„Samotnik” – Sylwia Kubik

Read More
samotnik - sylwia kubik

Sylwia Kubik, Samotnik, Wydawnictwo na Szczęście 2024.

Współpraca z Wydawcą – recenzja premierowa

Obiecałam autorce Sylwii Kubik, że dziś, w dniu premiery, przytulę Samotnika od serca. Przytuliłam i zaprosiłam go do mojego świata. I przyjęłam zaproszenie do jego, który początkowo daleki był od bajkowego…

Bajki retro – cykl Wydawnictwa na Szczęście – na szczęście pojawił się na rynku! Te historie sprawiają, że wracam do lat dzieciństwa. Nie chodzi mi o lekkość, beztroskę, ale o charakter opowieści. O morał, naukę, która wynika z bajki. I dla dzieci, i dla dorosłych. 

“Samotnik” to propozycja zarówno dla dużych, jak i małych. Rozmowy z młodszymi na temat usłyszanej lub przeczytanej bajki, z pewnością ułatwią pytania dołączone do książeczki. Mogą być otwarciem dyskusji domowych lub (przed)szkolnych. Zachęcam nauczycieli i wychowawców do sięgnięcia po ten tytuł. Wyciągnięcie nauki dla podopiecznych i kto wie – może tak dla siebie? 

Czego dorosłych może nauczyć ta bajka? Tytułowy Samotnik nie lubi dzieci, dorosłych, zwierząt. Nie lubi świata. Mieszka w domu bez drzwi okien. Dosłownie i w przenośni zamknął się na drugiego człowieka i na to, co może od niego otrzymać i dawać: miłość, przyjaźń, bezinteresowne wsparcie, po prostu obecność. Czy my tak czasem nie robimy? Nie wchodzimy głęboko do swojej skorupki, dbając, by nic z niej nie wystawało? Odgradzamy się od ludzi, bojąc się zranienia, opuszczenia i naiwnie wierząc, że namiastka ich obecności czeka w social mediach lub codziennie wykonywanej pracy. Namiastka może tak, ale ludzkie serce nie lubi namiastki. Ludzkie serce pragnie miłości i przyjaźni całe. Nie godzi się na ułamki. 

Czasem potrzebny, jak w przypadku Bogumiła, jest wicher. Silny podmuch, który zmiecie zastany porządek i zburzy budowana latami mury i bunkry bez okien i drzwi na miłość. Wiatr, który wymiecie z serca okruchy strachu, które wbijały się w nie jak igły. Ale wicher nie tylko niszczy. On niszczy, żeby Miłość i Nadzieja, które czekają za rogiem, mogły działać, chwycić dłoń samotności i nazwać ją obecnością.

Ta bajka retro to nie tylko słowa, za którymi idzie treść. To również przepiękne ilustracje Emilii Baczyńskiej-Majchrzyckiej – obrazy, małe dzieła sztuki, które mówią do czytelnika najdrobniejszym szczegółem. Nie tylko rysunki postaci i miejsc są ważne. Graficznie wyróżniono ważne fragmenty, wyrazy, a duża czcionka sprzyja nauce czytania i zapamiętywaniu.

Myślę, że gdy poznacie tę opowieść, “Samotnik” stanie się dla Was synonimem życzliwości, przemiany serca, dobroci i bezinteresowności. 

„Samotnik” – kto powinien sięgnąć po tę bajkę retro?

  • Dzieci i młodzież
  • Rodzice
  • Nauczyciele i wychowawcy
  • Osoby tęskniące za bajkami z morałem

Kup książkę z autografem Autorki

„Testerka” – Sylwia Kubik, Joanna Szarańska

Read More
testerka 3d recenzja

Sylwia Kubik, Joanna Szarańska, Testerka, Wydawnictwo Skarpa Warszawska 2023.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Muszę przyznać, że czytając zapowiedzi powieści duetu Kubik&Szarańska spodziewałam się historii pełnej (u)śmiechu i wzruszeń. Pełnej humoru, ze szczyptą ironii i garściami ciepła, które niespiesznie będzie rozlewać się po moim sercu. To wszystko otrzymałam. W dawkach podwójnych. Bo choć Sylwia i Joanna stworzyły komedię, równocześnie stworzyły pewnego rodzaju poradnik dla kobiet i nie tylko. „Testerka” miesza w sobie kilka gatunków…

To powieść obyczajowa. Mamy małżeństwo, Elizę i Wiktora. Ona urzędniczka, on pracownik wydawnictwa, co samo w sobie w przypadku książkoholiczek daje mu dziesięć punktów sympatii na samym wstępie. On dużo pracuje, ona… panikuje. Podsycana przez siostrę – jednocześnie najbliższą przyjaciółkę – zaczyna podejrzewać męża o zdradę.

I tu zaczyna się wątek sensacyjny! Eliza zatrudnia bowiem testerkę wierności, która ma za zadanie sprawdzić odporność Wiktora na damskie wdzięki. Dzięki czemu potwierdzą lub rozwieją się jej wątpliwości. Marcelina rusza do akcji i szybko zdobywa sympatię swojego obiektu.

Ustalenia Marceliny doprowadzają do rodzinnych dramatów, wyciągając na światło dzienne rodzinne tajemnice i zawiłe relacje. Kto ma rację? Kto jest winny? Kto jest wierny w tej nietypowej układance? Czy prawda na pewno leży w dowodach?

Sięgając po powieść takich autorek, ma się gwarancję komediowych akcentów. Poczucie humoru bohaterów, zabawne sytuacje, których nie brakuje nie tylko podczas prowadzenia śledztwa, nie raz i nie dwa wywołują na twarzy szeroki uśmiech. Eliza ma charakterek, tego nie można jej odmówić. Ale ma też wrażliwe serce… Tak, te struny wywołują najwięcej wzruszenia i refleksji.

„Testerka” to książka o świecie uczuć i związków. To książka, która przypomina prawdę oczywistą, ale w dobie instaporad zapomnianą – nie ma recepty na udaną relację. Każda relacja jest inna i wymaga innego nakładu pracy. Każda wymaga rozmowy. Każda wymaga cierpliwości i czasu, który poświęca się sobie wzajemnie. Gdy tego wszystkiego zaczyna brakować, dwoje ludzi oddala się od siebie. Często, zamiast usiąść do stołu i porozmawiać o tym, co boli, czego brakuje, za czym się tęskni, ucieka się w pracę, w pasję, w ramiona trzeciej osoby. Każda relacja wymaga też zaufania. Często zostaje ono zagłuszone przez brak poczucia własnej wartości, brak zrozumienia, chowa się za poradami nie do końca prawdziwych przyjaciół. Utracone zaufanie również zaprasza do stołu – zaprasza do rozmowy.

I w głowie czytelniczki podczas lektury pojawić się może pytanie: czy zawsze, kiedy trzeba, rozmawiam? A może chowam się w łazience, połykam łzy, a później wychodzę dumna, udając, że nic się nie stało? Pozwalam rosnąć frustracji do olbrzymich rozmiarów? Każda z nas odpowie inaczej, każda z nas wyciągnie pewne wnioski.

To nie tak, że „Testerka” jest przepełniona mądrościami i radami dla małżonków, co robić, a czego nie. Prawdy mniej i bardziej oczywiste schowane są pod płaszczem pozornie komediowej historii, lekkiego języka, dwutorowej narracji żony i testerki. To, czy i jakie wnioski wyciągniemy, zależy od nas. Ale jedno jest pewne – gdy otworzymy tę powieść, serce zabije mocniej, wypełni się ciepłem i miłością, niezależnie od tego, jaki jest nasz stan cywilny.

„W cieniu wierzb” – Sylwia Kubik (recenzja przedpremierowa!)

Read More
w cieniu wierzb kubik okładka

Sylwia Kubik, W cieniu wierzb, Wydawnictwo Otwarte 2022.
#MamaDropsaCzyta

Twoim przeznaczeniem jest miłość.

W cieniu wierzb postaw krok do miłości.

W cieniu wierzb odkryj tajemnice i sekrety z przeszłości.

W cieniu wierzb zostań z Ewą na zawsze…

To już trzecie i zarazem ostatnie spotkanie z mieszkańcami Żuław. Nie będzie już miejsca na niedomówienia, zagadki, sekrety, które narobiły dużo złego. Zwycięży miłość. Bo zawsze zwycięża. Zwłaszcza, gdy za pióro chwyta Sylwia Kubik.

Na wybaczenie i na miłość nigdy nie jest za późno.

Czy Ewa i Kamil znajdą w sobie odwagę, by się o tym przekonać?

W końcu nadeszło lato pachnące sianem i zbożem. Dla jednych czas odpoczynku i zabawy, dla innych ciężkiej pracy – i zmierzenia się z problemami. Ewa przekonała się, że uciekanie przed przeszłością sprowadza na nią tylko nieszczęścia. Jej marzenia posypały się jak domek z kart. Musi więc zacząć od nowa budować swoją przyszłość, tym razem na porządnych fundamentach.

Tylko czy można odzyskać utracone zaufanie i dobre imię? Czy można definitywnie zamknąć przeszłość?

W cieniu wierzb” to trzeci tom historii Ewy, w którym ponownie zajrzysz do kuchni Rozalii i zachwycisz się żuławskimi pejzażami. Zanurzysz się w opowieść o sile miłości, na którą nigdy nie jest za późno. Takiej, która potrafi rozkwitnąć tam, gdzie najmniej się tego spodziewamy.

– opis wydawcy

Zakończenie II tomu pozostawiło czytelnika z drżącym sercem i ogromnym niepokojem o jednego z bohaterów. To, co się stało na żuławskiej drodze, zmieniło wszystkich. Pozwoliło im przewartościować dotychczasowe życie, podjąć decyzje i zbliżyć się do tych, których nigdy nie postrzegano w kategorii przyjaciół.

Główna bohaterka Ewa podjęła decyzję, że będzie żyć według własnych zasad i dla siebie, stanie się bardziej asertywna wobec otaczających ją ludzi. Nie mogła też ciągle chować przeszłości do szuflady, ponieważ ona prędzej czy później wróci. Należy się z nią uporać i zamknąć. Mogła liczyć na iście matczyne wsparcie Matyldy, ponieważ wiele z przeszłości je połączyło. Wciąż tkwiło w nich przerażone dziecko, musiały zatem uporać i zmierzyć się z przeszłością, aby udowodnić przede wszystkich sobie i ukochanym osobom, że zawsze warto walczyć o siebie. Przy wsparciu bliskich osób zawsze jest możliwe, by krok po kroku dążyć ku lepszemu. Poza tym miłość czyni cuda. Przekonacie się o tym, czytając powieść.

Pełen życia i optymizmu do tej pory Kamil również wyciągnął z dramatycznych okoliczności życiową lekcję. Uświadomił sobie, jak kruche jest życie. Musiał się uporać z wieloma problemami i swoją przyszłość zbudować na tym razem porządnych fundamentach. Głupotą było bowiem budowanie na piasku, kiedy można na skale, dzięki której dom będzie mógł się oprzeć każdej zawierusze. Dom to metafora naszego życia, a porządne fundamenty to wartości takie jak: rodzina, miłość, przyjaźń, wiara, nadzieja, szczerość, zaufanie. Poznanie historii, w której tragedia goniła tragedię, poranionej przez ludzi Ewy z całkiem innego świata dodało mu odwagi i zmotywowało do działania. Efekty tego dostarczą czytelnikowi cały wachlarz emocji. Będzie się działo w życiu Ewy i Kamila.

Pisarka w serii powiślańskiej i żuławskiej wśród plejady bohaterów zawsze umieszcza starszych ludzi z ogromnie ciężkim bagażem różnorodnych przeżyć i doświadczeń. Szczególnie polubiłam Bronka, Matyldę, Rozalię, którzy zawsze służyli młodym radą, wsparciem, swoją obecnością. Historie ich życia są autentyczne i poruszają serce, wywołując w nim całą paletę emocji i uczuć. We wspomnieniach Bronka pojawił się wątek II wojny światowej i trochę historii regionu.

Bronek stał się dla niej ostoją w tym trudnym czasie. U niego znajdowała spokój i zrozumienie. Spędzała tu każdą wolną chwilę i wciąż było jej mało. Zawsze z żalem opuszczała jego cichy dom i wracała do pełnej gwaru gospody.

Była niezwykła kobietą. Mądrą dzięki życiowemu doświadczeniu i dobrą. Wnosiła wiele radości w jego dotychczas samotne życie.

W cieniu wierzb pisarka udowodniła nam, że nigdy nie jest za późno na miłość. Ona zawsze może zapukać do naszych serc, nie pytając o wiek.

Prolog, koszmarne sny Ewy pojawiające się kilkakrotnie w toku akcji dotyczą ważnej tajemnicy związanej z historią starego domu i z wątkiem Wandy i Wacława. Jej rozwiązanie nie jest proste. Aż w końcu elementy jak puzzle zaczynają się układać w całość…

Akcja toczy się wśród żuławskich pól, wierzb rosochatych, symbolu Żuław i regionalnych smaków. Tak, tę powieść odbiera się wszystkimi zmysłami. Obcowanie bohaterów z piękną przyrodą przynosi im ulgę, pomaga uporać się z emocjami lub z nimi współgra, daje zapomnienie, zapewnia relaks. Przyroda jest świadkiem wielu wydarzeń, niektóre otula, spowija mgła, zanim ujrzą dzienne światło. Sylwia Kubik tak pięknie namalowała je słowem, że bez trudu możemy sobie je wyobrazić. Język powieści jest tak plastyczny i obrazowy, że krajobrazy żuławskie przesuwają się przed naszymi oczyma jak film,  a kolejne dania serwowane w gospodzie drażnią nasze kubki smakowe, wzmagając apetyt.

Powieść „W cieniu wierzb” mnie zachwyciła, wręcz oczarowała. Chłonęłam ją wszystkimi zmyślami, mojej wyobraźni została zaserwowana prawdziwa uczta. Wielowymiarowość tej historii pozwoliła mi dołączyć do grona bohaterów i razem z nimi przeżywać kolejne chwile wzruszeń, radości, ale i smutków. Sylwia Kubik udowodniła, że pióro z każdą kolejną książką coraz lepiej leży w jej dłoni a płynące po kartkach słowa delikatnie szumią w sercach czytelnika… Niczym żuławskie wierzby…

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Otwartym – dziękuję za egzemplarz książki.

„Tajemnica z przeszłości” – Sylwia Kubik (recenzja przedpremierowa!)

Read More
tajemnica z przeszłości

Sylwia Kubik, Tajemnica z przeszłości, Wydawnictwo Otwarte 2021.

Nasza teraźniejszość budowana jest na fundamentach przeszłości. To, co wczoraj, ma wpływ na to, co dzisiaj. Sprawia, że czujemy radość, wdzięczność, ale i strach czy niemożliwy wręcz do wyrażenia smutek. Sylwia Kubik staje wśród żuławskich łąk, zerka na bohaterów zza starych domów. I patrzy. Przygląda się, jak sobie radzą z tym, co im zgotowała. Z przeszłością. I czuwa, by ich fundamenty nie uległy zniszczeniu.

„Tajemnica z przeszłości” to drugi tom serii żuławskiej. Krok do miłości zrobiony, pora na… powrót do przeszłości i odsłonięcie bardziej lub mniej mrocznych tajemnic. W recenzji poprzedniego tomu pisałam, że ten cykl jest życiowy – aż do bólu, i zdanie podtrzymuję. W cieniu żuławskich wierzb nie ma miejsca na sentymenty. Jest życie. Nie czarno-białe. Kolorowe. Jasne, ciemne. Czasem niebo jest błękitne, czasem przykryte szarymi chmurami. Czasem razem z bohaterami wygrzewamy się w słońcu, czasem z nadzieją wyglądamy końca burzy.

Co słychać u dobrze znanych z powieści „Krok do miłości” postaci? Ewa budzi się do życia. U boku Kamila stara się zapomnieć o przeszłości i kawałek po kawałku odkrywa siebie – swoje wnętrze, (kobiece) pragnienia. Poznaje historię rodziny, która miała wpływ na wybory jej mamy. Z niepewnością smakuje prawdziwej miłości – opartej na zaufaniu, poczuciu bezpieczeństwa. Niczym żółwik powoli wysuwa łebek ze skorupki i z niedowierzaniem rozgląda się po Żuławach. Uczy się przyjmować ludzką dobroć, słowa otuchy. Do czasu. Przychodzi moment, przychodzi człowiek, gdy nad jej głowę nadciągają czarne chmury. Momentalnie się chowa, odgradza. Nikt nie nauczył jej inaczej. Sama zostaje z tajemnicą z przeszłości…

Kamil próbuje w swych ramionach schować Ewę – osłonić ją przed tym, co złe; pokazać to, co dobre i piękne. Dziewczyna chowa się przed nim i nie potrafi się przełamać przed bliskością – i fizyczną, i duchową. Nagość – przede wszystkim ta oznaczająca obdarcie się ze wszystkich tajemnic i opowieści o przeszłości, wydaje się ponad jej siły. Kamil próbuje to zrozumieć, a właściwie tak mu się wydaje, bo przypomina dom budowany na piasku – wystarczy wichura, jedno słowo, które wywoła wiatr w jego sercu, a drzwi do tego serca zamykają się przed Ewą…

Autorka niełatwe zadanie postawiła również przed siostrą Kamila. Anastazja – dosłownie – musi uciekać. Przed spojrzeniami pełnymi pogardy, przed słowami ostrzejszymi niż nóż, przez oskarżeniami ludzi, których uważała za bliskich. Jej codzienność – koleżanki, imprezy, social media – to przestaje mieć znaczenie. Jej dom – rzeczywistość, jaką znała – runęła. Jedzie na Żuławy i tam szuka miejsca dla siebie – by poznać własne serce, własną babcie i własne korzenie.

„Tajemnica z przeszłości” to książka do pożarcia. Dwa wieczory – dłużej nie byłam w stanie się nią delektować. Nie mogłam. Zbyt wiele się działo. Zbyt wiele słów padało. Zbyt wiele spraw domagało się wyjaśnienia. Zbyt wiele aniołów przylatywało do żuławskiej gospody. Zbyt wiele diabłów próbowało deptać ich śnieżnobiałe pióra… Sylwia Kubik znów wywołała na mojej twarzy uśmiech. Znów w oczach stanęły łzy. Ta książka jest tak samo prawdziwa, jak uczucie i emocje, które wywołuje.

Miłość i przyjaźń bledną w cieniu sekretów. Tracą swój blask. Na zawsze czy na chwilę? Co okaże się silniejsze – uczucia czy przeszłość? Czy każda próba musi być dla związku tą generalną? I co oznacza udaną premierę – ratowanie relacji za wszelką cenę czy poszukiwanie własnej drogi? A może to tylko maska? Może najważniejsze dla człowieka wartości rozbłysną jeszcze większym, silniejszym światłem, które oślepi intrygantów, kłamców, niedowiarków?

Przekonajcie się sami, sięgając po „Tajemnicę z przeszłości” – premiera 1 września.

„Krok do miłości” – Sylwia Kubik

Read More
krok do miłości sylwia kubik recenzja

Sylwia Kubik, Krok do miłości, Wydawnictwo Otwarte 2021.
Seria Żuławska

Mówili, że to inna twarz Sylwii. Mówili, że Żuławy okażą się bardziej bolesne niż Powiśle. Mówili, że nie będzie tak sielsko jak w Brzozówce. Dobrze mówili. Ale był też ogrom wzruszeń i prawdy. Bo „Krok do miłości” wbrew tytułowi to nie jest lekki romans. To powieść o życiu. O jego blaskach i cieniach. O radości, wzruszeniach, ale i smutku, tęsknocie, braku spełnienia. I przede wszystkim o nadziei zaklętej w zielonym kolorze.

Nagłe zniknięcie matki, wychowywanie przez despotycznego ojca, toksyczny związek oparty na przemocy – Ewa nie miała łatwego życia. Gdy trafia do szpitala i z dnia na dzień zostaje bez środków do życia, postanawia o siebie zawalczyć. Zresztą, nie ma wyjścia… Wyjeżdża na Żuławy w poszukiwaniu domu po babci – jedynego miejsca, w którym, dosłownie, może znaleźć dach nad głową. Zamiast przytulnego domku zastaje jednak stare ściany, myszy, zimno i pustkę. Dom po babci przypomina jej serce… Puste, wystraszone, łaknące ciepła.

Wydaje się, że Żuławy to miejsce, w którym nie tylko Ewa zaczyna od nowa. Marcel, a właściwie Kamil, postanawia porzucić karierę programisty i wygodne życie w Warszawie. Otwiera gospodę i pokoje dla gości. Zanurza się w tradycji rodzinnych stron matki – poznaje smaki, zapachy. Poznaje też sekrety babki. Przez przypadek staje się właścicielem domu, w którym straszy. Domu, który dla mieszkańców jest symbolem niespełnionej miłości. Czy odczaruje to przeklęte miejsce?

Sylwia Kubik zaprasza nas do świata pachnącego lokalną kuchnią, szumiącego wierzbami. Bierze nas za rękę i prowadzi po krętych, żuławskich ścieżkach. Tak jak Ewa i Kamil potrzebujemy przewodników. Mamy do dyspozycji Bronka, przyjaciela babki Ewy; Matyldę – babcię właściciela gospody i Rozalię – pozornie surową, ale dobrą pracownicę gospody. To oni zdradzają nam pewne tajemnice. To oni pewne sekrety zatrzymują dla siebie. To oni parzą gorącą herbatę i serwują domowe słodkości. Przede wszystkim jednak to oni są jak schron dla zagubionych poszukiwaczy szczęścia. Służą radą, wsparciem, obecnością. Dają miłość i przypominają, że niekiedy potrzeba do niej tylko kroku…

„Krok do miłości” czytałam z wielką ciekawością i wzruszeniem. Jak wspomniałam we wstępie, to nie jest łatwa lektura. Ta książka momentami Was przeczołga emocjonalnie. Tak jak życie poturbowało Ewę. Ta dziewczyna wie, co znaczy ból fizyczny i psychiczny. Zna smak krwi w ustach, nieraz czuła na ciele siniaki. Ale bardziej od ran po razach ojca i ukochanego bolały te ślady na sercu i duszy. Nie zabliźniły się. Wręcz przeciwnie – powikłaniem stały się brak poczucia własnej wartości, lęk przed mężczyznami, strach przed nadchodzącym kolejnym dniem. Tracąc poczucie bezpieczeństwa, Ewa traci zaufanie do ludzi i świata. Niełatwo je odbudować.

To książka na dwa, trzy wieczory. Idealna towarzyszka weekendu. Wspaniała partnerka do refleksji o życiu. Akcja tylko pozornie toczy się niespiesznie. Każdy rozdział to kolejne pytania i kolejne (nie)pełne odpowiedzi. Kolejne wzloty i upadki. Kolejne łzy i nieśmiałe westchnienia. Kolejny strach i kolejna próba pokonania lęku.

„Krok do miłości” to kolejny krok w karierze Sylwii Kubik. Krok, którym udowadnia, że nie tylko sielskość jej w duszy gra. Wie, co to strach, paraliżujący lęk. Wie, jak istotna w pokonaniu trudności jest obecność drugiego człowieka. Wie, jak ważna w życiu jest miłość. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom i kolejne kroki Ewy na drodze do szczęścia i miłości – do mężczyzny, Żuław i przede wszystkim do samej siebie. Premiera „Tajemnicy z przeszłości” już 1 września!

„Nasze niebo” – Sylwia Kubik (patronat medialny)

Read More
nasze niebo sylwia kubik

Sylwia Kubik, Nasze niebo, Wydawnictwo eSPe 2020.
Patronat medialny Dropsa Książkowego

To wielka radość i zaszczyt móc patronować nowej powieści Sylwii Kubik. A także zobowiązanie. Mam bowiem nadzieję, że moja opinia i posty, które będziecie mogli śledzić w mediach społecznościowych, zachęcą Was do sięgnięcia po tę książkę. Naprawdę warto to zrobić. Sylwia Kubik daje czytelnikom to, czego każdy z nas teraz najbardziej potrzebuje: spokoju, wiary i nadziei. Na lepsze jutro, na lepszą przyszłość.

 „Nasze niebo” to trzecia i ostatnia część serii Powiślańskiej. Trzecia i ostatnia część cyklu o niezwykłej Brzozówce i jej niezwykłych mieszkańcach. Choć miejscowość jest mała, pełno w niej ludzkiej dobroci. Sąsiedzi wspierają się wzajemnie, służąc pomocą, dobrym słowem, wsparciem. Gdy trzeba, nawet i milczeniem. Choć większości bohaterów nie łączą więzy krwi, są sobie bliscy niż niejedna rodzina.

Pozwólcie, że nie będę Wam streszczać powieści, tylko po prostu podzielę się refleksjami po lekturze. Pozwólcie, że nie padną imiona, nie opiszę konkretnych wydarzeń. Osobom, które nie czytały poprzednich części: „Pod naszym niebem” i „Miłość pod naszym niebem” nazwiska nic nie powiedzą – by w pełni odebrać „Nasze niebo” trzeba znać poprzednie tomy. A tym, którzy tęsknią za Brzozówką, łakną dawki ciepła i nieba, nie będę odbierać radości z czytania.

W powieści „Nasze niebo”, mimo że dominują pozytywne wartości, uczucia i emocje, takie jak: przyjaźń, miłość, bezinteresowna pomoc, czytelnik znajdzie trudne tematy. Wątki, które dotyczą każdego z nas. Sylwia Kubik nie kreuje postaci sztucznych. Nie kreśli historii nieprawdopodobnych. Wręcz przeciwnie. Bohaterowie zmagają się problemami jak każdy z nas. Trudne relacje z rodzicami, teściową, dziećmi. Ból związany z bezpłodnością. Trwające od pokoleń rodzinne konflikty. Zadry z przeszłości, sięgające czasów wojny. Brzozówki nie oszczędzają kłopoty. Jednak po każdej burzy wychodzi słońce.

Światło zniczy i roratnich świec, zapach miodownika, szelest jesiennych liści i papieru prezentowego… W Brzozówce spędzimy jesień i zimę. Kolory będą przeplatać się z szarością – jak to w życiu… Odwiedzimy groby 1 listopada i wyjdziemy na pasterkę. Będziemy pisać listy do Mikołaja i ubierać choinkę. Będziemy otwierać stare wspomnienia i… nowe rozdziały. Będziemy kibicować zakochanym nastolatkom i ludziom doświadczonym przez wojenną zawieruchę.

Jestem świeżo po lekturze i jest mi bardzo ciepło na sercu. Tak, czuję ciepło. Czuję wiarę w ludzką dobroć. Sylwia Kubik mnie ukoiła. Dostarczyła te tematy, które w powieściach obyczajowych lubię najbardziej. Przemyciła wątek wojenny i, za co często jej dziękuję, pochyla się nad osobami schorowanymi i niepełnosprawnymi. Nad ich codziennymi bolączkami. Nie, nie opisuje żmudnej rehabilitacji. Nie skarży się na bezduszne procedury. Pokazuje codzienność. Pragnienia. Marzenia. Małe sukcesy, z których składa się codzienność osób z ograniczoną sprawnością i ich bliskich.

„Nasze niebo” to także moje niebo. Mieszkańcy Brzozówki przyjęli mnie jak swoją. Otoczyli ramieniem, przedstawili się wzajemnie. Podzielili się radościami i troskami. Potraktowali jak rodzinę. Choć ostatnia kropka została postawiona, ja… tam zostaję.   

„Miłość pod naszym niebem” – Sylwia Kubik

Read More
miłość pod naszym niebem sylwia kubik

Sylwia Kubik, Miłość pod naszym niebem, Wydawnictwo eSPe 2020.
Seria: Opowieści z wiarą

Jest mi błogo. Czuję ufność i wdzięczność. Zamykam oczy i wystawiam twarz do słońca. Nie mam ochoty ruszać się z Brzozówki. Nie mam ochoty ruszać się spod tego nieba… Ale muszę, chcę, podzielić się z Wam refleksją po lekturze książki „Miłość pod naszym niebem”.

„Miłość pod naszym niebem” – kontynuacja bestselleru

Przyznaję, że nie znam debiutanckiej powieści Sylwii Kubik. Jednak, tak myślę, nie przeszkodziło mi to w poznawaniu historii opisanej w jej najnowszej książce. „Miłość pod naszym niebem” jest bezpośrednią kontynuacją „Pod naszym niebem”. Podobieństwa są nie tylko w tytule. Jednak Autorka zadbała o czytelników takich jak ja – o osoby, które dopiero drugim tomem serii rozpoczną przygodę z Jej twórczością. Nawiązania, wspomnienia, zarysy pojawiających się postaci – od początku wiedziałam, kto jest kim. Muszę jednak przyznać, że rozpoczynając lekturę, ma się wrażenie, że zna się bohaterów od lat… Że to nasi sąsiedzi, znajomi z pracy, członkowie rodziny… Pod niebem Brzozówki mieszkają bowiem ludzie tacy jak my – z przeszłością, problemami, pragnieniami i wiarą – w Boga, lepsze jutro i drugiego człowieka.

Szczęśliwa czteroosobowa rodzina. Małżeństwo oczekujące z niepokojem na narodziny trzeciego dziecka. Samotna matka niepełnosprawnego chłopca. Para, która bezskutecznie stara się o potomstwo. Młoda dziewczyna, która rozpoczyna dorosłe życie setki kilometrów od rodzinnego domu. Teściowa, która nie potrafi porozumieć się z synową. Starsza pani, która od lat oczekuje na spotkanie z ukochanym kuzynem. Lekarz, który nie ma pojęcia, jak uleczyć swe zakochane serce. Mężczyzna, który od lat żyje w konflikcie z synami. Ksiądz, który jest dobrym duchem lokalnej społeczności… Pod niebem Brzozówki mieszkają różni ludzie, w różnym wieku, z różnym bagażem doświadczeń i w obliczu różnych, często przełomowych wręcz decyzji.

Bohaterów łączą więzy krwi lub/i przyjaźń. Mieszkańcy wsi są dla siebie wzajemnie dobrymi aniołami. Pomagają, wspierają. Uczą tego innych. Są świadectwem, jak wiara i ufność mogą prowadzić Boskimi ścieżkami. Ich życie jest proste, ale nie nudne. Jest takie jak nasze – pełne miłości, śmiechu, wzruszeń, ale i trosk, łez, niekiedy zgorzknienia… Ich życie oświetla letnie słońce. Ma zapach kwiatów prosto z łąki i chleba prosto z domowego pieca. Smakuje ciastem i kompotem. Ich życie biegnie powoli. Pod wspólnym niebem, pod którym prędzej czy później każdy czuje się dobrze i z nadzieją spogląda przed siebie.

Matka dziecka niepełnosprawnego oczami Sylwii Kubik

W trakcie lektury pisałam już o tym na Facebooku, napiszę i tu. Jest dużo problemów, nad którymi Sylwia Kubik pochyla się w „Miłości pod naszym niebem”. W tym tekście pragnę zwrócić uwagę na jeden z nich. Jako córka niepełnosprawna, niestety zauważam, że w Polsce gdzieniegdzie istnieje jeszcze stereotyp matki dziecka z niepełnosprawnością. Owa matka koniecznie musi mieć tłuste włosy i niemodne ciuchy. W jej kosmetyczce nie powinny znaleźć się specyfiki do makijażu, bo to przecież nie przystoi. Ma być udręczona życiem, najlepiej z dołkami od łez na policzkach. Takiemu obrazowi mówię: „nie!”. Takiemu obrazowi mówi: „nie!” sama Autorka. W książce zestawia ze sobą dwie matki wychowujące niepełnosprawne pociechy. Karolina, oprócz tego, że jest matką, jest także żoną i kobietą. Otwarta na ludzi, uśmiechnięta, zaraża optymizmem. Świeci jak słońce. Monika natomiast z zazdrością patrzy na przyjaciółkę, koncentrując się przede wszystkim na synu. Jasne, są w różnych sytuacjach – Karolina ma kochającego męża, Monika zaś kłóci się z byłym partnerem o każdy grosz. Jednak z czasem ta pierwsza zaczyna inspirować drugą. Zazdrość przemienia się w chęć zmiany i podążanie za głosem serca oraz uśpionej kobiecości. I troski – o samą siebie i o własne potrzeby. Mam nadzieję, że za głosem postaci wykreowanych przez Sylwię Kubik, podążą inne mamy w podobnych sytuacjach.

Ależ mi dobrze w tej Brzozówce. Ależ mi dobrze pod tym niebem! W gronie bohaterów czuję się jak swoja, jakbym tam mieszkała, tam, za płotem… Jakbym zrywała z nimi kwiaty, owoce, robiła przetwory. Mieszkańcy Brzozówki przyjęli mnie z otwartymi sercami. Jestem pewna, że tak samo przyjmą i Ciebie. Daj się otulić powieści ciepłej jak letnie słońce. Czytając o bohaterach, przypomnij sobie słowa z piosenki Budki Suflera: „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Taki drogowskaz powinien znajdować się „u progu” wsi. Taką nadzieję wleje w Ciebie ta historia.

Autorce z całego serca dziękuję za egzemplarz do recenzji i ciepło oraz wiarę, którymi dzieli się z Czytelnikami!