Richard Paul Evans, Świąteczny nieznajomy, Wydawnictwo Znak 2020.
Ale wpadka! Najnowszą powieść Richarda Paula Evansa przeczytałam w (po)świąteczną niedzielę, 27 grudnia. Recenzję planowałam napisać w tygodniu, ale urlop w dużej mierze spędziłam pod znakiem Netflixa i serialu „Bridgerton”. Recenzję dodaję więc dopiero dziś, już w nowym roku, mając nadzieję, że wybaczycie poślizg. Zresztą… Kto powiedział, że świąteczne historie można czytać tylko w okolicy 6 lub 25 grudnia? Sięgając po nie nieco później, nie łamiemy przykazań ani Konstytucji. Ponadto, „Świąteczny nieznajomy” to, wbrew tytułowi, niekoniecznie tylko bożonarodzeniowa opowieść…
Główną bohaterką powieści jest Maggie. W jednej chwili traci wszystko – miłość, męża i poczucie bezpieczeństwa. Okazuje się, że jej życiowy partner, szanowany polityk, jest bigamistą. Jej szczęście rozpada się jak domek z kart. Przyjaciółka, z którą prowadzi firmę, namawia ją do wciągnięcia się w wir przygotowań świątecznych. Maggie, dość niechętnie, zaczyna od kupna choinki. To tam, na straganie pachnących drzewek, wśród zieleni symbolizującej nadzieję, poznaje Andrew. Jej świąteczny nieznajomy wydaje się być aniołem, który podaje pomocną dłoń i pomaga wyjść z dołka. Ale czy aniołowie krążą po ziemi? Czy mężczyzna może nie mieć wad i tajemnic? Co z zaufaniem po zdradzie? Maggie musi odpowiedzieć sobie na wiele pytań…
„Świąteczny nieznajomy” to pierwsza od dawna książka, którą przeczytałam w jeden dzień. Jeśli znacie pióro Richarda Paula Evansa, to wiecie, że zdecydowanie od opisów woli dialogi. Dzięki temu historię czyta się naprawdę szybko i z zainteresowaniem. Na tempo czytania bez wątpienia ma wpływ narracja pierwszoosobowa – historię poznajemy z perspektywy głównej bohaterki. Powieść jest pełna emocji. Czytelnik, tak i jak i bohaterowie, jest zaskakiwany, a kolejne rozdziały, przynoszą zwroty akcji.
Właśnie, rozdziały! Muszę podkreślić, że każdy z nich jest rozpoczynany fragmentem dziennika Maggie. Dany cytat niejako zapowiada to, co pojawi się w danej części.
We wstępie napisałam, że „Świąteczny nieznajomy” to książka, którą warto czytać nie tylko w okresie Bożego Narodzenia. Powieść jest częścią cyklu „Seria z Noel”. Słowo Noel pochodzi z łaciny i oznacza „narodzić się”. Przecież rodzić się na nowo, wstawać z upadku, doświadczać dobra i otwierać się miłość możemy każdego dnia, nie tylko w grudniu. Ważne jest jednak przebaczenie, bez którego często nie potrafi zrobić kroku do przodu. Przebaczanie to wolność. To otwarcie okna w sercu na światło, jakie niesie nadzieja. Historia Maggie pokazuje, że warto to zrobić. Maggie rodzi się na nowo. Ty też możesz. Kto wie, może to właśnie powieść z klimatyczną okładką pomoże Ci znaleźć motywację…?