„Odpłata” – Agnieszka Jeż

Read More
odpłata agnieszka jeż

Agnieszka Jeż, Odpłata, Wydawnictwo Burda Książki 2021.

Mam szczęście do Agnieszek o dwóch twarzach, a właściwie z dwoma kałamarzami. Jedno pióro wykorzystują do powieści obyczajowych, drugie – z nie mniejszym sukcesem – do tworzenia kryminalnych historii. Po Agnieszce Krawczyk przyszła pora na poznanie nieco bardziej mrocznej twarzy Agnieszki Jeż.

Agnieszkę Jeż, a właściwie jej książki, poznałam we wrześniu ubiegłego roku. Miłość warta wszystkiego i Spotkajmy się po wojnie  – powieści z wątkiem II wojny światowej, towarzyszyły mi podczas urlopu. Zwyczajne cuda natomiast otworzyły mój ubiegłoroczny sezon historii świątecznych. Tym razem, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Burda, spędziłam kilka lutowych wieczorów w towarzystwie „Odpłaty”. To literackie spotkanie również zaliczam do bardzo udanych!

Kryminał z wątkami psychologicznymi i historycznymi. Mroczne karty polskiej historii i mroczne zakamarki ludzkiej duszy… Czy jest możliwe odnalezienie mordercy po latach?

Wydawało się, że to będzie prosta sprawa. Dom na odludziu, wakacyjny azyl bogatego małżeństwa z Warszawy, zostaje splądrowany. Znika drogi sprzęt, biżuteria, ale pojawia się… trup. A właściwie zostaje znaleziony, pod deskami podłogowymi. Nie sam. Z rowerem. Śledztwo, które ma prowadzić sierżant Wera Jezierska, zatacza coraz szersze kręgi i to dosłownie. Trop prowadzi na Podhale, gdzie tuż po wojnie dokonano brutalnego mordu. Czy trup spod podłogi to czyjaś odpłata? Czy stara zbrodnia może rzucać aż tak długi cień…?

Warto zaznaczyć, że w powieści „Odpłata” niezwykle ważną rolę odgrywa wątek relacji polsko-żydowskich po II wojnie światowej. Relacji, które także dzisiaj są dalekie od ideału. Naznaczone historią, naznaczone krwią i niewyobrażalnym cierpieniem, ale też poczuciem zdrady czy uprzedzeniami stają się źródłem konfliktu, podziału społeczeństwa. Wiera Jezierska poznaje przeszłość nie tylko znalezionej pod podłogą ofiary. By rozwiązać kryminalną zagadkę, jest zmuszona do podróży w czasie i poznania (po)wojennych losów pewnej rodziny. Czytelnik razem z policjantką odkrywa kolejne karty.  

Agnieszka Jeż w fenomenalny sposób maluje portrety mieszkańców polskiej wsi oraz Górali. Stereotypy, łatki, uprzedzenia, podział na „my” i „obcy”… Podążając śladami zbrodni, podąża równocześnie ścieżkami ludzkiej psychiki i natury, którą ciężko oszukać. Kroczenie po zakamarkach labiryntu ludzkiego umysłu czyni książkę jeszcze bardziej atrakcyjną, a śledztwo wymyka się z ramek standardowego policyjnego dochodzenia. Bardziej ważne od tego, kto zabił, staje się dla mnie znalezienie odpowiedzi na pytanie: „dlaczego?”. Ile w człowieku może być bólu? Jak długo można znosić krzywdy? Czy zemsta zawsze musi stanąć oko w oko ze sprawiedliwością?

Powieść połyka się strona po stronie. Historia jest podzielona na rozdziały, każdy zaczyna się od retrospekcji. Te podróże w przeszłość, kilku-, kilkunastozdaniowe, z jednej strony dopełniają opowieść, a z drugiej rozbudzają ciekawość. Dają czytelnikowi pewną przewagę nad prowadzącą śledztwo policjantką – szansę na zajrzenie w przeszłość, w której wszystko ma swój początek…

„Odpłata” to drugie spotkanie Agnieszki Jeż z sierżant Jezierską. Moje – pierwsze, ale już zakupiłam „Szaniec” w wersji elektronicznej, by nadrobić zaległości. Czy podczas lektury brak znajomości poprzedniej książki bardzo przeszkadzał? Nie, praktycznie w ogóle. Co prawda, nie wiem, jakie śledztwo czasem wspominała bohaterka, jednak mam wrażenie, że nie miało ono żadnego wpływu na bieżące dochodzenie.

Co sądzę o głównej postaci? Dla mnie Wiera Jezierska to nie tylko czujna i ambitna pani sierżant, która chce złapać bandytę, by wymierzyć sprawiedliwość. To kobieta – choć twarda, ma pod skórą niezwykle delikatną skorupę. Nie udaje, że wszystko wie najlepiej, w pracy liczy się ze zdaniem bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów. Na gruncie zawodowym radzi sobie o wiele lepiej niż w życiu prywatnym. Skomplikowane relacje rodzinne, poczucie osamotnienia… Śledztwa nie prowadzi cyborg, detektyw idealny. Zabójcy szuka człowiek. Śladami człowieka kroczy drugi człowiek – z krwi i kości, z wadami i zaletami, który także popełnia błędy…

Gorąco polecam Wam „Odpłatę” Agnieszki Jeż. Jestem pewna, że się nie rozczarujecie, a Wiera Jezierska trafi do grona Waszych ulubionych literackich stróżów prawa. Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z panią sierżant. Takie kryminały, w której zamiast dużej ilości krwi, jest dużo myślenia – po prostu lubię!

„Zwyczajne cuda” – Agnieszka Jeż

Read More
zwyczajne cuda agnieszka jeż

Agnieszka Jeż, Zwyczajne cuda, Wydawnictwo Filia 2020.

Z biurka spogląda na mnie dziewczyna w zimowej musztardowej czapce. W słuchawkach brzmi Michael Buble i jego świąteczna składanka… Grudzień? Nie. Końcówka października w wersji Dropsa Książkowego. Wszystko za sprawą Wydawnictwa Filia i klubu książki Ona Czyta…

Kilka dni temu dotarła do mnie najnowsza powieść Agnieszki Jeż. „Zwyczajne cuda”, bo taki (nie)zwyczajny tytuł nosi jej świąteczna książka, miała poczekać na czas „po Wszystkich Świętych”. Zaczęłam lekturę kilka dni temu, dziś połknęłam ponad 200 stron. Po ostatnich wydarzeniach chyba po prostu potrzebuję takiego… utulenia. I przywrócenia wiary w miłość. Nadziei na to, że doczekamy happy endu – w związku z pandemią, w związku z życiem po prostu. Historia Agnieszki Jeż – a właściwie historia Marty i Krzyśka – to wszystko mi dała. Ich losy spisane na niewiele ponad 300 stronach, pachnące piernikami i klimatem „To właśnie miłość”, dają wiarę, nadzieję i miłość. Są jak lekarstwo bez recepty. Jak szczepionka, która choć na chwilę daje odporność, oddech znaczy, na szarość tego świata…

Marta jest 30-letnią bibliotekarką, która po rozwodzie rodziców miota się między matką a ojcem. Święta zamiast z barszczem, choinką i ciepłą atmosferą, kojarzą się jej z wyrzutami i celebracją na dwa domy. Marzy o miłości. Marzy o tym, by tegoroczne Boże Narodzenie było inne. Wierzy w cud. Wierzy, że na drodze stanie jej prywatny Hugh Grant. Jesień nadzieją się zaczyna… Im bliżej 24 grudnia, tym nadziei coraz mniej. Topnieje niczym śnieg. Czy wystarczy jej, by doświadczyć wigilijnego cudu? Co czeka na Martę – gwiazdka na niebie czy zwyczajne cuda, które wydarzają się każdego dnia?

„Zwyczajne cuda” to nie tylko romantyczna, świąteczna historia. To także opowieść o świecie książek i książkoholików. Jak już wspomniałam, główna bohaterka pracuje wśród książek. Swoją pasją zaraża innych, prowadząc Dyskusyjny Klub Książki. I Marcie, i czytelnikowi książki Agnieszki Jeż wydaje się, że zna jego członków. Żona bogatego męża, szczęśliwa mama i mężatka, nieśmiały informatyk… Wraz z Martą, pod wpływem przedświątecznych cudów i przełomowych spotkań – także literackich, poznajemy inne twarze i głęboko skrywane sekrety sympatyków biblioteki.

„Każde spotkanie nas zmienia”, pomyślała wtedy. „Mądry człowiek czy dobra książka pomagają nam zrozumieć świat”.

Zwyczajne cuda, s. 111.

Ależ mi ciepło po przeczytaniu tej historii! Ktoś może powiedzieć, że to świąteczna historia jakich wiele za nami i przed nami. Może. Mnie jednak dała otulenie. Wlała mnóstwo nadziei do serca. Nie jest jednak zbyt świąteczna. Agnieszka Jeż nie „przedawkowała” bowiem świątecznych elementów historii znanych nam z powieści czy z filmów. Książka nie kipi piernikami (choć nimi pachnie!), świątecznymi piosenkami, bohaterowie nie uganiają się za prezentami. Oni po prostu – w bardziej lub mniej udolny sposób – szukają drugiej połówki. Czy to źle, że w przededniu Bożego Narodzenia? Przecież to magiczny czas… Czas miłości, wybaczania i nadziei…

„Zwyczajne cuda” to zbiór zwyczajnych i nieoczywistych spotkań, wydarzeń, gestów i marzeń. Pozornie niezwiązane nitki zaczynają tkać całość – opowieść o miłości.

Wszyscy pragniemy cudu. Spokoju w kraju, braku podziałów w polityce, ustania pandemii. Tak jak wiosną mieliśmy nadzieję, że po Wielkanocy będzie po wszystkim, tak i teraz liczymy po cichu, że Boże Narodzenie będzie czasem cudu. Z punktu widzenia lekarzy to mało prawdopodobne. Kto jednak zabroni nam marzyć?

Jeśli choć na chwilę chcecie odpocząć od tego zgiełku polityki, od tych zatrważających statystyk, od strachu, sięgnijcie po „Zwyczajne cuda”. Może właśnie to zgubiliśmy w ostatnich miesiącach? Może przestaliśmy dostrzegać te zwyczajne cuda, skupiając się na tragediach, tak ochoczo prezentowanych w mediach? Wiadomo, nie możemy całkowicie oderwać się od rzeczywistości – pewne dane, decyzje dotyczą nas bezpośrednio… Ale może czasem warto wyłączyć telewizor? Nie zaglądać na Onet, przyciszyć radio? Choć na chwilę?

Wierzę, że jeszcze będzie normalnie. Póki co, uciekam w świat książek, by niczym ciepłym kocem otulić się historią pokrzepiającą serca. Jeśli macie taki sam sposób na zaklinanie rzeczywistości, „Zwyczajne cuda” muszą się znaleźć na Waszych listach czytelniczych!

PS Wiem, że dopiero październik, ale nie mogę się oprzeć… Ta piosenka, właśnie w tej interpretacji, tak bardzo mi pasuje do powieści Agnieszki… Miłego słuchania, miłego czytania!