„Kolory życia” – Krystyna Mirek (#MamaDropaCzyta)

Read More

Krystyna Mirek, Kolor róż, Wydawnictwo Zwierciadło 2023.
II tom Sagi dworskiej
#MamaDropsaCzyta

Krystyna Mirek należy do grona moich lubionych Pisarek, z ogromną przyjemnością sięgam po jej powieści. Są bardzo życiowe, zawierają pozytywne przesłanie, poruszają trudne problemy życiowe i dają czytelnikowi nadzieję na lepsze jutro, motywują czytelniczki do walki o miłość, pokazując jej różne oblicza. Napisane są lekkim stylem i pełnym emocji, poruszającym serce językiem.

Za nami premiera „Koloru róż”, drugiego tomu bestsellerowej „Sagi dworskiej”. Fabuła sagi narodziła się z tęsknoty Pisarki za dworkami szlacheckimi. Krystyna Mirek wychowała się w tradycji dworkowej. Cykl jest inspirowany historią jej rodziny. „Saga dworska” to idealny prezent dla każdej kobiety, lektura zapewni doskonały relaks, bowiem przeniesie czytelniczki do innych czasów, do dziewiętnastowiecznego szlacheckiego dworku, poznamy jego wystrój, mieszkańców i ich wzajemne relacje, ich zajęcia, stroje, przeszłość, konwenanse, tradycje, których zbyt kurczowo się trzymano, obyczaje, wyzwania, jakie stawia przed nimi los. Co łączy tamte czasy ze współczesnymi, naszymi? Ponadczasowe jest pragnienie, marzenie o prawdziwej miłości.

Julianna Łącka piękna, rezolutna, sprytna  panna ze szlacheckiego dworu na Zasławiu nie spieszyła się do zamążpójścia, pragnęła bowiem pomagać ludziom, leczyć ich tak jak jej babcia. Posiadała dar rozpoznawania ludzkich problemów. Mimo że uchodziła za mądrą panienkę, to nie  rozumiała do końca konwenansów i się z nimi nie zgadzała. Przecież panien na wydaniu nie brakowało. I nie obchodziły jej plotki. Ona pragnęła jedynie w życiu zaznać miłości. Jednak zniecierpliwiony postawą córki i zdeterminowany sytuacją rodzinną oraz finansową lekkomyślny ojciec postanowił ją wydać za mąż. A chętnych nie brakowało.

Dominik, który wraz z parobkiem Józkiem musiał opuścić rodzinny dwór szlachecki w niezwykle dramatycznych okolicznościach, był przekonany, że już nigdy nikogo nie pokocha. Wszak jego serce „zostało zmiażdżone, stłuczone, pokrojone na kawałki”. W Zasławiu najął się jako parobek, wpadł w oko Juliannie. Był niezwykle pracowity, silny, przystojny, zbyt dumny i mądry jak na parobka. Skrywał jakąś tajemnicę. Potrafił dzięki swoim umiejętnościom, wiedzy, pracowitości i determinacji zarządzać pracą we dworze. Zdumiewał tym parobków i dziedzica. Los zabrał mu prawie wszystko. Prawie, bo nie zabrał mu umiejętności.  Dominik  również zauroczył się Julianną. Wyratuje dziewczynę z opresji i obroni wystawiony na szwank jej honor. Czy to zauroczenie przerodzi się w miłość? Czy Juliannie się uda pójść za głosem serca i czy będzie kochana i szczęśliwa? Czy spełnią się jej pragnienia? Tego dowiecie się z powieści. Od pierwszych stron wciągnie Was do świata przedstawionego i stanie się książką nieodkładaną.

Powieść urzeka barwną fabułą, zaskakującymi zwrotami akcji, intrygami, skrajnymi emocjami, chwilami dramatyzmem, świetną kreacją bohaterów. Ten barwny świat dworski został tak pięknie namalowany słowami przez Autorkę. Najbardziej spodobała mi się charyzmatyczna babcia Antonina, roztropna i zarazem romantyczna Julianna, chociaż twardo stąpająca po ziemi – ich wzajemne relacje, miłość. I…Dominik. Jego pragnienie znalezienia a właściwie zbudowania od fundamentów domu, schronienia, bezpiecznej przystani. Czy los szykuje mu dobre życie? Czy przyszłość się o niego nie upomni?

„Kolory życia” to nie jest lukrowana historia, ale pokazuje, jak wyglądało życie kobiet w tamtych czasach. Nie było ono sielanką. Większość dziewcząt marzyła o wielkiej miłości, ale zależna finansowo od rodziców, musiała się liczyć z ich wolą, z ich wyborem kandydata na męża. Nikogo nie obchodziło, czy będzie szczęśliwa w małżeństwie z rozsądku. Wielu szlachciców nie umiało się dostosować do panującej sytuacji, żyło ponad stan, często się zadłużali, nie potrafili właściwie zarządzać pracą we dworze. Ich córkom trudno się było  wyłamać z utartych, skostniałych schematów, przeciwstawić tradycji.

Bardzo dziękuję Pisarce za tę niezwykłą podróż w czasie, za barwną opowieść, która podnosi na duchu. Lektura dwóch tomów pozwoliła mi oderwać się od problemów, od szarej rzeczywistości. Bez trudu weszłam do wielowymiarowego świata przedstawionego opowieści i dałam się jej porwać. Polecam sagę z całego serca. Czekam na kolejną, trzecią część.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Zwierciadło.

„Czas honoru” – serial czy książka?

Read More
czas-honoru

Cześć, a właściwie powinnam napisać „serwus” – kto oglądał serial, ten wie. Zadając Wam pytanie dotyczące zainteresowania tekstami innego typu niż recenzje czy wywiady, zaproponowałam kilka tematów. Zaczynam jednak od innego. Dziś o godzinie 20:15 w TVP1 premiera nowego serialu „Ludzie i bogowie”. Wielu dziennikarzy i widzów pyta, czy nowość powtórzy sukces produkcji „Czas honoru”. Do „Czasu…” mam ogromną słabość, dlatego chciałam Wam przybliżyć króciutko ten serial i… książki, które różnią się od tego, co widzieliśmy na ekranie.

Na początek słowo o serialu – „Czas honoru” to serial fabularno-historyczny emitowany na antenie TVP2 w latach 2008-2014. Opowiadał o losach czterech „cichociemnych” – Bronka Wojciechowskiego (w tej roli Maciej Zakościelny), Janka Markiewicza (Antoni Pawlicki), Michała (Jakub Wesołowski) i Władka Konarskich (Jan Wieczorkowski) oraz ich najbliższych. Łącznie powstało sześć trzynastoodcinkowych serii oraz siódma, specjalna . „Czas honoru. Powstanie” liczy dwanaście epizodów. 

Borys Szyc, który w „Czasie honoru. Powstanie” wcielił się w postać majora Heinricha Pabsta, powiedział:

„Mam wrażenie, że dzięki „Czasowi honoru” historia znów stała się modna”…

…i muszę przyznać, że w dużej mierze się z nim zgadzam.

Tyle o serialu. Przejdźmy o książek. Jeżeli oglądaliście serial i Wam się podobał, to myślę, że… Książki spodobają się Wam jeszcze bardziej. Serio. Ze mną tak było.

Co było pierwsze – serial czy książka? Kiedyś, robiąc research do pracy magisterskiej, którą poświęciłam serialowi, natrafiłam na informację, że powieści to… pierwsza wersja scenariusza. Telewizja rządzi się swoimi prawami, więc ostatecznie na ekranie zobaczyliśmy nieco inną historię. Niedawno znalazłam wywiad, w którym osoba z Wydawnictwa Zwierciadło opowiada, że pierwszy był serial. Myślę, że tak naprawdę to nie ma znaczenia, bo książki… Są inne. Serio.

To „odrębny byt”. Podstawową różnicą jest początek: widz poznaje bohaterów serialu w 1941 roku tuż przed opuszczeniem obozu szkoleniowego w Anglii. Powieść natomiast rozpoczyna się od opowieści o losach Bronka, Janka i braci Konarskich we wrześniu 1939 roku. Dzięki temu możemy się dowiedzieć, jakie były ich losy w pierwszych miesiącach wojny, gdzie się poznali, jak trafili do Anglii… Czyli poznać te elementy historii, których myślę, że większości brakowało w serialu.

Czy między serialem a książkami jest dużo różnic? I tak, i nie – to najważniejsze, czyli główni bohaterowie, ich przyjaźń, miłość do ojczyzny i pięknych kobiet, jak najbardziej są obecne.

archiwum prywatne

Diabeł, a w tym przypadku różnice, tkwią w szczegółach, w konkretnych wątkach, w postaciach. Na przykład Bronek Wojciechowski, grany przez Maćka Zakościelnego. W serialu to taki trochę panicz, który całą wojnę przetrwał w jednej kurtce, kochał Wandę, którą… Nie za bardzo wiadomo jak odbił Karolowi, który był szują totalną. W książkach obraz Bronka jest pełniejszy. Poznajemy jego pochodzenie, wychowanie, okoliczności, w jakich poznał aktorkę.

Trylogia pozwala się czytelnikowi skupić nie tylko na ładnych buziach aktorów i innych wizualnych aspektach. Książki to szansa na podróż do wnętrza bohaterów i nie tylko. Nie tylko obraz postaci jest pełniejszy.  Obraz wojny, obraz miasta, obraz codzienności na kartach książki jest bardziej realistyczny, bo nie mamy wizji narzuconej przez reżysera. Mamy wyobraźnię, którą być może budowały liczne filmy, zdjęcia dokumentalne czy lektura wspomnień wojennych. Są codzienne problemy, brak prądu, żywności. W książkach jest miejsce na wątpliwości, na znaki zapytania. Nie ma gotowego produktu. Jest bohater, jest rzeczywistość. Jest ten wyjątkowy moment wejścia czytelnika w świat przedstawiony.

Czy polecam trylogię „Czas honoru”? Zdecydowanie tak! Trzy tomy ukazały się dzięki Wydawnictwu Zwierciadło. E-booków niestety nie znalazłam, ale może w którejś z internetowych księgarni uda Wam się upolować (używane) papierowe egzemplarze? Mam nadzieję, że tak!

„Stulecie Winnych” – serial na podstawie bestsellerowej trylogii

Read More
stulecie winnych

Nie, nie zostałam recenzentką seriali. Tego wpisu nawet nie śmiem nazwać recenzją. Nie jestem filmoznawcą, a moje związki z serialami ograniczają się do regularnego oglądania wybranych tytułów, obserwowania grających w nich aktorów na Instagramie i statystowania. Tyle. Ale dziś, czytając wyczekiwaną przeze mnie wiadomość o premierze II sezonu serialu Stulecie Winnych, pomyślałam, że podzielę się z Wami refleksją o tym tytule. W końcu nie samymi książkami żyje człowiek. Chociaż… Gdyby nie książki, tego serialu by nie było.

„Stulecie Winnych” to wspaniała opowieść o sile rodziny, o miłości i oddaniu. – Kinga Preis

Stulecie Winnych trylogia Ałbeny Grabowskiej

Najpierw były książki: „Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli”, „Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli” i „Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli”. Trylogia, którą moja Mama dosłownie pochłonęła. Zachęcała mnie do sięgnięcia po trzy tomy przed oddaniem ich do biblioteki, ale… Właściwie nie pamiętam, dlaczego odmówiłam. Autorką książek jest Ałbena Grabowska. Ma bułgarskie korzenie, stąd jej wyjątkowe imię. Z wykształcenia jest lekarzem, konkretnie neurologiem. Może to dziwnie zabrzmi, ale czuć to w Jej powieściach. Czuć, że wgłębia się w ludzki umysł. Odsłania – przed czytelnikami, przed innymi postaciami – umysł bohatera. Jego jasne i ciemne strony. Wnika w zakamarki. Niemal dosłownie wchodzi do głowy. Wyciąga to, co nieodkryte. Widać to też świetnie w serialu, chociażby przez wizje i przeczucia Ani.

stulecie-winnych-okładka-filmowa

Ci, którzy podbili serca Polaków

Trylogia, i kilka lat temu (została wydana w 2015 roku), i dzięki sukcesowi serialu, podbiła serca czytelników. Kryje w sobie uniwersalne – dla każdej dekady – wartości. Jest ponadczasowa i… nieprzewidywalna, tak jak człowiek. Tak jak jego umysł i wybory.  Opowiada o losach kilku pokoleń rodziny Winnych. Bohaterów poznajemy w przededniu wybuchu I wojny światowej. To dni trudne i dla postaci, i dla kraju. Dni przełomowe, na zawsze zmieniający dotychczasowy porządek. Przy porodzie umiera mama bliźniczek, ukochana żona Stanisława Winnego. Ostatnie wydarzenia w III tom rozgrywają się zaś w czasach współczesnych. Mamy więc do czynienia z wielopokoleniową, wielowątkową historią. Historią, którą spajają więzy krwi oraz miłość – do człowieka i ojczyzny.

Stulecie Winnych – serial Telewizji Polskiej

rodzinne-telemagazyn

Pierwszy sezon serialu Stulecie Winnych emitowano na antenie Jedynki od 3 marca do 26 maja 2019 roku. Telewizyjna adaptacja skupia się w tej części na wydarzeniach opisanych w I tomie trylogii. Śmierć Kasi, wybuch I wojny światowej, odzyskanie niepodległości, dorastanie bliźniaczek… Na pierwszy plan wysuwają się miłość, poświęcenie, (skomplikowane) więzy rodzinne i… zdrada. Wątki rodu Winnych rozgrywają się na tle burzliwych wydarzeń historycznych. Losy postaci fikcyjnych mieszają się z losami postaci faktycznie żyjących w Polsce i jej terenach na początku XX wieku. Poznajemy osoby związane ze światem polityki, przemian czy literatury. Mieszanka ta jest jednak naturalna. Oglądając produkcję, nie ma się wrażenia, że scena, w której występują bohaterowie wymyśleni na potrzeby książki czy serialu i bohaterowie, o których uczymy się na lekcjach w szkole, została sztucznie wykreowana. Wręcz przeciwnie – sytuacje te wydają się niezwykle prawdopodobne. Przykład? Ania jest uczennicą Janusza Korczaka i korepetytorką córek Iwaszkiewicza. Należy zaznaczyć, że twórcy zadbali nie tylko o spójność w scenariuszu, ale i o atrakcyjne oraz ciekawe dla widza miejsca akcji. Najbardziej podobało mi się, jak przedstawiono Brwinów – rodzinną miejscowość Winnych. Co ciekawe, serial kręcono m.in. w willi Iwaszkiewiczów w Stawisku, skansenach w Sierpcu i Radomiu oraz w pałacu w Natolinie. Zadbano o najdrobniejszy szczegół – wygląd wnętrz, rekwizyty. Na pochwałę zasługują także specjaliści od kostiumów – Stulecie Winnych to lekcja stylu początku XX wieku – zarówno w wyższych sferach, jak i wśród ludności zamieszkującej tereny wiejskie.

Ci, którzy dorastają na naszych oczach

Wielkim atutem serialu jest pokazanie na przestrzeni odcinków dorastania bliźniaczek – Ani i Mani, które zostały osierocone przez matkę przy porodzie. W pierwszych epizodach poznajemy niemowlęta, w ostatnim odcinku widzimy młode kobiety. Siostry są grane przez kilka aktorek (Weronika Humaj i Karolina Bacia pojawiają się w 6. odcinku). Zmieniają się także aktorzy wcielający się w role ich kuzynów

Ci, którzy są niezmienni

Kinga Preis. I tu mogłabym postawić kropkę. Bo to, co ta aktorka robi na ekranie, to prawdziwe mistrzostwo. Gra całą sobą. Słowem, gestem, spojrzeniem. Źle napisałam. Ona nie gra. Ona jest Bronią – żoną, matką i babką. Głową rodziny, spoiwem rodu. Dzięki fenomenalnej pracy osób odpowiedzialnych za charakteryzację starzeje się w miarę upływającego czasu. Siwieje, marszczy. To prawdziwa uczta patrzeć na sceny z jej udziałem. Nie patrzy się na Kingę. Patrzy się na Bronię. Chociażby dla tej aktorki, dla tego wcielenia, dla przemiany powinniście zobaczyć kilka odcinków.

Ci, którzy kreują wyjątkowe postaci

Dziewczynki – tak o Weronice Humaj i Karoliny Baci, które wcielają się w najstarsze w pierwszym sezonie bliźniaczki, mówi się także poza ujęciami. Na Warszawskich Targach Książki w maju zeszłego roku Ałbena Grabowska opowiedziała mi anegdotkę zza serialowych kulis. Autorka oraz aktorzy mieli się spotkać podczas nagrywania pewnego programu. Wchodząc do garderoby, Arkadiusz Janiczek (serialowy Władysław Winny) zapytał autorki trylogii, czy na nagraniu będą też dziewczynki. Nie jest tajemnicą, że duet Bacia-Humaj pokochałam z całego serca. Cieszę się, że w II sezonie nie zmieniono aktorek i przez kolejne tygodnie będę mogła podziwiać panie na ekranie. Widać, że dziewczyny lubią się prywatnie. Grają całkiem różne, a zarazem uzupełniające się postaci. Ich bohaterki są bliźniaczkami, stąd niezwykła więź, którą widać na ekranie i czuć, siedząc na wygodnej kanapie. W relacji sióstr, w kreacji młodych aktorek, nie ma krzty fałszu czy sztuczności. Są prawdziwe emocji. Miłość, zdrada, trudne wybory.

Ci, do których mam sentyment

weronika humaj

Weronikę Humaj poznałam kilka lat temu na planie serialu Czas honoru. Powstanie i miałam okazję statystować w scenie z jej udziałem. Jej bohaterka, Irena, pojawiła się w mojej pracy magisterskiej. W rozprawie opisałam także postać powstańca Adama, którego zagrał Stefan Pawłowski. Aktor pojawi się w II sezonie Stulecia Winnych. Bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać wspólnych scen Weroniki i Stefana.

stefan pawłowski

Stefan kojarzy mi się nie tylko z Czasem honoru, ale i z O mnie się nie martw. Co ciekawe, w kilku ostatnich sezonach zagrała także Karolina Bacia, czyli bliźniaczka Mania. Jej bohaterkę i mecenasa Kaszubę, czyli postać Pawłowskiego, połączyło uczucie. Świat polskich seriali jest mały, ale dzięki temu widz ma okazję podziwiać talent aktorów. Wymienione przeze mnie seriale i postaci są kompletnie różne, a wszystkie świetnie zagrane. To dowód na talent tych młodych ludzi. To dowód na to, że przed nimi szansą na karierę – nie ściankową, nie okładkową. W kinie, na szklanym ekranie czy na deskach teatru. Weroniko, Karolino, Stefanie – życzę Wam tego z całego serca!

Ci, których gorąco polecam

Jak ja się rozpisałam! Ale lubię seriale, musicie mi wybaczyć. Podsumowując, dlaczego polecam Stulecie Winnych? Po pierwsze, ze względu na wspaniałe kreacje aktorskie Kingi Preis, Jana Wieczorkowskiego, Kasi Wajdy, Weroniki Humaj, Karoliny Baci, Adama Ferencego… Mogłabym wymienić właściwie wszystkich z obsady. Dziękuję twórcom za piękne plenery i wnętrza, które oddają duch poprzedniego stulecia. Za troskę o każdy szczegół – w charakteryzacji, kostiumach czy scenografii. Za szacunek do widza. Wreszcie – za historię. Za wielopokoleniową rodzinę. Za jej siłę. Za miłość i szacunek, które widać na ekranie. Za skomplikowane losy. Za płynącą z odbiornika magię, która przejawia się nie tylko w widzeniach Ani. Po prostu – dziękuję za Winnych. Oglądanie tego serialu to prawdziwa uczta – zarówno dla miłośników produkcji obyczajowych, jak i klasycznych. Oglądanie tego serialu, to dowód na to, że polski serial ma się dobrze. Nawet bardzo dobrze! Gdy dochodziła godzina 20 w niedzielne wieczory, siadałam przed telewizorem i moje drzwi były zamknięte dla wszystkich. Czułam, jak twórcy – reżyser scenarzyści, aktorzy – biorą mnie za rękę. Zabierają do Brwinowa, do Warszawy. Do Polski pod zaborami, do Polski ogarniętej wojenną zawieruchą. Ze łzami w oczach, z uśmiechem, z gęsią skórką… Na godzinę trafiałam do innego świata. Cieszę się, że tam wrócę. Premiera II sezonu serialu Stulecie Winnych już 8 marca. To piękny prezent na Dzień Kobiet. Już nie mogę się doczekać! A Was, jeśli jeszcze nie znacie tego serialu, gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości. Można go obejrzeć na platformie VOD za darmo. Spędzicie z Winnymi jeden z zimowych (przynajmniej kalendarzowo) weekendów. Nie pożałujecie.

stulecie winnych drugi sezon

Źródła zdjęć:

  1. Zdjęcie w miniaturce: www.swiatseriali.interia.pl
  2. Zdjęcie książki Ałbeny Grabowskiej: www.empik.com  
  3. Zdjęcie rodzinne: www.telemagazyn.pl
  4. Zdjęcie Weroniki i Stefana: www.wirtualnemedia.pl
  5. Zdjęcie zapowiadające nowy sezon: www.facebook.pl/stuleciewinnychtvp

Pozostałe zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Dropsa Książkowego