„Znaki życia” (tom I) – Wioletta Milewska

Read More
 
 
Myślę, że wielu książkoholików od czasu do czasu lubi sięgnąć po lekkie powieści. Po historie z nieskomplikowanymi bohaterami, z błahymi problemami, z happy end’em, który da się przewidzieć od dziesiątej strony. Przyznaję, że zdarza mi się wybierać takie tytuły, szczególnie gdy potrzebuję oderwania od własnych rozterek. Choć niektórzy dyskutują z tą opinią, nie wszystkie powieści obyczajowe są płytkie. Niektóre wymagają refleksji i nie da się ich przeczytać jednym tchem. Bywa, że losy postaci przytłaczają wręcz czytelnika. Doznałam tego w ostatnich dniach. Jestem świeżo po lekturze pierwszego tomu Znaków życia Wioletty Milewskiej. Ta książka zdecydowanie nie należy do grupy lekkich, łatwych i przyjemnych na jeden, góra dwa wieczory.
 
Losy Malwiny, Sylwii i Wiktorii tylko na pozór się różnią. Wszystkie mają trudną sytuację rodzinną i borykają się z problemami oraz z samotnością w tylko pozornie udanych związkach. Walczą o związek, o rodzinę, o siebie same.
 
Sylwia, która po wyjeździe męża zagranicę została sama, musi w pojedynkę stawić czoła problemom zdrowotnym. Wiktoria prowadzi dom i gospodarstwo. Jej ukochany wciąż ponad zobowiązania wobec rodziny stawia powinności wobec innych, często obcych ludzi. W dodatku brat i bratowa, którzy wprowadzają się do domu bohaterki, nie mają zamiaru odciążać jej w codziennych obowiązkach. W moim odczuciu w najtrudniejszej sytuacji znajduje się Malwina. Od lat próbuje walczyć z uzależnieniem męża od pornografii i seksu. Groźby i prośby nie pomagają. Choć kobieta pragnie szczęścia i dla siebie, i dla nastoletniej córki, nie potrafi odwrócić się od partnera.
 
Znaki życia ciężko przeczytać jednym tchem, przewracać stronę za stroną bez głębszego zastanowienia. Nie sposób obojętnie przejść obok bohaterek, które borykają się naprawdę z poważnymi problemami. Na początku ciężko mi się było „wgryźć” w tę powieść ze względu na styl autorki. Akcja rozwija się powoli. W trzecioosobowej narracji nad dialogami znacznie dominują opisy uczuć postaci oraz ich wspomnienia.
 
Głównym tematem powieści są oczywiście losy bohaterek. Na ich przykładzie Wioletta Milewska przedstawia różne typy relacji damsko-męskich. Książka dla wszystkich? Nie, raczej dla czytelników o mocnej psychice i lubiących taką literaturę. Do jakiego gatunku zakwalifikowałabym tę lekturę? Ciężko wybrać jeden konkretny. Znaki życia to zarówno dramat psychologiczny, obyczajowy, jak i społeczny. Poruszyła każdą strunę w moim sercu. Wzbudziła skrajne emocje – od śmiechu po płacz i strach. Żadnego tabu, żadnej cenzury. Milewska nie pominęła żadnych znaków, które człowiek dostaje od życia.
 
Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz do recenzji!
 
autor: Wioletta Milewska
tytuł: „Znaki życia”
tom: 1
liczba stron: 344
 
wydawnictwo: Psychoskok

„I obiecuję ci miłość…” – Marta W. Staniszewska

Zmysłowa,
miłosna i pełna tęsknoty za prawdziwym szczęściem – tak w kilku słowach można
przedstawić powieść Marty W.
Staniszewskiej I obiecuję ci miłość…
Zdaniem
autorki jest niedługa i banalnie przewidywalna. Fakt, liczy niecałe trzysta
stron. Ale czy banalna? Nie dla mnie. Dla mnie prawdziwa miłość nigdy nie jest
banalna.

Izabella
Colombe-Dębska to główna bohaterka historii. Ma dwadzieścia parę lat i pracuje,
a właściwie dorabia w wydawnictwie jako redaktorka romansów. Niczego jej nie
brakuje – mieszka w pięknym domu i wiedzie życie u boku przystojnego i bogatego
męża. Szczęśliwe życie? To tylko pozory 
– dom jest dla niej niczym złota klatka, a przysięga małżeńska złożona
przed ołtarzem nie pozwala jej nawet myśleć o rozwodzie. Tomasz skutecznie odgradza
żonę od świata. Z trudem toleruje jej spotkania z przyjaciółką Magdą, a pracy
dla wydawnictwa nie traktuje poważnie. Izabellę  natomiast postrzega jako ozdobę, niezbędny
dodatek do wizerunku podczas licznych spotkań biznesowych. Nie zauważa w niej
kobiety w przeciwieństwie do Wincenta, z którym właśnie wszedł w spółkę…

Wincent
Porter należy do grona przyjaciół Dębskiego. Razem z Erykiem oraz bratem Izy,
Michałem, tworzyli przed laty prawdziwy męski team. Do czasu. Do momentu
wyjazdu i złamania obietnicy. Konsekwencje niedotrzymania słowa Wins odczuwa do
dziś… Czy przeznaczenie pozwoli mu naprawić błędy przeszłości? Czy Iza, którą
porzucił bez słowa wyjaśnienia, da mu drugą szansę?

Książkę
czytałam jednym tchem. Autorka dzieli ją na rozdziały i stosuje narrację
trzecioosobową. Marta Staniszewska powoli
wprowadza czytelnika w świat bohaterów i odsłania tajemnice sprzed lat. Pisze
prostym językiem. Ze względu na francuskie pochodzenie Magdy co jakiś czas
wtrąca zwroty rodem znad Sekwany. Troszkę mnie to denerwowało, nie lubię
częstych obcojęzycznych przerywników w polszczyźnie, ale nie wpłynęło  na finalny odbiór powieści.

Obiecywana
w tytule miłość dotyczy nie tylko porozumienia serc i dusz. Autorka nie
szczędzi czytelnikowi dość szczegółowych relacji z fizycznych zbliżeń
bohaterów. Te zmysłowe spotkania, choć niektórych mogą bulwersować, mają
ogromny wpływ na życie i postawę postaci, szczególnie Izy. Namiętny seks  budzi w niej uśpioną dotąd kobiecość i dodaje
odwagi.

Cieszę
się, że wzięłam udział w akcji „Book tour” organizowanej przez Cyrysię. I
obiecuję ci miłość…
obudziła we mnie wiele emocji – od strachu po
wzruszenie i radość. Opowiada nie tylko o prawdziwej miłości, ale także o walce
o marzenia oraz poczucie własnej wartości. Fascynuje od pierwszej do ostatniej
strony. Jestem pewna, że przypadnie do gustu wielbicielkom powieści
obyczajowych i erotycznych oraz romantyczkom marzącym o wielkiej miłości.

Książka
została przeczytana i zrecenzowana w ramach akcji „Book tour” organizowanej
przez blog Literacki Świat Cyrysi.