„Miłość z widokiem na Śnieżkę” – zbiór opowiadań Wydawnictwa Filia

Read More
miłość z widokiem na śnieżkę

Miłość z widokiem na Śnieżkę – zbiór opowiadań Wydawnictwa Filia
Rok wydania: 2019
Przeczytała i zrecenzowała Mama Dropsa

Niech żyje bal!
Bo to życie to bal jest nad bale!
Niech żyje bal!
Drugi raz nie zaproszą nas wcale!
Orkiestra gra!
Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte!
Dzień warty dnia!
A to życie zachodu jest warte!

Osiem opowiadań. Osiem zaproszeń. Zawiłe ludzkie ścieżki, które prowadzą na Bal. Wielki Bal Ducha Gór w Hotelu Pod Skałą w Karpaczu. Dla kogo noc sylwestrowa okaże się przełomowa? Dla organizatorów czy dla gości? Kto i dlaczego zdecyduje się na uczestnictwo w balu? W jaki sposób goście otrzymają zaproszenia? Tyle pytań, a odpowiedzi w świątecznym, a właściwie sylwestrowym zbiorze opowiadań Wydawnictwa Filia.

Ośmioro najpopularniejszych polskich pisarzy przyjęło zaproszenia na bal z piórem i klawiaturą. Wytańczyli dla nas osiem wyjątkowych historii. Wszystkie się łączą – są pełne tęsknoty, przeszłości i miłości. Wszystkie będą mieć swój finał na Wielkim Balu u podnóża Śnieżki. A może to będzie dopiero początek…?

Mama Dropsa zaprasza na bal! Poniżej znajdziecie refleksje dotyczące wszystkich opowiadań.

Agnieszka Olejnik, Jeszcze jedna szansa

Historię pewnego (nie)balu poznajemy z perspektywy dwojga bohaterów. Szymon, trzydziestoparoletni nauczyciel, czekający na rozwód, i Weronika, fryzjerka mają wspólne wspomnienia z pewnego licealnego balu. Kobieta, słysząc ogłoszenie w radiu, postanawia napisać opowiadanie, w którym daje upust emocjom i tęsknotom, towarzyszącym jej od lat. Wygrywa. Tekst czytany przez aktorkę na antenie słyszy Szymon… Czy rozpozna w autorce kelnerkę sprzed lat…? Czy spotkają się na Wielkim Balu Ducha Gór w Karpaczu 31 grudnia w Hotelu Pod Skałą?

Agnieszka Olejnik napisała piękne opowiadanie z przesłaniem, które zmusza nas do refleksji, czy warto jest dać komuś jeszcze jedną szansę. Powinniśmy ze sobą rozmawiać, żeby nie było niedomówień. Ileż razy myślałam, że co tu dużo mówić, przecież on nie zrozumie, bo jest mężczyzną, bo różnica płci… Teraz wiem, że trzeba mówić otwarcie i do końca, żeby nie było niedomówień. W opowiadaniu można też znaleźć wiele cennych wskazówek, mądrych drogowskazów, jak odnaleźć sens życia, jak być szczęśliwym, jak zbudować świąteczną atmosferę.

(…)w gruncie rzeczy to jedyne, czego człowiekowi potrzeba. Świadomości, że nawet jeśli ileś tam drzwi jest już dla nas zamkniętych, to jedne wciąż pozostają otwarte. (…)A wiesz, co jest najpiękniejsze? Że nigdy nie ma się pewności, czy za nimi nie otworzą się kolejne.

Magdalena Witkiewicz, Nudne-cudne

Bohaterką opowiadania Magdaleny Witkiewicz „Nudne-cudne” jest Alicja Kowalska, tłumaczka języka angielskiego, kobieta bardzo nudna, nieinteresująca, mężatka od dwudziestu lat, matka dwojga dzieci Marcina i Kamili, już studentów, posiadaczka kota dachowca, wiodąca z rodziną całkiem nudne, przewidywalne, ale bezpieczne życie. Pewnego dnia postanowiła zostać pisarką w języku angielskim i jej się to udało. Debiut literacki pod pseudonimem Kate O’rally odniósł sukces, co dało się zauważyć na koncie bankowym pisarki. Wydawcę szczególnie zachwyciły w powieści sceny seksu. Bo tak naprawdę Alicja potrzebowała w życiu czułości, miłości i seksu a zapracowany mąż wracał bardzo zmęczony do domu. Nie przyznała się Norbertowi, że to ona jest autorką poczytnego erotyku. Wydawca się nie zgadzał, bo ciężko byłoby promować kurę domową, pozbawiając ją aury tajemniczości. Pozostało jej zatem tkwić w ukryciu. Pisała więc dalej, marząc o spłacie kredytu na mieszkanie, następnie o pięknym domu z ogródkiem, z czasem zaglądając na strony pośredników nieruchomości. Niespodziewanie dostała wiadomość, że polski wydawca chce ją uhonorować nagrodą na Wielkim Balu Ducha Gór w Karpaczu. Agent nie był zadowolony z jej uczestnictwa, ponieważ zniknie wówczas cała aura tajemniczości, na której bazowała promocja książek… Nie tak dawno przecież świat obiegły zdjęcia z modelką w roli pisarki. Oczywiście było to przejawem kobiecej próżności, której jej tak brakowało. Oswajała się z myślą, że w Wigilię po kolacji wyjawi prawdę mężowi, uwalniając się od zobowiązań nawet kredytowych w banku. Ale mąż ją zaskoczył…, wręczając zaproszenie na Wielki Bal Ducha Gór! Ulubiona pisarka Alicji ma dostać tam nagrodę. Jaką Alicja podejmie decyzję? Jakie życie wybierze: cudne Kate O’rally czy też nudne zwyczajnej kury domowej, żony, matki, normalnej kobiet? Czy też na balu będzie sobą: Alicją Kowalską, ale też i Kate O’rally? Czy uda się jej przechytrzyć agenta? Co się wydarzy w drodze do Karpacza?

Magdalena Witkiewicz już samym przewrotnym nieco tytułem skłania nas do refleksji na życiem, co jest w nim najważniejsze. Jak spełniać nasze marzenie? Jak sprawić, żeby nudny Kowalski miał cudne życie? Wystarczy mieć szczęście i wygrać los na loterii. Lubię pióro Magdaleny Witkiewicz, pomysły literackie, urzeka mnie zawsze język jej powieści. Po przeczytaniu miniatury literackiej odczuwam niedosyt, za szybko się skończyła, ale przecież ona rządzi się swoimi prawami – opowiedziana historia jest kompletna, można dostrzec jej głębię, odkryć drugie dno. Małe też może być, a w tym wypadku zdecydowanie jest cudne!  

Karolina Wilczyńska, Ucieczka

Bohaterem świątecznego opowiadania Karoliny Wilczyńskiej jest Stanisław, osiemdziesięciopięcioletni wdowiec, ojciec trojga dzieci i dziadek, ale mieszkający samotnie i owa samotność po śmierci ukochanej żony mu doskwiera. Dzieci nie mają czasu na częste odwiedziny , nie mówiąc już o wnukach. A książka nie zastąpi kontaktu z człowiekiem, nie zaspokoi potrzeby zwyczajnej rozmowy przy herbacie. Mały zbieg okoliczności sprawił, że bohater poznał młodą sąsiadkę Megi, która mimo że nie wyglądała jak grzeczna panienka, bo nosiła zbyt mocny makijaż, okazała się miłą dziewczyną, z którą szybko się zaprzyjaźnił. Megi sprawiła ogromną niespodziankę i radość Stanisławowi, obdarowując go kopertą z zaproszeniem na bal sylwestrowy – Bal Ducha Gór w hotelu z widokiem na Śnieżkę. Podczas podróży w góry Stanisław wyjawił dziewczynie tajemnicę, dlaczego Śnieżka jest dla niego specjalną górą. To niezwykle poruszająca historia jego młodzieńczej znajomości z pewną Heleną… Niestety, bez szczęśliwego zakończenia. Jak opowieść Stanisława wpłynęła na dziewczynę? Jak zakończyła się ucieczka bohaterów? Przekonajcie się sami!

Głębia opowiedzianej przez Karolinę Wilczyńską historii przyjaźni Stanisława i Megi jest niezwykle poruszająca. Warto mieć marzenia i dążyć do ich spełnienia. Bo one mają sprawczą moc. Nadają życiu sens, dodają blasku, kiedy się czeka na ich spełnienie. Miłość, wiara i nadzieja – nie ma nic od nich piękniejszego. Każdy człowiek potrzebuje miłości – pragnie kochać i być kochanym. Pamiętajmy też o ogromnym znaczeniu małych gestów, chwili rozmowy przy herbacie z ludźmi samotnymi, starszymi. Nie gońmy, zatrzymajmy się na chwilę, może ktoś potrzebuje od nas pomocy, za którą „zapłaci” czymś bezcennym – bezinteresowną przyjaźnią. Samotność może doskwierać. Łyk gorzkiej prawdy trzeba przełknąć z pokorą i wyciągnąć z tego lekcję! Karolina Wilczyńska należy do grona lubianych przeze mnie Pisarek. Jej książki są pełne rozmaitych emocji, mądre, z przesłaniem niezwykle klimatyczne, mają moc terapeutyczną. I tu w małej formie epickiej Autorka świetnie skonstruowała główne postacie, ukazała piękną przyjaźń między starszym panem a młodą dziewczyną i tak pięknie opowiedziała o ich ucieczce za ostatnim marzeniem bohatera.

Magdalena Majcher, Bal ostatniej szansy

Kolejne zaproszenie na sylwestrowy Wielki Bal Ducha Gór, który odbędzie  w Karpaczu, trafiło do gminnej biblioteki publicznej ku ogromnej radości dyrektora biblioteki Basi i jej pracownicy Kasi. Organizatorzy przewidzieli osiem dodatkowych zaproszeń, które rozesłano do przypadkowych miejsc w Polsce i trafiło właśnie do skromnej biblioteki. To wielkie wyróżnienie! Ale i przede wszystkim okazja do przyciągnięcia ludzi do biblioteki. Postanowiły więc zorganizować dla osób zapisanych konkurs i ułożyć regulamin. Zaproszenie na bal otrzyma osoba, która będzie je chciała sprezentować komuś bliskiemu i udowodni w liście, że to właśnie tej osobie ono najbardziej się przyda. Uroczyste ogłoszenie wyników miało nastąpić w sali ośrodka kultury. Jedną ze stałych bywalczyń biblioteki jest Grażyna, skromna emerytka, którą oszukał mąż, zawiesił prowadzoną działalność i zostawił po sobie puste konto oraz długi. Mimo rozwodu musiała je spłacać, chociaż nie było już bardzo z czego. Komornik domagał się licytacji mieszkania, co przerażało Grażynę. Sprawa ta spędzała jej sen z powiek, jedynym światem były dla niej książki, gdyż dzięki nim mogła zapomnieć i oderwać się od koszmarnej rzeczywistości:

To z bohaterami powieści swoich ulubionych pisarek zwiedzała nowe miejsca, poznawała historię i poszerzała wiedzę na ważne tematy społeczne. Najbardziej lubiła książki obyczajowe, ale chętnie sięgała też po powieści historyczne i kryminały, chociaż po te ostatnie najrzadziej, bo potem bała się w nocy wstać do łazienki.

Gdy Grażyna dowiedziała się w bibliotece o konkursie, postanowiła zgłosić swoją jedyną córkę Agnieszkę i zięcia Daniela. Zaprosiła córkę do domu kultury, nie wtajemniczając w szczegóły. Miała nadzieję, że uda się jej uratować małżeństwo córki, gdy wygrają zaproszenie na bal – bal ostatniej szansy dla nich. Czy szczęście się uśmiechnęło do Agnieszki i Daniela? Jak córka zareagowała na list mamy? Czy magia Świąt zadziałała i młodzi zrozumieli, co jest najważniejsze w ich życiu?

Magdalena Majcher w opowiadaniu uświadomiła czytelnikowi, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Dom to nie tylko piękny budynek, tworzą go bowiem ludzie, a jego aura zależy od porozumienia miedzy nimi. Bardzo ważna jest rozmowa, dzięki której można wiele spraw rozwiązać, nawet te mocno skomplikowane. To zapewnia rodzinie trwały fundament, którego nic i nikt nie zniszczy. Dom buduje się razem, wspólnymi siłami, a wtedy zamieszkają w nim miłość i nadzieja na szczęśliwe życie. Pisarka poruszyła tu też ważny problem dotyczący relacji w rodzinie: matka i dorosłe dzieci. Wtrącać się czy nie? Jeżeli tak, to jak zrobić to mądrze, żeby bal nie był ostatnią szansą na ratunek.

 Tomasz Kieres, Urodziny

Bohaterowie opowiadania Tomasza Kieresa poznali się w pociągu podczas sześciogodzinnej podróży z Warszawy do Jeleniej Góry i jeszcze kawałek do Karpacza. Igor, wykładowca uniwersytecki jechał na urlop, Agata, przedszkolanka, do rodziny na chrzest siostrzenicy. On miał zamiar podróżować ze słuchawkami na uszach, z książką w reku, aby nikt nie zakłócił mu czasu rozmową. Ona chciała usnąć i obudzić się… w drodze powrotnej. Na początku rozmowa między nimi się nie kleiła, nieufny i zgrywający sztywniaka Igor w myślach porównywał Agatę do byłej dziewczyny Anastazji. Dziewczyna się tym zbytnio nie przejęła, umiała czytać ludzi, a nić porozumienia  nawiązała się podczas rozmowy o ulubionych pisarzach, książkach. Szybko się zorientowała, że Igor ma jakiś poważny problem i swoją dociekliwością szybko przekroczyła kolejną cienką granicę. Mężczyzna bowiem bardzo ją zaintrygował. Doszło do tego, że opowiedzieli sobie swoje historie życia, podzielili się problemami, rozterkami, relacjami z bliskimi w najmniej oczekiwanym miejscu – w przedziale pociągu. Na szczęście nikt po drodze się nie dosiadł. Kilometr po kilometrze, krok po kroku po prostu się odnajdywali – każdy siebie i siebie nawzajem. Oboje odkryli w sobie bowiem potrzebę otwarcia się i porozmawiania, obdarowania się wzajemnie swoim czasem, sobą. I potrafili siebie słuchać, być obok siebie. Porozmawiać szczerze i uczciwie. Ubolewali w duchu, że ta długa podróż już się skończy. W ciągu zaledwie kilku godzin wszystko uległo zmianie, nawet aura za oknem – wszystko pokrył śnieg.  Igor chowając portfel do torby, wysunął z niej białą kopertę, która oczywiście zaintrygowała Agatę. Okazało się, że to było zaproszenie na TEN bal, o którym trąbiono w mediach, Wielki Bal Ducha Gór w hotelu Pod Skałą w Karpaczu. Czy Igor  zdobył się na odwagę i zaprosił Agatę na bal? Czy Agata w tym szczególnym dla siebie dniu urodzin zaprosiła Igora na chrzciny? Co było dla niej najlepszym prezentem?

W tej krótkiej historii bohaterów z pociągu Tomasz Kieres uświadamia nam, co w życiu człowieka jest najważniejsze. Otóż w relacjach międzyludzkich istotna jest rozmowa, szczerość, uczciwość, szacunek, obdarowywanie się sobą. Można pomilczeć, ale zawsze być obok. Mieć świadomość, dokąd się zmierza. A we dwoje na pewno będzie łatwiej podróżować prze życie. I to będzie wyjątkowa podróż!

Kiedy dzisiaj rano Agata przekroczyła próg ich przestrzeni, sprawiła, że czarno-białe barwy jego życia nabrały kolorów. Jej uśmiech, jej wybuchy śmiechu, jej nieustępliwość w przebiciu się do niego zmieniły go. Inny człowiek wsiadał, inny za chwilę będzie musiał wysiąść.

Anna H. Niemczynow, Fantazja

Bohaterką opowiadania Anny H. Niemczynow jest Julia, która wychowuje uroczą córeczkę Zosię – owoc licealnego związku z Maksymilianem Maciejewskim, który mając przed sobą studia prawnicze i zawrotną karierę w kancelarii ojca, nie dał się „wrobić w bachora”. Julka nie została sama, wspierali ją rodzice, szkoła, koleżanki. Uwielbiała marzyć, bowiem w marzeniach wszystko było dozwolone. Ów sen na jawie często się jej przytrafiał w autobusie podczas powrotu z pracy, traciła wtedy czujność i nie miała pojęcia, że obserwował ją pewien przystojny młody mężczyzna w żółtej kurtce. O czym marzyła? O balu sylwestrowym w Karpaczu w zwiewnej sukni z dekoltem, w złotych sandałkach. Do jej biblioteki dotarło jedno z ośmiu zaproszeń i całe miasteczko tym żyło.  Z panią Hanią miały przygotować zasady konkursu. Wtajemniczyła kobietę w swoje marzenia, bo od dziecka pragnęła, by pojechać do Karpacza i wspiąć się na Śnieżkę. Pani Hania postanowiła pomóc Julce, ucząc ją twórczej wizualizacji według swoistej instrukcji. Aby zacząć wizualizować swoje marzenia, potrzeba: wyobraźni, regularności, odpowiedniego oddychania, obranego celu i jak najczęściej przywoływać obraz swoich wyobrażeń, wyrobić w sobie nawyk pozytywnego myślenia. Wizualizacja ma w sobie ogromną moc a jej stosowanie pomaga nam dotrzeć do upragnionego celu. Kiedy to się stanie, należy podziękować. Julia postanowiła więc wizualizować sobie wygraną w konkursie. Śniła  swój sen na jawie, w którym tańczyła jak Kopciuszek na balu pięknie ubrana, nie widziała jedynie twarzy partnera, ale czuła jego silne dłonie na swojej talii. Codzienna wizualizacja napełniała ją energią i siłą. Czy przyniosła pożądany efekt?

Anna H. Niemczynow  uświadamia nam, jak ważna w naszym życiu jest potrzeba akceptacji i ogromnej miłości do siebie, aby być dla innych światłem, a nie oczekiwać, że ktoś tym światłem będzie dla nas.  Ważne są też  marzenia, w których wszystko jest dozwolone. Warto też nauczyć się wizualizacji, jest to trudna sztuka, ale bardzo ważna, ponieważ w życiu zawsze doświadczamy tego, o czym najintensywniej myślimy, w co mocno wierzymy, czego się w głębi duszy spodziewamy i co sobie żywo wyobrażamy. Nie zapominajmy też o wdzięczności. Instrukcja wizualizacji gotowa w opowiadaniu, czeka na czytelnika.

Puść wodze fantazji, tak do końca. Pamiętasz?- przekonywała mentorka. – Była kiedyś taka piosenka: „To szkiełko wszystko potrafi, na każde pytanie odpowie, wystarczy wziąć je do ręki, i wszystko będzie różowe. Wystarczy wziąć je do ręki, dosypać ziarnko fantazji, i już za chwilę można dolecieć aż do gwiazdy! Fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego, aby bawić się, aby bawić się, aby bawić na całego!”

Ilona Ciepał-Jaranowska, Bo życie to bal

Akcja opowiadania Ilony Ciepał-Jaranowskiej rozgrywa się w Galerii Krakowskiej, do której trafiło jedno z ośmiu zaproszeń na Wielki Bal Ducha Gór wysłane przez hotel Pod Skałą z Karpacza. Do zaproszenia dołączono kartkę z prośbą o zorganizowanie konkursu. Organizatorka stworzyła akcję pod szyldem „Duch Gór zaprasza na bal”, a hostessy miały rozdawać kupony konkursowe, natomiast losowanie nagrody miało nastąpić 6 grudnia. Zwycięzca miał być powiadomiony telefonicznie. Z powodu deszczu w galerii znalazł się Tomek, był potwornie czymś zmartwiony, przejęty, w ręku trzymał jakąś białą kopertę. Na odczepnego wpisał na kuponie swoje imię i numer telefonu. Gdy zapytano go o godzinę, spojrzał na telefon i świadomość wróciła. Zorientował się, że miał się spotkać z Joanną na kolacji w restauracji, by świętować rocznicę poznania i zaręczyny. Wpadł do mieszkania, zdążył się wytłumaczyć zmartwionej dziewczynie i … runął na ziemię. Gdy ocknął się w szpitalu, okazało się, że jest poważnie chory… Wielką niespodzianką dla Tomka był telefon z informacją o wygranej w konkursie. To była jego pierwsza wygrana w życiu, ale się nie cieszył. Jak można się świetnie bawić na pierwszym i ostatnim zarazem w życiu balu?  O nocy sylwestrowej w Karpaczu marzą tez inni bohaterowie opowiadania, pracownicy galerii: szef galerii z Anią, asystentką, Aneta i Marcin oraz Basia, która wydała wszystkie swoje oszczędności na sylwestra pod Śnieżką, ale Jacek odszedł z inną…

To niezwykle opowiadanie, pełne emocji, dostarczające wielu wzruszeń. Dla każdego z bohaterów Sylwester w Karpaczu symbolizuje co innego, chociaż można to sprowadzić do wspólnego mianownika i nazwać  – miłość lub (nie)miłość, jak w przypadku Basi, a zapowiedź czegoś nowego – nowy rok i nowa ja. Zaproszenie na bal sylwestrowy w Karpaczu stało się dla Autorki pretekstem do poruszenia ważniejszych, trudniejszych problemów dotyczących relacji w związku. Planujemy życie, stawiamy cele, marzymy , aż tu nagle… choroba i świat się wali. I nie możesz od tego uciec! Ale jeśli obok ciebie jest Ktoś, kto cię kocha, wtedy razem zawalczycie o lepsze jutro. Miłość ma moc! Nie trzeba też nigdy tracić nadziei.

Dorota Milli, Wygrać szczęście

Bohaterem opowiadania Doroty Milli jest Seweryn Kaczmarek, pracownik Radia Słupsk, w którym ogłoszono konkurs o wejściówkę na tajemniczy bal sylwestrowy w Karpaczu. Jego telefon się urywał, dzwoniły nieznane mu osoby z prośbą o pomoc w zdobyciu wygranej. Mało tego, ludzie zaczęli go nachodzić. Jedną z takich nachalnych osób jest Roberta, której również tak bardzo zależy na wygraniu konkursu i zdobyciu zaproszenia na Wielki Bal Ducha Gór, by je ofiarować w ramach wdzięczności sąsiadowi Aleksandrowi Zawierusze, wspólnemu ich znajomemu. A zasady konkursu stanowiły nie lada wyzwanie: przesłanie nietypowego selfie, stworzenie CV zawierającego „trochę prawdy i odrobinę fałszu”, filmik z prezentacją własnej osoby i przekonanie, że to do tej osoby właśnie ma trafić zaproszenie. „Zrób to, czego nigdy nie robiłeś/aś i udokumentuj”- to kolejna zasada, która miała zostać pokazana komisji obserwatorom i w końcu zaprezentowanie stopnia poświęcenia do pracy społecznej, czyli „zrób coś fajnego dla innych i pochwal się”. Wygrana w konkursie wydawała się Robercie niemożliwą do zdobycia, ale postanowiła spróbować, odważyć się i uwierzyć, że się uda. I do tego potrzebowała pomocy właśnie Seweryna…

Dorota Milli świetnie pokazała czytelnikowi w opowiadaniu, jak podczas przygotowań do konkursu o zaproszenie na bal sylwestrowy między skrytym facetem z marzeniami a zwariowaną krawcową z głową pełną pomysłów i marzeń rodzi się więź, kroczek po kroczku, krok po kroku, dzień po dniu – jak w piosence Cleo. Poznają się, otwierają na siebie, rozbudzają zaciekawienie sobą nawzajem. Facet od wpadek i porażek potrzebował takiej odskoczni, a Roberta z kolei potrzebowała kogoś, dzięki komu nabierze jeszcze większej pewności i wiary w siebie. Warto dodać, że w tekście pojawiają się fragmenty piosenek świątecznych, które świetnie współgrają z emocjami bohaterów.

„Najmilszy prezent” – Agnieszka Krawczyk

Read More
najmilszy prezent agnieszka krawczyk

Agnieszka Krawczyk, Najmilszy prezent, Wydawnictwo Filia 2019.

Seria: „Ulica Wierzbowa”

„– Czy to czary, proszę pani? – spytała szeptem. – Czuję się tak… lekko, szczęśliwie.

– Tak, to świąteczna magia – kiwnęła głową Flora”.

Po lekturze Najmilszego prezentu czuję się tak lekko, szczęśliwie – jak mała Nela w wigilijny wieczór. Agnieszko, dziękuję Ci za to! I właściwie w tym momencie mogłabym postawić kropkę i zakończyć recenzję. Chyba ciężko będzie mi oddać słowami zachwyt nad tą książką. Bo uwierzcie mi, mimo odłożenia przed kilkunastoma minutami książki na półkę, lekkość, szczęście, wdzięczność mnie nie opuszczają. Zabrzmi to patetycznie, ale mam ochotę przytulić egzemplarz do serca. Naprawdę! Bo ta historia trafiła w sam jego środek i chyba nigdy z niego nie wyjdzie. Oficjalnie oświadczam, że Najmilszy prezent stał się moją ulubioną powieścią tej Autorki!

Agnieszka Krawczyk mnie zaczarowała, zabrała do innego, lepszego niż ten nasz listopadowy, świata. Na ulicy Wierzbowej czas płynie bowiem inaczej…

Przy ulicy Wierzbowej stoi dziewięć domów. Każdy z mieszkańców ma swoje troski, gnębią go nierozwiązane problemy z przeszłości, czegoś się boi i o czymś skrycie marzy. Jest wśród nich Flora Majewska, dobry duch tej okolicy. Tegoroczne Boże Narodzenie ma być ostatnim, jakie spędzi na Wierzbowej, bo uznała, iż stan zdrowia zmusza ją do wyprowadzki. Na pożegnanie postanawia coś podarować sąsiadom: osobisty list z konkretną wskazówką lub przestrogą. Bo Flora wierzy w ludzi i wie, że czasami małe zdarzenia, ciche słowa, drobny gest mogą zmienić wszystko.

Młody lekarz, pewny siebie artysta, wdowiec hodujący róże, samotna matka dwójki pociech (jedno z niepełnosprawnością), nierozumiejące się małżeństwo, ciekawska kolekcjonerka (nie)przydatnych przedmiotów, miejscowa elita, czyli para na stanowiskach, i lokalni przedsiębiorcy… Każdy z domów usytuowany przy ulicy Wierzbowej jest inny – nie tylko wizualnie. Każda z zamieszkujących je osób jest inna. Ale wszystkich łączy jedno, a właściwie jedna – Flora. Ta postać, główna bohaterka powieści, kojarzy mi się z dobrą wróżką, która pojawia się w odpowiednim momencie. Z babcią, która chce przychylić nieba gromadce dzieci i wnucząt. To bibliotekarka, która wiedzę czerpała nie tylko z książek. Swoją mądrością, wiarą, nadzieją, dobrym słowem chce dzielić się z sąsiadami. A czy oni chcą przyjąć jej dar? Tylko pozornie niewidoczny?

Co roku Flora wysyła sąsiadom kartki świąteczne. Nie są to jednak zwykłe pocztówki. To małe dzieła sztuki. Pracuje nad nimi jeszcze w listopadzie. W tym roku jednak postanawia wysłać listy na własnoręcznie przygotowanej papeterii. Przesyłki muszę być wyjątkowe – bo ostatnie… Na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń, odwołując się do pasji i aktualnej sytuacji adresata listu, a także przez cytaty książek, próbuje pokazać sąsiadom, co mogą a nawet powinni zmienić w swoim życiu.

Do mnie najmocniej trafił list skierowany do Seweryna – mężczyzna właśnie przechodził na emeryturę i pragnął spełnić marzenia, a jak wiemy, nie zawsze jest to proste… Boimy się reakcji bliskich, środowiska, ryzyka, utraty poczucia bezpieczeństwa…

Szanowny Sąsiedzie, Drogi Panie Sewerynie,
Cieszę się, że odważył się Pan spełnić swoje marzenie. To ogromnie istotne, aby się nie bać i dążyć do szczęścia. Wiem, że jest Pan dobrym i spokojnym człowiekiem, ale każdy powinien choć raz w życiu uderzyć pięścią w stół i domagać się swego.

[str. 209]

Nie będę przybliżać Wam wszystkich bohaterów powieści – o postaciach mógłby powstać osobny post. Na uwagę jednak, poza Florą, w tym tekście zasługuje także mała Nela. Och, jak ja lubię dzieci, ich spojrzenie na świat! Nic nie komplikują, mówią, co czują, podążają za głosem serca… My – dorośli, powinniśmy się od nich uczyć! Kilkuletnia bohaterka podbija serca i czytelników, i sąsiadów z ulicy Wierzbowej swoją bezpośredniością, dziecięcą naiwnością, optymizmem i ciekawością świata. Wydaje się, że Nela z racji wieku potrzebuje pedagogów, jednak to ona, obok Flory, wydaje się być najlepszą nauczycielką.

[…] światło, które tkwi w książkach, wciąż pozostaje niezmienne.

[str. 136]

Muszę przyznać, że w moim egzemplarzu Najmilszego prezentu jest mnóstwo karteczek, którymi zaznaczyłam cytaty warte zapamiętania i przedstawienia na grafikach. Ustami bohaterów Agnieszka Krawczyk przypomina nam, co jest ważne w życiu nie tylko od święta. Miłość, przyjaźń, bezinteresowność… To one powinny być motorem w naszej codzienności. Autorka prowadzi narrację trzecioosobową. Jest więc miejsce na dialogi, opisy zarówno codzienności, jaki i świątecznych przygotowań oraz przede wszystkim refleksje nad życiem i stosunkiem do drugiego człowieka. Bardzo lubię styl Agnieszki i język, jakim operuje na kartach powieści.  Starannie dobiera słowa. Z pozornie potocznego języka tworzy prawdziwe perełki – porównania, przenośnie, których na kartach powieści obyczajowych nigdy nie mam dosyć.

Najmilszy prezent to najmilszy początek (przed)świątecznego czasu. Idealny początek przygotowań do świąt. Bo Boże Narodzenie to nie tylko wyczyszczony dywan, umyte okna, prezenty, choinka, 12 potraw… To przede wszystkim ludzie, emocje, uczucia i więzy. Powieść Agnieszki Krawczyk – pierwsza część nowej serii – przypomni nam, co jest w życiu ważne. Wprowadzi w atmosferę najpiękniejszego czasu w roku śniegiem, ręcznie wykonywanymi ozdobami i przede wszystkim ciepłem oraz troską (o) drugiego człowieka. Przekonajcie się sami! Ja z ogromną niecierpliwością czekam na drugi tom. Ciekawa jestem, jaki będzie i na którym z bohaterów Autorka się skupi. Znowu na Florze? A może na Weronice, która przechodzi powolną wewnętrzną przemianę z pokaleczonej przez bolesne doświadczenia ważki w pięknego i pewnego siebie motyla? Czy też na Nelce, jej mamie i niepełnosprawnym bracie, którzy rozpoczną nowe życie? To wie tylko Agnieszka! Jestem pewna, że bardzo mnie zaskoczy.

„Uwierz w Mikołaja” – Magdalena Witkiewicz (recenzja + konkurs)

Read More
uwierz w mikołaja

Magdalena Witkiewicz, Uwierz w Mikołaja, Wydawnictwo Filia 2019.

#MamaDropsaCzyta

Magdalena Witkiewicz, specjalistka od szczęśliwych zakończeń, podarowała Czytelnikom cudowną, świąteczną książkę „Uwierz w Mikołaja”. Już sam tytuł sugerował, że mamy się tu spodziewać metaforycznego, symbolicznego wręcz znaczenia, szukać drugiego dna. I się nie pomyliłam. Powieść jest też świetnym materiałem na scenariusz filmowy – super komedia romantyczna na Święta, niezwykły, magiczny dodatek do herbaty, kocyka i kawałka piernika, makowca oraz zwierzęcia pod stopami.

Każdy z nas ma marzenia.

Agnieszka pragnie spędzić Wigilię z babcią, ale ta ma zupełnie inne plany. Nie godząc się z tym, Agnieszka jedzie do domu babci położonego w samym środku lasu. Jednak jej tam nie zastaje. Jedna śnieżna noc powoduje, że droga do cywilizacji zostaje odcięta, na dodatek przez zaspy brnie do niej święty Mikołaj.

Pięcioletnia Zosia chciałaby mieć choinkę tak ogromną, jak w centrum handlowym, a pod nią mnóstwo prezentów. Jednak tym razem jej Wigilia zapowiada się zupełnie inaczej…

Robert, policjant, przyjmuje służbę w Święta, bo przecież wszyscy mają rodziny, a on jest samotny. Więc może się poświęcić.

Sam w wigilijny wieczór jest też pewien starszy pan z długą siwą brodą, ale mu w ogóle to nie przeszkadza. Jest przekonany, że lubi samotność, a ludzi lubi tylko z daleka.

Jego żona natomiast ma aż nadto towarzystwa zwariowanych pensjonariuszy pewnego domu opieki.

Jedna świąteczna opowieść, wielu bohaterów. I wiele marzeń do spełnienia. Bo może żeby pięknie spędzić Święta, trzeba uwierzyć w Mikołaja?

Ta opowieść świąteczna mogła się wydarzyć dzięki małemu chłopcu, młodemu hokeiście, który podczas pierwszej gry w hokeja wybił szybę na w centrum handlowym. Nikt tego nie dostrzegł, sprawca uciekł z miejsca zdarzenia a dzięki temu losy bohaterów mogły się tak a nie inaczej potoczyć…  Mnie najbardziej poruszyła Anna Zielonka z bardzo rezolutną córeczką Zosią:

–Dzień dobry. Jestem Zosia. Wiedziałam, ze pana tu znajdę! To pan jest  Świętym Mikołajem! (…) – Tata mówił, ze pan nie istnieje, ale ja bardziej wierzę mamie. Ma pan długą siwą brodę i czerwony polar. Mikołaj też ma czerwone ubranie. Poza tym mama mi opowiadała, że Święty Mikołaj patrzy z góry i wszystko widzi. Tak jak pan. – Popatrzyła z podziwem na monitory. – Tylko ja nie spodziewałam się, ze to wszystko jest takie nowoczesne. Myślałam, że to się dzieje jakoś inaczej, jakoś tak bardziej magicznie.

Panie uwielbiały spędzać czas w galerii handlowej, gdzie bawiły się w marzenia. Napełniały wózek przeróżnymi zabawkami, Zosia siadała na ławce a mama wyjmowała zabawki z koszyka i odkładała je na miejsce. A wszystko to obserwował na monitorach poruszony sytuacją właściciel galerii handlowej… Kiedyś Ania była marzycielką, ale przy ojcu Zosi, alkoholiku, szybko się wyzbyła marzeń. Jej los wzrusza do łez. Wszystko potrafiła znieść, aby tylko Zosia była szczęśliwa a w domu zapanował spokój i radość. Córka była pewna, że tylko różowe okulary – prezent od Mikołaja przywrócą mamie wiarę w marzenia i zacznie je dostrzegać…

Myślę, że w recenzji tej książki nie sposób nie wspomnieć o Agnieszce. Dziewczyna kochała tradycyjne święta – chciała je spędzić z ukochaną babcią. Nagle dostaje od niej telefon z poleceniem, by zbliżające się Boże Narodzenie spędziła z… przyjaciółmi. Zaniepokojona Agnieszka wyrusza na Kaszuby. Tam okazuje się, że… babcia przebywa w ośrodku Happy End, a dom kojarzący się z ciepłem, bezpieczeństwem i miłością, stoi pusty, zimny i, na skutek śnieżycy, bez prądu. Dziewczyna może liczyć na wsparcie Mikołaja, który przez przypadek pojawił się w szopie babci, – brata swojej przyjaciółki. Boże Narodzenie uwielbiał spędzać w ciepłych krajach. Do zakończenia śnieżycy są na siebie skazani – czy dzięki chwilom spędzonym w swoim towarzystwie postanowią coś zmienić w życiu? Jeśli zastanawiacie się, skąd takie a nie inne zdjęcie na okładce książki, koniecznie zwróćcie uwagę na drzwi szopy, z której wychodzi Mikołaj 😉 

Im bliżej Wigilii, tym wydarzenia obfitują w wiele zbiegów okoliczności i zwrotów. Okazuje się bowiem, że wielu z bohaterów usiądzie przy wigilijnym stole dzięki… wybitej szybie. Czy różnorodne marzenia bohaterów się spełniły? Co ich tak naprawdę połączyło? Czy wreszcie los się do nich uśmiechnął? Czy zadziałała magia wigilijnej nocy i świąt Bożego Narodzenia? Czy przyniesie wiele niespodzianek? O tym sami się dowiecie, biorąc książkę do ręki.

Warto też wspomnieć o niezwykłym języku powieści, o całej palecie emocji namalowanej słowami przez Pisarkę, o sytuacjach humorystycznych, wywołujących wybuchy śmiechu i to w Domu dla Seniorów – maryśka od szefowej do nasączania specjalnego tortu, którą Melania zaparzyła jak herbatę i uraczyła nią towarzystwo; szukanie zębów Eleonory;  pan Janek i piwo; zabawa w „łonzimny” z pokazywaniem i uszkodzenie Tereski; pokazanie „fucka” szefowej. Nie brakuje też fragmentów zmuszających czytelnika do refleksji:

Od dawna nie zastanawiał się też tak często nad swoim życiem. Czuł się tak, jakby droga przez śniegi prowadziła do jakiegoś zaczarowanego świata. Świata, w którym wszystko jest możliwe, w którym spełniają się marzenia. Jakie marzenia miał on? Sam nie wiedział. Żył szybko. Może za szybko. Miał wszystko. A jak czegoś zapragnął, od razu sobie kupował.(…) Wiecznie przy komputerze i z telefonem w dłoni. Nawet tutaj  złapał się kilka razy na tym, ze dotykał komórki i sprawdzał, czy jakimś cudem się naładowała i może chociaż zrobić zdjęcie. (…) Coraz częściej nie patrzy się już na świat oczami, ale przez mały ekran smartfona. (…) Tak często staramy się uchwycić ulotne chwile, że zamiast się nimi cieszyć tu i teraz, wyciągamy telefony i nagrywamy czy robimy zdjęcia.

Uwierz w Mikołaja to piękna świąteczna opowieść o niezwyczajnych Świętach. Świetnie nadaje się na scenariusz komedii romantycznej. Lekturze towarzyszyła cała feeria emocji od wybuchów śmiechu, radości poprzez wzruszenie, łzy, smutek, a nawet gniew. Akcja książki rozgrywa się w ciągu tygodnia, ma frapującą fabułę z niespodziewanymi zwrotami akcji, które tuż przed wigilią przyśpieszają bieg wydarzeń – wszyscy szukają wszystkich i dzieją się prawdziwe cuda!

Dzięki Uwierz w Mikołaja Pisarka uświadamia czytelnikowi, co tak naprawdę jest w życiu ważne, jak odnaleźć ducha Świąt i dlaczego warto mieć marzenia. Przypomina, że dobro zawsze powraca. Brylanty nie urzekają a pieniądze to nie wszystko. Jak dobrze, że wybite okno może tyle dobrego zdziałać. Wystarczy tylko uwierzyć w Mikołaja – dosłownie i w przenośni. Ja wierzę! Gorąco polecam tę świąteczną opowieść – cudowny, idealny wręcz prezent pod choinkę dla mamy, babci, siostry, cioci. Będę marzyć a raczej trzymać kciuki, by książka została zekranizowana.

KONKURS – wygraj egzemplarz „Uwierz w Mikołaja”

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Filia mamy dla Was z Dropsem egzemplarz recenzowanej powyżej powieści! Co trzeba zrobić, by wygrać Uwierz w Mikołaja?

  1. Polubić stronę Recenzje Dropsa Książkowego na Facebooku.
  2. W komentarzu pod TĄ RECENZJĄ odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego warto wierzyć w świętego Mikołaja?
  3. Posiadać adres do wysyłki na terenie Polski.

I gotowe! Konkurs trwa od 25 listopada do 6 grudnia – wtedy święty Mikołaj ogłosi wyniki!

Fundatorem nagrody jest Wydawnictwo Filia. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga Drops Książkowy (Paulina Molicka). Biorąc udział w konkursie, wyrażasz zgodę na: publikację swoich danych – imienia i nazwiska lub pseudonimu w celu ogłoszenia zwycięzcy; przetwarzanie danych osobowych dla celów konkursowych. Po rozstrzygnięciu konkursu oraz wysyłce nagrody zostaną one usunięte.

Dane przetwarzane będą na podstawie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO) oraz ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych.

Organizator oświadcza, że konkurs nie jest grą losową, loterią fantową, zakładem wzajemnym ani loterią promocyjną, których wynik zależy od przypadku (przeprowadzenia losowania) w rozumieniu Art. 2 ustawy z dnia 29 lipca 1992 r. o grach losowych i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 r. Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).

„Tam, gdzie serce twoje” – Krystyna Mirek

Read More
 

 

Krystyna Mirek, Tam, gdzie serce twoje, Wydawnictwo Filia 2019.
 
Mistrzyni kompromisu, która w końcu krzyczy: „dość”. Niewierny mąż, wyrodny ojciec, zgorzkniały, zamknięty na świat. Te dwie postaci łączy polskie wybrzeże. I klimatyczna powieść o sztormach ludzkich uczuć – Tam, gdzie serce twoje.
 
Laura ma dość. Ma dość męża, znanego i cenionego lekarza. Teściów, którzy wydają się reżyserami jej życia. Ma dość jednej kreski na teście ciążowym, wyrzutów pełnych spojrzeń i niewypowiedzianych oskarżeń. W środku nocy postanawia zmienić swoje życie. Zostawić za sobą to, co stare – niepewność, brak zrozumienia, miłości… Wyrusza w podróż z sąsiadem. Docierają nad morze. Czy pobyt nad Bałtykiem okaże się dla Laury łaskawy? Czy odzyska dawną radość życia i dopuści do głosu własne serce? Czy jej mąż zdecyduje się zrzucić ojcowski klosz w imię miłości, zanim będzie za późno? Odpowiedzi na te pytania da Wam lektura powieści.
 
Krystyna Mirek kolejny raz wykreowała bohaterkę, z którą mogą się identyfikować setki czytelniczek. Samotność w tłumie, przytłoczenie, brak poczucia własnej wartości… Laura straciła własną osobowość. Stała się ozdobą męża, który przez lata, z pomocą swoich rodziców, skutecznie ją tłamsił i poniżał. Na szczęście przyszedł moment, w którym wewnętrzny krzyk był zbyt głośny, zbyt silny. Laura zdobyła się na odwagę. Opuściła elegancki dom, zostawiła męża. Zrezygnowała z pozornie idealnego życia. Och, jak my ludzie uwielbiamy oceniać po pozorach. Żona doktora – pewnie jej nic nie brakuje? Ma piękny dom, pieniądze, weszła do wpływowej rodziny… A przecież w życiu nie chodzi o nazwisko, liczbę zer na koncie czy wyposażenie salonu. Tego, o co w życiu chodzi, Laurze zabrakło. I brakuje wielu kobietom, którym z punktu widzenia sąsiadów czy znajomych można tylko zazdrościć.
 
Na uwagę czytelnika zasługuje również postać Alfreda, łowcy bursztynu. W imię honoru, dumy, źle pojmowanych zasad i wartości poświęcił rodzinne szczęście w imię… No właśnie, czy jest coś, co powinno być ważniejsze od kochającej żony i rosnących dzieci? Czy mężczyzna naprawi błędy młodości zanim będzie za późno?
 
Uwielbiam Bałtyk, dlatego cieszę się, że w tej powieści Autorka zabrała i bohaterów, i czytelników właśnie nad polskie morze. Podążając na postaciami, słyszałam szum morza, rozkoszowałam się miękkim piachem. Podziwiałam zachody słońca i bursztyny. Morze koiło serce Laury. Powieść pisana jest prostym, jednak poruszającym wyobraźnię językiem. Kolejne strony przewraca się niespostrzeżenie.
 
Historie Krystyny Mirek zawsze zostawiają ślad w moim sercu. Bo Pisarka kreuje bohaterów z krwi i kości, ludzi takich jak my. Kobiety borykające się z problemami codzienności. Mężczyzn, dla których opinia społeczeństwa, honor i duma są ważniejsze od najbliższych… Czytając kolejne powieści, mam wrażenie, że każda z kobiecych postaci stworzonych przez Panią Krysię ma w sobie cząstkę mnie. Autorka za każdym razem daje nadzieję – na to, że coś może się zmienić, na to, że będzie lepiej. Wiara, nadzieja i miłość – te cnoty są także słowami kluczowymi twórczości Mirek. Bohaterom dają je inne postaci – aniołowie, którzy stają na ich drodze. Błażej, Orzeszek, właściciel pensjonatu, nowa szefowa – aniołowie czekali na Laurę tuż za płotem i pomogli jej dotrzeć do przystani serca. Laura z ich pomocą dobiła do bezpiecznego portu.
 
Jeszcze nie znałam daty premiery, a już czułam, że ta powieść będzie wyjątkowa i bliska mojemu sercu. Przypadek? Nie! Krystyna Mirek sprawiła mi prawdziwą niespodziankę. Jeden z bohaterów powieści – psiak głównej postaci – nosi imię Drops. I tak jak mój szczekający towarzysz w życie naszej rodziny, wnosi w życie bohaterki miłość, bezinteresowne oddanie, wierność. Miękka sierść i szorstki język pomagają ukoić smutki, a merdający ogon rozwiewa troski. To bardzo, bardzo miłe, zwłaszcza, że jak zaznaczyła Autorka w podziękowaniach, to właśnie imię mojego psa i moje pseudonim w internetowym książkowym świecie, było dla niej inspiracją. Drops&Drops kłaniają się w pas (ewentualnie w ogon 😉 )!
 
Tęsknota za miłością, zrozumieniem, ciepłem. Za słowem otuchy, za roziskrzonym spojrzeniem, za poczuciem, że jest się dla kogoś całym światem. Na drugim brzegu czeka prawdziwa przyjaźń, zainteresowanie, wyciągnięta dłoń, chęć zmian i zadośćuczynienia. Zachęcam Was do wybrania się w niezwykłą podróż z Krystyną Mirek i jej bohaterami. Wspólnie dobijecie do portu. Tam, gdzie Wasze serca…
 
Autorce i Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz!

 

„Dobre uczynki” – Agnieszka Krawczyk (#MamaDropsaCzyta)

Read More
 

 

Agnieszka Krawczyk, Dobre uczynki, Wydawnictwo Filia 2018.
seria „Uśmiech losu”
#MamaDropsaCzyta
 
Niecierpliwie czekałam na 2. tom serii „Uśmiech losu” Agnieszki Krawczyk pt. Dobre uczynki. Ciekawiło mnie bowiem, jak mieszkańcy kamienicy pod Szczęśliwą Gwiazdą poradzą sobie z nowym wyzwaniem, jak potoczą się ich losy. Gdy książka dotarła do mnie, przeczytałam ją z przyjemnością.
 
Akcja powieści osadzona jest w realiach dzielnicy dzieciństwa Pisarki – na krakowskich Dębnikach, czarodziejskiej krainie dzieciństwa, pełnej nostalgicznych wspomnień i urzekającego piękna. Znany mi jest doskonale z czasów młodości Rynek Dębnicki, skąd autobusem jeździłam w odwiedziny do wujostwa w Tyńcu. Co zatem słychać u mieszkańców kamienicy? Helena boryka się z problemami zdrowotnymi – nowotwór. Zdecydowała się na operację, której podjęła się jej przyjaciółka dr Balbina Lewińska. Żeby oderwać myśli od choroby, Helena postanowiła zająć się historyczną łamigłówką, czyli sprawą kamienicy oraz stworzyć plan na realizację swojej pasji. Pomoc zaoferował jej Mikołaj, kolega szkolny. Dlaczego właśnie jemu tak bardzo zależało na pomocy Helenie? Z jakimi problemami borykał się Mikołaj? Skoro choroba ponownie zbliżyła ją po latach do przyjaciółki Inki, pragnie wyjaśnić wszelkie niejasności, które je przed laty rozdzieliły. Czy jej się to uda? Miranda przypadkiem znalazła  nieotwarte listy do mamy. Co to były za listy i od kogo? Dlaczego rodzice je schowali przed Ofelią? Podczas porządków Miranda znalazła pod dywanem kartkę z Francji  i postanowiła napisać list do adresata. czy otrzymała odpowiedź? Ofelia, czyli Fela, starsza siostra Leny i matka Mirandy cierpiała na ciągłe bóle głowy, trudno ją było namówić na wizytę u lekarza, piła jakieś ziółka od zakonników. Matka mówiła o niej, że jest pechowa, „jakby jakieś fatum nad nią ciążyło”. Ofelia czuła się osamotniona wśród rodziny, bo nikt jej tak naprawdę nie rozumiał. Czy Helenie i Mirandzie udało się rozwiązać tajemnicę korespondencji z przeszłości? Zuza zadomowiła się w uroczym mieszkanku na poddaszu, pracowała, była lubiana przez mieszkańców, dzieci chodziły do żłobka. Pojawiła się u niej matka Łucja z propozycją pomocy i przeprowadzki do wspólnego mieszkania w Gdańsku lub w Warszawie. Na próżno jednak, cudowny plan Łucji spalił na panewce. Zuza widziała swoje miejsce wśród przyjaciół na Dębnikach. No i przed mieszkańcami dobry uczynek. Tajemniczy właściciel domu zaproponował mieszkańcom udział w zaskakującym wyzwaniu – spełnić w ciągu dwóch lat dobry uczynek, szlachetny czyn, który zmieni całe ich życie na lepsze, a w zamian za to każdy otrzyma na własność zajmowane mieszkanie bez żadnych kosztów.  Początkowo idea dobrych uczynków śmieszyła Łucję, ale z czasem zrozumiała, że od jednego dobrego uczynku narodzi się drugi, a od niego inny i w ten sposób powstanie sztafeta, która przebiegnie przez świat. Może to zapełni próżnię i da ludziom radość? Sklei się pęknięte naczynie, którego naprawy zaniedbało się we właściwym czasie. Bo nigdy nie jest za późno, aby zrobić coś szlachetnego? Łucja postanowiła w końcu kupić w Krakowie mieszkanie eleganckie i w dobrym stylu, z ogródkiem, z cudownym widokiem na Wisłę. Mieszkańcy często spotykali się w ogrodzie podczas prac porządkowych i pielęgnacyjnych. Było to okazją do wymiany zdań na temat dobrych uczynków. Te rozmowy czasem zamieniały się w kłótnie, które nasiliły się, gdy w zrujnowanej willi po sąsiedzku, po kapitalnym remoncie, miał powstać szpital dla psychicznie chorych. W rezultacie ten budynek otrzymała fundacja „Więcej Dobra” na działalność terapeutyczną dla dzieci niedowidzących, z zaburzeniami psychofizycznymi i umysłowymi . Pani prezes fundacji planowała założyć też ogród sensoryczny dla swoich podopiecznych. Wzbudziło to niepokój sąsiadów, ale z czasem zaangażowali się do pomocy, przecież mieli doświadczenie w urządzeniu swojego ogrodu. Porozumienie buduje się z trudem; mało rzeczy w życiu przychodzi łatwo. Potem jednak okazuje się, że wystarczy chcieć, a rozwiązania pojawiają się same. Prezes fundacji, niezwykle sympatyczna kobieta, zapoznała mieszkańców z ideą ogrodów społecznych. Liczyła na ogromną pomoc sąsiadów. A rada miasta postanowiła udzielić wsparcia finansowego. Do akcji włączył się też Wojtek, student, znajdując w ten sposób temat do pracy magisterskiej. Pomysł sprzyjał integracji mieszkańców sąsiednich kamienic. A jak mieszkańcy kamienicy pod Szczęśliwą Gwiazdą sobie z tym poradzili? Czy terapia ogrodem okazała się doskonałym lekiem na problemy nie tylko pacjentów, ale i mieszkańców? Zachęcam do sięgnięcia po książkę. Tu znajdziecie odpowiedzi na wszystkie pytania.
  
Pasją Agnieszki Krawczyk jest historia Krakowa. W powieści Pisarka wprowadziła wątek wojenny. Podczas próby rozwikłania tajemniczego donatora w dzienniku dawnego proboszcza ks. Majskiego pojawiło się nazwisko A. Kostki – konspiratora pomagającego Żydom w getcie, zginął pod koniec grudnia 1942r. Miranda znalazła więcej faktów w Muzeum Historycznym. Informacje dotyczyły akcji wysiedleńczych w getcie, likwidacji getta, o Aptece pod Orłem i jej właścicielu, niesamowicie odważnym Tadeuszu Pankiewiczu, który miał ogromne zasługi w pomaganiu Żydom. Napisał o tym wstrząsającą książkę, unikalną relację. Tak tragiczne rzeczy tam się działy, po prostu bestialstwo, aż trudno uwierzyć, że w takich warunkach dało się w ogóle żyć. A z drugiej strony w każdym z klientów apteki dostrzegał dobre strony, szlachetność, prawy charakter. miranda natrafiła także na ciekawy trop – archiwum getta warszawskiego doktora Emanuela Ringelbluma, nauczyciela i wielkiego społecznika. Odnaleziono je po wojnie i nazwano „sumieniem narodu żydowskiego”. Niezwykle poruszającą, tragiczną  historię rodziny Mincerów, o miłości Antoniego i Miriam bohaterki usłyszały od pani Niny, siostry A. Kostki. (…)jak to mądrze pisał pan Edelman – w getcie była miłość, było życie, oprócz śmierci i strachu. Ludzie brali śluby, rodziły się dzieci. Ci, którzy zastrzegali się, że nigdy się z nikim nie zwiążą, szukali partnerów. Już tak jest, ze ten pęd życia, optymizm, nadzieja zawsze się gdzieś tli. Opowieść starszej pani skłoniła dziewczyny do refleksji : Wojna odbiera ludziom życie, ale i przyszłość, marzenia i szczęście. Spokojny byt, beztroską młodość, sielskie dzieciństwo. To niesprawiedliwe, że niektórym przychodzi żyć w takich czasach i nie zaznać pocieszenia. Wywołała też szereg pytań: Czy ulice i domy zapamiętują ból swych mieszkańców? czy są tu jeszcze drzewa pamiętające te wydarzenia? Rzeka płynie obojętnie, trwa i jest pozbawiona pamięci. Niebo przygląda się w taki sam sposób szczęściu i niedoli ludzkiej. Pisarka maluje słowami cudowne opisy urokliwych miejsc Krakowa, które oddają emocje bohaterów. W powieści należy też dostrzec wątek nauczycielki Anny Mrowińskiej . Co ją poróżniło z Sylwią, mamą Heleny? Czy to kolejna tajemnica rodzinna? Bardzo mnie zaciekawiła i wzruszyła historia Sary, Zosi Mincer opowiedziana przez pana Blajerskiego. Czego tak bardzo się obawiał pan Henryk? A najbardziej zaskakujące było dla mnie zakończenie powieści. Nie spodziewałam się pojawienia pewnego gościa i rozwiązania tej „strasznej tajemnicy”. Niecierpliwie będę czekać na trzeci tom Serii  „Uśmiech losu”.
 
Dobre uczynki to cudowna powieść wręcz idealna na jesienną, kocykową porę. Poznajemy dalsze losy plejady bohaterów świetnie wykreowanych przez Pisarkę, feerię towarzyszących w ich życiu emocji. Czytając powieść, śmiejemy się, wkurzamy, wzruszamy, zmuszamy do refleksji . Identyfikujemy się z bohaterami i razem z nimi szukamy pomysłu na dobry uczynek, który mógłby nas przemienić i uświadomić, że dobro zawsze powraca.  To opowieść o tym, co w życiu się tak naprawdę liczy. Najważniejsza jest rodzina, w rodzinie bowiem tkwi siła i moc, ważna też jest miłość (astronomia i Iskra), szczerość, przyjaźń, wzajemna pomoc sąsiedzka. Jak dobrze mieć sąsiada – to nie tylko słowa piosenki. Natomiast życie w kłamstwie, wieczne kręcenie, udawanie i obłuda nie mają sensu, komplikując bowiem życie, mogą doprowadzić do desperacji, choroby. Nie można żyć w poczuciu winy.  Ludzie nie powinni stwarzać sobie piekła tu na ziemi, bo życie tak krótko trwa. A na koniec trochę prywaty. Bardzo dziękuję Agnieszce Krawczyk za wprowadzenie do książki szczególnych bohaterów – osób z niepełnosprawnością . Ogród społeczny, ogród zmysłów i doświadczeń, terapia ogrodem to dla nich lekarstwo na różne dolegliwości, oaza odpoczynku i miłych doznań. Ale moim zdaniem jako matki to drugi człowiek, jego bezinteresowna miłość, troska, opieka, odpowiedzialność, okazane serce   – są najważniejsze. Od osób z niepełnosprawnością możemy się też wiele nauczyć i zaczerpnąć . To one mogą w nas dokonać istotnej przemiany, przeszeregowania wartości, uwrażliwienia.
 
Bardzo dziękuję za umieszczenie naszych nazwisk w podziękowaniach, dla młodej blogerki to dość istotne, bo motywujące, a ja tylko wspieram Córkę, mamy podobne upodobania czytelnicze i kochamy czytać książki.

 

„Tylko dobre wiadomości” – Agnieszka Krawczyk

Read More
 

 

Agnieszka Krawczyk, Tylko dobre wiadomości, Wydawnictwo Filia 2018.
 
Dwie przyjaciółki. Dwóch mężczyzn. Dwa klimatyczne miasta. Dwa media. Dwa psy. Jeden kot. Agnieszka Krawczyk, która od lat jest dla mnie jedną z królowych polskich powieści obyczajowych, tym razem zabrała swoje czytelniczki do bajkowej Wenecji i malowniczego Krakowa. Głównymi bohaterkami uczyniła przyjaciółki – dwie kompletnie różne kobiety – o różnych charakterach, doświadczeniach, oczekiwaniach i lękach.
 
Izabela Oster to gwiazda telewizyjnej publicystyki. Dla niej nie ma trudnych pytań i trudnych gości w studiu. Nie boi się polityków, nie boi się wpływowych osób. Niestety – władze stacji zamiast awansu proponują jej degradację. Zula nie chce i nie może się na to zgodzić – po latach rzuca więc pracę w telewizji. Na szczęście długo nie pozostaje bezrobotna. Jej przyjaciółka, Kamila, niespodziewanie dostaje po byłej teściowej spadek. Przejmuje podupadające pismo dla kobiet. I dla niej, i dla Izabeli to prawdziwe wyzwanie, by z zapomnianej gazety stworzyć luksusowy magazyn. Czy Oster, telewizyjna lwica, sprawdzi się jako dziennikarka prasowa w piśmie dla pań? Czy Kamila odkryje pozostałe sekrety matki byłego męża? Jedno jest pewne – przeprowadzka do Krakowa to dopiero początek zmian w życiu przyjaciółek.
 
W Grodzie Kraka na Izabelę i Kamilę czekają nie tylko wyzwania zawodowe. Na ich drogach stają, jak to w powieściach o miłości bywa, przystojni i godni uwagi mężczyźni.  Los ma dla nich wiele niespodzianek – weekend w Wenecji, odzyskana przyjaźń czy odkrywanie miasta lat dziecięcych na nowo… Czy na Izę i Kamilę czekają tylko dobre wiadomości?
 
Tylko dobre wiadomości to powieść nie tylko o miłości. To przede wszystkim historia przyjaźni. Jak już wspomniałam, wydaje się, że Izabela i Kama pochodzą z dwóch różnych światów. Patrzą na rzeczywistość po całkiem innym kątem. Kamila spokojna, nieco wycofana, woli chować się w cieniu. Izabela lubi grać pierwsze skrzypce, szybko wydaje wyrok. A mimo to świetnie się dogadują, tworząc zgrany duet w życiu prywatnym i zawodowym. Układ idealny? Nie! Między kobietami nie brakuje ostrych dyskusji czy nawet kłótni, ale każde spięcie prowadzi do refleksji, działania, które przynosi dobre owoce. Panie wzajemnie dopingują się i ostrzegają. Każda z nich ma jednak głęboko w sercu ukryte sekrety. Czy jeśli wyjdą na jaw, ich przyjaźń nie zachwieje się w fundamentach? Relacja Zuli i Kamy zostanie wystawiona na niejedną próbę.
 
Agnieszka Krawczyk uczyniła z Izabeli Oster wzór dobrej prawdziwej dziennikarki. Zula, nawet w domu, wygląda nowych tematów na inspirujące artykuły. Zależy jej, by „Panie Przodem!” były luksusowym magazynem. Nie o celebrytach, nie z plotkami, a z  wyjątkowymi reportażami, życiowymi tematami, ciekawymi wywiadami i zapierającymi dech w piersiach zdjęciami. Szukając materiałów do kolejnych numerów, stara się pomagać potrzebującym – również bezdomnym zwierzętom. Razem z Kamą starają się zbudować zgraną ekipę z zarówno początkującymi, jak i doświadczonymi dziennikarzami. Nie jest to łatwe zadanie  – nawet dla tak medialnego zwierzęcia jak Oster.
 
Niestety, nie jestem typem odważnej podróżniczki. Boję się tak po prostu kupić bilet, zarezerwować nocleg i w pojedynkę wyruszyć do innego kraju. Tęsknotę za pewnymi miejscami na świecie rekompensuję sobie literackimi podróżami. Tym razem zostałam zabrana do malowniczej, bajkowej wręcz Wenecji. Agnieszka Krawczyk, niczym prawdziwa przewodniczka, opisuje to wyjątkowe miasto. To tam Kamila spędza weekend, który zapoczątkuje wiele zmian w jej życiu – i prywatnym, i zawodowym. W towarzystwie znajomego z Polski przemierza włoskie uliczki i odkrywa nieznane jej dotąd zakątki – nie tylko Wenecji, ale i własnej duszy, która budzi się do życia i chce zacząć walczyć o siebie. Rudnicka-Clement, miłośniczka literatury, tłumaczka i dziennikarka, wzbudziła we mnie ogromną sympatię. Z Kamilą mamy kilka wspólnych cech – obie kochamy książki i jesteśmy niepoprawnymi romantyczkami.
 
Jak już wspomniałam, w książce nie brakuje czworonogów. Są psiaki, jest dostojny kot. Cieszy mnie, że jeden ze szczekających pupili Kamy nosi jakże piękne imię Drops. Autorce bardzo dziękuję za tę niespodziankę!
 
Tylko dobre wiadomości to powieść o miłości, która budzi ze snu; o przyjaźni; o nowych początkach i starych znajomościach. Jest idealna na letnie popołudnia. Mnie umiliła kilkugodzinną podróż do rodziny. Może zakończenie Was nie zaskoczy, ale wyraziści bohaterowie, zwłaszcza Izabela, która ze względu na swój  charakter nie zaskarbiła mojej sympatii, nie pozwolą Wam się nudzić! Ta romantyczna opowieść przypomina, że warto się zakochać i kochać!
 
Autorce dziękuję za wymienienie nazwy mojego bloga w posłowiu! Agnieszko, rekomendować Twoje powieści to radość i wielka przyjemność J
 
 

„Deniwelacja” – Remigiusz Mróz

Read More
 
Deniwelacja – powieść Remigiusza „Oszusta” Mroza
 
Kiedy kilka miesięcy temu mrozoholicy wstrzymali oddech, czytając o nadchodzącej premierze Deniwelacji, poczułam się oszukana. Historia o komisarzu, od pewnego momentu byłym komisarzu Wiktorze Forście, była dla mnie trylogią. Choć zakończenie Trawersu – trzeciej (i jak zapowiadano ostatniej) części serii, pobudziło moją wyobraźnię i uruchomiło lawinę pytań, pogodziłam się z tym, że to już koniec. Ba! Po pewnym czasie zaczęłam doceniać taki finał powieści. A tu niespodzianka! Remigiusz Mróz i Wydawnictwo Filia ogłosili premierę. Wielki powrót Forsta. Powiedziałam „nie!”. Dla mnie historia była zamknięta. Nie dałam się zwieść promocjom i konkursom. Aż do pewnej wizyty w bibliotece…
 
Bestia (znowu) atakuje
 
Na zboczach Giewontu zostają odnalezione zwłoki kilku młodych kobiet. Wydaje się, że przed śmiercią nic ich ze sobą nie łączyło. Niedługo potem w Zakopanem znikają kolejne dziewczyny. Mieszkańcy wpadają w panikę. Czyżby na Podhalu pojawił się naśladowca Bestii z Giewontu? A może Bestia wciąż żyje? Na te pytania odpowiedź próbują znaleźć dobrzy znajomi czytelników poprzednich części – prokurator Dominika Wadryś-Hansen oraz komendant Edmund Osica. Śledczych nurtuje jeszcze jedno pytanie – gdzie jest Wiktor Forst? To istotne, bowiem policja odkrywa ślady prowadzące do byłego komisarza…
 
Wsiąść do pociągu byle jakiego… i trafić do Hiszpanii
 
Jeśli ktoś czytał Trawers, to wie, że Forst wsiadł do pociągu. Miał jechać do Szczecina, po drodze zatrzymać się w Warszawie i nie wywoływać żadnych pożarów. Gdzie ostatecznie dojechał? Do Hiszpanii i wszystko wskazuje na to, że „przeszedł na ciemną stronę mocy”… Po co? Dlaczego trafił akurat do tego kraju? Tego i prokurator z komisarzem, i czytelnicy dowiadują się w Deniwelacji.  Oczywiście, jak to u Mroza i w dobrym kryminale, szczegóły są odsłaniane powoli. Napięcie rośnie z każdą stroną i nie sposób oderwać się od lektury przed poznaniem zakończenia.
 
Kobiecy głos
 
W Deniwelacji mamy do czynienia z dwoma rodzajami narracji –­ trzecioosobową i pierwszoosobową. Co ciekawe, ta druga prowadzona jest przez kobietę. Co to za postać? Nie mogę zdradzić… Jedno jest pewne – dostarcza czytającemu wiele cennych informacji i przede wszystkim emocji.
 
Kobieta zmienną jest
 
Długo broniłam się przed lekturą Deniwelacji. Niepotrzebnie! W tym miejscu pragnę przeprosić Remigiusza Mroza za mój upór. Żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam po tę powieść. To, że została w pewien sposób „dopisana” do serii, nie znaczy, że jest gorsza od poprzednich części. Wręcz przeciwnie – obok Trawersu to mój ulubiony tom podhalańskiego cyklu. Pozostaje mi (nie)cierpliwie czekać na V tom serii, który ma pojawić się w księgarniach w 2018 roku.
 
Pora roku nie ma znaczenia – Mróz zawsze w formie
 
Czytając Deniwelację, nie zawiodłam się. Remigiusz Mróz trzyma formę. W fantastyczny sposób wodzi śledczych i czytelnika za nos. Perfekcyjnie buduje napięcie. Miażdży zakończeniem, po poznaniu którego chce się natychmiast wziąć do ręki kolejną część historii. Kreuje bohaterów, których balansowanie na granicy życia i śmierci przyprawia czytelnika o gęsią skórkę. Ta powieść wciąga jak narkotyk. Nie potrafiłam i nie chciałam się od niej oderwać. Remigiusz Mróz kolejny raz udowodnił, że jest mistrzem kryminalnego pióra. 
 
 
tytuł: Deniwelacja”
autor: Remigiusz Mróz
wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
liczba stron: 496
 
Przeczytaj fragment powieści: https://issuu.com/wydawnictwofilia/docs/deniwelacja

„Słoneczna przystań” – Agnieszka Krawczyk

Zamknęłam za sobą drzwi Willi Julia. Z
bólem serca uściskałam na pożegnanie trzy siostry i ich przyjaciół, a trzy koty
podrapałam za uchem. Mój trzeci i niestety ostatni (literacki) pobyt w
Zmysłowie dobiegł końca. Zapraszam do lektury recenzji najnowszej powieści Agnieszki Krawczyk Słoneczna przystań trzeciej części sagi „Czary codzienności”.

Gdzie
właściwie się podziały te słoneczne dni dzieciństwa? Gdy jesteśmy mali, marzymy
wyłącznie o tym, żeby dorosnąć, stać się samodzielnymi, decydować o sobie, móc
przeciwstawiać się zakazom. Upragniona dorosłość wcale jednak nie jest takim
wielkim szczęściem, a już na pewno nie pasmem beztroski, jakim widzą je dzieci.
Więcej w niej ograniczeń niż potencjalnej wolności.

W życiu sióstr – rozważnej i
romantycznej Agaty, pełnej energii Danieli i rezolutnej Tosi, wiele się dzieje.
Ktoś za wszelką cenę pragnie zniszczyć mozolnie budowane szczęście – w
miasteczku pojawia się mężczyzna, który chce odebrać Agacie Tosię! Siostrom sen
z powiek spędza także wielka inwestycja żony burmistrza. Do jej realizacji
potrzebna jest działka, na której stoi Willa Julia. Oczekiwanie na przełomowe
decyzje wymaga ogromnej cierpliwości i rozwagi. Na szczęście w Zmysłowie
pojawiają się nie tylko nowi wrogowie, ale i przyjaciele, którzy wyciągają do
sióstr Niemirskich pomocną dłoń.

Miłość,
gdy nas zaskakuje, nie bardzo ogląda się na nasze kalkulacje. Nie przychodzi
wtedy, gdy jest to nam na rękę i gdy jej najbardziej oczekujemy. Skrada się
czasami jak letni zmierzch i osacza nas niespodziewanie, zanim zdążymy się
przygotować. Kiedy miłość nadchodzi, często zastaje nas bezbronnych i nieprzygotowanych
na tę życiową zmianę.

Agata i Daniela muszą się zająć nie
tylko walką o Tosię i działkę oraz dbaniem o prężnie rozwijającą się
herbaciarnię, ale i o własne serca… Kto kocha, a kto tylko lubi? Przełomowa dla
wszystkich bohaterów stanie się wystawa prac Ady – mamy Agaty i Tosi. Światło
dzienne ujrzą nie tylko piękne obrazy utalentowanej malarki, ale również miejscowe
i sercowe tajemnice. Czyje marzenia spełnią się podczas wernisażu? Sami musicie
odpowiedzieć na to pytanie, sięgając po Słoneczną przystań.
Jako osoba z niepełnosprawnością ruchową
szczególną uwagę zwracam na wątki dotyczące rehabilitacji. Cieszę się, że w
serii pojawiła się postać Jakuba – przyjaciela sióstr. Trzymałam kciuki za jego
walkę o powrót do sprawności. Czy się udało? Nie zdradzę. Zacytuję za to
fragment powieści poświęcony temu bohaterowi o skomplikowanej psychice.
Pozostanie na zawsze w moim sercu i będzie towarzyszył każdemu wejściu na
leżankę czy materac:

Rehabilitacja
to jest proces, a nie wyścig. Postępy mogą być skokowe, a potem długo nie następuje
progres. Pewnych rzeczy nie da się przewidzieć, zmierzyć, zaplanować, to jest
mozolna walka czasem o utrzymanie formy, konkretnego wyniku na stałym poziomie,
żeby móc za chwilę ruszyć do przodu.

Agnieszka
Krawczyk
, zgodnie z tytułem sagi, znów zaczarowała moją
codzienność. Dzięki pełnym ciepła i humoru postaciom, starannej i pięknej
polszczyźnie oraz poruszającym wyobraźnię i zmysły opisom rodem z powieści Jane
Austin przeniosłam się do górskiego miasteczka. Na kilka dni zaszyłam się wśród
lasów i pachnących kwiatami łąk. Trzecie spotkanie z mieszkańcami Zmysłowa
sprawiło, że czułam się jak dobra znajoma bohaterów. Siedziałam więc pod wielką
lipą i z ogromną ciekawością śledziłam losy uroczych gospodyń herbaciarni „3
Siostry i 3 Koty”.
Lektura Słonecznej przystani okazała
się być wspaniałą, pełną emocji literacką podróżą. Prawdziwym duchowym
sanatorium. Autorka pięknym, pełnym metafor i porównań językiem dzieli się z
czytelnikami życiowymi drogowskazami. Przypomina, że marzenia mają magiczną moc
i że rodzina oraz zdrowie, a nie pieniądze, są gwarantem spokoju i szczęścia.
Jeśli należysz do grona miłośniczek
powieści obyczajowych, a nie znasz Agaty, Danieli, ich przyjaciół i rywali,
koniecznie musisz sięgnąć po całą serię. Jestem pewna, że dasz się zaczarować,
a twoja codzienność stanie się po prostu magiczna. Słoneczna przystań istnieje
w sercu każdego z nas. Agnieszka
Krawczyk
i jej bohaterowie pomogą Ci do niej dotrzeć. To co, gotowa na
podróż do Zmysłowa…?

Nasze
życie składa się z drobnych chwil. To my sprawiamy, czy są to przebłyski
szczęścia, czy też momenty zwątpienia i rozpaczy. Proszę cię, staraj się, żeby
twoja droga prowadziła wzdłuż tej jasnej strony, dobrze?

Autorce oraz Wydawnictwu dziękuję
za egzemplarz do recenzji!
Pani Agnieszce Krawczyk dziękuję
także za wspomnienie nazwy bloga w posłowiu. To wielka radość i wielki
zaszczyt!
autor: Agnieszka Krawczyk
tytuł: „Słoneczna przystań”
saga: „Czary codzienności”
tom: III (poprzednie: Siostry, Przyjaciele i rywale)
liczba stron: 512
wydawnictwo: Filia
premiera: 26.04.2017 r.
kliknij, by przeczytać fragment
powieści:

„Wotum nieufności” – Remigiusz Mróz

Jestem drobną, z pozoru nieśmiałą i
cichą dziewczyną. Niektórych więc dziwi, że interesuję się polityką. W liceum
moim ulubionym kanałem telewizyjnym był TVN24. Po maturze dostałam się na
politologię, ale ostatecznie wybrałam filologię polską. Nigdy nie żałowałam
swojej decyzji. Dziś, po lekturze najnowszej powieści Remigiusza Mroza pt. Wotum nieufności, tym bardziej
oddycham z ulgą.
Wielu, także Wydawnictwo Filia, nazywa
pierwszy tom nowej serii W kręgach władzy
polskim House of cards. Faktycznie, podobieństw
jest wiele –  rywalizują ze sobą dwa
obozy, w konflikt uwikłane są media. Postaci dążą do wytyczonego celu dosłownie
po trupach. Dla mnie te zbieżności to nic dziwnego i rażącego. Przecież głównym
bohaterem Wotum nieufności jest scena polityczna, a jak wiadomo żądza
władzy jest gwałtowniejsza od innych namiętności niezależnie od ustroju i
szerokości geograficznych.
Wotum nieufności zaczyna
się o poranku. Marszałek Sejmu, Daria Seyda, budzi się w hotelowym pokoju. Nie
pamięta, jak się w nim znalazła ani co robiła przez ostatnie kilkanaście
godzin. Nie wie, kto i dlaczego odpowiada za tę manipulację. Okazuje się, że to
nie jedyna „niespodzianka”, z którą przychodzi się tego dnia  zmierzyć drugiej osobie w państwie. Prezydent
Rzeczpospolitej decyduje się ustąpić ze stanowiska z przyczyn zdrowotnych.
Zgodnie z Konstytucją do czasu wyborów zastąpi go Seyda. I ona, i przede
wszystkim szef jej partii (urzędujący premier) mają nadzieję, że przeprowadzka
na Krakowskie Przedmieście nie jest tymczasowa.
Czytelnik poznaje politykę z najbardziej
mrocznej i brudnej strony. Kampania wyborcza przypomina ring, ciosy padają raz
za razem. Kandydaci wydają się nie mieć żadnych hamulców…
Głównym przeciwnikiem Darii w walce o
prezydenturę zostaje Patryk Hauer –wschodząca gwiazda prawicy. Dba o swój wizerunek
w mediach i dba o swoją pozycję w partii. We wszelkich poczynaniach zawodowych
wspiera go żona, Milena. Wydaje się, że polityka to jedyne, co łączy tę niezwykłą
parę. Hauer jest pewien zwycięstwa. W dodatku podczas prac komisji śledczej odkrywa
spisek, sięgający najważniejszych postaci sceny politycznej.   
Namiętności, zbrodnia, zaginięcie,
tajemnice, przekręty i trudne do spełnienia obietnice (nie tylko wyborcze) –  przy lekturze Wotum nieufności nie
sposób się nudzić.  Z każdym kolejnym
rozdziałem ciężej oderwać się od książki. Remigiusz
Mróz
zabiera czytelnika za kulisy, za zamknięte drzwi sejmowych pokoi i
gabinetów przy Krakowskim Przedmieściu. Przybliża świat pełen przemocy,
pieniędzy i chciwości. Świat, w którym liczy się dobro partii lub/i konkretnych
jednostek. Świat, w którym zapomina się o najważniejszych – wyborcach i
obywatelach. Fikcja literacka? Może. Ale nikt mnie nie przekona, że gmach przy
Wiejskiej nie kryje podobnych tajemnic.
Warto podkreślić, że Remigiusz Mróz nie opowiada się za
żadną stroną polityczną. Równo dostaje się Seydzie, tak samo obrywa Hauer. Wotum
nieufności
to nie tylko pani marszałek i jej przeciwnik. To także
kandydatka lewicy, liberał, konserwatysta oraz inni członkowie partii rządzącej
i opozycyjnej. Wotum nieufności to nie tylko brutalna kampania czy komisja
śledcza. Autor porusza również trudny i kontrowersyjny temat uchodźców czy
korupcji na najwyższych szczeblach władzy.  
Mistrz, król czy, jak wypada określić w
tym przypadku, prezydent polskiego kryminału stworzył dobrą i niezwykle
wciągającą powieść political fiction.
To zasługa wiedzy autora oraz doskonale rozwiniętego zmysłu obserwacji. Widać,
że polityka go fascynowała. W posłowiu Remigiusz
Mróz
wyznał, że marzył o politycznej karierze. Na szczęście i on, i jego
pisarski talent nie poszli tą drogą.
Powieść urywa się w trudnym dla
bohaterów momencie. To także trudny moment dla czytelnika. Rozbudowana intryga
i niezwykle wciągająca fabuła sprawiają, że oczekiwanie na drugi tom staje się prawdziwą
torturą.
Pozwólcie, że nie wstrzymam się od
głosu. Pozwólcie, że opublikuję wyrok. Z czystym sumieniem stwierdzam, że nowa
seria mojego ulubionego autora dostaje ode mnie wotum zaufania!

„Behawiorystwa” – Remigiusz Mróz

Remigiusz Mróz przyzwyczaił
mnie do napięcia, strachu i zaskakujących zakończeń. Jego nazwisko jest dla
mnie gwarancją dobrego kryminału i emocjonującej, mrożącej krew w żyłach
lektury. Behawiorystę, jedno z najmłodszych „dzieci” autora, chwaliło
wielu czytelników i recenzentów, pisząc w opiniach, że to najlepsza powieść Mroza. Moim zdaniem laudacje nie są
przesadzone. Remigiusz Mróz skomponował
fantastyczne dzieło – straszne i poruszające. Ta powieść, będąca połączeniem
kryminału i thrillera, sprawia, że Wydawnictwo
Filia Mroczna Strona
pokazuje swoją mroczniejszą twarz. 
Tytułowym
behawiorystą jest Gerard Edling. To były prokurator dyscyplinarnie wydalony ze
służby. Także policja, z nieznanych szerszym kręgom przyczyn, zrezygnowała z
jego współpracy. Mieszka z żoną i synem w Opolu. Mieszka i chyba na tym ich
relacje się kończą… Nie potrafi porozumieć się z nastoletnim Emilem, małżeństwo
od dawna uważa za fikcję. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki
zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej i znawcą oraz propagatorem
savoir-vivre. Z tłumu wyróżnia go również strój – beżowe: marynarka, kamizelka
i spodnie oraz biała koszula z czarnym krawatem. Sławę przyniósł mu nie tylko
ekscentryzm, ale przede wszystkim to, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. Do
czasu.
Zamachowiec
zajmuje przedszkole. Grozi, że zabije dzieci i wychowawców. Nie przedstawia
żadnych żądań, co utrudnia pracę policji. W dodatku na żywo transmituje to, co
dzieje się w przedszkolu… Nic więc dziwnego, że gdy całe Opole wstrzymuje
oddech, a służby wydają się być bezradne, Edling wkracza do akcji. Rozpoczyna
się gra między Behawiorystą a Kompozytorem. Między ścigającym a ściganym. Między
sprawiedliwością a poczuciem misji i chęci naprawy świata.
Kompozytor
to przeciwnik godny Edlinga. Wydaje się być jego uczniem – jest obeznany w
kinezyce. Cały czas wyprzedza byłego prokuratora o krok. Zamachowiec uważa się
za kompozytora, a dyrygentem mianuje swoich widzów. Prowadzi grę, a właściwie
komponuje mroczny „Koncert krwi”. Ludzkiej krwi.
Choć
Remigiusz Mróz wydaje się być
najpłodniejszym polskim pisarzem ostatnich miesięcy, jego powieści nie tracą na
jakości. Wręcz przeciwnie – mam wrażenie, że Behawiorysta to zbiór
wszystkiego, co doskonałe w twórczości opolanina. 
Mróz kolejny
raz stworzył oryginalne, wyraziste, mroczne i tajemnicze postaci. Kompozytor
jest bardzo, bardzo negatywnym bohaterem, ale mimo to intryguje czytelnika od
początku do końca. Jego poczynania i wybory, jakie stawia przed widzami
internetowej relacji, zmuszają do zrobienia rachunku sumienia i, częściowo,
podejmowania decyzji, opowiedzenia się za którąś ze stron. Kompozytor to bestia
w ludzkiej skórze, o czym świadczą makabryczne opisy okaleczeń dokonywanych na
zakładnikach. 
Warto
podkreślić, że doskonałość autora nie kończy się tylko na sposobie kreowania
postaci. Remigiusz Mróz znów jawi
się jako mistrz pióra. Porusza wyobraźnię i zmysły pogrążonego w lekturze
mrozoholika. Przeprowadza kolejną lekcję języka polskiego w zakresie słownictwa
policji i instytucji prawniczych. Dzięki postaci Edlinga udziela korepetycji z
behawioryzmu i dobrych manier. Zabiera czytelnika do rodzinnego miasta,
plastycznie opisując najbardziej mroczne zakamarki stolicy województwa
śląskiego. 
Behawiorysta
może
przypominać serię o komisarzu Forście (Ekspozycja,
Przewieszenie, Trawers). Gerard Edling to „prawniczy Wiktor” – mężczyzna z
przeszłością, charakterystycznym zachowaniem i wyglądam oraz nie zawsze konwencjonalnym
podejściem do śledztwa. Prokurator Beata Drejer, była podwładna tytułowego
bohatera, ma kilka wspólnych cech z tatrzańską koleżanką po fachu, Dominiką
Wadryś-Hansen. To tylko podobieństwa, nie ma mowy o kopiowaniu wątków czy
bohaterów. W Behawioryście Remigiusz
Mróz
zaprasza czytelnika do świata zdecydowanie mroczniejszego niż w
poprzednich książkach.
Przy
lekturze towarzyszyła mi potężna dawka emocji, nieustanne napięcie i
oczekiwanie na finalne nuty „Koncertu krwi”. Doszło do tego, że ostatnie
kilkadziesiąt stron pochłonęłam kosztem ciekawego i zazwyczaj chętnie
słuchanego przeze mnie wykładu. Nie mogłam się skupić na zajęciach, nie
wytrzymałabym do wolnego popołudnia. 
Behawiorysta
nie
tylko sprowadza studenta na złą drogę 😉 Przede wszystkim przedstawia bestię,
którą każdy z nas może codziennie mijać na ulicy. Zaprasza na koncert, który,
choć nie jest formą rozrywki, tylko barbarzyństwa, uzależnia i nie pozwala
odłożyć lektury przed końcowym zdaniem. Remigiusz
Mróz
znów mnie zmroził. I to bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli nie
znacie twórczości tego autora, zacznijcie od Behawiorysty. Zacznijcie
od wysokiego B.
wydawnictwo: Filia (Mroczna Strona)
liczba stron: 496