„Prom” – Ove Løgmansbø (recenzja przedpremierowa!)

To, że autorem Promu jest jeden z moich
ulubionych pisarzy, nie ma wpływu na moją opinię.
Połów chwaliłam, trzecią  i
niestety ostatnią część cyklu
też zamierzam.
W niedzielę 5 marca wielu
książkoholików, szczególnie „mrozoholików”, wstrzymało oddech, oglądając
popularny program śniadaniowy. Okazało się bowiem, że Ove Løgmansbø, autor cyklu kryminałów rozgrywających się na Wyspach
Owczych, nie istnieje. To fikcyjny twór, pseudonim literacki Remigiusza Mroza – najpopularniejszego
polskiego pisarza młodego pokolenia. Skąd pomysł na farerski pseudonim?

Chciałem,
by tajemnica utrzymała się jak najdłużej. Wydawało mi się, że jeśli stworzę
Farera, a nie Polaka, nikt nie dojdzie prawdy – autor będzie wszak mieszkał na
tak odległym archipelagu, że nie sposób będzie zweryfikować, czy jest tam
naprawdę. Nie wziąłem jednak pod uwagę tego, że na miejscu znajdą się osoby,
które rozpoczną śledztwo… i będą wnikliwe bardziej niż Chyłka i Forst razem
wzięci
 (źródło: http://remigiuszmroz.pl/ove-logmansbo/).

Tajemnica wyszła na jaw, prawdziwa tożsamość
autora została ujawniona kilkanaście dni przed premierą trzeciej i zarazem
ostatniej części cyklu. Przypadek? Nie sądzę, ale nie będę tego oceniać. Jesienią,
dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Dolnośląskiego
, dane mi było przeczytać Połów
– drugą część serii, dla której inspiracją stał się kontrowersyjny farerski
zwyczaj corocznego polowania na grindwale. Wówczas nie zauważyłam podobieństw
do stylu Remigiusza Mroza. Zachwycałam
się talentem syna Polki i rodowitego Farera. Podczas lektury Promu
dostrzegłam kilka zbieżności, ale to pewnie siła sugestii po obejrzeniu
i przeczytaniu materiałów.
Przerwany rejs na Wyspy Owcze okazał się
być fantastycznym literackim rejsem. Powrócili znani i lubiani przeze mnie
bohaterowie. Akcja znów rozpoczęła się od pierwszych stron i do ostatnich kart
książki trzymała w napięciu. Tym razem prowadzone śledztwo dotyczy tytułowego
promu. Policjantka Katrine Ellegaard znajduje się na pokładzie jednostki. Rezygnuje
z pracy i opuszcza Danię. Walcząc z chorobą, postanowiła zawalczyć także o
związek z mieszkańcem Wysp. Nagle zauważa, że wdrożono procedury awaryjne,
które uniemożliwiają przemieszczanie się między pokładami. Kobieta zaczyna
domyślać się, że mogło dojść do ataku terrorystycznego. Nie ma pojęcia, że
rozwiązanie zagadki kryje się nie na promie, ale na archipelagu.
Mieszanina krwi, kości, porozrywanych
tkanek i ścięgien – znalezione na lądzie zwłoki przywodzą na myśl nie
człowieka, a zmielone mięso. O pomoc w identyfikacji ofiary farerska policja
prosi Hallabjorna Olsena. Czekający z utęsknieniem na Katrine mężczyzna nie ma
wątpliwości, że śmierć byłego wojskowego i porwanie promu to nie przypadek.
Razem ze śledczymi, a później na własną rękę, stara się ustalić tożsamość
sprawców. Dobrze wie, że każda minuta zwłoki przybliża jego ukochaną i
pozostałych pasażerów jednostki do śmierci.
Ove Løgmansbø wie, że jak trzymać czytelnika w napięciu do samego
końca. Podobnie jak to miało miejscu w Połowie,
śledztwo rozwija się powoli, ale do czasu. Gdy na jaw wychodzą kolejne sekrety
z życia społeczności wysp i państwowe tajemnice, tempo przyspiesza i to
kilkakrotnie. Drżałam o życie pasażerów promu, ale i o Halla, który, chcąc
ratować ukochaną, nie cofnie się przed niczym… Zakończenie (aż chce się
napisać: „jak to u Mroza”) totalnie mnie zaskoczyło i po raz kolejny
udowodniło, że o kryminałach muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Domyślam się, że dzięki wiadomościom na
temat tożsamości autora Prom rozejdzie się w księgarniach
jak świeże bułeczki. I gorąco zachęcam Was do kupna, do odbycia literackiego
rejsu na Wyspy Owcze. Rejsu przerwanego. Czy kontynuowanego? Tego nie zdradzę.
Sami musicie zaryzykować i wsiąść na pokład. Warto dać tej książce i całej
serii szansę. Zróbcie to niezależnie od tego, co myślicie na temat decyzji Remigiusza Mroza, dotyczącej wyboru
pseudonimu. Premiera 15 marca. To ostatni moment, by spakować się przed
wypłynięciem w czytelniczy rejs.
Za egzemplarz Promu dziękuję serdecznie
Wydawnictwu Dolnośląskiemu!



autor: Ove Logmansbo (pseud. Remigiusz Mróz)
tytuł: „Prom”
wydawnictwo: Dolnośląskie
seria: Ślady Zbrodni
liczba stron: 344
premiera: 15.03.2017 r.

„Połów” – Ove Logmansbo

Na Połów czekałam długo. Poczta Polska
ćwiczyła moją cierpliwość ponad dwa tygodnie. W końcu egzemplarz dotarł i z
wielką ciekawością wyruszyłam w podróż na Wyspy Owcze. Na początku
„delektowałam się” powieścią, czytając po kilka rozdziałów dziennie. Jednak od
dwusetnej strony, nie potrafiłam, nie chciałam się zatrzymać. Nie zważając na
to, że bus, którym przemierzałam trasę Rzeszów-Warszawa, zbliżał się do stacji
końcowej, pochłaniałam kolejne strony, nie mogąc doczekać się zakończenia.
Finał, delikatnie mówiąc, bardzo mnie zaskoczył. Ove Logmansbo zagwarantował swojemu czytelnikowi emocje na
najwyższym poziomie.
Połów to
doskonały przykład polskiego kryminału skandynawskiego. Dosłownie! Autor jest synem Polki i rodowitego Farera. Biegle
posługuje się językiem polskim. Jego pierwszą publikacją w ojczystym języku
matki była Enklawa – pierwsza część
cyklu z Wysp Owczych, w której poznaje się bohaterów Połowu. Choć nie czytałam
Enklawy (jeszcze!), nie miałam
żadnych problemów z odbiorem najnowszej powieści Logmansbo.
Akcja Połowu rozpoczyna się od
pierwszych stron. Raz do roku mieszkańcy Wysp Owczych urządzają grindadrap –
tradycyjny połów grindwal. Jedno z upolowanych zwierząt budzi grozę i zmienia
życie Farerów. W żołądku ssaka rybacy odkrywają makabryczne znalezisko – ludzką
czaszkę… Na wyspę przybywa duńska policjantka, Katrine Ellegaard, dobrze znana
czytelnikom Enklawy. Razem ze świetną
technik kryminalistyki Fridą Skovmand oraz oficerami lokalnej policji próbuje
ustalić motyw, odnaleźć zabójcę i przede wszystkim zidentyfikować ofiarę.
Głowę Katrine zajmuje nie tylko
prowadzone dochodzenie. Niczym bumerang wraca do niej sprawa sprzed roku, w
której pojawiają się nowe fakty. Skazany za zabójstwo Hallbjorn Olsen odwołuje
się od wyroku do Sądu Najwyższego… Jaką rolę odgrywa Hall w bieżącym
dochodzeniu?

Mimo że nie znam historii z Enklawy, zrozumienie wątku Olsena i jego
przeszłości, nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Autor wprowadza
czytelnika w świat byłego wojskowego – zarysowuje jego sytuacje rodzinną i
przede wszystkim wątek kryminalny. Stopniowo dowiadujemy się, dlaczego trafił
do więzienia i co łączy, a właściwie łączyło go z jedną z bohaterek.  Choć w oczach lokalnego społeczeństwa jest
zbrodniarzem i czarną owcą, ja poczułam do niego sympatię i kibicowałam mu z
całych sił.
Połów to
nie tylko śledztwo i życie prywatne twardej i doświadczonej przez los
policjantki. Ove Logmansbo ciekawie
prezentuje panoramę społeczną Wysp. Choć opisywani przez niego mieszkańcy są do
siebie podobni, intrygują, bo każdy skrywa jakąś tajemnicę.
Ove
Logmansbo
to mistrz stopniowania napięcia. Sprawa rozwija się
powoli, ale do czasu. Gdy na jaw wychodzą kolejne sekrety z życia społeczności
wysp, tempo przyspiesza i to kilkakrotnie. Ostatnie kilkadziesiąt stron
czytałam z szeroko otwartymi oczami. Autor naprawdę mnie zaskoczył. Ciekawym
zabiegiem jest to, że czytelnik wie więcej niż prowadzący dochodzenie
oficerowie. I to od samego początku…
Cieszę się niezmiernie, że Wydawnictwo Dolnośląskie zaufało mi i
przysłało egzemplarz do recenzji. Dziękuję za możliwość odbycia podróży na
Wyspy Owcze. Podróży, która trzymała w napięciu do ostatniego zdania. Jeśli z
jakichś powodów boicie się sięgnąć po skandynawski kryminał, myślę, że Połów
to dobry początek przygody z tym gatunkiem. Mnie nie odstraszył, a wręcz
przeciwnie. Chcę więcej.
Za egzemplarz recenzencki
serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu
J