„Dolina tajemnic” – Beata Zdziarska (patronat Mamy Dropsa)

Read More
zdziarska recenzja dolina tajemnic

Beata Zdziarska, Dolina tajemnic, Wydawnictwo Replika, 2022.
#MamaDropsaCzyta

17 maja to dzień premiery kolejnej powieści Beaty Zdziarskiej „Dolina tajemnic”, której mam ogromną przyjemność patronować. Do napisania książki zainspirowała Autorkę miłość do Beskidu – urzekający klimat, urokliwe widoki zapierające dech w piersiach, zabytkowe okoliczne cerkwie, pełne pięknych ikon i rzeźb.

Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów, lecz wydajcie wyrok sprawiedliwy. To bardzo mądre słowa z Ewangelii Świętego Jana zamieszczone na ikonie przedstawiającej Chrystusa Pantokratora, czyli Chrystusa Wszechwładcę w cerkwi w Krempnej idealnie nadają się na motto powieści.

Zapraszam na garść refleksji po jej lekturze.

Każdy ma swoje tajemnice. Siedzą w nas poupychane po kątach. Jedne wciskamy na sam spód, w najbardziej niedostępne miejsca, niektóre po czasie dopuszczamy do wyjścia.

Hania, główna bohaterka powieści, przeglądając album ze zdjęciami rodzinnymi podczas przeprowadzki do nowego mieszkania, natrafiła na zdjęcia, które stały się przyczynkiem do wspomnień tragicznych wydarzeń sprzed dwunastu lat. Postanowiła zatem oddać głos wspomnieniom. Jej babcia mawiała, że przeszłość lubi do nas powracać w momentach zupełnie niespodziewanych, kiedy wydaje nam się, że pozamykaliśmy na cztery spusty drzwi tego, co już było, i jesteśmy pewni, że nic nam nie grozi. I miała rację, bo Hania doświadczyła na własnej skórze prawdziwości jej słów.

Po ośmiu latach milczenia odezwał się ojciec, który zniknął z życia córki nagle, bez słowa. A przecież zajmował ważne miejsce w życiu Hani. Zadzwonił z zaproszeniem do Świątkowej Małej w Beskidzie Niskim. Czyżby wyprostował ścieżki swojego pogmatwanego życia? Bohaterka akurat straciła pracę z powodu redukcji etatu. Ku niezadowoleniu matki postanowiła skorzystać z zaproszenia ojca, by poukładać na nowo puzzle tworzące obrazek rodziny. Po porażce w pracy musiała pozbierać myśli i się wyciszyć. Szkoda, że tego nie rozumiała matka, która najchętniej zaplanowałaby jej drogę życiową. Lubiła bowiem „kształtować otoczenie na swoją modłę”.

Świątkowa Mała to wioska w dolinie, kilka gospodarstw, poczta, sklep, cebulasta kopuła cerkwi, stadnina koni huculskich, ekscentryczni mieszkańcy. Tomasz Lichocki, „ten od broni”, dziś komiwojażer, świetnie prowadzący gospodarstwo domowe a kiedyś dyrektor d/s finansowych w dużej budowlanej spółce. Wypytywany przez córkę Tomasz o wydarzenia z  przeszłości i o to dlaczego wylądował niemal na kończy świata, nie chce na razie niczego wyjaśniać. Wykręca się od zwierzeń, potrzebuje jeszcze trochę czasu.

Człowiek jest takim nieprzeźroczystym naczyniem, które z czasem skrywa zaskakujące rzeczy.

Podczas pobytu na wsi Hania poznaje jej mieszkańców oraz zaprzyjaźnia się z dwojgiem turystów: Joanną, miłośniczką cerkwi i Jonem, rowerzystą z Belgii. Spodobał się obu dziewczynom Z Joanną zwiedzają okoliczne wioski i cerkwie. Nagle dziewczyna zniknęła w dość tajemniczych okolicznościach. A może wyruszyła na Ukrainę z Jonem? Jednak pozostawiła rzeczy w wynajmowanym pokoju. W lesie został odnaleziony plecak Joasi. Za jakiś czas natrafiono na skraju lasu na zmasakrowane zwłoki dziewczyny. Trudno było uwierzyć Hani, że ta uśmiechnięta i pełna życia dziewczyna została zamordowana z aparatem w ręku. Policja zbyt opieszale szukała sprawcy, motywu tej zbrodni, więc Hania postanowiła wziąć śledztwo w swoje ręce. Sporządziła listę potencjalnych morderców, analizowała wnikliwie, skreślała, uzupełniała… Kto mógł zamordować Joannę?

Czytelnik ma okazję poznać mieszkańców wsi: Przewodnika, tropiącego rodzinną przeszłość, Jaśka, wiejskiego półgłówka a w istocie człowieka bardzo wrażliwego i nieszczęśliwego Petera, właściciela stadniny, łączyła go z Tomaszem tajemnicza przeszłość, Henryka Rzeźbiarza, szalonego artystę, który rzeźbił świątki, zajmował się także renowacją ikon pisanych na desce, a ostatnio pracował nad pietą. Nie chciał jej pokazać. Uważał, że każdy artysta powinien swoim dziełem zadziwiać, czasem szokować, a nawet bulwersować. Wierzył w absolut, z którym nawet rywalizował.

Każdy artysta świadomie rywalizuje z Bogiem, naśladuje Go w akcie twórczym, bo dzięki sztuce dotyka absolutu. Chodzi o to, żeby stworzyć sztukę idealną.
– Sztuka idealna? Czyli jaka? – zapytałam. […] – Ekspresyjna. Musi mieć siłę wyrazu, być jak huczący wodospad, jak ryk burzy. Ma wstrząsnąć, zachwycić, przerazić, ba!, nawet wyzwolić wstręt i obrzydzenie – powiedział z błyskiem w oku. Podczas prezentacji piety artysta nie wyjawił tajemnicy, w jaki sposób doskonalił warsztat i ducha, aby stworzyć tak niezwykłe dzieło. […] jednak tym, co najbardziej uderzało, była twarz Maryi. Ten kawałek drewna wypełniony cierpieniem, bólem i rozpaczą, to były autentyczne ludzkie uczucia. Wydawało mi się, że oglądam żywy obraz niczym kadr wyjęty z filmu.

Hania była aż wstrząśnięta sugestywnością i dramatyzmem… Postanowiła napisać o tym artykuł. Jakiego dokonała odkrycia podczas przygotowywania materiału?

Beata Zdziarska świetnie wykreowała całą plejadę bohaterów, których poznajemy bliżej podczas śledztwa prowadzonego przez Hanię. Są prawdziwi z krwi i kości, a niektórzy ze swoimi wadami, słabościami, dziwactwami. Oddech  od emocji można złapać podczas wędrówek po okolicy, napawając się tak pięknie namalowanymi słowem i sercem opisami i historiami urokliwych miejsc, poznawaniem historii i legend Łemków, uczestnicząc w wycieczce z bohaterami, ojcem i córką, do Krynicy, czy też w jazdach konnych u Petera.

Czekałam niecierpliwie na moment, w którym ojciec stanie „przed lustrem prawdy” i wreszcie odkryje przed córką pogmatwaną przeszłość. Czy mama do niego dołączy? Czy uda się im naprawić relacje? Czy wreszcie rozsypane puzzle ich rodzinnego życia wskoczą na właściwe miejsce?

Polecam tę niezwykłą powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym, która niesie mocny przekaz, że pozory potrafią jednak zwieść. Wielu ludzi udaje kogoś zupełnie innego niż są w rzeczywistości. Pod powierzchnią istnieje drugi człowiek, ten prawdziwy. Nie dajmy się w życiu tak łatwo złapać w pułapkę iluzji. A z drugiej strony błądzenie i popełnianie błędów są rzeczami ludzkimi.

Życzę Wam wielu wrażeń podczas lektury.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Replika.

Druga strona raju Beaty Zdziarskiej – wywiad z autorką

Read More
beata zdziarska wywiad

Beata Zdziarska pisarką – kiedy pojawił się taki pomysł na życie”?

Zaczęło się od tekstów publicystycznych, które publikowałam w kwartalnikach literackich. Potem zaczęłam pisać opowiadania, kilka z nich zamieściłam w czasopismach „Migotania” i „Szafa”. To było coś nowego, zupełnie odmiennego od publicystyki. Jednocześnie miałam ochotę podjąć kolejne wyzwanie, czyli stworzenie powieści. W głowie rodziły się różne pomysły, bohaterowie, koncepcje fabularne, aż w końcu postawiłam ostatnią kropkę. Tekst był gotowy do wysłania do wydawnictwa. Zadebiutowałam w 2016 roku powieścią „Zagubiony szlak”.

Kto jest adresatem pani powieści?

Adresatem moich powieści jest czytelnik, który lubi zmierzyć się z niekoniecznie łatwymi historiami. Konsekwencje nieroztropnych zachowań, decyzji czy zwykły przypadek potrafią zmienić życie moich bohaterów. Piszę powieści o silnej tkance emocjonalnej. Miłość, rozpacz, złość i nienawiść przeplatają się ze sobą.

„Po drugiej stronie raju” to moje pierwsze spotkanie z pani twórczością. Co było inspiracją do stworzenia tej historii?

Najwięcej pomysłów dostarcza nam samo życie, niemniej jednak fabuła mojej książki jest zupełnie fikcyjna. Natomiast zainspirowały mnie dwie autentyczne opowieści, z których zaczerpnęłam kilka motywów, m.in. chorobę Mateusza oraz zdradę Ewy z przyjacielem męża. To były poruszające historie. Utkwiły mi głęboko w sercu i postanowiłam je wykorzystać przy tworzeniu powieści.

Problem choroby, problem starości. W książce porusza pani to, co trudne, a zarazem życiowe. Jakie refleksje chciała pani wzbudzić w czytelnikach?

Przede wszystkim refleksje nad życiem i naszymi relacjami z drugim człowiekiem. Choroba, starość, przemijanie są wpisane w nasz los, chociaż najczęściej wolimy o tym nie myśleć. Tymczasem od ludzi w tzw. jesieni życia, ludzi dotkniętych cierpieniem, chorobą możemy się wiele nauczyć. Czasem warto zatrzymać się w codziennym pędzie i zastanowić się, co jest w życiu ważne, do czego zmierzamy.

Chciałam również zwrócić uwagę na kwestię przebaczenia. Ono tak wiele znaczy w relacjach międzyludzkich. Moja powieść wnosi nutkę optymizmu, bo przecież bohaterki, Ewa i Zofia robią pierwszy krok ku pojednaniu i odbudowie utraconych więzi.

Jakie ma pani pasje?

Oprócz książek lubię podróże do miejsc znanych i tych mniej znanych, no a przede wszystkim uwielbiam chodzić po górach. Tam w dolinach, na przełęczach i szczytach czuję się najlepiej. Góry dają człowiekowi inne spojrzenie na życie.

Po jakie książki pani sięga w wolnych chwilach?

Najbardziej lubię powieści obyczajowe i psychologiczne. Czasem sięgam po kryminały.

Nad czym aktualnie Pani pracuje? Czego mogą wyglądać Czytelnicy Pani powieści?

Będzie to historia obyczajowo- kryminalna z akcją usytuowaną w małej wiosce w Beskidzie Niskim. Zupełnie coś odmiennego od dotychczasowych moich powieści, ale nie mogę zdradzić nic więcej. Prace trwają!

A my czekamy na ich efekty! Dziękuję za rozmowę!

„Po drugiej stronie raju” – Beata Zdziarska (patronat Mamy Dropsa)

Read More
po drugiej stronie raju okładka

Beata Zdziarska, Po drugiej stronie raju, Wydawnictwo Replika, 2021.
Patronat Mamy Dropsa

26 października to dzień premiery powieści obyczajowej Beaty Zdziarskiej „Po drugiej stronie raju”, mojego pierwszego patronatu z Wydawnictwa Replika, z którym mam przyjemność najdłużej współpracować. Bardzo się ucieszyłam z tej propozycji. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki i już wiem, że nie będzie ostatnie z uwagi na trudne i niezwykle ważne tematy poruszane w powieściach. Rozmaite sytuacje z życia stanowią dla Beaty Zdziarskiej inspirację. Zapraszam na garść refleksji po lekturze powieści.

Pomysł powieści „Po drugiej stronie raju” narodził się w głowie Autorki, ponieważ postanowiła napisać historię małżeństwa, które po kilku latach przeżywa kryzys. Podczas rozwijania fabuły doszły jeszcze inne wątki warte uwagi.

Tytuł jest trafną metaforą, gdyż całe ludzkie życie rozgrywa się po drugiej stronie raju i tylko w pewnych sytuacjach możemy powiedzieć, że jest nam jak w raju. Właśnie z rajem, z biblijnymi Adamem i Ewą skojarzył mi się piękny wiersz ks. Jana Twardowskiego, którego twórczość bardzo lubię. Poetycko-filozoficzne rozważania o mocy miłości między ludźmi, relacji Bóg-człowiek i o tym, że tylko miłość daje przebaczenie.

Biblia milczy czy się Adam z Ewą całowali
bardzo wielu współczesnych nic to nie obchodzi
chociaż najpierw się żyje a potem pomyśli

a jednak jak to było w sam raz poza bramą
może mówili patrząc w czarne gwiazdy złote
chyba tutaj także będziemy się kochać
miłość za nami biegnie choć nie ma doświadczeń
trudniej po raju niż po ziemi chodzić

nie wiedzieli nawet jak w oczy popatrzeć
czy od razu całować czy ukryć wzruszenie

a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama

Jan Twardowski, Adam i Ewa

 Jak żyje się na ziemi bohaterom powieści „Po drugiej stronie raju”? Po kilku latach małżeństwa Mateusz i Ewa Suliccy przechodzą kryzys, który się pogłębia. A świetnie się im powodziło, brakowało jedynie … szczęścia. Ewa pracuje w korporacji, pnie się po szczeblach kariery, rywalizując z Hanką. W wolnych chwilach lubi czytać książki, słuchać Mozarta, architekturę średniowiecza i plażowanie w ciepłych krajach. Mateusz z kolei jest inżynierem, irytował go coraz bardziej spadek formy, pojawiający się ból nóg, marzył przecież o kolejnych wyprawach górskich, miał już plan wypraw na najwyższe europejskie szczyty górskie – Korona Europy. preferował wypoczynek aktywny. Uległ jednak żonie i wybrali się odpocząć do Grecji. Ewa zajmowała się komunikacją między ludźmi, a nie potrafiła rozwiązać problemów na własnym podwórku. Przyjaciółka mobilizowała ją do działania, bo „drugi człowiek to dar od Boga lub losu. Mateusz z kolei zawsze mógł liczyć na pomoc i wsparcie przyjaciela z dzieciństwa Adama, lekarza. Gdy postanawiają o siebie zawalczyć, los ich boleśnie doświadczył chorobą nieuleczalną Mateusza. Autorka krok po kroku, dzień po dniu przedstawia reakcję Mateusza, Ewy, teściów, matki Mateusza i przyjaciół. Poznajemy bliżej ich wzajemne relacje, emocje i uczucia. Muszą się zmierzyć z nową, niezwykle trudną i bolesną sytuacją.

Jedna decyzja, która w danym momencie wydaje się właściwa, potrafi przeobrazić życie nasze nie do poznania, poplątać nasze plany i marzenia.

Podobnie jak biblijna Ewa , która swoim nieroztropnym krokiem sprowadziła na ludzkość choroby, cierpienie oraz śmierć, bohaterka postąpiła niegodziwie, co doprowadziło do dramatu rodzinnego. Czy Mateusz był w stanie zdobyć się na wybaczenie? Postępek Ewy i jego konsekwencje wywołały w moim sercu istną lawinę emocji. Moim zdaniem cierpienie to nie lada wyzwanie i na tym polega miłość, żeby być obok, wspierać, razem cieszyć się, płakać, współodczuwać. Jak można wyzbyć się skrupułów, wyrzutów sumienia, żalu, zagłuszyć je muzyką? Nie na tym polega wolność wyboru w małżeństwie. Mateusz nie chciał, żeby Ewa została z nim i jego chorobą z poczucia odpowiedzialności i zobowiązania. Nie teoretyzuję, dziecko z niepełnosprawnością, walka o jego normalność, co jest procesem, następnie moja choroba scementowały nasze małżeństwo jeszcze bardziej i umocniły naszą miłość.

Podobno ból jest walutą, za którą kupuje się niebo.

Autorka poruszyła w powieści problem osoby z niepełnosprawnością nabytą w związku z postępującą chorobą. Jak wyglądała jego walka o samego siebie?

Zmaganie się ze słabością własnego ciała stanowi większy heroizm niż bohaterstwo wojenne. O ile w tym drugi człowiek jest w stanie odnaleźć jakiś sens, może zyskać sławę, a przynajmniej szacunek w oczach społeczeństwa, o tyle choroba, która ogranicza wolę działania, skazuje na samotną anonimową walkę w świecie zredukowanym do minimum.

Beata Zdziarska poruszyła też temat starości jako innego etapu życia, który napawa nas często lękiem. Ten wątek kontrastuje niejako z wątkiem Ewy i Mateusza. Zofia, jego mama wypełnia swój wolny czas na emeryturze zajęciami w Domu Pogodnej Jesieni, w którym rezydenci dochodzą do kresu życia i nazywają domem, a nie omem starców. Zaprzyjaźniła się z jego rezydentami, szczególnie z Marią, Basią i Franciszkiem, który skradł i moje serce. Obcowanie z przyjaciółmi było doskonałym lekiem na samotność i dawało jej energię i motywację, żeby nie stać w poprzek drogi, a iść dalej do przodu. Maria dzielnie zmagała się z chorobą, bardzo jej w tym pomagała wiara, szczególnie modlitwa przed lwowską ikoną. Zofia, doświadczona przez życie, była również wierzącą osobą. Wzruszały mnie spacery Franciszka z Zofią nad morze. Pogodny bohater sypał mądrościami życiowymi jak z rękawa. One podtrzymywały Zofię na duchu. Zapewne wzruszy czytelników jego opowieść, dlaczego nie lubi kokosanek, pysznych ciasteczek do kawy. Basia nauczyła z kolei Zofię haftować. Ale w DPJ zdarzały się i smutne momenty – śmierć. Rozmowy z księdzem na tematy religijne – czy Matka Boska wybaczyła oprawcom jej Syna, czy potrafiła na nich spojrzeć jak na ludzi – przygotowały teściową do rozmowy z synową Ewą, bowiem przez przypadek spotkały się w szpitalu. Czy to był przypadek? Czy daje to czytelnikowi nadzieję na  odbudowę relacji między kobietami i odnalezienie drogi do porozumienia?

Powieść czyta się szybko, jest napisana lekkim stylem, ale nie płytkim i pięknym, pełnym emocji językiem. Akcja toczy się niejako dwutorowo: Ewa przebywając w szpitalu, pragnie uporządkować swoją przeszłość i opowiada w pierwszej osobie prawdziwą historię swojego życia. Podobnie i Zofia, cierpiąc w szpitalu na bezsenność, odtworzyła w pierwszej osobie historię swojego życia. Dlatego też dość łatwo wkraczamy do świata świetnie wykreowanych bohaterów z pogłębionym rysem psychologicznym. Ich historie wywołują w nas lawinę często skrajnych emocji. Uwrażliwiają czytelnika, skłaniają do przemyśleń i refleksji nad życiem i najważniejszymi w nim wartościami. Zmuszają niejako do rachunku sumienia. Trudno oderwać się od książki. Wiele cytatów zaznaczyłam, by wracać do nich jak do złotych myśli, drogowskazów życiowych.

Beata Zdziarska podarowała czytelnikom swoją trzecią powieść, w której poruszyła trudne i bolesne tematy, obnażając ludzkie słabości: kryzys w małżeństwie, relacje między mężem i żoną, między zięciem a teściami, synową a teściową. Opowiada też o różnych obliczach miłości, o bolesnej zdradzie, o niezwykle trudnej sztuce wybaczenia, o przyjaźni, o rywalizacji w pracy. Pochyliła się też nad starością, o której myśl napawa nas lękiem. Z życia rezydentów w Domu Pogodnej Jesieni możemy wiele czerpać i się nauczyć. Ale po drugiej stronie raju znajdujemy także cierpienie, nieuleczalne choroby, ból, smutek, brak nadziei, zwątpienie, samotność i dręczącą tęsknotę. Czy to tęsknota za utraconym rajem…?

Zachęcam Was do sięgnięcia po wspaniałą powieść idealną na długie, jesienne, kocykowe wieczory.

Wydawnictwu Replika dziękuję za zaufanie i powierzenie mi patronatu nad powieścią. Autorce dziękuję za mądrą i trudną powieść.