Nina Majewska-Brown, Tajemnica z Auschwitz, Wydawnictwo Bellona 2019.
W serwisie Audioteka audiobook czyta Magdalena Schejbal
Pragnę by świat zrozumiał, że prawdziwymi bohaterami nie zawsze są ci, stawiani na cokołach. My kobiety, zazwyczaj ciche i skromne, wspierające mężczyzn na frontach ich życiowej walki, aktorki drugiego planu, wielokrotnie płaciłyśmy najwyższą cenę za sławę naszych ojców, mężów i synów.
Nigdy nie zrozumiem, jak ludzie ludziom mogli zgotować taki los. Nigdy. Matki, ojcowie, żony, mężowie, córki, synowie… Przyjaciele, partnerzy, bliscy… Dla niemieckich zbrodniarzy byli tylko numerkami. A przecież za każdym z tych numerów kryła się tajemnica. CZŁOWIEK. Życie. Wspomnienia. I plany na przyszłość, które nie każdy z nich zrealizował…
Kiedy Magda Schejbal, której głos słyszymy w audiobooku w serwisie Audioteka, zaproponowała, że przyśle mi egzemplarz do recenzji, w pierwszej chwili się zawahałam. Owszem, czytam powieści z wątkami II wojny światowej, jednak historie związane z Auschwitz omijałam. Ze strachu po prostu. Po przemyśleniu, skorzystałam z propozycji Magdy. Choć podczas lektury ani na chwilę nie opuszczały mnie strach, łzy i mieszanka żalu z gniewem, nie żałuję.
Stefania, Auschwitz, ksiądz wujek Roman, kardynał Wyszyński przez lata przewijali się w naszych rozmowach i pewnie byłoby tak dalej, gdyby Ewa któregoś wieczoru w Katowicach nie wspomniała, że marzy o tym, by o jej mamie i świństwie, które zrobił jej mąż, usłyszeli inni.
Nina Majewska-Brown spełniła to marzenie. Autorka większości z nas kojarzy się z lekkim piórem i literaturą typowo kobiecą. Wydała w tym roku, jak sama przyznaje, swoją najważniejszą książkę – „Tajemnicę z Auschwitz”.
Jak podkreśla wydawca, tę historię napisało samo życie. Choć mamy do czynienia z powieścią, ta publikacja to bez wątpienia wspomnienia, świadectwo kobiety, która przeżyła koszmar Auschwitz. Podkreślają to nie tylko słowa córki bohaterki we wstępie, ale i załączone zdjęcia oraz skany dokumentów. Tajemnica z Auschwitz to powieść oparta na faktach. Powieść oparta na piekle na ziemi. Powieść oparta na wspomnieniach kobiety, która przeżyła obóz koncentracyjny.
Narratorką większości rozdziałów jest Stefania Stawowy. Kobieta z dobrego domu. Prawdziwie zakochana tylko raz. A może dwa…? Matka dwóch małych córeczek i żona słynnego partyzanta Armii Krajowej trafia za małżonka do Auschwitz. Trafia do piekła. Trafia na własny front. Pozbawiona ubrań, włosów, przede wszystkim godności każdego dnia stara się ocalić życie. Głód, strach, tęsknota, ból matki zamknięte w barakach i tłoczące się na placu otoczonym kilometrami drutów pod napięciem – oto nowa codzienność Stefanii. Kobieta robi wszystko, by przeżyć. Dla córek. Przecież nie wie, czy mąż się nimi zajął. Nie wiem, kto się nimi opiekuje pod jego nieobecność. Nic nie wie. Przy życiu trzyma ją matczyna miłość, niewyobrażalna tęsknota i ukrywane niczym najcenniejszy skarb zdjęcie.
[…]- to ja powinienem cię przeprosić za to wszystko. Za to, że musisz tu być, że panują tu takie warunki.
– To nie twoja wina.
– Jestem Niemcem.
– Ale chyba nie wszyscy jesteście mordercami.
– Nie, oczywiście, że nie. Ale to mój kraj zgotował światu piekło. A ja jestem częścią tej potwornej machiny.
Kobiecie udaje się przeżyć. Przetrwała. Nie była sama. Oparcie, przyjaciela, anioła stróża w piekle Stefania znajduje w niemieckim oficerze. Pewnie myślicie, że to paradoks – Niemiec okazał się dobry, a Polak (mąż) zły. Ale czy mamy prawo oceniać tych ludzi? Czy mamy prawo jednoznacznie ocenić ich postępowanie? Moim zdaniem nie. Nie żyliśmy (przynajmniej ja) w czasach wojny i nie mamy pojęcia, co byśmy zrobili na miejscu bohaterów książki. Często po rozmowach z Powstańcami Warszawskimi zadaje sobie pytanie, co bym zrobiła w 1944 r. Nie wiem. Po prostu nie wiem. Na decyzje ludzi w czasie wojny wpływ ma wiele czynników. Miłość do człowieka, miłość do ojczyzny, wierność przysiędze wojskowej. Tu i teraz, w wolnej bezpiecznej Polsce tyle spraw wydaje się oczywistych. Zanim jednak jednoznacznie ocenicie Floriana lub Jurgena, zastanówcie się przez chwilę.
Jak wspomniałam, narracja prowadzona jest głównie w pierwszej osobie w czasie teraźniejszym. Ten zabieg potęguje emocje i uczucia, jakie towarzyszą podczas lektury: ból, współczucie, gniew, podziw… Ciężko wymienić je wszystkie. Kolejnym fragmentom towarzyszyły łzy. Miałam wrażenie, że Pani Stefania oraz jej córki siedzą obok mnie i dzielą się swoimi wspomnieniami; że patrzę prosto w oczy kobiety, która każdego dnia traciła kolejne kilogramy, zęby i przede wszystkim poczucie godności. Bohaterki, która z miłości do córeczek przeżyła piekło. Warto zaznaczyć, że wspomnienia kobiety są, ze względu na graficzne rozwiązanie, dosłownie przerywane dopowiedzeniami – wtrąceniami dotyczącymi wydarzeń po powrocie Stefanii z obozu i powojennych losów jej i jej rodziny. Co ciekawe, część z rozdziałów poświęcona jest losom tych, które zostały i czekały – Ewie i Basi – córkom uwięzionej w obozie Polki.
Tajemnica z Auschwitz to nie będzie łatwa lektura. Uważam jednak, że warto sięgać po takie książki. Choćby po to, by jeszcze bardziej zacząć szanować tych, którzy walczyli; dbać o tych, którzy przeżyli i starać się, by faktem stały się słowa św. Jana Pawła II: „Nigdy więcej wojny!”.