„Zmiana klimatu” – Karina Kozikowska-Ulmanen (#MamaDropsaCzyta)

Read More
zmiana klimatu 3d

Karina Kozikowska-Ulmanen, Zmiana klimatu, Wydawnictwo Emocje 2024.

#MamaDropsaCzyta

Tekst powstał w ramach współpracy z Wydawcą.

Nie lubię zimy. Jedynie podziwiam ją w okresie Bożego Narodzenia zza gałązek rozświetlonej choinki. A tu niespodziewanie Karina Kozikowska -Ulmanen zaprosiła mnie w podróż literacką do Finlandii, krainy lodu i śniegu, białych nocy, spektakularnych zórz polarnych, saun, reniferów, krainy uwielbianych Muminków i Świętego Mikołaja . Nie lada wyzwanie przede mną, z którego, rzecz jasna, skorzystałam. Totalna zmiana klimatu! Ciekawiło mnie bardzo, jak potoczyły się losy Kamili Kozak, która z rozgrzanych plaż Wysp Kanaryjskich przeprowadziła się do Finlandii, podążając za głosem serca, za miłością do przystojnego Fina, Tomiego. 

Autorka przed laty przeżyła taką zmianę klimatu jak Kamila, przeprowadzając się do ukochanego, do mroźnej Finlandii. Autorka pokazała, że i tam, w krainie lodu i śniegu,  można znaleźć ciepło, serdeczność, miłość, swoje miejsce na ziemi. Inspirując się swoimi przeżyciami, napisała niezwykle ciekawą powieść o roku z życia bohaterki w fińskiej rzeczywistości, pozornie nudnej a w istocie naprawdę fascynującej. Finlandia stanowi dla Polaków wciąż intrygującą zagadkę. Zapraszam Was na garść refleksji po lekturze.

Tam dom twój, gdzie serce twoje.

Kamila, bohaterka powieści podjęła decyzję o uwiciu gniazda z porządnym i ustatkowanym facetem w Finlandii. Czeka ją zatem zmiana klimatu życia i mentalności. Do pierwszej konfrontacji, zderzenia tradycji polsko-fińskich, doszło już podczas świąt Bożego Narodzenia u rodziców bohaterki, na których pojawił się Tomi. Okazało się, że z niego „swój chłop”.

Jak w bajkowej krainie, w świecie wyciszonym puchem śniegu – to pierwsze wrażenia Kamili po wylądowaniu w zimnej Finlandii. Wrodzony optymizm i wiara, że wszystko dzieje się po coś, pomogą jej przetrwać wszelkie trudności. Mimo że nie wyobrażała sobie dotąd życia w ciemnościach i ciągłym zimnie, dokonując życiowego wyboru, przyjęła Finlandię z całym jego dobrodziejstwem i zmianą klimatu. Przed nimi przecież najpiękniejszy czas w życiu. Kamila przeżyła zamach na jej kobiecość – zmianę stylu ubierania z troski o zdrowie i komfort. Normalne, zwyczajne życie może być też fajne. Rodzina Tomiego pokazała jej to, co najbardziej fińskie – drewniana chatka na wyspie, sauna opalana drewnem i kąpiel w przeręblu. 

– I ponownie jesteśmy w bajce! – westchnęłam z zachwytem. Droga była kręta, biała, z obu stron ograniczona wysokimi zaspami. Miękka warstwa śniegu pokrywała gałęzie drzew, które wyglądały, jakby spały pod puchowymi kołdrami. Miały gałęzie opuszczone ku ziemi, co wyglądało, jakby pod ciężarem śniegu, ze zmęczenia lub rezygnacji opadły im ręce.

Kamila marzyła o pracy rezydentki w Finlandii, ale musiała spełnić pewne warunki, inaczej po trzech miesiącach musiałaby opuścić kraj. Pewne decyzje uległy przyspieszeniu – zaręczyny, ślub. Następnie czas na spełnianie innych marzeń – kurs języka fińskiego, praca, zakup domu, założenie rodziny. Nicnierobienie  nie wchodziło w grę.

Karina Kozikowska-Ulmanen pokazała nam w tej podróży literackiej Finlandię w pigułce, mnóstwo ciekawostek, zaproponowała bardzo ciekawą wycieczkę po Helsinkach z Kamilą w roli rezydentki. Przybliżyła nam historię kraju, mentalność Finów, ich jakże inny temperament, tradycje i zwyczaje, kulturę, smaki. Ten kraj jest położony na skałach a Finowie potrafią wykorzystać ten fakt, by zrobić z tych skał atrakcję turystyczną. Można tu znaleźć wiele frapujących atrakcji turystycznych. Książka wciąga od pierwszych stron. Jest napisana lekko i tak obrazowym językiem, że podczas czytania obrazy przed oczyma przesuwają się jak kadry w filmie. Konieczny jest ciepły kocyk i rozgrzewająca herbata.

– O czym tak rozmyślasz?- o tym. Jak pięknie się różnimy. To znaczy, nie ty i ja, ale my, Polacy i wy, Finowie. Zawsze wydawało mi się, ze bliżej nam do krajów północnych, na co wskazywałoby położenie geograficzne, ale teraz jestem przekonana, ze temperament i mentalność Polaków są stanowczo południowe. Na przykład to nasze luźne podejście do punktualności z kwadransem studenckim ma się nijak do waszego bycia wszędzie przed czasem i zaczynania każdego wydarzenia z dokładnością co do minuty.

Autorka zaskoczyła mnie dodatkowym bonusem w postaci wycieczki do Hiszpanii. Nie spodziewałam się, że będę z bohaterami spacerować najsłynniejszą ulicą Barcelony, podziwiać plac Hiszpański, Pałac Narodowy, Magiczną Fontannę, wyprawa śladami Gaudiego, Most Westchnień, katedra Świętej Eulalii, Dzielnica Gotycka, stadion drużyny FC Barcelona. Kamila i Tomi, doświadczeni rezydenci w prowadzeniu wycieczek, skrupulatnie zaplanowali czas, postoje przy atrakcjach turystycznych, krótkie przerwy, żeby cos zjeść, napić się, odpocząć. Spędziłam z bohaterami wspaniały czas w słońcu i cieple. Chłonęłam Hiszpanię wszystkimi zmysłami.

Polecam Wam tę idealną książkę – kocyk literacki na jesienne, szare, długie wieczory. Oprócz walorów poznawczych powieść zawiera mądre przesłanie, że warto czasem przełamać swoje przyzwyczajenia, by otworzyć się na coś nowego, by w pełni zacząć żyć i być szczęśliwym. W mroźnej Finlandii można znaleźć ciepło, serdeczność, miłość i swoje miejsce na ziemi. Nieważne gdzie, najważniejsze to mieć obok właściwego faceta czy wspaniałą kobietę. Mieć siebie!  To także powieść o relacjach międzypokoleniowych, o sile przyjaźni, o spełnianiu marzeń. Znajdziemy w niej też akcent świąteczny – Boże Narodzenie w Polsce i w Finlandii. Magia świąt działa i w mroźnej krainie, w bohaterach budziło się dziecko, które wierzyło, że w pielęgnowanych tradycjach kryje się prawda o nas…

„Teraz będziemy szczęśliwi” – Małgorzata Lis

Read More
teraz będziemy szczęśliwi 3d

Małgorzata Lis, Teraz będziemy szczęśliwi, Wydawnictwo Emocje 2024.

Współpraca reklamowa z Wydawcą – patronat medialny Dropsa

Teraz będziemy szczęśliwi – cudowna obietnica, prawda? Gwarancja poczucia bezpieczeństwa i spełnienia. Wzajemnego wsparcia. Obecności. Cudowna obietnica, do realizowania której potrzeba dwojga. Jak zawsze do tanga zwanego życiem…

Czy świadomie podjęłam się patronatu medialnego nad powieścią, w której główna bohaterka, delikatnie mówiąc, nie budzi mojej sympatii? Tak. Czy świadomie polecam Wam książkę, w której główna postać momentami doprowadzała mnie do złości, a pod jej adresem kierowałam dość nieprzychylne komentarze? Tak. Świadomie polecam Wam historię z życia wziętą. O kobiecie współczesnej, momentami do bólu współczesnej, która odpowiedzi na dręczące ją pytania o wartości i przyszłość znajduje w przeszłości. I w smaku prawdziwej miłości.  

Dom przy Kwiatowej 18, w którym zamieszkała Magda, kryje w swoich zakamarkach historię. Historię, która na naszych oczach zmienia bohaterkę. Magda przechodzi przemianę. Jako przyjaciółka, obywatelka, partnerka. Jako kobieta. Jest źródłem nadziei i motywacją do zmiany, by życiowy kompas przestał wskazywać tylko to, co przyjemne i wygodne, a skierował na drogę dobra, zrozumienia i wskazywał drugiego człowieka.

Historia domu przy Kwiatowej ściśle wiąże się z II wojną światową i losami Żydów. Jak bumerang powraca pytanie o to, dlaczego ludzie ludziom zgotowali ten los. Ale po kolei. W „Sekrecie starych fotografii” – poprzedniej części cyklu – Magda postanowiła rzucić wszystko i wyprowadzić się do  Żarek, małego jurajskiego miasteczka z bogatą, choć bolesną historią. Niespodziewanie odkrywa pamiętnik dawnej właścicielki domu i kilka pamiątek. 

Czytając kolejne zapiski w dzienniku, odkrywa prawdę o Irce, jej rodzinie i wrogach. Odkrywa też prawdę o samej sobie, choć egoizm, dążenie do przyjemności ciągle podszeptują jej niezbyt dobre rady. Pamiątki po Irenie – kobiecie, która podczas II wojny światowej ratowała Żydów, zbliżają Magdę i historyka Mariusza. 

Ich relacja pozwala dojść do głosu „boskiemu akcentowi”, charakterystycznemu twórczości Autorki. Małgorzata Lis nie nawraca jednak Magdy na siłę. Pokazuje jej, przez postać Mariusza, sąsiadów czy księdza Szymona, alternatywę dla dotychczasowego życia. Na przykładzie Sprawiedliwych – ratujących Żydów, pokazuje, czym naprawdę jest miłosierdzie i miłość do bliźniego – jak do siebie samego. 

W książce spotkamy kilku narratorów. W I osobie o świecie przedstawionym opowiada Magda. Narrator trzecioosobowy dochodzi do głosu w rozdziałach, których akcja rozgrywa się podczas II wojny światowej. Całość przeplatana jest zapiskami z pamiętnika Irenki. Rozdziały opatrzone są tytułami, a wojenne fragmenty poprzedza data.

Blaszane pudełko skrywające sekrety sprzed lat. Serce, które je otwiera, szuka rytmu prawdziwej miłości. I obietnica, że teraz będziemy szczęśliwi. Gdzie i kiedy stanie się to teraz? Małgorzata Lis ponownie zaprasza nas do domu przy Kwiatowej, krzyżując ścieżki dwóch kobiet z dwóch światów – współczesnego i wojennego. 

Tak jak w okładkowej rekomendacji, tak i teraz zapraszam Was na ulicę Kwiatową, do dwóch światów, do dwóch kobiecych serc. Tak odległych ze względu na upływający czas. Tak różnych ze względu na okoliczności życia. Tak podobnych ze względu na tęsknotę za miłością. Prawdziwą miłością. 

Recenzję poprzedniego tomu cyklu przeczytacie tutaj:

Wywiad z Autorką:

„Teraz będziemy szczęśliwi” Małgorzaty Lis – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Czytelnicy „Sekretu starych fotografii”
  • Osoby sięgające po „Boskie książki” Autorki
  • Miłośnicy powieści obyczajowych z wątkiem historycznym

„Nowe życie Kariny” – Marta Nowik (#MamaDropsaCzyta)

Read More
nowy życie kariny 3d

Marta Nowik, Nowe życie Kariny, Wydawnictwo Emocje 2024.

#MamaDropsaCzyta

Tekst powstał we współpracy reklamowej z Wydawcą.

Marta Nowik należy do grona moich ulubionych Autorek. Tworzy pełne emocji powieści z potrzeby serca. Pochyla się w nich nad trudnymi społecznie tematami. Zawierają ważne wartości i przesłanie. Są pełne jakże przydatnych drogowskazów życiowych. Co ważne , daje w nich nadzieję na lepsze jutro. Zapraszam na garść refleksji po lekturze najnowszej powieści „Nowe życie Kariny”. Już piękna okładka – regał pełen książek w kolorowych okładkach, piękny i wygodny fotel, dwie lampki nocne rzucające ciepłe światło na stolikach zachęcają, by wziąć książkę do ręki i zagłębić się w lekturze. Tytuł z kolei kryje w sobie nadzieję, że po bolesnych i trudnych doświadczeniach, kiedy świat się wali, można się podźwignąć, by zacząć nowe życie i zawalczyć o siebie. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Jakie  będzie to nowe życie? Czy to zależy tylko i wyłącznie od nas?

Marta Nowik pracowała przez pewien czas w domu dziecka. Po zakończonej pracy często spotykała wychowanków, którzy opowiadali jej o swoim życiu. Ich historie umieściła w swoim sercu. A zainspirowało ją spotkanie w grudniu z jedną z wychowanek, którą przepełniał ogromny smutek. Postanowiła napisać powieść – kompilację historii życia wychowanków domu dziecka. Zadedykowała im książkę : „Dzieciom, które miały w życiu pod górkę…”

W pierwszej części poznajemy prawdziwe życie utkane z bolesnych doświadczeń Kariny i wychowanków domu dziecka. Ich historie utworzyłyby kilkutomową sagę. Pragną, marzą, by wyrwać się z traumy dzieciństwa spędzonego w „bidulu”. Brakowało im otulenia ciepłem, serdecznością, zrozumieniem, dobrocią. Zabraniano im wielu rzeczy, karano, straszono, upominano, grożono, ale mimo to czuli się wolni. Pozornie się nie przejmowali i nie martwili. Ale to była tylko poza, by zagłuszyć wewnętrzny ból, że gorzej już im być nie może. Nikomu nie ufali. Bardzo wrażliwej Karinie pomogła przetrwać trudny czas w bidulu przyjaźń z Rozalką, czas spędzony z przyszywaną babcią Krysią, zauroczenie Bartkiem…

Tak, dla wielu byliśmy złym gruntem. Glebą, na której nie dało się nic zasiać. Niezależnie jednak od tego, co mówili o nas inni i jak bardzo zaleźliśmy im za skórę, nie byliśmy aż tak źli. Przypięto im łatki zdeprawowanych dzieciaków z bidula, które na ulicy czy w szkole lepiej omijać z daleka. I bez względu na to, co ktokolwiek z nas zrobił i ile stron zawierały nasze akta, dla siebie nawzajem byliśmy ważni.

Jest to wzruszająca powieść o pięknej, budującej przyjaźni, dzięki której można uwierzyć w marzenia o nowym życiu. Rozalka zawsze powtarzała Karinie, że osiągnie coś w życiu i świat o niej usłyszy, bo w niej tkwi potencjał. „Będziesz mierzyć wysoko, bo jesteś ulepiona z zupełnie innej gliny niż my”. Trudne doświadczenia i przeżycia dadzą jej siłę, by się pozbierać i zacząć nowe życie. Ale konieczny jest rozrachunek z przeszłością. To niezwykle trudne, ale konieczne, by stanąć na nogi i pójść dalej.

Wiesz, dlaczego się mówi, ze dzieci i ryby głosu nie mają? Bo nikt nie wierzy w to, co mówimy. Każdy może wyprzeć się najgorszego świństwa, a my nawet nie mamy szans na obronę.

Tę część życia Karina już jako nastolatka opisała w „Pamiętniku z bidula”, pełnym emocji i traumy. Czy ujrzy on kiedyś światło dzienne?

Był dla mnie cenną pamiątką i jednocześnie czymś bliskim, co pomogło mi przetrwać samotność i najtrudniejsze lata mojego młodzieńczego życia.

Pewne przykre zdarzenia sprawiły, że Karina znalazła się w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Pobyt tam zaowocował kolejną piękną przyjaźnią z Pauliną. Przeciwności losu ich nie złamały. Osiem lat później spełniły swoje marzenia i prowadziły małą, ale przytulną księgarnię. Nareszcie robiły to, co lubiły. 

Dobrze mi tu było. Spokojnie i bezpiecznie. Zdarzało się, że przechadzając się pomiędzy regałami, gładziłam dłonią kolorowe i gładkie książkowe grzbiety. Zaprzyjaźniłam się z tym niezwykłym miejscem.

Ale czy bohaterki były w pełni szczęśliwe? Karina za kimś tęskniła, kogoś jej brakowało, miała złamane serce i miała złe przeczucia…

„Nowe życie” jest także przestrogą przed toksyczną miłością. Praca w księgarni, obcowanie z książkami i ich czytelnikami dawały bohaterkom dużo radości. Ale z życiem osobistym było gorzej. Toksyczna relacja z Maurycym odcisnęła na Karinie swego rodzaju piętno i wyryła w sercu niegojącą się, krwawiącą ranę. W pewnym momencie niemalże zagroziła jej życiu. Jej poukładany z nadzieją świat znowu runął. Wszystko się zawaliło. Bała się zaufać jakiemuś mężczyźnie.

Czasami życie płata różne psikusy i nie pyta nas o zdanie. Daje nam prezenty, o które zupełnie nie prosiliśmy. My je przyjmujemy lub odrzucamy. Mamy wybór, co z nimi zrobić. W takiej właśnie kategorii postrzegałam niespodziewane pojawienie się Jacka w moim życiu. Dar od losu, na który, jak uważałam, nie zasługuję. Mały cud, jakiego dane mi było doświadczyć po toksycznej relacji z Maurycym, kiedy myślałam, że się już nie podźwignę, bo mój świat się zawalił.

Karina potrafiła z każdej sytuacji, dzięki Paulinie- „mentorce” i przyjaciółce, wyprowadzić dobro, znaleźć jasną stronę życia. Nauczyła się, „że po każdej burzy kiedyś wychodzi słońce, a po każdej nocy przychodzi zawsze kolejny nowy dzień”.

Marta Nowik poruszyła też ważny temat dawania drugiej szansy. To odwieczny dylemat, który dotyka każdego z nas. Mówi się powszechnie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ale przecież jest to niemożliwe, bo woda, do której wejdziemy po raz drugi, jest już inną wodą. To działa jedynie w toksycznych relacjach, związkach. Każdy człowiek popełnia błędy, z których często wyciąga lekcje życiowe. W takiej sytuacji zasługuje na drugą szansę, na szczerą rozmowę, na wyjaśnienie. Nie można się unosić gniewem, zazdrością, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Wybaczenie to jedna z podstawowych wartości w relacjach międzyludzkich. Powinniśmy zacząć od wybaczenia sobie, aby zagościł spokój w naszych sercu i byśmy mogli obiektywnie, bez złych emocji spojrzeć na drugiego człowieka. Nie można całe życie uciekać przed przeszłością. Trzeba się z nią skonfrontować nie rozpamiętywać, trzeba żyć dalej. A my tak często ulegamy stereotypom.

– Ponoć stara miłość nie rdzewieje… Tak mówią …

– Ponoć…

– Co się stało, że straciliście kontakt? To przez niego codziennie płakałaś przez pierwszy miesiąc pobytu w ośrodku wychowawczym? Czy to przez niego się wtedy tak dotkliwie pocięłaś, że aż wylądowałaś w szpitalu? To przez niego wpadłaś w depresję i nie chciałaś żyć, prawda?

Kiedy Karina stanęła po raz kolejny mocno na nogach, w jej życiu znowu po ośmiu latach pojawił się Bartek, przyjaciel, a potem miłość z czasów bidula. Kto się przyczynił do rozstania zakochanych? Czy Bartek otrzyma drugą szansę od Kariny? Tego dowiecie się podczas lektury.

Pisarka pochyliła się w powieści nad problemem nieuleczalnej i podstępnej choroby. Paulina, dzielna i silna dziewczyna, walczy z SM (stwardnieniem rozsianym). Nie jest w tym sama, ma przyjaciół, a przede wszystkim Karinę,  na której wsparcie i pomoc może zawsze liczyć. Gdy życie zachichotało okrutnie z dziewczyny, na jej drodze Ktoś postawił Patryka, który się okazał prawdziwym przyjacielem. Przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa!

Powieść czyta się bardzo szybko, jest napisana lekkim stylem, emocjonalnym i obrazowym językiem. Ogromnym atutem są świetnie wykreowane portrety psychologiczne bohaterów i ich historie. Postacie wielowymiarowe, prawdziwe, wyzwalające w czytelniku multum emocji. To nie jest tylko powieść obyczajowa, mix gatunkowy: trochę psychologiczna, trochę w niej thrillera.

Moim zdaniem jest to najlepsza powieść pisarki – wartościowa, z mądrym przesłaniem, pełna emocji, chwilami magii, skłaniająca do refleksji.

Marta Nowik podarowała swoim czytelnikom jakże potrzebną kolejną powieść, która dodaje odwagi, wiary i nadziei, że niezależnie od tego, co się wydarzyło w naszym życiu, można się po tym otrząsnąć i stanąć ponownie na nogi. Trzeba uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Powtarzać sobie: „Mam potencjał”. Pisarka pokazała, jak ważni są w naszym życiu przyjaciele. Są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapominają, jak latać. Powieść, jak wspomniałam, jest przestrogą przed toksycznymi relacjami, przed zawiścią i ludzką zazdrością. Podłych ludzi można spotkać wszędzie, niezależnie od miejsca, okoliczności, sytuacji. Uświadamia nam, jak wielka siła drzemie w nas. Siła zrodzona z bolesnych doświadczeń i motywująca do nowego życia.

Polecam z całego serca!

„Sekret starych fotografii” – Małgorzata Lis (patronat medialny Dropsa)

Read More
"Sekret starych fotografii" - Małgorzata Lis (patronat medialny Dropsa)

Małgorzata Lis, Sekret starych fotografii, Wydawnictwo Emocje 2024.

Patronat medialny Dropsa Książkowego

Z wielką radością przyjęłam propozycje nowego Wydawnictwa Emocje, by objąć powieść „Sekret starych fotografii” patronatem medialnym i przygotować rekomendację na okładkę.

Brzmi ona tak:

Małgorzata Lis fragment po fragmencie, kadr po kadrze odsłania przed czytelnikami sekret starych fotografii i maluje swój nowy literacki autoportret. Oddaje w ręce czytelników swoją pierwszą powieść z historią w tle.

Współczesność i czasy II wojny światowej łączy niewidzialna nić wspomnień – trwała jak miłość, przyjaźń i pamięć. O latach minionych, o tych, którzy zginęli i o tych, którzy przeżyli.

Dwie przestrzenie czasowe, dwie kobiety, jeden adres. I Ty odkryj tajemnice, które skrywa budynek przy Kwiatowej 18.

Pozwólcie, że w recenzji nieco się rozwinę…

„Sekret starych fotografii” to nie tylko otwarcie nowego cyklu „Kwiatowa 18”. To także, a może przede wszystkim otwarcie nowego etapu literackiego w życiu autorki. Małgorzata Lis tworzyła dotąd boskie książki, czyli „Opowieści z wiary”. Teraz daje dojść do głosu nie tylko wierze, ale także wykształceniu. Historyczka sięgnęła po pióro, by opowiedzieć historię. Tę wielką, z ubiegłego wieku, i tę zwykłą, którą tworzą współczesne kobiety… Wierność wartościom chrześcijańskim czuć jednak na kartach tej powieści. Małgosia wraz z bohaterkami zmierza ku Prawdzie. Prawdzie, którą powinniśmy się kierować w codzienności. Prawdzie także historycznej. 

Kim są bohaterki? Główną postacią jest Magda, nieco rozkapryszona w sprawach damsko-męskich dziewczyna (przepraszam, ale musiałam to napisać, nie wiem, ile razy chciałam krzyknąć: weź się, babo, ogarnij! Jej egoizm w budowaniu relacji sprawiał, że opadały mi ręce. Ale to też świadczy o kunszcie pisarskim Autorki, prawda? Sztuką jest wykreować postaci nie krystaliczne, lecz takie z krwi i kości). U progu zmian zawodowych trafia do Żarek, niewielkiej miejscowości, w której wszyscy się znają. Niewielkiej miejscowości, która skrywa wielką historię dotyczącą relacji polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej.

Magda nie tylko przeprowadza się do domu przy Kwiatowej 18. Postanawia przeprowadzić historyczne śledztwo dotyczące Irki i jej córki, poprzedniej właścicielki nieruchomości. Może liczyć na wsparcie lokalnego historyka oraz sąsiadki, Wandy. Relacja ze starszą panią to piękny przykład międzypokoleniowej przyjaźni i rozmów, które pod pretekstem wspólnego kosztowania ciasta, potrafią zmienić życie…

To po co to robisz? Po co badasz temat, który jest tak bolesny?

Żeby ocalić od zapomnienia. Po prostu. Jeśli będziemy mówić tylko o tym, co miłe i przyjemne, zafałszujemy historię. Poza tym ofiarom się należy choćby nasza pamięć.

„Sekret starych fotografii” to powieść z historią w tle. To powieść o ocaleniu od zapomnienia. O relacjach polsko-żydowskich podczas najmroczniejszych lat XX wieku. O wsparciu i wzajemnych oskarżeniach. Powieść o historii. To właśnie uczestnicy historii zainspirowali Autorkę do napisania książki. Inspiracją stała się opowieść wnuka pani Aleksandry, której pamięci zadedykowano książkę. 

Ta kobieta mieszkała w Żarkach i z narażeniem życia pomagała miejscowym Żydom: przeprowadzała przez granicę, nosiła jedzenie, a nawet ukrywała przez jakiś czas kilkuletnią Żydówkę Rywkę. Raz stała już pod ścianą w oczekiwaniu na egzekucję, ale cudem się uratowała, o czym zresztą można przeczytać w powieści. Pani Aleksandry nie ma w żadnym spisie wojennych herosów, nie dostała medalu, a jej córka była po wojnie przezywana „żydówa”. Takich cichych bohaterów wojny jest wielu. Takich miejsc jak Żarki, gdzie Żydzi i Polacy żyli ze sobą w zgodzie – bardzo dużo. 

Powieść czyta się bardzo szybko. To zasługa nie tylko świetnie skonstruowanych, wyrazistych postaci, wartkiej akcji czy świetnie rozpisanych dialogów. „Sekret starych fotografii” to dwa plany czasowe (czasy współczesne i II wojna światowa) oraz dwóch narratorów. Narratorem pierwszoosobowym jest Magda. Narrator wszechwiedzący natomiast opowiada o czasach wojennych. Jego fragmenty kończą się zapiskami z pamiętnika Irki. 

Czy polecam ten tytuł? Całym sercem! To książka, w której codzienność przeplata się z historią. Wielka historią. To książka o kobietach i o tym, w jak różnych czasach przyszło nam żyć – niemal pod każdym względem. 

Razem z Autorką zapraszamy do domu przy Kwiatowej 18. To adres, pod którym schronienia szukają kobiety. Kobiety, które w zakamarkach serca szukają odpowiedzi na pytania dotyczące uczuć. Zapukajcie do drzwi. I Irka, i Magda na pewno wpuszczą Was do środka. 

„Sekret starych fotografii Małgorzaty Lis – kto powinien sięgnąć po tę książkę?

  • Miłośnicy powieści z historią w tle
  • Czytelnicy serii i sag kobiecych
  • Osoby, które znają pióro Autorki z cyklu „Opowieści z wiary”
  • Pasjonaci historii

Przeczytaj wywiad z Małgorzatą Lis

„Sekrety starych fotografii” – wywiad z Małgorzatą Lis

Read More
sekrety starych fotografii 3d

8 kwietnia 2024 r. nakładem Wydawnictwa Emocje swoją premierę będzie miała nowa powieść Małgorzaty Lis, którą z dumą objęłam patronatem medialnym. Poznajcie „Sekrety starych fotografii”!

Dwie wyjątkowe kobiety, dwie niezwykłe historie i jeden zupełnie zwyczajny dom…

Trzydziestoletnia Magda ma dość pracy w korporacji i życia w stolicy. Kiedy więc przyłapuje swojego chłopaka na zdradzie i równocześnie dowiaduje się, że musi opuścić wynajmowane dotąd mieszkanie, postanawia rzucić wszystko i wyprowadzić się do  Żarek, małego jurajskiego miasteczka z bogatą, choć bolesną historią.

Osiemnastoletnia Irena obawia się dwóch rzeczy: zaaranżowanego małżeństwa ze Stachem Nowakowskim i wojny, która, jak mówią, ma wybuchnąć lada chwila. Jeszcze nie wie, że nadchodzące dni zmienią jej życie bardziej, niż mogłaby się tego spodziewać… 

Co się stanie, gdy te dwie historie spotkają się pod jednym dachem?

„Sekret starych fotografii” to opowieść o miłości i okrucieństwie, przyjaźni i podziałach, wierności i zdradzie, nowym życiu i o śmierci. To pełna emocji, słodko-gorzka historia współczesna, która niewidzialną nicią wspomnień łączy się z wydarzeniami sprzed ponad osiemdziesięciu lat. Pozornie odległymi, choć tak naprawdę bardzo bliskimi…

Co o książce mówi Autorka? Zapraszam do lektury wywiadu!

Do tej pory byłaś kojarzona z „Opowieściami z wiary”, czyli książkami, w których boski akcent ma fundamentalne znaczenie. Teraz Twoje pióro nakreśliło historię z historią w tle właśnie. Dałaś dojść do głosu swojej pasji i wykształceniu?

Nadal chcę być kojarzona z boskim akcentem, choć prawdą jest, że po raz pierwszy zdecydowałam się na rozbudowany wątek historyczny w swojej powieści. Sprawy wiary zeszły na dalszy plan, choć wciąż podczas pisania przyświecają mi wartości, które są mi bliskie na co dzień.

W sięgnięciu po historyczne tło pomogło mi uświadomienie sobie, że to przecież powieść obyczajowa, a nie doktorat, że nie muszę siedzieć godzinami w bibliotekach, a sporo materiałów jest dostępne w internecie. Trochę się bałam tej kwerendy, bo cały czas mam pod opieką dzieci 24/7 i po prostu nie mam czasu i możliwości na godziny spędzane w bibliotece i podróże naukowe. W powieści obyczajowej z historią w tle jest łatwiej niż w przypadku powieści historycznej. 

Oczywiście, do „Sekretu starych fotografii” rzetelnie się przygotowałam, ale warstwa historyczna nie była tu dominująca i w związku z tym książka nie wymagała ode mnie aż takiego poświęcenia. Co nie znaczy, że moja pasja nie domaga się czegoś więcej. Myślę, że wszystko w swoim czasie. Dzieci rosną i przede mną otwierają się nowe możliwości.

Co albo kto był inspiracją do napisania „Sekretu starych fotografii”? Skąd pomysł, by osadzić akcję powieści właśnie w Żarkach?

Inspiracją stała się opowieść wnuka pani Aleksandry, której pamięci dedykuję powieść. Ta kobieta mieszkała w Żarkach i z narażeniem życia pomagała miejscowym Żydom: przeprowadzała przez granicę, nosiła jedzenie, a nawet ukrywała przez jakiś czas kilkuletnią Żydówkę Rywkę. Raz stała już pod ścianą w oczekiwaniu na egzekucję, ale cudem się uratowała, o czym zresztą piszę w powieści. Pani Aleksandry nie ma w żadnym spisie wojennych herosów, nie dostała medalu, a jej córka była po wojnie przezywana „żydówa”. Takich cichych bohaterów wojny jest wielu. Takich miejsc jak Żarki, gdzie Żydzi i Polacy żyli ze sobą w zgodzie – bardzo dużo. Bardzo mi zależało, by w zwyczajnej, fikcyjnej  fabule pokazać tę złożoność naszej historii.

Od początku planowałaś serię czy wymusili to na Tobie bohaterowie?

Od początku wiedziałam, że się nie zmieszczę w jednej książce. Ta historia domagała się dwóch tomów. 

Przeszłość naznaczona wojną i teraźniejszość, na którą wpływ mają tamte lata. Jak pracowało Ci się nad powieścią z dwoma planami czasowymi?

Bardzo lubię czytać powieści z dwoma planami czasowymi właśnie ze względu na to, co powiedziałaś. Można w ten sposób doskonale pokazać, jak teraźniejszość splata się w przeszłością. Ale nie tylko dlatego. Wątek współczesny pomaga niejako odpocząć od trudnych tematów z historii. 

Pisało mi się bardzo dobrze, choć nie będę ukrywać, że opowieść o Irce pisałam osobno. To pozwoliło mi lepiej wczuć się w klimat tamtych czasów. Potem połączyłam oba wątki w całość. Zresztą w tym współczesnym jest sporo odniesień do przeszłości, wszystko więc bardzo dobrze się zazębia. 

Która z bohaterek jest bliższa Twojemu sercu – Irenka czy Magda?

Mimo że Magdę pisałam w pierwszej osobie, to bliższa jest mi Irka. Ja chyba w ogóle bardziej pasuję do dawnych czasów. Nie jestem filrciarą jak Magda, nigdy nie zdecydowałabym się na tak nagłą i drastyczną życiową zmianę. Nie wiem jednak, czy podjęłabym taką decyzję jak Irena. I w sumie nie chciałabym wiedzieć. Czasy, w których żyła, nie są do pozazdroszczenia. Wybory zbyt trudne, nawet z perspektywy naszego wygodnego fotela.

Masz poczucie, że debiutujesz po raz drugi? Jakie to emocje?

Troszkę tak. Nowy temat, nowe wydawnictwo. Jestem ciekawa recenzji, odbioru tej powieści przez czytelników. Dotąd otrzymałam już kilka pozytywnych reakcji i nie będę ukrywać, że to dodaje skrzydeł i zachęca, by dalej iść tą drogą.

Jakie sekrety skrywają fotografie w Twoim rodzinnym archiwum? 

Archiwum rodzinne jest na razie w rękach moich rodziców, ale myślę o tym, by je chociaż zeskanować. Jako dziecko uwielbiałam stare fotografie, na ścianie wisiały portrety ślubne i rodzinne, nawet te przedwojenne. Dziś wszystko ginie na dyskach komputerowych. Szkoda.

W mojej rodzinie raczej sekretów nie było, a przynajmniej o takich nie wiem, ale zdjęcia zawsze były impulsem do opowiedzenia jakieś historii z dawnych lat. Mam w planie przenieść niektóre z nich na papier. Tematy na  kolejną powieść czekają i kuszą…  

Dziękuję za rozmowę!