowadzając słuchacza w historię. Jak i odbiorca jest ciekawy kolejnych wydarzeń. To słychać i czuć. Wspaniale buduje napięcie.

Zostało jeszcze kilka odcinków. Myślę, że wysłucham je w rozpoczynający się weekend. I Wam, jeśli nie macie planów lub szukacie audiobooka na umilenie podróży/sprzątania, gorąco go polecam. „Lot 202” to stary dobry Remigiusz Mróz, który już przy starcie maszyny każe zapiąć pasy i nie ruszać się z siedzeń do samego końca…

Recenzja odcinka 1.

„Lot 202” – Remigiusz Mróz (odcinek 1.)

Read More
lot 202

Remigiusz Mróz, Lot 202, Wydawnictwo Filia 2020.
W serwisie Audioteka powieść czyta… kilkudziesięciu aktorów i lektorów.

Z twórczością Remigiusza Mroza mam pewien… problem. Z jednej strony to autor, dla którego zarywałam noce, z zapartym tchem pochłaniając kolejne tomy Chyłki. Nowe części zamawiałam jeszcze przed premierą, by najszybciej jak to tylko możliwe wracać do Joanny i Kordiana. Z drugiej strony ta sama Chyłka, z którą niejedną teqillę się wypiło… Cóż, po prostu przestała smakować. Po „Kontratypie” powiedziałam: dość. Nie dokończyłam też serii o Forście, nie wiem, co słychać u Iluzjonisty, nowości znam tylko ze zdjęć i opinii blogerów. Od początku do końca znam tylko polityczną trylogię „W kręgach władzy”…  Ale w końcu weszłam drugi raz do tej samej rzeki. Dzięki Tomkowi z bloga Nowalijki. Jego recenzja „Lotu 202” przekonała mnie, by na nowo dać szansę Mrozowi. Postawiłam na audiobook. Na superprodukcję serwisu Audioteka. To był strzał w 10!

Zwyczajna, piątkowa noc w Nowej Hucie. Kamery monitoringu u zbiegu dwóch ulic rejestrują młodego chłopaka o drugiej piętnaście. Nie ma go na nagraniu z przecznicy dalej… Sześć lat później, podkomisarz Agnieszka Oliwa odnajduje ciało chłopaka w Opolu. Wszystko wskazuje na to, że w wyjątkowo osobliwy sposób popełnił samobójstwo. Tymczasem z Okęcia startuje samolot z premierem na pokładzie. Zwykły lot do Toronto ma potrwać dziewięć godzin i trzydzieści pięć minut. Szybko okazuje się jednak, że najprawdopodobniej nigdy nie dotrze do celu… rozpoczyna się wyścig z czasem, a jedyną poszlaką jest chłopak, który niegdyś zaginął na krakowskich ulicach.

Wysłuchałam pierwszego odcinka. Jestem oczarowana, zaciekawiona i chcę więcej. Chcę poznać dalszy ciąg akcji. Chcę poznać odpowiedzi na pytania, które mnożą się z każdą minutą. Mam wrażenie, że to Remigiusz Mróz, który przed laty mnie zachwycił – oczywiście w literackim sensie. Ciekawi od pierwszej strony, a właściwie minut nagrania, skłania do zarwania nocy… Chcę delektować się głosem aktorów i lektorów – mistrzyni Krystyny Czubówny, wspaniałej Katarzyny Dąbrowskiej, genialnego Michała Żurawskiego czy Rafała Zawieruchy… Pewnie wiele głosów przede mną, kolejni aktorzy (m.in. Danuta Stenka, Mariusz Bonaszewski czy Antoni Pawlicki), kolejne tony i nuty do poznania. Nie mogę się doczekać chwili, w której włączę kolejny odcinek! Do tego specjalnie skomponowana muzyka, troska o każdy dźwiękowy detal. „Lot 202” to nie jest serialik typu „Trudne sprawy”. To serialowa superprodukcja rodem z Netflixa lub HBO GO. Za reżyserię odpowiada Grzegorz Gutkowski. Jak wspomina pracę nad serialem podczas pandemii?

– To było bardzo ciekawe wyzwanie. Oprócz koordynacji aktorów w studio i poza nim, dużo pracy włożyliśmy też w postprodukcję. Akcja obejmuje dwa plany – na ziemi i w powietrzu, w trzystuosobowym Dreamlinerze, i staraliśmy się to oddać przy użyciu efektów specjalnych. Jest też dużo scen zbiorowych, wartkiej akcji i scen policyjnych. Pracowaliśmy nad efektami, które odzwierciedlą charakter tych scen.

Mam nadzieję, że „Lot 202” to początek mojej ponownej fascynacji piórem Remigiusza Mroza. Zachęcam Was do DARMOWEGO wysłuchania pierwszego odcinka. Nie samymi książkami żyje człowiek – czasem warto włączyć dobry serial 😉

„Wszystko jest możliwe” – Katarzyna Janus (#MamaDropsaCzyta)

Read More
wszystko jest możliwe katarzyna janus

Katarzyna Janus, Wszystko jest możliwe, Wydawnictwo Filia 2020.
#MamaDropsaCzyta

Zapraszam do zapoznania się z moją opinią o siódmej, najnowszej powieści Katarzyny Janus „Wszystko jest możliwe”. Pisarka jest z wykształcenia lekarzem pediatrą, pulmonologiem dziecięcym i specjalistą w rehabilitacji medycznej, uwielbia podróżować. Szczególnie upodobała sobie Włochy, zwłaszcza Toskanię. W jej powieściach część akcji rozgrywa się w krajach, które wywarły na niej duże  wrażenie i chciałaby je przybliżyć czytelnikowi, polecić jako godne zwiedzenia. A jak została Pisarką? Na jednym ze spotkań z przyjaciółkami z liceum padło pytanie: „Pomyślcie dziewczyny, że zaczynacie życie od nowa – i powiedzcie, co chciałybyście robić, ale to musi być pierwsza myśl, która wam sie nasunie”. Pani Katarzyna odpowiedziała, że chciałaby napisać książkę. Urzeczywistniła to marzenie kilka lat później podczas samotnych wczasów w Świnoujściu. Już jako dziecko lubiła uciekać do świata fantazji, bujać w obłokach i pochłaniać książki. Pisanie sprawia jej przyjemność, odstresowuje po pracy w charakterze lekarza. To moje drugie spotkanie z twórczością Autorki, jakiś czas temu przeczytałam książkę „Mam na imię Walentyna”.  Ale do rzeczy!

W najnowszej powieści „Wszystko jest możliwe” Pisarka pragnie nas przekonać, że zgodnie z sugestią zawartą w tytule, wszystko może się zdarzyć, a prawdziwe życie zaczyna się w malowniczych Karkonoszach, gdzie szczęście i miłość mogą czekać tuż za rogiem. Bohaterką jest lekarka Alicja Sadowska, która w wyniku perfidnej intrygi uknutej przez kolegę zostaje pozbawiona prawa wykonywania zawodu na dwa lata. Skrzywdzona,  nie mogła się z tym pogodzić i uciekła do miasteczka w Karkonoszach, gdzie wynajęła mały domek i w towarzystwie przygarniętych zwierzaków: kota Narzekalskiego i psa Mądrali, postanowiła uporządkować swoje życie i znaleźć upragniony spokój. Udało się jej zatrudnić w lokalnej restauracji wśród dobrych ludzi. Zastanawiacie się pewnie, czy Alicja ma szansę rozpocząć nowe, prawdziwe życie w pięknych okolicznościach przyrody i wśród życzliwych sobie ludzi? Zdradzę jedynie, że i mnie i przede wszystkim ją los znowu zaskoczył, stawiając na drodze dwóch jakże różniących się od siebie mężczyzn. Alicja nie myślała o nowej miłości. Ktoś jednak zaplanował jej życie inaczej. Bohaterka będzie musiała dokonać trudnych wyborów… Czy Alicja pokona demony przeszłości, które znowu ją dopadną? Czy odnajdzie szczęście i prawdziwą miłość? Zachęcam do sięgnięcia po tę piękną powieść obyczajową pełną rozmaitych emocji.

W powieści Autorka stworzyła bardzo wyraziste, autentyczne postaci. Poznajemy tu również historię bohatera , który podobnie jak Alicja zmagał się z bolesną przeszłością. Tylko miłość mogła diametralnie odmienić jego życie i nadać mu sens. Dwaj bohaterowie konkurują ze sobą a nawet walczą o serce Alicji. Bohaterce przysparzają wielu rozterek: czy to jest miłość, czy to jest kochanie – jak w piosence. Wśród bohaterów spotykamy czarny charakter, bowiem kieruje się w życiu kłamstwem, szantażem, oszczerstwami, groźbami, graniem na emocjach. Czy za grzechy przeszłości przyjdzie mu zapłacić? Czy los wymierzy mu należytą karę za wszystko, co w swoim życiu złego uczynił? Wzruszyła mnie bardzo piękna postać Joanki- dziewczynki z niepełnosprawnością , która żyje w patologicznej rodzinie, ogromnie zaniedbana. Cieszę się, że los się do niej uśmiechnie. Moją sympatię zdobył także samotny pan Józio, sąsiad Ali, który opiekował się zwierzętami, a potem Joanką

Książkę wręcz pochłonęłam, nie mogłam sie od niej oderwać. Napisana jest lekkim piórem, pięknym, niezwykle plastycznym językiem. Jest podzielona na rozdziały. Akcja toczy sie wartko, często nas zaskakuje swoimi zwrotami. Jest przeplatana niezwykle plastycznymi opisami urokliwych Karkonoszy. Podczas wyprawy w góry, podczas wspinaczki można zostawić wszelkie zmartwienia na górze i uwolnić się chociaż na jakiś czas od trosk i problemów. Poczuć sie znowu lekką, szczęśliwą…

–Myślę, że patrząc na nie z różnych stron, można sobie wyobrażać zupełnie coś innego. Ale stąd…chyba wyglądają jak dwaj mnisi w długich szatach, którzy dotarli do celu podróży i przycupnęli przy drodze, aby odpocząć. A ta smukła grupa kamieni po prawej wygląda jak młoda piękna kobieta, która zaskoczona obecnością takich świętych mężów właśnie w tym miejscu boi sie poruszyć, żeby ich nie spłoszyć. Zupełnie jakby byli jakąś ułudą”.

Wspominałam na początku o pasji podróżniczej Autorki. Tym razem zabrała nas w literacką podróż do Francji, zwiedzamy z bohaterami Paryż: Montmartre, bazylika Sacre-Coeur, Place du Tertre, pijąc czerwone wino, rozkoszujemy się muzyką (nieodzowny akordeon) i przyglądamy się tańczącej na stole pięknej kobiecie – seksownej, pełnej życia i radości, będącej zupełnie jakby nie z tych czasów; udało się nam także zobaczyć zamek Chambord. Pisarka opisuje zabytki tak plastycznym, pięknym językiem, że bez trudu możemy je sobie wyobrazić, usłyszeć. Ba, ja tam byłam z bohaterami! Zachęcam i Was, by koniecznie wybrać sie latem na wycieczkę do Paryża. To idealna książka na lato, wystarczy leżak, hamak, orzeźwiająca lemoniada, psiak u nóg.

„Wszystko jest możliwe” to poruszająca wszystkie struny duszy powieść o trudnych wyborach, poszukiwaniu szczęścia i miłości, o prawdziwej przyjaźni, o ludzkiej życzliwości, uczynności, wsparciu w trudnych sytuacjach, o tym, że warto mieć w życiu pasję, mimo że niesie ona pewne ryzyko. I wreszcie o tym, że życie bywa nieprzewidywalne i potrafi nas zaskakiwać. Prawdziwa miłość ma wielką sprawczą moc, która może odmienić diametralnie życie i sprawić, że nabierze ono sensu. Bo przecież… wszystko jest możliwe.

Bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia za niespodziankę w postaci egzemplarza do recenzji.              

„Miłość z widokiem na Śnieżkę” – zbiór opowiadań Wydawnictwa Filia

Read More
miłość z widokiem na śnieżkę

Miłość z widokiem na Śnieżkę – zbiór opowiadań Wydawnictwa Filia
Rok wydania: 2019
Przeczytała i zrecenzowała Mama Dropsa

Niech żyje bal!
Bo to życie to bal jest nad bale!
Niech żyje bal!
Drugi raz nie zaproszą nas wcale!
Orkiestra gra!
Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte!
Dzień warty dnia!
A to życie zachodu jest warte!

Osiem opowiadań. Osiem zaproszeń. Zawiłe ludzkie ścieżki, które prowadzą na Bal. Wielki Bal Ducha Gór w Hotelu Pod Skałą w Karpaczu. Dla kogo noc sylwestrowa okaże się przełomowa? Dla organizatorów czy dla gości? Kto i dlaczego zdecyduje się na uczestnictwo w balu? W jaki sposób goście otrzymają zaproszenia? Tyle pytań, a odpowiedzi w świątecznym, a właściwie sylwestrowym zbiorze opowiadań Wydawnictwa Filia.

Ośmioro najpopularniejszych polskich pisarzy przyjęło zaproszenia na bal z piórem i klawiaturą. Wytańczyli dla nas osiem wyjątkowych historii. Wszystkie się łączą – są pełne tęsknoty, przeszłości i miłości. Wszystkie będą mieć swój finał na Wielkim Balu u podnóża Śnieżki. A może to będzie dopiero początek…?

Mama Dropsa zaprasza na bal! Poniżej znajdziecie refleksje dotyczące wszystkich opowiadań.

Agnieszka Olejnik, Jeszcze jedna szansa

Historię pewnego (nie)balu poznajemy z perspektywy dwojga bohaterów. Szymon, trzydziestoparoletni nauczyciel, czekający na rozwód, i Weronika, fryzjerka mają wspólne wspomnienia z pewnego licealnego balu. Kobieta, słysząc ogłoszenie w radiu, postanawia napisać opowiadanie, w którym daje upust emocjom i tęsknotom, towarzyszącym jej od lat. Wygrywa. Tekst czytany przez aktorkę na antenie słyszy Szymon… Czy rozpozna w autorce kelnerkę sprzed lat…? Czy spotkają się na Wielkim Balu Ducha Gór w Karpaczu 31 grudnia w Hotelu Pod Skałą?

Agnieszka Olejnik napisała piękne opowiadanie z przesłaniem, które zmusza nas do refleksji, czy warto jest dać komuś jeszcze jedną szansę. Powinniśmy ze sobą rozmawiać, żeby nie było niedomówień. Ileż razy myślałam, że co tu dużo mówić, przecież on nie zrozumie, bo jest mężczyzną, bo różnica płci… Teraz wiem, że trzeba mówić otwarcie i do końca, żeby nie było niedomówień. W opowiadaniu można też znaleźć wiele cennych wskazówek, mądrych drogowskazów, jak odnaleźć sens życia, jak być szczęśliwym, jak zbudować świąteczną atmosferę.

(…)w gruncie rzeczy to jedyne, czego człowiekowi potrzeba. Świadomości, że nawet jeśli ileś tam drzwi jest już dla nas zamkniętych, to jedne wciąż pozostają otwarte. (…)A wiesz, co jest najpiękniejsze? Że nigdy nie ma się pewności, czy za nimi nie otworzą się kolejne.

Magdalena Witkiewicz, Nudne-cudne

Bohaterką opowiadania Magdaleny Witkiewicz „Nudne-cudne” jest Alicja Kowalska, tłumaczka języka angielskiego, kobieta bardzo nudna, nieinteresująca, mężatka od dwudziestu lat, matka dwojga dzieci Marcina i Kamili, już studentów, posiadaczka kota dachowca, wiodąca z rodziną całkiem nudne, przewidywalne, ale bezpieczne życie. Pewnego dnia postanowiła zostać pisarką w języku angielskim i jej się to udało. Debiut literacki pod pseudonimem Kate O’rally odniósł sukces, co dało się zauważyć na koncie bankowym pisarki. Wydawcę szczególnie zachwyciły w powieści sceny seksu. Bo tak naprawdę Alicja potrzebowała w życiu czułości, miłości i seksu a zapracowany mąż wracał bardzo zmęczony do domu. Nie przyznała się Norbertowi, że to ona jest autorką poczytnego erotyku. Wydawca się nie zgadzał, bo ciężko byłoby promować kurę domową, pozbawiając ją aury tajemniczości. Pozostało jej zatem tkwić w ukryciu. Pisała więc dalej, marząc o spłacie kredytu na mieszkanie, następnie o pięknym domu z ogródkiem, z czasem zaglądając na strony pośredników nieruchomości. Niespodziewanie dostała wiadomość, że polski wydawca chce ją uhonorować nagrodą na Wielkim Balu Ducha Gór w Karpaczu. Agent nie był zadowolony z jej uczestnictwa, ponieważ zniknie wówczas cała aura tajemniczości, na której bazowała promocja książek… Nie tak dawno przecież świat obiegły zdjęcia z modelką w roli pisarki. Oczywiście było to przejawem kobiecej próżności, której jej tak brakowało. Oswajała się z myślą, że w Wigilię po kolacji wyjawi prawdę mężowi, uwalniając się od zobowiązań nawet kredytowych w banku. Ale mąż ją zaskoczył…, wręczając zaproszenie na Wielki Bal Ducha Gór! Ulubiona pisarka Alicji ma dostać tam nagrodę. Jaką Alicja podejmie decyzję? Jakie życie wybierze: cudne Kate O’rally czy też nudne zwyczajnej kury domowej, żony, matki, normalnej kobiet? Czy też na balu będzie sobą: Alicją Kowalską, ale też i Kate O’rally? Czy uda się jej przechytrzyć agenta? Co się wydarzy w drodze do Karpacza?

Magdalena Witkiewicz już samym przewrotnym nieco tytułem skłania nas do refleksji na życiem, co jest w nim najważniejsze. Jak spełniać nasze marzenie? Jak sprawić, żeby nudny Kowalski miał cudne życie? Wystarczy mieć szczęście i wygrać los na loterii. Lubię pióro Magdaleny Witkiewicz, pomysły literackie, urzeka mnie zawsze język jej powieści. Po przeczytaniu miniatury literackiej odczuwam niedosyt, za szybko się skończyła, ale przecież ona rządzi się swoimi prawami – opowiedziana historia jest kompletna, można dostrzec jej głębię, odkryć drugie dno. Małe też może być, a w tym wypadku zdecydowanie jest cudne!  

Karolina Wilczyńska, Ucieczka

Bohaterem świątecznego opowiadania Karoliny Wilczyńskiej jest Stanisław, osiemdziesięciopięcioletni wdowiec, ojciec trojga dzieci i dziadek, ale mieszkający samotnie i owa samotność po śmierci ukochanej żony mu doskwiera. Dzieci nie mają czasu na częste odwiedziny , nie mówiąc już o wnukach. A książka nie zastąpi kontaktu z człowiekiem, nie zaspokoi potrzeby zwyczajnej rozmowy przy herbacie. Mały zbieg okoliczności sprawił, że bohater poznał młodą sąsiadkę Megi, która mimo że nie wyglądała jak grzeczna panienka, bo nosiła zbyt mocny makijaż, okazała się miłą dziewczyną, z którą szybko się zaprzyjaźnił. Megi sprawiła ogromną niespodziankę i radość Stanisławowi, obdarowując go kopertą z zaproszeniem na bal sylwestrowy – Bal Ducha Gór w hotelu z widokiem na Śnieżkę. Podczas podróży w góry Stanisław wyjawił dziewczynie tajemnicę, dlaczego Śnieżka jest dla niego specjalną górą. To niezwykle poruszająca historia jego młodzieńczej znajomości z pewną Heleną… Niestety, bez szczęśliwego zakończenia. Jak opowieść Stanisława wpłynęła na dziewczynę? Jak zakończyła się ucieczka bohaterów? Przekonajcie się sami!

Głębia opowiedzianej przez Karolinę Wilczyńską historii przyjaźni Stanisława i Megi jest niezwykle poruszająca. Warto mieć marzenia i dążyć do ich spełnienia. Bo one mają sprawczą moc. Nadają życiu sens, dodają blasku, kiedy się czeka na ich spełnienie. Miłość, wiara i nadzieja – nie ma nic od nich piękniejszego. Każdy człowiek potrzebuje miłości – pragnie kochać i być kochanym. Pamiętajmy też o ogromnym znaczeniu małych gestów, chwili rozmowy przy herbacie z ludźmi samotnymi, starszymi. Nie gońmy, zatrzymajmy się na chwilę, może ktoś potrzebuje od nas pomocy, za którą „zapłaci” czymś bezcennym – bezinteresowną przyjaźnią. Samotność może doskwierać. Łyk gorzkiej prawdy trzeba przełknąć z pokorą i wyciągnąć z tego lekcję! Karolina Wilczyńska należy do grona lubianych przeze mnie Pisarek. Jej książki są pełne rozmaitych emocji, mądre, z przesłaniem niezwykle klimatyczne, mają moc terapeutyczną. I tu w małej formie epickiej Autorka świetnie skonstruowała główne postacie, ukazała piękną przyjaźń między starszym panem a młodą dziewczyną i tak pięknie opowiedziała o ich ucieczce za ostatnim marzeniem bohatera.

Magdalena Majcher, Bal ostatniej szansy

Kolejne zaproszenie na sylwestrowy Wielki Bal Ducha Gór, który odbędzie  w Karpaczu, trafiło do gminnej biblioteki publicznej ku ogromnej radości dyrektora biblioteki Basi i jej pracownicy Kasi. Organizatorzy przewidzieli osiem dodatkowych zaproszeń, które rozesłano do przypadkowych miejsc w Polsce i trafiło właśnie do skromnej biblioteki. To wielkie wyróżnienie! Ale i przede wszystkim okazja do przyciągnięcia ludzi do biblioteki. Postanowiły więc zorganizować dla osób zapisanych konkurs i ułożyć regulamin. Zaproszenie na bal otrzyma osoba, która będzie je chciała sprezentować komuś bliskiemu i udowodni w liście, że to właśnie tej osobie ono najbardziej się przyda. Uroczyste ogłoszenie wyników miało nastąpić w sali ośrodka kultury. Jedną ze stałych bywalczyń biblioteki jest Grażyna, skromna emerytka, którą oszukał mąż, zawiesił prowadzoną działalność i zostawił po sobie puste konto oraz długi. Mimo rozwodu musiała je spłacać, chociaż nie było już bardzo z czego. Komornik domagał się licytacji mieszkania, co przerażało Grażynę. Sprawa ta spędzała jej sen z powiek, jedynym światem były dla niej książki, gdyż dzięki nim mogła zapomnieć i oderwać się od koszmarnej rzeczywistości:

To z bohaterami powieści swoich ulubionych pisarek zwiedzała nowe miejsca, poznawała historię i poszerzała wiedzę na ważne tematy społeczne. Najbardziej lubiła książki obyczajowe, ale chętnie sięgała też po powieści historyczne i kryminały, chociaż po te ostatnie najrzadziej, bo potem bała się w nocy wstać do łazienki.

Gdy Grażyna dowiedziała się w bibliotece o konkursie, postanowiła zgłosić swoją jedyną córkę Agnieszkę i zięcia Daniela. Zaprosiła córkę do domu kultury, nie wtajemniczając w szczegóły. Miała nadzieję, że uda się jej uratować małżeństwo córki, gdy wygrają zaproszenie na bal – bal ostatniej szansy dla nich. Czy szczęście się uśmiechnęło do Agnieszki i Daniela? Jak córka zareagowała na list mamy? Czy magia Świąt zadziałała i młodzi zrozumieli, co jest najważniejsze w ich życiu?

Magdalena Majcher w opowiadaniu uświadomiła czytelnikowi, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Dom to nie tylko piękny budynek, tworzą go bowiem ludzie, a jego aura zależy od porozumienia miedzy nimi. Bardzo ważna jest rozmowa, dzięki której można wiele spraw rozwiązać, nawet te mocno skomplikowane. To zapewnia rodzinie trwały fundament, którego nic i nikt nie zniszczy. Dom buduje się razem, wspólnymi siłami, a wtedy zamieszkają w nim miłość i nadzieja na szczęśliwe życie. Pisarka poruszyła tu też ważny problem dotyczący relacji w rodzinie: matka i dorosłe dzieci. Wtrącać się czy nie? Jeżeli tak, to jak zrobić to mądrze, żeby bal nie był ostatnią szansą na ratunek.

 Tomasz Kieres, Urodziny

Bohaterowie opowiadania Tomasza Kieresa poznali się w pociągu podczas sześciogodzinnej podróży z Warszawy do Jeleniej Góry i jeszcze kawałek do Karpacza. Igor, wykładowca uniwersytecki jechał na urlop, Agata, przedszkolanka, do rodziny na chrzest siostrzenicy. On miał zamiar podróżować ze słuchawkami na uszach, z książką w reku, aby nikt nie zakłócił mu czasu rozmową. Ona chciała usnąć i obudzić się… w drodze powrotnej. Na początku rozmowa między nimi się nie kleiła, nieufny i zgrywający sztywniaka Igor w myślach porównywał Agatę do byłej dziewczyny Anastazji. Dziewczyna się tym zbytnio nie przejęła, umiała czytać ludzi, a nić porozumienia  nawiązała się podczas rozmowy o ulubionych pisarzach, książkach. Szybko się zorientowała, że Igor ma jakiś poważny problem i swoją dociekliwością szybko przekroczyła kolejną cienką granicę. Mężczyzna bowiem bardzo ją zaintrygował. Doszło do tego, że opowiedzieli sobie swoje historie życia, podzielili się problemami, rozterkami, relacjami z bliskimi w najmniej oczekiwanym miejscu – w przedziale pociągu. Na szczęście nikt po drodze się nie dosiadł. Kilometr po kilometrze, krok po kroku po prostu się odnajdywali – każdy siebie i siebie nawzajem. Oboje odkryli w sobie bowiem potrzebę otwarcia się i porozmawiania, obdarowania się wzajemnie swoim czasem, sobą. I potrafili siebie słuchać, być obok siebie. Porozmawiać szczerze i uczciwie. Ubolewali w duchu, że ta długa podróż już się skończy. W ciągu zaledwie kilku godzin wszystko uległo zmianie, nawet aura za oknem – wszystko pokrył śnieg.  Igor chowając portfel do torby, wysunął z niej białą kopertę, która oczywiście zaintrygowała Agatę. Okazało się, że to było zaproszenie na TEN bal, o którym trąbiono w mediach, Wielki Bal Ducha Gór w hotelu Pod Skałą w Karpaczu. Czy Igor  zdobył się na odwagę i zaprosił Agatę na bal? Czy Agata w tym szczególnym dla siebie dniu urodzin zaprosiła Igora na chrzciny? Co było dla niej najlepszym prezentem?

W tej krótkiej historii bohaterów z pociągu Tomasz Kieres uświadamia nam, co w życiu człowieka jest najważniejsze. Otóż w relacjach międzyludzkich istotna jest rozmowa, szczerość, uczciwość, szacunek, obdarowywanie się sobą. Można pomilczeć, ale zawsze być obok. Mieć świadomość, dokąd się zmierza. A we dwoje na pewno będzie łatwiej podróżować prze życie. I to będzie wyjątkowa podróż!

Kiedy dzisiaj rano Agata przekroczyła próg ich przestrzeni, sprawiła, że czarno-białe barwy jego życia nabrały kolorów. Jej uśmiech, jej wybuchy śmiechu, jej nieustępliwość w przebiciu się do niego zmieniły go. Inny człowiek wsiadał, inny za chwilę będzie musiał wysiąść.

Anna H. Niemczynow, Fantazja

Bohaterką opowiadania Anny H. Niemczynow jest Julia, która wychowuje uroczą córeczkę Zosię – owoc licealnego związku z Maksymilianem Maciejewskim, który mając przed sobą studia prawnicze i zawrotną karierę w kancelarii ojca, nie dał się „wrobić w bachora”. Julka nie została sama, wspierali ją rodzice, szkoła, koleżanki. Uwielbiała marzyć, bowiem w marzeniach wszystko było dozwolone. Ów sen na jawie często się jej przytrafiał w autobusie podczas powrotu z pracy, traciła wtedy czujność i nie miała pojęcia, że obserwował ją pewien przystojny młody mężczyzna w żółtej kurtce. O czym marzyła? O balu sylwestrowym w Karpaczu w zwiewnej sukni z dekoltem, w złotych sandałkach. Do jej biblioteki dotarło jedno z ośmiu zaproszeń i całe miasteczko tym żyło.  Z panią Hanią miały przygotować zasady konkursu. Wtajemniczyła kobietę w swoje marzenia, bo od dziecka pragnęła, by pojechać do Karpacza i wspiąć się na Śnieżkę. Pani Hania postanowiła pomóc Julce, ucząc ją twórczej wizualizacji według swoistej instrukcji. Aby zacząć wizualizować swoje marzenia, potrzeba: wyobraźni, regularności, odpowiedniego oddychania, obranego celu i jak najczęściej przywoływać obraz swoich wyobrażeń, wyrobić w sobie nawyk pozytywnego myślenia. Wizualizacja ma w sobie ogromną moc a jej stosowanie pomaga nam dotrzeć do upragnionego celu. Kiedy to się stanie, należy podziękować. Julia postanowiła więc wizualizować sobie wygraną w konkursie. Śniła  swój sen na jawie, w którym tańczyła jak Kopciuszek na balu pięknie ubrana, nie widziała jedynie twarzy partnera, ale czuła jego silne dłonie na swojej talii. Codzienna wizualizacja napełniała ją energią i siłą. Czy przyniosła pożądany efekt?

Anna H. Niemczynow  uświadamia nam, jak ważna w naszym życiu jest potrzeba akceptacji i ogromnej miłości do siebie, aby być dla innych światłem, a nie oczekiwać, że ktoś tym światłem będzie dla nas.  Ważne są też  marzenia, w których wszystko jest dozwolone. Warto też nauczyć się wizualizacji, jest to trudna sztuka, ale bardzo ważna, ponieważ w życiu zawsze doświadczamy tego, o czym najintensywniej myślimy, w co mocno wierzymy, czego się w głębi duszy spodziewamy i co sobie żywo wyobrażamy. Nie zapominajmy też o wdzięczności. Instrukcja wizualizacji gotowa w opowiadaniu, czeka na czytelnika.

Puść wodze fantazji, tak do końca. Pamiętasz?- przekonywała mentorka. – Była kiedyś taka piosenka: „To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki, i wszystko będzie różowe. Wystarczy wziąć je do ręki, dosypać ziarnko fantazji, i już za chwilę można dolecieć aż do gwiazdy! Fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić się, aby bawić na całego!”

Ilona Ciepał-Jaranowska, Bo życie to bal

Akcja opowiadania Ilony Ciepał-Jaranowskiej rozgrywa się w Galerii Krakowskiej, do której trafiło jedno z ośmiu zaproszeń na Wielki Bal Ducha Gór wysłane przez hotel Pod Skałą z Karpacza. Do zaproszenia dołączono kartkę z prośbą o zorganizowanie konkursu. Organizatorka stworzyła akcję pod szyldem „Duch Gór zaprasza na bal”, a hostessy miały rozdawać kupony konkursowe, natomiast losowanie nagrody miało nastąpić 6 grudnia. Zwycięzca miał być powiadomiony telefonicznie. Z powodu deszczu w galerii znalazł się Tomek, był potwornie czymś zmartwiony, przejęty, w ręku trzymał jakąś białą kopertę. Na odczepnego wpisał na kuponie swoje imię i numer telefonu. Gdy zapytano go o godzinę, spojrzał na telefon i świadomość wróciła. Zorientował się, że miał się spotkać z Joanną na kolacji w restauracji, by świętować rocznicę poznania i zaręczyny. Wpadł do mieszkania, zdążył się wytłumaczyć zmartwionej dziewczynie i … runął na ziemię. Gdy ocknął się w szpitalu, okazało się, że jest poważnie chory… Wielką niespodzianką dla Tomka był telefon z informacją o wygranej w konkursie. To była jego pierwsza wygrana w życiu, ale się nie cieszył. Jak można się świetnie bawić na pierwszym i ostatnim zarazem w życiu balu?  O nocy sylwestrowej w Karpaczu marzą tez inni bohaterowie opowiadania, pracownicy galerii: szef galerii z Anią, asystentką, Aneta i Marcin oraz Basia, która wydała wszystkie swoje oszczędności na sylwestra pod Śnieżką, ale Jacek odszedł z inną…

To niezwykle opowiadanie, pełne emocji, dostarczające wielu wzruszeń. Dla każdego z bohaterów Sylwester w Karpaczu symbolizuje co innego, chociaż można to sprowadzić do wspólnego mianownika i nazwać  – miłość lub (nie)miłość, jak w przypadku Basi, a zapowiedź czegoś nowego – nowy rok i nowa ja. Zaproszenie na bal sylwestrowy w Karpaczu stało się dla Autorki pretekstem do poruszenia ważniejszych, trudniejszych problemów dotyczących relacji w związku. Planujemy życie, stawiamy cele, marzymy , aż tu nagle… choroba i świat się wali. I nie możesz od tego uciec! Ale jeśli obok ciebie jest Ktoś, kto cię kocha, wtedy razem zawalczycie o lepsze jutro. Miłość ma moc! Nie trzeba też nigdy tracić nadziei.

Dorota Milli, Wygrać szczęście

Bohaterem opowiadania Doroty Milli jest Seweryn Kaczmarek, pracownik Radia Słupsk, w którym ogłoszono konkurs o wejściówkę na tajemniczy bal sylwestrowy w Karpaczu. Jego telefon się urywał, dzwoniły nieznane mu osoby z prośbą o pomoc w zdobyciu wygranej. Mało tego, ludzie zaczęli go nachodzić. Jedną z takich nachalnych osób jest Roberta, której również tak bardzo zależy na wygraniu konkursu i zdobyciu zaproszenia na Wielki Bal Ducha Gór, by je ofiarować w ramach wdzięczności sąsiadowi Aleksandrowi Zawierusze, wspólnemu ich znajomemu. A zasady konkursu stanowiły nie lada wyzwanie: przesłanie nietypowego selfie, stworzenie CV zawierającego „trochę prawdy i odrobinę fałszu”, filmik z prezentacją własnej osoby i przekonanie, że to do tej osoby właśnie ma trafić zaproszenie. „Zrób to, czego nigdy nie robiłeś/aś i udokumentuj”- to kolejna zasada, która miała zostać pokazana komisji obserwatorom i w końcu zaprezentowanie stopnia poświęcenia do pracy społecznej, czyli „zrób coś fajnego dla innych i pochwal się”. Wygrana w konkursie wydawała się Robercie niemożliwą do zdobycia, ale postanowiła spróbować, odważyć się i uwierzyć, że się uda. I do tego potrzebowała pomocy właśnie Seweryna…

Dorota Milli świetnie pokazała czytelnikowi w opowiadaniu, jak podczas przygotowań do konkursu o zaproszenie na bal sylwestrowy między skrytym facetem z marzeniami a zwariowaną krawcową z głową pełną pomysłów i marzeń rodzi się więź, kroczek po kroczku, krok po kroku, dzień po dniu – jak w piosence Cleo. Poznają się, otwierają na siebie, rozbudzają zaciekawienie sobą nawzajem. Facet od wpadek i porażek potrzebował takiej odskoczni, a Roberta z kolei potrzebowała kogoś, dzięki komu nabierze jeszcze większej pewności i wiary w siebie. Warto dodać, że w tekście pojawiają się fragmenty piosenek świątecznych, które świetnie współgrają z emocjami bohaterów.