„Miłość pod choinkę” – Paulina Kozłowska (#MamaDropsaCzyta)

miłość pod choinkę recenzja

Paulina Kozłowska, Miłość pod choinkę, Wydawnictwo Replika 2024.

#MamaDropsaCzyta

Jestem fanką powieści Pauliny Kozłowskiej od debiutu literackiego. Na święta Bożego Narodzenia Autorka podarowała czytelnikom przepięknie wydaną z barwionymi brzegami książkę „Miłość pod choinką”. Śliczna okładka woła, by ją mieć i zanurzyć się w emocjonującej fabule. W jednym z wywiadów Pisarka  wyznała, jak powstają jej powieści. Proces ich powstania przypomina meblowanie salonu: „stolik na środku, komoda pod ścianą, fotel przy grzejniku i …Mamy to!” 

W najnowszej zimowo-świątecznej, niezwykle klimatycznej powieści „Miłość pod choinką” Autorka zaprosiła czytelników do świata pachnącego świerkowymi gałązkami, do Świerkowa, do wyjątkowej rodziny Lemanów, plantatorów choinek: Teresy i Andrzeja, córki Pauliny i męża oraz syna Igora, wdowca wychowującego córkę Stellę. Wyjątkowość bohaterów polega na wspaniałych relacjach, wzajemnej miłości, serdeczności, niesieniu pomocy i wspieraniu. Przez przypadek a właściwie przez ducha żony Igora, nieco złośliwej istoty, do tej rodziny trafiła Agata Rosa, znana aktorka. W drodze do domu rodzinnego miała wypadek, pod koła wbiegł bezdomny kocur wystraszony przez ducha, auto wpadło w poślizg… Agata miała szczęście w nieszczęściu. Uciekając z Warszawy, by uniknąć afery, jaka się rozpętała wokół jej osoby na planie filmowym serialu, natrafiła na burzę śnieżną na trasie. Pan Stanisław przyprowadził ją do domu Igora. To przystojny wdowiec, były oficer BOR-u, który po śmierci żony znalazł doskonały azyl w domu rodzinnym. Stella potrzebowała kobiecej ręki. Znaleźli wsparcie i pomoc u mamy i siostry. Igor wciąż nie mógł otrząsnąć się po stracie żony, okres żałoby, żalu, bólu trwał zbyt długo – ok. siedmiu lat. Igor, który niesienie pomocy miał we krwi, mimo niezadowolenia, postanowił i tym razem wesprzeć Agatę. Burza śnieżna, obfite opady śniegu uniemożliwiły bohaterce dalszą podróż. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W rodzinie Lemanów Agata znalazła wspaniałą atmosferę, jakże inną niż w jej domu rodzinnym, gdzie brakowało ciepła, serdeczności a wszyscy liczyli tylko na pieniądze aktorki, traktowali ją jako bankomat. Relacje rodzinne tak mocno się wywróciły. Tak naprawdę to bohaterka nie chciała tam dotrzeć na święta, ale nie miała innego wyjścia.

– Każdemu jest łatwiej w życiu, gdy ma oparcie rodziny. – Kojący głos pani Teresy pieści mnie w okolicy serca. – Może kiedyś zrozumieją, że powinni traktować cię nieco lepiej. Daj im szansę. Dobroć tej kobiety wywołuje bolesny skurcz w moim brzuchu.

Czy to jednak był przypadek, że los zetknął Agatę z Igorem? Dziewczyna znalazła się w sytuacji, w której potrzebowała bliskości, serdeczności, otulenia miłością jak ciepłym kocykiem. Tego samego potrzebował świetnie wykreowany bohater, samotny Igor – zamknięcia wreszcie okresu żałoby po żonie i otwarcia się na nową miłość. Był niezadowolony, że jakaś wielka aktoreczka, kobieta z Internetu zamieszkała w jego domu i tak szybko się zaprzyjaźniła ze Stellą i wprowadziła dużo zamieszania. Pozory jednak potrafiły zmylić nawet oficera BOR-u, bo przy bliższym poznaniu Agata zyskała w końcu przychylność w jego oczach.  Jej zachowanie kłóciło się z tym, co pisano o niej w mediach. Młoda, piękna i do tego nieobojętna na los innych ludzi. Znalazła przede wszystkim otulenie, poczucie bezpieczeństwa wśród obcych ludzi, dzięki Teresie, mądrej, życzliwej i pełnej ciepła wewnętrznego kobiecie, rozsiewającej dobro wokół siebie. Czy Agata, kobieta po przejściach miłosnych, otworzy się na nową relację? A czy Igor, tęskniący tak bardzo za żoną, otworzy się na miłość? Kto wyjdzie naprzeciw ich szczęściu?

Paulina Kozłowska pochyliła się w powieści nad ważnymi, bolesnymi problemami przeżywania żałoby i zbyt powolnego z niej wychodzenia, pielęgnowania pamięci o żonie, o tęsknocie za nią, o samotnym ojcostwie i problemach – Igor zyskał cudny przydomek „tatomama”. Igor nie był sam, można mu pozazdrościć silnych więzi rodzinnych, miłości bliskich. Autorka pokazała też, jak wygląda świat  seriali i celebrytów od kulis – intrygi, mobbing. Wielka gwiazda może się czuć samotna w tłumie, w blasku fleszy.  Potrzebuje obok siebie kogoś bliskiego, kogo szczerze pokocha. Miłość może być też skomplikowana. Igor zamknął się na nową miłość, wciąż tęskni za żoną. Czy warto w sobie pielęgnować tęsknotę, ból, żal? Żona zmarła na raka, ale ta choroba oplotła całą rodzinę „jak trujący bluszcz pochłaniający stare mury”. Czy może jednak warto się otworzyć na nowe uczucie? Może to nie był przypadek, że Agata się pojawiła w rodzinie? Życie jest tak krótkie, po co sobie je komplikować. Warto podążać za głosem serca!

„Miłość pod choinką” to idealna lektura na ten przedświąteczny, grudniowy czas. Pochłania się ją szybko z uwagi na lekki styl. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie. Poznajemy historię bohaterów z trzech perspektyw: Agaty, Igora i Ewy, ducha żony. Wnikamy głębiej w myśli, uczucia, przeżycia bohaterów – jesteśmy tuż obok nich. Postać ducha wprowadza niezwykły klimat, sporą dawkę magii. Dawno nie czytałam książki w której głównym bohaterem jest świetnie wykreowany mężczyzna. Wraz z upływem fabuły, gdy poznałam ich historie,  Igor i Agata skradli moje serce, chociaż na początku nieco irytowali. Oboje tak różni a potrzebowali tego samego: miłości, oddania, wsparcia i przyjaźni. Jakże pięknie została tu wśród choinek namalowana słowami miłość i jej etapy. Zachwyciła mnie też przyjaźń między Stellą, nastolatką i Agatą, prawie trzydziestolatką. Ich babskie rozmowy chwytały mnie za serce. Dziewczynce tak bardzo brakowało kobiecej troski i uwagi. Cudne są też zimowe opisy przyrody. Dodają uroku, pozwalają odetchnąć od nagromadzonych emocji, wydarzeń a przede wszystkim wprowadzają w magię świąt. Zakończenie powieści totalnie mnie zaskoczyło. Stella okazała się być świetną intrygantką. Czy zatem mogę mieć nieśmiałą nadzieję na kontynuację powieści?

Polecam Wam tę niezwykła powieść o tym, że miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Warto dostrzec szczęście w nieszczęściu, wyjść mu naprzeciw. To idealna lektura na grudniowy czas, smakuje pysznie i rozgrzewa jak aromatyczna zimowa herbata. Nie, nie jest kocykiem literackim, porusza ważne problemy, zmuszając czytelnika do przedświątecznych refleksji nad życiem, relacjami rodzinnymi – co warto naprawić, odbudować, zacieśnić.