„Nowe życie Kariny” – Marta Nowik (#MamaDropsaCzyta)

Read More
nowy życie kariny 3d

Marta Nowik, Nowe życie Kariny, Wydawnictwo Emocje 2024.

#MamaDropsaCzyta

Tekst powstał we współpracy reklamowej z Wydawcą.

Marta Nowik należy do grona moich ulubionych Autorek. Tworzy pełne emocji powieści z potrzeby serca. Pochyla się w nich nad trudnymi społecznie tematami. Zawierają ważne wartości i przesłanie. Są pełne jakże przydatnych drogowskazów życiowych. Co ważne , daje w nich nadzieję na lepsze jutro. Zapraszam na garść refleksji po lekturze najnowszej powieści „Nowe życie Kariny”. Już piękna okładka – regał pełen książek w kolorowych okładkach, piękny i wygodny fotel, dwie lampki nocne rzucające ciepłe światło na stolikach zachęcają, by wziąć książkę do ręki i zagłębić się w lekturze. Tytuł z kolei kryje w sobie nadzieję, że po bolesnych i trudnych doświadczeniach, kiedy świat się wali, można się podźwignąć, by zacząć nowe życie i zawalczyć o siebie. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Jakie  będzie to nowe życie? Czy to zależy tylko i wyłącznie od nas?

Marta Nowik pracowała przez pewien czas w domu dziecka. Po zakończonej pracy często spotykała wychowanków, którzy opowiadali jej o swoim życiu. Ich historie umieściła w swoim sercu. A zainspirowało ją spotkanie w grudniu z jedną z wychowanek, którą przepełniał ogromny smutek. Postanowiła napisać powieść – kompilację historii życia wychowanków domu dziecka. Zadedykowała im książkę : „Dzieciom, które miały w życiu pod górkę…”

W pierwszej części poznajemy prawdziwe życie utkane z bolesnych doświadczeń Kariny i wychowanków domu dziecka. Ich historie utworzyłyby kilkutomową sagę. Pragną, marzą, by wyrwać się z traumy dzieciństwa spędzonego w „bidulu”. Brakowało im otulenia ciepłem, serdecznością, zrozumieniem, dobrocią. Zabraniano im wielu rzeczy, karano, straszono, upominano, grożono, ale mimo to czuli się wolni. Pozornie się nie przejmowali i nie martwili. Ale to była tylko poza, by zagłuszyć wewnętrzny ból, że gorzej już im być nie może. Nikomu nie ufali. Bardzo wrażliwej Karinie pomogła przetrwać trudny czas w bidulu przyjaźń z Rozalką, czas spędzony z przyszywaną babcią Krysią, zauroczenie Bartkiem…

Tak, dla wielu byliśmy złym gruntem. Glebą, na której nie dało się nic zasiać. Niezależnie jednak od tego, co mówili o nas inni i jak bardzo zaleźliśmy im za skórę, nie byliśmy aż tak źli. Przypięto im łatki zdeprawowanych dzieciaków z bidula, które na ulicy czy w szkole lepiej omijać z daleka. I bez względu na to, co ktokolwiek z nas zrobił i ile stron zawierały nasze akta, dla siebie nawzajem byliśmy ważni.

Jest to wzruszająca powieść o pięknej, budującej przyjaźni, dzięki której można uwierzyć w marzenia o nowym życiu. Rozalka zawsze powtarzała Karinie, że osiągnie coś w życiu i świat o niej usłyszy, bo w niej tkwi potencjał. „Będziesz mierzyć wysoko, bo jesteś ulepiona z zupełnie innej gliny niż my”. Trudne doświadczenia i przeżycia dadzą jej siłę, by się pozbierać i zacząć nowe życie. Ale konieczny jest rozrachunek z przeszłością. To niezwykle trudne, ale konieczne, by stanąć na nogi i pójść dalej.

Wiesz, dlaczego się mówi, ze dzieci i ryby głosu nie mają? Bo nikt nie wierzy w to, co mówimy. Każdy może wyprzeć się najgorszego świństwa, a my nawet nie mamy szans na obronę.

Tę część życia Karina już jako nastolatka opisała w „Pamiętniku z bidula”, pełnym emocji i traumy. Czy ujrzy on kiedyś światło dzienne?

Był dla mnie cenną pamiątką i jednocześnie czymś bliskim, co pomogło mi przetrwać samotność i najtrudniejsze lata mojego młodzieńczego życia.

Pewne przykre zdarzenia sprawiły, że Karina znalazła się w młodzieżowym ośrodku wychowawczym. Pobyt tam zaowocował kolejną piękną przyjaźnią z Pauliną. Przeciwności losu ich nie złamały. Osiem lat później spełniły swoje marzenia i prowadziły małą, ale przytulną księgarnię. Nareszcie robiły to, co lubiły. 

Dobrze mi tu było. Spokojnie i bezpiecznie. Zdarzało się, że przechadzając się pomiędzy regałami, gładziłam dłonią kolorowe i gładkie książkowe grzbiety. Zaprzyjaźniłam się z tym niezwykłym miejscem.

Ale czy bohaterki były w pełni szczęśliwe? Karina za kimś tęskniła, kogoś jej brakowało, miała złamane serce i miała złe przeczucia…

„Nowe życie” jest także przestrogą przed toksyczną miłością. Praca w księgarni, obcowanie z książkami i ich czytelnikami dawały bohaterkom dużo radości. Ale z życiem osobistym było gorzej. Toksyczna relacja z Maurycym odcisnęła na Karinie swego rodzaju piętno i wyryła w sercu niegojącą się, krwawiącą ranę. W pewnym momencie niemalże zagroziła jej życiu. Jej poukładany z nadzieją świat znowu runął. Wszystko się zawaliło. Bała się zaufać jakiemuś mężczyźnie.

Czasami życie płata różne psikusy i nie pyta nas o zdanie. Daje nam prezenty, o które zupełnie nie prosiliśmy. My je przyjmujemy lub odrzucamy. Mamy wybór, co z nimi zrobić. W takiej właśnie kategorii postrzegałam niespodziewane pojawienie się Jacka w moim życiu. Dar od losu, na który, jak uważałam, nie zasługuję. Mały cud, jakiego dane mi było doświadczyć po toksycznej relacji z Maurycym, kiedy myślałam, że się już nie podźwignę, bo mój świat się zawalił.

Karina potrafiła z każdej sytuacji, dzięki Paulinie- „mentorce” i przyjaciółce, wyprowadzić dobro, znaleźć jasną stronę życia. Nauczyła się, „że po każdej burzy kiedyś wychodzi słońce, a po każdej nocy przychodzi zawsze kolejny nowy dzień”.

Marta Nowik poruszyła też ważny temat dawania drugiej szansy. To odwieczny dylemat, który dotyka każdego z nas. Mówi się powszechnie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ale przecież jest to niemożliwe, bo woda, do której wejdziemy po raz drugi, jest już inną wodą. To działa jedynie w toksycznych relacjach, związkach. Każdy człowiek popełnia błędy, z których często wyciąga lekcje życiowe. W takiej sytuacji zasługuje na drugą szansę, na szczerą rozmowę, na wyjaśnienie. Nie można się unosić gniewem, zazdrością, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Wybaczenie to jedna z podstawowych wartości w relacjach międzyludzkich. Powinniśmy zacząć od wybaczenia sobie, aby zagościł spokój w naszych sercu i byśmy mogli obiektywnie, bez złych emocji spojrzeć na drugiego człowieka. Nie można całe życie uciekać przed przeszłością. Trzeba się z nią skonfrontować nie rozpamiętywać, trzeba żyć dalej. A my tak często ulegamy stereotypom.

– Ponoć stara miłość nie rdzewieje… Tak mówią …

– Ponoć…

– Co się stało, że straciliście kontakt? To przez niego codziennie płakałaś przez pierwszy miesiąc pobytu w ośrodku wychowawczym? Czy to przez niego się wtedy tak dotkliwie pocięłaś, że aż wylądowałaś w szpitalu? To przez niego wpadłaś w depresję i nie chciałaś żyć, prawda?

Kiedy Karina stanęła po raz kolejny mocno na nogach, w jej życiu znowu po ośmiu latach pojawił się Bartek, przyjaciel, a potem miłość z czasów bidula. Kto się przyczynił do rozstania zakochanych? Czy Bartek otrzyma drugą szansę od Kariny? Tego dowiecie się podczas lektury.

Pisarka pochyliła się w powieści nad problemem nieuleczalnej i podstępnej choroby. Paulina, dzielna i silna dziewczyna, walczy z SM (stwardnieniem rozsianym). Nie jest w tym sama, ma przyjaciół, a przede wszystkim Karinę,  na której wsparcie i pomoc może zawsze liczyć. Gdy życie zachichotało okrutnie z dziewczyny, na jej drodze Ktoś postawił Patryka, który się okazał prawdziwym przyjacielem. Przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa!

Powieść czyta się bardzo szybko, jest napisana lekkim stylem, emocjonalnym i obrazowym językiem. Ogromnym atutem są świetnie wykreowane portrety psychologiczne bohaterów i ich historie. Postacie wielowymiarowe, prawdziwe, wyzwalające w czytelniku multum emocji. To nie jest tylko powieść obyczajowa, mix gatunkowy: trochę psychologiczna, trochę w niej thrillera.

Moim zdaniem jest to najlepsza powieść pisarki – wartościowa, z mądrym przesłaniem, pełna emocji, chwilami magii, skłaniająca do refleksji.

Marta Nowik podarowała swoim czytelnikom jakże potrzebną kolejną powieść, która dodaje odwagi, wiary i nadziei, że niezależnie od tego, co się wydarzyło w naszym życiu, można się po tym otrząsnąć i stanąć ponownie na nogi. Trzeba uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Powtarzać sobie: „Mam potencjał”. Pisarka pokazała, jak ważni są w naszym życiu przyjaciele. Są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapominają, jak latać. Powieść, jak wspomniałam, jest przestrogą przed toksycznymi relacjami, przed zawiścią i ludzką zazdrością. Podłych ludzi można spotkać wszędzie, niezależnie od miejsca, okoliczności, sytuacji. Uświadamia nam, jak wielka siła drzemie w nas. Siła zrodzona z bolesnych doświadczeń i motywująca do nowego życia.

Polecam z całego serca!

„Noc spadających gwiazd” – Marta Nowik (patronat Mamy Dropsa)

Read More
marta nowik noc spadających gwiazd recenzja

Marta Nowik, Noc spadających gwiazd, Wydawnictwo Novae Res, 2023.

#MamaDropsaCzyta

Tekst powstał we współpracy reklamowej z Wydawnictwem Novae Res.

Marta Nowik podarowała czytelnikom idealną powieść na lato „Noc spadających gwiazd”. To trzecia powieść utalentowanej Autorki z pięknego Podlasia, której mam zaszczyt i ogromną przyjemność patronować. Bardzo się cieszę, że postanowiła spełniać swoje marzenia i zaczęła pisać książki, zdobywając serca wielu czytelników. Zapraszam na garść refleksji po lekturze.

Już sam tytuł „Noc spadających gwiazd” wywołuje w nas przyjemne skojarzenia. Lato, noc usiana gwiazdami, pełna romantycznych uniesień, spadające gwiazdy spełnią marzenie o szczęściu i lepszym życiu. Natomiast w życiu bohaterek, przyjaciółek Aleksandry i Natalii z Zalesian, niewielkiego miasteczka, tej jedynej magicznej nocy dojdzie do wielu zaskakujących zmian i nieprzewidzianych kłopotów. Obraz pijanej Oli w wyzywającej kreacji, tańczącej nocą na starym moście w świetle starych lamp i spadających gwiazd ktoś nagra. A następnie na ulicach pojawią się bilbordy ze zdjęciem dziewczyny z prośbą o kontakt. Scena jak z filmu romantycznego. Czy Ola odnajdzie tajemniczego mężczyznę? Kim on jest?

Natomiast Natalia znajdzie się owego tajemniczego wieczoru w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Zajdzie w ciążę. Kto jest ojcem dziecka? O tym dziewczyny nie mają pojęcia. Ktoś dosypał im jakiejś substancji do drinka. Natalka podjęła decyzję o wyjeździe do Poznania, by zniknąć w tłumie na czas ciąży i oddać dziecko do adopcji. Los bywa jednak przewrotny i uwikłał bohaterki w nie lada kłopoty. Czyhało na nie wiele kłopotów. Czy będą w stanie sobie z nimi poradzić? Czy znajdzie się jednak ktoś, kto je wesprze i pomoże wyrwać się z opresji? O tym przekonacie się, sięgając po książkę.

Tytuł powieści ma jednak drugie dno. Inspiracją do napisania tej historii dla Marty Nowik stała się wojna w Ukrainie. To niejako protest przeciwko wojnie. Natalia podczas podróży poznała Galinę z Ukrainy uciekającą przed wojną. W jednym z rozdziałów akcja przenosi czytelnika na Ukrainę. Poznajemy życie w schronie, niewygodę, głód, strach o los bliskich. Przejmujące wrażenie wywarła na mnie scena, w której zrozpaczona matka modliła się o ocalenie synów, o przetrwanie, żeby nie strzelali wzajemnie do siebie. Dwaj bracia – jeden z nich walczył po stronie rosyjskiej a drugi po ukraińskiej. Ilu było żołnierzy ukraińskich, jak Oleksandr: jestem w połowie Rosjaninem, w połowie Ukraińcem. Całe moje życie mieszkałem tu, na naszej ukraińskiej ziemi. Czuję się Ukraińcem. Walczę o wolność Ukrainy. Noc spadających gwiazd rozciągała się nad umęczoną wojną Ukrainą. Żaden z jej mieszkańców Ne zachwycał się i nie podziwiał jej piękna, niezwykłych widoków. ”Gwiazdy z wysokiego nieba spadały zarówno nad złymi, jak i nad dobrymi…”.

Pisarka poruszyła w powieści bardzo ważny społecznie problem uzależnień od alkoholu, seksu, hazardu. Poznajemy kilka poruszających historii ludzi, którzy „byli jak bracia, powiązani niewidzialnymi nićmi choroby alkoholowej”. Z alkoholizmem mężów nie zawsze sobie radzą kochające żony. Miłość nie zawsze pomaga. To ciężka choroba zmuszająca rodzinę do ucieczki. Leczenie uzależnień w specjalnym ośrodku to trudna do przebycia droga dla alkoholika. Marta Nowik pokazała, jak ważną rolę odgrywa tu siła przyjaźni. Maciej, trzeźwy alkoholik pomógł Januszowi uwolnić się od obsesyjnej myśli, aby się napić. Pomógł mu pokonać niemoc i słabość. Nic tak nie ukoiło skołatanej duszy przyjaciela jak bliski kontakt z naturą. A co najważniejsze, to najtrudniej było polubić siebie i sobie wybaczyć. Wzruszyła mnie do łez codzienna wspólna modlitwa:

Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego. Pozwól mi co dzień żyć tylko jednym dniem i czerpać radość z chwili, która trwa. I w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć drogę wiodącą do spokoju…

Historia Natalii stała się przyczynkiem dla Pisarki do pochylenia się nad tematem handlu ludźmi. Na ścieżce życia bohaterki pojawił się detektyw Bartosz, którego historia wyciska łzy. Zawada bardzo mi się spodobał. To on wyjaśnił sprawę. Czy tych dwoje pokiereszowanych przez los ludzi da sobie szansę na szczęście? Oboje muszą zacząć od pokochania siebie, otworzenia się na drugą osobę. Wtedy świat nie będzie takim złym miejscem. Pisarka, niepoprawna optymistka jest o tym święcie przekonana.

„Noc spadających gwiazd” to także lekko i pięknie, emocjonalnie napisana opowieść o relacjach międzyludzkich. Piękna przyjaźń połączyła Olę i Natalię. To świetnie wykreowane postacie, prawdziwe, mają wady i zalety, popełniają błędy, ale mają do tego prawo. Zawsze mogą liczyć na wzajemną pomoc i wsparcie. Bardzo je polubiłam. Natalia po śmierci mamy oddaliła się od ojca. Pewne okoliczności sprawiły, że wrócili do siebie i zapragnęli na nowo odbudować relację, umocnić więź córki z ojcem. I to im się udało. Nigdy nie należy tracić nadziei.

W książce pojawiły się także zwierzęta. Pisarka jest właścicielką dwóch wspaniałych piesków. Poznajemy tu znalezioną w lesie jamniczkę z gromadką szczeniaczków, przygarniętą przez uroczego starszego pana Franciszka. Jest i uparta, krnąbrna kotka Lola, świnka morska Celestyna.

„Noc spadających gwiazd” to także powieść, w której roi się od złotych myśli, drogowskazów życiowych. Zawiera piękne, mądre przesłanie. Nadzieja nigdy nas zawieść nie może, zło nie może mieć ostatniego słowa, dobro zawsze zwycięża. Nie oceniaj, nie osądzaj drugiego człowieka. Nie masz do tego prawa. Życie bywa tak przewrotne. Należy z niego wyciągać lekcję. Ważna jest szczera rozmowa, obecność kogoś obok nas. Nie należy się bać marzeń, trzeba je spełniać i gonić za nimi.

Mam nadzieję, że zachęciłam was do lektury „Nocy spadających gwiazd”. Skłania do refleksji nad życiem. Jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów Oli, Karola, Natalii, detektywa Zawady i pana Franciszka. On też skradł moje serce. Jego sklepik z marzeniami to doskonała przystań dla tych, którym los poplątał wcześniej ułożone życie.

A na koniec zacytuję Wam fragmentów:

– Życie niesie wiele rozwiązań. Zobaczysz, jeszcze cię czymś zaskoczy. Czymś pozytywnym, rzecz jasna.

[…] słuchaj głosu swojego serca, które ci podpowie, co mas zrobić i jaką podjąć decyzję.

Dużo zależy od nas. To my kreujemy naszą rzeczywistość. Po części mamy wpływ na to, jak potoczą się nasze losy. Owszem, nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, ale możemy się nauczyć przyjmować życie takim, jakie jest.

Wiara w lepsze jutro dodaje skrzydeł.

„Kiedy czasu już dla nas nie będzie” – Marta Nowik (patronat Mamy Dropsa)

Read More
kiedy czasu juz nie będzie dla nas 3d

Marta Nowik, Kiedy czasu już dla nas nie będzie, Wydawnictwo Novae Res 2022.
patronat medialny Mamy Dropsa

Marta Nowik podarowała czytelnikom na jesień powieść „Kiedy czasu już dla nas nie będzie”. Książka już trafiła na księgarniane półki. Jej śliczna , iście wiosenna okładka, przyciąga wzrok. To kolejne marzenie twórcze Autorki spełnione jesienią, którego mam ogromną przyjemność być patronką medialną. Dziękuję za zaufanie.

Marta Nowik podjęła w powieści również trudne, ale jakże potrzebne tematy: odrzucenie, ból, samotność, cierpienie, śmierć, zakazana miłość. Nie pozbawiła jednak czytelników nadziei na lepsze jutro. Do napisania powieści zainspirowało Autorkę samo życie, doświadczenia z pracy zawodowej ze starszymi ludźmi, którzy powierzali jej historię swojego życia.

Akcja powieści jest osadzona w Domu Pogodnej Starości. Początkowe rozdziały stanowią obrazki z życia podopiecznych DPS, które wyciskają z oczu morze łez. Ninę oddali do ośrodka bliscy, przeżywała ból, cierpienie, odrzucenie, zamknęła się w sobie i przestala mówić. W ten sposób odgrodziła się od świata zewnętrznego. Znalazła tu przyjaciółkę Stefkę, którą po śmierci męża przywiózł do ośrodka syn. Czas pomału leczył jej rany. Powoli odzyskiwała spokój i samą siebie. Przyjaźń staruszek pomogła im przetrwać najgorszy okres. Aleksander i Rita spotkali się i pokochali w DPS. To była niezwykle burzliwa znajomość. Za złośliwym i wybuchowym usposobieniem ukryli wrażliwość i delikatność, rozumieli się bez słów. Ich trudna i zarazem dziwna miłość to najpiękniejszy dar od losu. Oboje odeszli tego samego dnia i zostali pochowani obok siebie. Ich śmierć sprawiła, że między podopiecznymi zawiązała się piękna i prawdziwa przyjaźń. Warto jeszcze wspomnieć o Alfredzie i Sebastianie, którzy byli w młodości kumplami a poróżniła ich pewna Kaśka. Jednak udało się im po latach odbudować starą, zagubioną przyjaźń. Alfred powtarzał sobie, że jakoś tu się człowiek dotelepie do końca. Te opowieści zapadają w serce, wzruszają do łez, poruszają do głębi i uwrażliwiają na los drugiego człowieka. Marta Nowik świetnie wykreowała pensjonariuszy, są tacy prawdziwi, ich smutek, ból i cierpienie ogromnie mnie przytłoczyły. Autorka pokazała nam, jak bardzo cierpienie może nas zmienić. Z czasem udaje się im uporać z tym i stanąć na nogi. Widać to w ich codziennych relacjach, niosą sobie wzajemnie wsparcie, pomoc, opiekują się, biorą udział w różnych akcjach, które czasem wywołują salwy śmiechu aż do łez. Potrafią się cieszyć życiem i z niego korzystać, bo jest ono kruche i ulotne. Codziennie relacje między nimi się umacniają.

Przed Bożym Narodzeniem w ośrodku pojawiła się samotna Julka, piękna dziewczyna o pięknej duszy, ale na dnie serca skrywała pewną tajemnicę, ból, cierpienie. Jej historia życia chwyta za serce. Przyjechała do ciotki Antoniny, opiekunki. To była niezapomniana Wigilia i Święta bożego Narodzenia. Bohaterka szybko odnalazła w ośrodku swoje miejsce na ziemi, czując się jak w domu. A podopieczni wspaniale się nią zaopiekowali, z czasem pokochali jak wnuczkę, otaczając życzliwością, cierpliwością. Czasem aż do przesady, co stało się źródłem humorystycznych sytuacji.

Była ka­lejdoskopem różnych, nieraz zupełnie skrajnych uczuć. Była zagadką. Była tajemnicą. Była sobą. Na pierwszy rzut oka nikt nie potrafił stwierdzić, ile ma lat. Jej ciało pociągało pięknem i młodością, jednak głębia jej oczu mówiła zupełnie coś innego. Od samego początku wy­dała im się jakaś tak dziwnie bliska i droga. W pełni ją zaakceptowali.

Przewrotny los skrzyżował ścieżki życia Julki i Eryka, faceta z mroczną przeszłością, z rogatą duszą, bo tak ukształtowało go życie. Mimo przestróg bliskich jej osób Julka się zakochała i czuła się spełniona. Jej miłość odmieniła życie bohatera. Dziewczyna zapomniała o swoim dawnym, koszmarnym życiu. Jednak sielanka zakochanych nie trwała długo. Dlaczego? Tego się dowiecie, sięgając po książkę.

Marta Nowik swoją poruszającą opowieścią pragnie skłonić czytelnika do głębszych refleksji o życiu. Kilkakrotnie odkładałam lekturę, by zastanowić się nad przekazem powieści, odkryć jej drugie dno. Przesłanie włożyła w usta bohaterki Niny, która je przekazała Julce:

Ciesz się życiem i każdą jego chwilą. Aby nie było za późno na radość czy miłość, kiedy czasu już dla nas nie będzie.[…] Pamiętaj, Julio, teraz jesteś piękna i młoda. Jednak życie bardzo szybko przemija i nie pyta nas o zdanie. Zawsze może nie być jutra. Każdy dzień może być naszym ostatnim. Dlatego bardzo cię proszę, ciesz się życiem, mój aniołku… Kochaj, bo bez miłości to życie jest nic niewarte… – Będę o tym pamiętać.

Marta Nowik zachęca nas do tego, abyśmy cieszyli się życiem i tym, co mamy. Tak szybko ono przemija. Nie marnujmy zatem czasu na bylejakość. Czas to miłość. Tylko ona nadaje naszemu życiu sens.

Życie człowieka nie jest idealne, ponieważ doświadczamy wzlotów i upadków. Złe wybory pociągają za sobą trudne konsekwencje, za które płacimy zbyt wysoką cenę. Popełniamy błędy, uświadamiamy sobie zło i postanawiamy wyjść na prostą. Nie jest to łatwe, bo po drodze krzywdzimy kochane osoby, przysparzając im cierpień. Życie to nie bajka! Właśnie Julia dała Erykowi nowe życie. Zapłaciła za to ogromną cenę, dając mu tym samym bardzo bolesną lekcję życia. Marta Nowik postawiła na przemianę życia bohatera i pokazała, że z każdego zła da się wyprowadzić dobro. Zdał sobie sprawę z tego, jak kruche i ulotne jest ludzkie życie, dlatego też zaczął doceniać jego wartość. Zastanawiał się, ile jest ono tak naprawdę warte.

„Kiedy czasu już dla nas nie będzie” to także opowieść o pięknej przyjaźni człowieka z psem – Julii z czekoladowym labradorem Ajaxem, ktry także zawojował sercami pensjonariuszy.

Nic tak nie koi złamanego serca, jak wierny czworonożny przyjaciel. Sebastian pochwalił też wybór rasy. To prawda, że labradory są niezwykłe i mądre. Dużo rozumieją i czują. Do tego są bardzo empatyczne. Bardzo szybko właściwie rozpoznają emocje swojego właściciela. – Mam nadzieję, że będzie mu ze mną dobrze – zaczęła cicho Julia. – Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jestem przekonany w stu procentach, że tak. Ajax zdecydowanie trafił w dobre ręce. – Chciałabym, aby był szczęśliwy…

Z całego serca polecam Wam tę niezwykłą, pięknie napisaną, pełną emocji i uczuć historię na długie, jesienne wieczory, które sprzyjają refleksyjnym i nostalgicznym nastrojom. Bądźmy jeszcze bardziej wrażliwi na drugiego człowieka. Cieszmy się życiem, każdą jego chwilą. Aby nie było za późno, kiedy czasu już dla nas nie będzie.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem.

„Z przekory wybrałam jesień” – wywiad z Martą Nowik

Read More
marta nowik wywiad

Mama Dropsa czyta, Mama Dropsa patronuje – tym razem pod swoje skrzydła wzięła debiutantkę, autorkę powieści „Marzenia spełniają się jesienią”. Jak trwała praca nad książką? Jakie ma pasje? Czy zgodnie z tytułem wierzy w siłę jesieni? Na te i inne pytania odpowiada Marta Nowik!

1. Kiedy Marta postanowiła, że zostanie pisarką?

To pragnienie już od dawna było ukryte gdzieś w głębi mojego serca. Trochę się go bałam. Trochę spychałam na dalszy plan. I w końcu nadszedł czas, kiedy trzeba było się z nim zmierzyć. Przyszedł przymusowy lockdown. Ludzie gdzieś pouciekali i pozamykali się w swoich domach. Wolnego czasu zrobiło się jakby więcej. Postanowiłam, że nie ma na co czekać i czas zacząć spełniać swoje marzenia. Właśnie wtedy powstała powieść Marzenia spełniają się jesienią. Najpierw był pomysł, potem tytuł i finalnie cała książka. Gdy postawiłam ostatnią kropkę, poczułam radość i spełnienie. I tak to się wszystko zaczęło…

2. Jak wyglądała praca nad książką i poszukiwania wydawcy?

Książkę pisałam przez kilka miesięcy, po kilka stron dziennie. Nie miałam konkretnego planu czy konspektu. Treść powieści sama wylewała się prosto z mojego serca. Skończyłam ją i pomyślałam, że co ma być, to będzie. Wysłałam tekst do wielu wydawnictw w całej Polsce. Pozytywnie odpowiedziało Novae Res, za co jestem bardzo wdzięczna. Ostrzegano mnie, że wydawcy boją się debiutantów i nie chcą podejmować ryzyka związanego z wydawaniem kogoś nowego i niepewnego. Finalnie udało się i w ten sposób rozpoczęłam swoją pisarską podróż w nieznane.

3. Pani książka to wielowątkowa historia o różnych obliczach miłości i przyjaźni, o relacjach międzyludzkich. Skąd czerpała Pani inspirację do napisania powieści ,,Marzenia spełniają się jesienią”?

Z życia. To ono było i nadal jest moją inspiracją. Tyle się w nim dzieje – i dobrego, i złego. Różni ludzie pojawiają się i odchodzą. Blaski i cienie dnia codziennego dostarczają mi wielu wzruszeń i niezapomnianych przeżyć.

4. Jakie ma Pani pasje oprócz pisania?

Mogłabym ich wymienić tu tak wiele! Podróże. Spacery. Pobyt na łonie natury. Działka. Zwierzęta. SPA. Poznawanie nowych osób. Czytanie.

5. Pochodzi Pani z Podlasia – to malownicze i wielokulturowe miejsce. Czy akcja kolejnych powieści też będzie się tam rozgrywać?

Podlasie jest bardzo piękne. Potrafi zachwycić i zadziwić. Turyści przybywający tu z najróżniejszych stron Polski są pod wrażeniem i chętnie powracają w odkryte przez siebie miejsca. Jeśli powstanie kiedyś kontynuacja powieści Marzenia spełniają się jesienią, to na pewno akcja będzie rozgrywać się w różnych zakątkach Podlasia.

6. Co jest fundamentem życia Marty Nowik?

Jestem osobą wierzącą. Swoje życie staram się budować na zasadzie mówiącej, że jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko inne w życiu jest na właściwym miejscu.

7. Czy Pani największe marzenia spełniły się jesienią?

To piękna i bardzo malownicza pora roku. Z przekory wybrałam jesień. Chciałam w ten sposób nawiązać do jesieni życia ludzkiego, która często jest niedoceniana i pomijana. Marzenia mogą spełniać się zawsze, niezależnie od trwania konkretnej pory roku. Mam nadzieję, że moje marzenia będą się nadal spełniać, i to nie tylko jesienią!

Dziękuję za rozmowę!

„Marzenia spełniają się jesienią” – Marta Nowik (patronat Mamy Dropsa)

Read More
marzenia spełniają się jesienią - okładka 3d recenzja

Marta Nowik, Marzenia spełniają się jesienią, Wydawnictwo Novae Res, 2022.
#MamaDropsaCzyta

Zapraszam Was do lektury przedpremierowej recenzji debiutanckiej powieści obyczajowej Marty Nowik „Marzenia spełniają się jesienią”. Mam ogromną przyjemność być patronką medialną tej książki – propozycja  Wydawnictwo Novae Res sprawiła mi ogromną radość i przyjemność. Jako „pani od polskiego” lubiłam zdolnych i kreatywnych uczniów a teraz cenię sobie współpracę ze zdolnymi, utalentowanymi i pracowitymi młodymi ludźmi, którzy pisząc książki, spełniają swoje marzenia.

Oto ona – utalentowana debiutantka. Pozwólcie, że przedstawię sylwetkę autorki. Marta Nowik pochodzi z malowniczego i wielokulturowego Podlasia, jako nauczycielka pracuje z dziećmi i młodzieżą, współpracuje też z hospicjum, uwielbia spędzać czas na łonie natury, gdzie szuka odpowiedzi na ważne i nurtujące ją pytania, lubi także spacery z psem, spotkania towarzyskie, ale największą jej pasją są jednak podróże.

Pisanie jest moim sposobem na kreatywne spędzanie wolnego czasu. Bardzo mnie relaksuje i odpręża. Lubię przenieść się w świat własnej wyobraźni i całkowicie zapomnieć o codzienności – mówi.

Debiut literacki Marty uważam za udany i polecam miłośnikom powieści obyczajowych, które poruszają ważne i trudne tematy oraz skłaniają do przemyśleń i refleksji.

Poruszająca historia o miłości, która przetrwa każdą burzę.
Joanna wciąż nie może się otrząsnąć po tragicznym wypadku, w którym zginął jej ukochany. Dzień po dniu uczy się żyć na nowo i spoglądać w przyszłość bez lęku. Kiedy do sąsiedniego mieszkania wprowadza się Kamil, młody mężczyzna uciekający od przeszłości, między tymi dwojga błyskawicznie rodzi się nić porozumienia, a wkrótce również coś więcej. Bolesne wspomnienia kładą się jednak cieniem na uczuciu, które mogłoby być dla nich zapowiedzią prawdziwego szczęścia. Czy będą mieli na tyle sił i odwagi, by spróbować raz jeszcze otworzyć przed kimś serce.
„Marzenia spełniają się jesienią” to wzruszająca opowieść o nieustannym poszukiwaniu swojej życiowej drogi, bez względu na wiek, doświadczenia czy popełnione błędy. Bo miłość przychodzi do każdego, trzeba tylko otworzyć jej drzwi.

opis wydawcy

„Marzenia spełniają się jesienią” to wielowątkowa powieść o różnych obliczach miłości i przyjaźni, o relacjach międzyludzkich. Przed Joanną i Kamilem, bohaterach próbujących zapomnieć o przeszłości i zrozumieć siebie, długa droga, by otworzyć się przed sobą i uporać się z bolesnymi przeżyciami. Przeszłość stale deptała im po piętach, a oni ciągle uciekali, bo najtrudniej jest im spotkać się ze sobą. Oboje przecież tego pragnęli. Jakże im ciężko było żyć z takim bagażem, który zgotował im los. A jaki scenariusz miało dla nich  w zanadrzu życie? Czym ich jeszcze zaskoczy? Czy pomimo wszystko mieli szansę na trwały związek?

Dla Joanny doskonałym azylem był domek na wsi ukochanej babci Zosi, gdzie mogła w towarzystwie psów odnaleźć swój upragniony święty spokój, naładować akumulatory na jakiś czas. Niestety, po babci, która ją wychowała, zostały tylko wspomnienia. Kamil natomiast szukał siebie z dala od Warszawy, która kojarzyła mu się ze zdradą, porażką, zranionym sercem. Ścieżki tych dwojga skrzyżowały się w Białymstoku. Czy miasto okaże się dla nich dobrym miejscem na start? Czy nowy początek może być wolny od lęku, samotności i poczucia beznadziei? Czy marzenia mogą się w końcu spełnić…?

Bardzo ważna dla bohaterów jest wartość przyjaźni. Przyjaźni, która kojarzy się nie tylko ze wspólnymi wieczorami przy lampce wina i nocami spędzonymi na pogaduchach. Przyjaźń w powieści Marty Nowik ma także i gorzki smak. Zdrada, choroba, zazdrość – wydaje się, że te uczucia i emocje wykluczają przyjaźń. Czy wybaczenie wystarczy, by wyrwać się z toksycznych objęć drugiego człowieka i zacząć budować coś trwałego i prawdziwego? Tego dowiecie się z lektury książki.

Czasami bywa tak, że cali jesteśmy naznaczeni jakimiś bliznami. Tylko niektórych z nich nie widać gołym okiem.

Toksyczna bywa w życiu nie tylko przyjaźń, ale i miłość, a właściwie jej maska. Pod przykrywką troski, wsparcia, zaufania często kryje się potwór, który wysysa z drugiego człowieka to, co najlepsze, najprostsze, najważniejsze.

Życie bohaterów powieści ma barwy jesieni. Oprócz tych ciemnych, szarych, są także intensywne, ciepłe, czułe. Jak miłość, która czekała na spełnienie. Jak miłość, która spełniła się w jesieni życia i dała początek innej miłości. Bo przecież nigdy nie jest z późno na szczęście…

„Marzenia spełniają się jesienią” to wielowątkowa opowieść o życiu. O jego jasnych i ciemnych stronach. O tym, co budujące i o tym, co burzy fundamenty. O wartościach, które pomagają nam przetrwać w codzienności i o toksycznych relacjach, które pchają człowieka w dół. Marta Nowik kreśli historię wzruszającą i poruszającą. Maluje ciekawe portrety psychologiczne postaci, posługując się plastycznym i pełnym emocji językiem. Skłania do refleksji. Losami bohaterów przypomina o tym, że nigdy nie jest za późno na to, co dobre. Że nadzieja nigdy nie umiera. Że drugi człowiek nie zawsze chce dla nas źle. Wręcz przeciwnie – częściej bywa aniołem, który zamiast skrzydeł ma pióra różnokolorowych, jesiennych liści…

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Novae Res