„Sobie pisani” – Jolanta Kosowska (recenzja przedpremierowa)

sobie pisani okładka 3d

Jolanta Kosowska, Sobie pisani, Wydawnictwo Zaczytani 2023.

Jak miło było po latach wrócić do Pragi! Jak miło było zanurzyć się w romantycznej historii, tylko pozornie lekkiej, łatwej i przyjemnej! Jak miło było poznać pióro Jolanty Kosowskiej – malarki, której pędzlem jest pióro, a farbami różne barwy życia i podróżnicze wspomnienia.

Jolantę Kosowską poznałam dzięki Mamie – od lat zaczytuje się w powieściach Autorki. Zaczęło się od e-booka o Portugalii, bohaterce jednej z książek Pani Jolanty i kierunku jednej z licznych podróży. Dzięki uprzejmości Pisarki mogłam wykorzystać w pliku archiwalne zdjęcia. Tym razem też odbyłam podróż dzięki wspomnieniom Pani Jolanty. Wy też możecie wybrać się do Pragi, która jest bohaterką jutrzejszej premiery „Sobie pisani”.

Zanim o czeskiej stolicy, kilka słów o Marcie. Przyjechała do Pragi, by rozwijać biuro podróży. Jest przewodniczką po mieście miłości, przyjaźni i magii. Oprowadza lokalnych i przybywających ze świata turystów po najbardziej romantycznych, magicznych i legendarnych wręcz miejscach w stolicy. Jej narzeczony mieszka w Polsce i odwiedza ją coraz rzadziej. W końcu ich związek się rozpada – przez zdradę. Na szczęście Marta nie jest sama – może liczyć na wsparcie współpracowniczki Aleny i gospodyni babci Sofii. Starsza pani ma własny pomysł, jak ułożyć swojej lokatorce życie. Rozpoczyna się teatr, choć odtwórczyni głównej roli nie ma pojęcia, że bierze w nim udział… Sofia w intrygę wciąga bliskich, a finał zaskakuje wszystkich.

Praga ma w sobie coś, co powoduje, że jest niepowtarzalna. To tajemnica, magia, alchemia, bogactwo i szaleństwo. To legendy mieszające się z rzeczywistością. Oaza magii i czarów w środku współczesnej Europy.

Jak już wspomniałam. Jolanta Kosowska w swojej powieści kreuje jeszcze jedną, niezwykle ważną bohaterkę. Opisuje Pragę. Zaprasza nas na spacer po Moście Karola, Złotą Uliczką, zatrzymujemy się na gwarnym Placu Wacława czy Rynku Nowego Miasta. Rozkoszujemy oczy widokiem kwiatów w Ogrodzie Królewskim, zatrzymujemy się, by podążać wzrokiem za nurtem Wełtawy… Miałam okazję odwiedzić stolicę Czech i czuję, jakbym za sprawą lektury wróciła w znajome miejsca. Jeśli lubicie literackie podróże, koniecznie musicie poznać „Sobie pisanych”.

Książkę polecam również wszystkim romantycznym duszom. Wbrew pozorom zakończenia nie da się przewidzieć od pierwszych stron, a kolejne rozdziały jeszcze bardziej wzruszają, wywołują uśmiech i ciepło na sercu. Historię poznajemy z perspektywy kilkorga bohaterów – narracja pierwszoosobowa sprawia, że możemy jeszcze głębiej wniknąć w ich umysły, duszę, pragnienia i motywacje. Powieść czyta się bardzo szybko – wciąga niczym dobry kryminał. Bo intryga zaplanowana przez kilka postaci jest rodem z kryminału… Gorąco Wam polecam „Sobie pisanych”, nie tylko na walentynki. To książka i na zimne, i na wiosenne dni. To gwarancja uczty słowem, językiem i niebanalną, pełną ciepła historią. Taką, która koi i urzeka serca największych romantyczek.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Zaczytani.